sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Moyà o swoich planach

Zibi, 03.07.2010; 17:38

Wywiad z portero Nietoperzy

Bramkarz Valencii CF, Miguel Ángel Moyà, dokonał samokrytyki i zaręcza, że wymaga od siebie o wiele więcej w przyszłym sezonie. 26-latek pragnie regularnie stawać między słupkami bramki Los Ches.

Jak mijają wakacje Miguelowi Ángelowi Moyi?

Dość dobrze. Po długim okresie rozłąki, możemy w tym miesiącu odwiedzić rodzinę, przyjaciół, osoby, którym chcieliśmy poświęcić trochę czasu, ale ze względu na mecze, wyjazdy i inne nie byliśmy w stanie tego zrobić. Przede wszystkim staram się wyłączyć, lecz zważywszy zwłaszcza na Mundial i moje otoczenie, które interesuje się futbolem, jest to trudne do wykonania. I tak każda rozmowa schodzi na piłkę i właśnie na piłce kończymy pogawędki.

Więc wybacz w takim razie, ale będziesz musiał wypowiedzieć się o kilku sprawach związanych z Valencią i piłką nożną. Najpierw o drużynie. Jak Twoim zdaniem wypadliście w minionym sezonie?

Osiągnęliśmy najważniejszy cel, czyli zakwalifikowanie się do Champions League, co daje klubowi wielkie korzyści sportowe i nie tylko, bo poprawi jego sytuację ekonomiczną dlatego, że dzięki tym rozgrywkom można wiele zarobić już z tytułu samych praw telewizyjnych. Zdobywać puchary jest niezwykle ciężko i potrzeba do tego masy szczęścia, a my zaszliśmy daleko w Europa League i Copa del Rey. Drużna stanęła na wysokości zadania, ponieważ zajęliśmy trzecią pozycję, za Barceloną i Realem, więc uzyskaliśmy awans do najważniejszych europejskich rozgrywek.

Jak oceniłbyś swój pierwszy sezon w Valencii?

Niewątpliwie mógł być on dla mnie lepszy jeśli chodzi o liczbę rozegranych spotkań. Nie był on najbardziej pozytywnym doświadczeniem, takim jaki chciałem, aby był, ale wszystkiego się nauczę. Liczba moich występów może być do zaakceptowania, ale oczekuję, że w przyszłym sezonie będzie ich więcej. Pragnę zagrać o wiele więcej spotkań jako podstawowy bramkarz Valencii CF.

Jaki był dla Ciebie najtrudniejszy moment?

Nie lubię patrzeć do tyłu. Miałem udział w porażkach zespołu, ale nie chcę już patrzeć w przeszłość. Kariera jest jak bieg długodystansowy i na którymś z odcinków można upaść. Grunt to podnieść się, ja tak zrobiłem i nie przypominam sobie najtrudniejszych momentów… albo nie chcę się nad nimi zastanawiać.

Wiesz jednak, że mogłeś wywrzeć dużo lepsze wrażenie… dlaczego na Mestalla jeszcze nie zobaczyliśmy bramkarza, który błyszczał w Mallorce?

Może to wynik adaptacji przez jaką przechodziłem w pierwszym sezonie, zapoznanie się z zespołem. To czasem powoduje, że ktoś nie gra tak swobodnie, jak mógłby. Kiedy sądziłem, że już znam się z ekipą dość dobrze, wróciłem na ławkę i w efekcie traciłem zaufanie. Odzyskanie go sprawiło mnóstwo kłopotów. Po drodze przydarzały się mecze, w których popełniłem koszmarne błędy i niesmak pozostawał. Wiem, że niektórych rzeczy nie wykonałem zbyt dobrze, ale jakoś z tym żyję. Jestem dobrze nastawiony i nauczę się na błędach. Jeśli bramkarz nie posiada niezbędnego zaufania i nie gra regularnie, co jest chyba równie ważne, trudno jest mu się potem zaprezentować wystarczająco dobrze.

Czy mogła na Ciebie wpłynąć zmiana otoczenia i wielka różnica w zainteresowaniu mediów, jaką widać pomiędzy Mallorcą a Valencią?

Tak, zauważyłeś tę zmianę. Pośrednio mogło to mieć wpływ na moją postawę, ale nie było bezpośrednią przyczyną błędów, jakie popełniałem. Na nadchodzący sezon spoglądam inaczej przez moje doświadczenia.

I co w tej chwili przechodzi przez Twoją głowę… kontynuować grę w Valencii do 2013 roku czy poszukać szczęścia gdzieś indziej?

Grać nadal, mam kontrakt. Wiem, że Valencia nie ma intencji, by mnie wypożyczyć, dlatego też będę walczył o pozycję w podstawowym składzie. Zawsze może się wszystko wydarzyć, ale mój plan A zakłada powrót do Valencii, rozpoczęcie przygotowań z drużyną oraz konkurowanie o bluzę z nr 1. Na razie nie ma żadnego planu B.

Nie rozmawiałeś ze swoim agentem Manuelem Garcíą Quilónem o zmianie powietrza?

Nie, nie zamierzam nawet. Nie rozmawiałem z nim do tego czasu o niczym takim. Jeśli w przyszłym roku rzeczy nie będą miały się dobrze i moja sytuacja będzie wciąż trudna, wtedy będziemy mieli czas na rozmowę. Póki co, zarówno ja, jak i klub chcemy, abym kontynuował grę w Valencii.

Nie nadszedł jeszcze dzień, w którym powiedziałbyś: „Nie zniosę tego, więcej tutaj nie zagram”?

Nie, jeszcze nie. Nigdy nie mów nigdy, lecz na razie nie musiałem wypowiadać takich słów.

Wrócisz do Paterny 12 lipca z chęcią rewanżu?

Nie… wrócę z zamiarem polepszenia. Myślę, że w naszej drużynie nikt w taki sposób nie myśli, nie mówi o rewanżu.

Miałem na myśli raczej coś w rodzaju rewanżu osobistego, z samym sobą…

Chyba, że tak. Wymagam od siebie dużo więcej, aby pewne rzeczy dobrze się dla mnie ułożyły. Tylko to.

Uważasz, że w pewnym momencie brakowało Ci samokrytyki?

Nie widzę tego tak, zawsze dokonywałem w sobie samokrytyki, gdyż nie jestem osobą, do której nic nie dociera i która niczego sobie nie potrafi wytłumaczyć. Wiem, że popełniałem poważne błędy i jest to wiadomość istotna dla całego ciała technicznego, z którym przebywam z dnia na dzień. Wydaje mi się, że jestem człowiekiem, któremu samokrytyka nie jest obca.

Mimo że we wrześniu stuknie mu już 39 lat, César wciąż będzie przeszkadzał w walce o pozycję w bramce Valencii CF. Jak odebrałeś jego roczne przedłużenie kontraktu?

W każdym momencie myślę tak samo i mówię tak samo. Jeśli zagrał najwięcej spotkań, to znaczy, że on prezentował się najlepiej w oczach szkoleniowców i z uwagi na wiek jego kontrakt zostaje odnawiany rok po roku, czego można było się domyślić, bo to normalne. Nie wyzwala to we mnie jakiś dziwnych odczuć, jestem zadowolony, że wiedzie się mojemu partnerowi. Konkurencja jest bardzo ważna. Pozostaje wybierać… a z Césarem dogaduję się świetnie, znam go, trochę z nim już przeszedłem i gratuluję mu.

W przyszłym sezonie drużyna będzie składała się z aż trzech bramkarzy. Czy byłeś już w takim położeniu?

Tak, w Mallorce. Rok w rok dzieliłem szatnię z dwoma innymi bramkarzami. W dzisiejszej piłce nożnej to normalne. Im więcej golkiperów, tym większa konkurencja. Sprawi to też, że żaden z nas nie będzie miał chwili na rozluźnienie, gdyż w takim wypadku ten drugi bądź trzeci będzie mógł skorzystać z tej szansy.

Czy w zeszłym sezonie upadłeś na duchu w którymś momencie?

Nie przytrafiło mi się to, ale teraz, gdy będzie nas trzech, sytuacja wymusi na nas jeszcze większą motywację i zdrową rywalizację.

Nie będzie to trudna sprawa, kiedy jeden z Was będzie musiał zasiadać na trybunie każdej niedzieli?

Cóż, to jest tak, że jeden będzie zmuszony do ciągłego siedzenia na trybunie, a drugi na ławce rezerwowych… to okoliczności, z którymi trzeba będzie się zmierzyć. Teraz chcę rywalizować. Jeśli potem rzeczywistość skonfrontuje moje nadzieje i nie będę grał w ogóle, zastanowię się nad swoją przyszłością, ale najpierw trzeba zobaczyć, co nadejdzie w nowym sezonie.

Kontynuujmy rozmowę o przyszłości, Villa odszedł, Silva także… ciężko będzie utrzymać poprzeczkę bez tych gwiazd.

W futbolu nigdy nie jest łatwo rywalizować na trzech płaszczyznach. Na razie straciliśmy dwie gwiazdy i ważne dla drużyny osoby, lecz jasne jest to, ze Valencia stworzy konkurencyjną drużynę i cele pozostaną te same. Zespół będzie miał nowe aspiracje i wyzwania. Nowi piłkarze będą musieli się przystosować, ale na pewno im to wyjdzie dobrze, w końcu jesteśmy Valencią.

Na koniec jeszcze jedna kwestia… Aduriz był Twoim kolegą w Mallorce, sprowadziłbyś go?

Jeśli o to mnie pytasz, ja bym go polecił. To wspaniały napastnik, co udowodnił grając dla Mallorci i jego fantastyczne statystyki tylko to potwierdzają. Przyczynił się do wybornego sezonu swojej drużyny. Oferuje alternatywy w ataku i mógłby być pożyteczny dla VCF. Jeśli jest w orbicie zainteresowań, to dlatego, że trenerzy widzą, na jak wysoki poziom się wzbił.

Kategoria: Wywiady | Superdeporte skomentuj Skomentuj (1)

KOMENTARZE

1. Kanius03.07.2010; 22:13
KaniusNo liczę, że Moya zaciśnie zęby i zacznie grać na wysokim poziomie, bo nie po to wspaniałomyślny Llorente opchnął Albiola i kupił Moyę by grał fatalnie.

Oglądacie mecz? Nie mogę sobie wyobrazić, że Villa już nie jest naszym graczem. Nie ma się czym poszczycić.

PS. Prośba do adminów. Była by możliwość wstawienia miniczatu na stronę? Bo na forum nie ma co się oszukiwać nikt bardzo nie pisze, a w komentarzach pod newsami takie dyskusje nie na temat są często usuwane ( zresztą słusznie).