sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Wciąż bez przełamania

idler, 09.11.2010; 21:56

Sevilla 2 – 0 Valencia

Jak się okazuje, 3 punkty na Estadio Sanchez Pizjuan są dla Valencii niczym hesperyjski ogród. Piłkarze już po raz jedenasty z rzędu wyjeżdżają z Sevilli bez 3 punktów. Na dodatek zła passa w spotkaniach ligowych została przez ten mecz podtrzymana. Jednym z powodów przegranej mogła być niesłuszna czerwona kartka dla Mehmeta Topala.

Do meczu w Sewilli przywiązywano wielka wagę. Zarówno z tego powodu, iż Nietoperze chciały się w końcu "odgryźć" za te wszystkie przegrane potyczki z drużyną z Andaluzji, jak i dlatego, że Valencia, ostatnimi czasy, bezsensownie traci punkty z rywalami z "niższej półki", toteż Los Che zaczynają się oddalać coraz bardziej od pozycji lidera.

Obydwa zespoły trapiły także poważne kontuzje. W składach obu drużyn zabrakło graczy podstawowego składu, u gospodarzy Jesusa Navasa i Andresa Palopa, a u przyjezdnych Evera Banegi i Vicente Rodrigueza. Także bramkarz Valencii nie był jeszcze w formie sprzed kontuzji, ale Unai Emery postanowił wystawić go od pierwszej minuty.

Wraz z początkowym gwizdkiem rozpoczął się huczny doping kibiców gospodarzy. Jak się tego spodziewano, za każdym razem gdy Cesar był przy piłce, słychać było niemiłosierne gwizdy. Okazało się, że ów gwizdy świetnie oddawały poziom spotkania w pierwszych dwudziestu minutach. Zagubiona Valencia nie mogła rozegrać spokojnie piłki, gdyż bardzo dokładnym i agresywnym pressingiem popisywali się podopieczni Gregorio Manzano.

Przełomowym momentem meczu była sytuacja z 25. minuty, gdy Mehmet Topal próbując odebrać piłkę Martinowi Caceresowi zderzył się z obrońcą i obydwoje legli na murawę. Ku zdziwieniu wszystkich, do zwijającego się z bólu pomocnika podbiegł sędzia Iturralde Gonzalez i ukarał go czerwoną kartką. Za co? Nie wiadomo, lecz pewnym jest, że kartka ta zmieniła losy spotkania.

Od tego momentu Valencia grała w dziesiątkę. Kibice Los Che spodziewali się szybkiej zmiany napastnika i formacji, która mogłaby być odpowiedniejsza w tego typu sytuacji, lecz entrenador drużyny z nad Turii postanowił pozostać przy obecnym ustawieniu, które zapobiec miało atakom Sevilli, gdyż ci mieli obawiać się kontr Nietoperzy. Swoich szans próbowali Manuel Fernandes, lecz "popisał" się okropnym strzałem z wolnego, oraz Roberto Soldado, który był w idealnej sytuacji, lecz strzelił prosto w bramkarza.

Swoją szansę miał także Luis Fabiano wybiegając niemalże na sytuacje sam na sam w 30. minucie, lecz świetną interwencją popisał się David Navarro, zgarniając piłkę napastnikowi z pod nóg.

W 38. minucie podczas wybijania piłki Cesar Sanchez nabawił się urazu mięśnia prawej nogi i sytuacja wskazywała na natychmiastową zmianę bramkarza między słupkami bramki Valencii, lecz po ostrej wymianie zdań z ekipą medyczną doświadczony portero został w bramce Blanquinegros do końca pierwszej połowy.

Po przerwie na boisku pojawił się Vicente Guaita. Po 18. miesiącach młody bramkarz wreszcie dostał szansę zagrania w meczu La Liga. Jak się później okazało, Vicente nie mógł wybrać sobie gorszego spotkania, aby zadebiutować w tym sezonie. 23-latek ciągle musiał baczyć na strzały z daleka i być stale czujnym w obawie na szybkie kontry. W międzyczasie kolejnym fatalnym strzałem z wolnego zaprzepaścił szansę Manuel Fernandes.

Gol dla Sevillistas był tylko kwestią czasu. Świetną kontrą popisali się piłkarze Sevilli w 54. minucie, a wyprowadził ją Caceres. Przez niemal całą połowę pomarańczowych obrońca holował piłkę, na co pozwolili mu defensorzy Valencii i zakończył akcję strzałem. Guaita bronił odbijając piłkę na bok, ale tam już czekał na nią Alvaro Negredo, który posłał mocny strzał po ziemi, a piłka przeleciała między nogami bramkarza Blanquinegros.

Przyćmieni stratą gola piłkarze Valencii próbowali nadrobić straty. Jedynym czynnikiem przeszkadzającym była gra w 10. Zmęczeni nie byli w stanie zapoczątkować dobrych akcji, gdyż te zduszane były w zarodku przez piłkarzy Sevilli. Dobrą okazje na strzelenie gola miał Joaquin, gdy dobijał piłkę, gdy ta odbiła się od obrońców w polu karnym po rzucie rożnym. Świetną interwencją popisał się jednak Javi Varas. Swoją szansę na podwojenie rezultatu miał także Fabiano, lecz po dość nieczystym strzale piłka trafiła w poprzeczkę.

To co nie udało się Luisowi Fabiano, dokonał Alfaro. W 76. minucie pięknym podaniem obsłużył napastnika Mouhamadou Dabo, a ten z 8 metra wpakował piłkę do siatki głową. Bez szans bramkarz. 0-2!

Przed trzecią bramką uratował Valencianistas Vicente Guaita, gdy po słupku nabitym przez Diego Capela w 91. minucie, wybronił mocną dobitkę Alejandro Alfaro.

Po końcowym gwizdku jasnym już było, że Valencia w 4 ostatnio rozegranych meczach w lidze BBVA zdobyła tylko 1 punkt na 12 możliwych. Piłkarze zaprzeczają, jakoby w klubie zachodził kryzys, lecz sceptycyzmem napawać mogą sprzeczki w szatni, zarówno poszczególnych piłkarzy z trenerem, jak i piłkarzy między sobą. Także lista kontuzjowanych "gości u siebie" kilku kluczowych dla Valencii zawodników. Kryzys czy nie, jedno jest pewne - Valencia przeżywa teraz bardzo trudny okres.

Kategoria: Ogólne | własne skomentuj Skomentuj (2)

KOMENTARZE

1. maciek09.11.2010; 22:50
maciek"półka" przez o z kreską ;-)
2. idler09.11.2010; 23:02
idlerO kurde, sory, nawet tego nie zauważyłem :D