sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Wywiad z 28-latkiem

Baskijski napastnik przed rozpoczęciem zgrupowania w Słowenii opowiadał o relacjach z kolegami, ewentualnym duecie z Robertem Soldado oraz długim wyczekiwaniu na zrealizowanie transferu do Valencii, który stał się jego obsesją.

Szwecja, Majorka, Walencja, Majorka, Walencja i teraz Słowenia. A to wszystko w mniej niż tydzień!

Tak się złożyło, że kiedy transfer był niemal domknięty, przebywałem w Szwecji i było trudno zorganizować podróż. Ledwie miałem czas na załatwienie spraw w Palmie (de Mallorca - przyp. red.), a już musiałem zjawić się w Walencji. Później poleciałem na krótko na Baleary i wróciłem. Sprowadziłem samochody. Byłem zajęty, ale cóż zrobić. Szukałem mieszkania, wznowiłem treningi i nie mogę się doczekać podróży do Słowenii.

Jak minęły pierwsze dni w stolicy Turii?

Dobrze, bardzo dobrze. Wciąż się zadamawiam, ale jestem bardzo zadowolony. Poznaję ludzi i przechodzę przez wszystko, co wiąże się z przeprowadzką w nowe miejsce.

Co zwróciło Twoją uwagę zaraz po przylocie?

Tyle rzeczy jest dla mnie nowych… Dostrzegasz coś, o czym nie wiedziałeś, ale dzięki temu przekonujesz się, że to inny klub.

Jak przebiega Twoja integracja z klubem i jego zawodnikami?

Szczerze, to jak ludzie mnie traktują, wiele mi ułatwia - jestem im za to wdzięczny. Znałem Davida Navarro, Moyę i Asiera. Z każdym z nich kontaktowałem się latem i to oni mi pomogli. Zresztą, robią to każdego dnia.

Emery ma dobre referencje, ale prawdę mówiąc, nie rozmawialiśmy ze sobą. Przynajmniej do czasu mojego transferu.

Znałeś również Emery'ego. Czy to miało znaczenie?

Ma dobre referencje, ale prawdę mówiąc, nie rozmawialiśmy ze sobą. Przynajmniej do czasu mojego transferu. Teraz będziemy mieli okazję się poznać.

Kiedy dowiedziałeś się o zainteresowaniu Valencii?

Na początku lata. Kończyły się wówczas ligowe rozgrywki. Dostałem stąd telefon i mówiliśmy o przenosinach. Od pierwszej chwili zaraziłem się obsesją doprowadzenia do skutku tego przejścia. Czasem było naprawdę blisko, a czasem było gorzej, ale na szczęście ostatecznie znalazłem się tutaj i dziękuję za to wszystkim.

Obsesja, mówisz?

Tak było od pierwszego telefonu. Wiedziało o tym moje otoczenie. Te bliskie, najbliższe. Mógłbym policzyć te osoby na palcach ręki. W takich sprawach lepiej, jeżeli nie wie o nich zbyt wiele ludzi. Najbliżsi zdawali sobie sprawę, że od początku pojawienie się tutaj było moim marzeniem.

Wiedziałeś o dociekaniach Valencii zanim skończyła się liga? Musiałeś długo czekać…

Nie możesz sobie tego wyobrazić! Mnóstwo czasu. Tylko pomyśl. Wyjechałem na wakacje i kupiłem kartę do telefonu, żeby być dostępnym i otrzymywać informacje z Valencii. Nie rozstawałem się z komórką, bo w każdym momencie mogło dojść do rozstrzygnięcia. Czekałem długo, ale opłaciło się.

Każdy chciałby tutaj grać, jak również i w Lidze Mistrzów. (…) Trudno zrezygnować z czegoś tak interesującego.

Co takiego przyciągało Cię do Valencii?

Wiele… Przede wszystkim, to jeden z największych hiszpańskich i europejskich klubów. Każdy chciałby tutaj grać, jak również i w Lidze Mistrzów. Takie warunki są kuszące. Trudno zrezygnować z czegoś tak interesującego.

Zrezygnowałeś z pieniędzy, by stać się Nietoperzem…

Tak, ale nie zaprzątam sobie tym głowy. Już o tym zapomniałem. Bycie piłkarzem Valencii wynagradza wszystko. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.

Co na to Twój poprzedni pracodawca?

Cóż… Bronił swego. To normalne. Pewnie chcieli, żebym został, ale sprzedaż mojej karty była dla nich źródłem niezbędnych środków.

Bycie zmiennikiem dla Villi i Silvy przeraża Cię, motywuje, czy pozostaje obojętne?

Wiemy, że to jedni z najlepszych zawodników. Dokonali wiele dla tego klubu i nie można o tym nagle zapominać. Nie będę jednak czyimś zastępcą. Przekonamy się, czy stworzymy monolit. Stwórzmy drużynę, podążajmy tą samą ścieżką i sprawmy, aby można było o nich zapomnieć.

Dlaczego nie weźmiesz '7'?

Przyszedłem ostatni i wybiorę spośród numerów, które zostaną.

O Adurizie mówi się, że jest ruchliwym strzelcem, który potrafi grać tyłem do bramki, lecz także prowadzić grę… Jaki jest nowo kupiony napastnik?

Nie lubię mówić o sobie. Staram się pomagać kolegom z zespołu jak tylko potrafię i dopóki tutaj będę, dam z siebie wszystko, aby Valencia zwyciężała i była jak najwyżej. Wniosę entuzjazm, będę pracował nad tym, by nam wychodziło oraz zdobywał bramki.

Gole i charakter. Wciąż mamy w pamięci starcie z Keitą, który nie chciał podać piłki (dla zainteresowanych: nagranie - przyp. red.).

Liczę na sporo strzelonych goli, ale i godziwy charakter…

Pytanie, którego nie można nie zadać. Soldado chce przekroczyć granicę 16 goli z zeszłego sezonu. Czy masz jakiś taki próg?

To cała frajda latem! Zawsze powtarzam, że zrobię wszystko co w mojej mocy. Oby tych bramek było dużo, także tych zdobywanych przez piłkarzy blisko mnie, bo to będzie dobra nowina dla całego zespołu. Najważniejsze, żeby ktoś zapewnił wiele trafień, nieważne kto.

Znasz partnera z ataku, Roberto Soldado?

Nie znam go osobiście, ale ma niezwykłe osiągnięcia w Primera División i przyszedł w dobrym momencie. W każdym klubie znaczył sporo i jestem pewien, że dostarczy wielu pozytywnych emocji.

Widzieliśmy Was ćwiczących w Mieście Sportu w Paternie. Jak spotkanie?

Bardzo dobrze. W każdej ekipe w jakiej się znalazłem, miałem dobre relacje z napastnikami. Im dłużej się kogoś zna, tym lepiej się go poznaje. Tym razem nie będzie inaczej.

Możemy ze sobą grać, to na pewno, ale jest wiele wariantów. Najważniejsze, żeby dać zespołowi jak najwięcej.

Jesteście kompatybilni?

Zbyt wcześnie na osądy. Poza tym, to decyzja szkoleniowca. Możemy ze sobą grać, to na pewno, ale jest wiele wariantów. Najważniejsze, żeby dać zespołowi jak najwięcej.

Nie raz, nie dwa miałeś utarczki z piłkarzami Valencii…

Wiele razy, ale to zawsze zostawało na boisku… Nie można tego liczyć, takie sprawy po zejściu do szatni przestają mieć znaczenie.

Obrona Valencii jest określana jako wyjątkowo twarda. Doświadczyłeś tego?

Tak, nie chciałeś się z nimi mierzyć i wolałeś mieć takich u siebie. Przez lata się o tym przekonywałem, a teraz cieszę się ich towarzystwem.

La Liga, Champions League, Copa del Rey. Jak daleko może zajść ten zespół mając takich wykonawców?

Klub pokroju Valencii powinien aspirować do sukcesu w każdych rozgrywkach. Lubię mówić o codziennej pracy, która ma przygotować do meczu. Obyśmy dotarli daleko i przeżyli wiele szczęśliwych chwil.

Domyślam się, że nie możesz doczekac się pierwszego spotkania…

Dostosowuję się do grupy. Coraz lepiej poznaję kolegów i budzi się we mnie coraz większy zapał. Żywimy nadzieję, że wszystko wypali pod względem personalnym, a nade wszystko, że będziemy kolektywem.

Kategoria: Wywiady | Superdeporte skomentuj Skomentuj (3)

KOMENTARZE

1. grzesiu 8325.07.2010; 15:47
Oby zagrał dobry sezon bo jest nam potrzebny dobry snajper :)
2. los ches25.07.2010; 16:08
los chesJak czytam te wszystkie wypowiedzi,wywiady to wychodzi na to,że teraz w klubie mamy samych napalenców. Skocza w ogień dla Valencii :)
O to chodzi!
3. tomy77427.07.2010; 01:08
tomy774Soldado Mata Aduriz big trio :)