Choroba nie ustępuje...
02.04.2010; 11:02
Valencia CF 2:2 Atlético Madryt
Drużyna Valencii wciąż nie może znaleźć panaceum na trawiącą ją od kilku ładnych tygodni chorobę. O ile skutki dolegliwości zwanej nieskutecznością w rozgrywkach ligowych nie są tak widoczne, o tyle w pucharowym spotkaniu z Atlético uwydatniły się z całą siłą. Blanquinegros grali lepiej od rywala, jednak remis 2:2 w korzystniejszej sytuacji stawia stołeczną ekipę.
Z pewnością w wyleczeniu wstrętnego choróbska nie pomagają Emery’emu liczne urazy i absencje, z którymi zmaga się cała drużyna. W bitwie z Atlético zabrakło zawieszonego przez UEFĘ, na dobrą sprawę nie wiadomo za co Evera Banegi – piłkarza porządkującego grę całego zespołu. Dodając do tego leczącego uraz Davida Albeldę, Valencii wypada cały środek pola, który tak znakomicie spisywał się w pierwszej części sezonu. W ich miejsce zagrali Rubén Baraja i Manuel Fernandes. Obrona, także przetrzebiona kontuzjami, wyszła w zestawieniu Alba-Dealbert-Maduro-Bruno - żaden Valencianista nie uzna tego bloku defensywnego za optymalny. Jedynym pozytywem był powrót do gry Davida Villi, który po urazie głowy i pauzie w meczu z Saragossą doszedł już do pełnej sprawności.
Godne podkreślenia jest, że Estadio Mestalla pękało w szwach i żyło przez całe spotkanie. Oprawa meczu była wspaniała – kolorowe flagi, girlandy, transparenty. Fani spisali się fantastycznie, co tylko pokazuje, jak wielki w Walencji jest głód europejskich pucharów. Równie wielki, jak głód piłkarskiej wiedzy prezentowany przez pana Mateusza Borka. Popularny komentator, chcąc gruntownie przygotować się do starcia Valencii z Atlético, musiał zajrzeć na VCF.PL. Pech chciał, że pan Mateusz nie znał lub zapomniał o pierwszo-kwietniowej tradycji naszej witryny i wybrał newsa, który był specjalnie spreparowany na tę okazję. Dzidkowo-Ulesławowy koncept o rychłym przejęciu władzy w klubie przez Rubéna Baraję tak głęboko zapadł popularnemu komentatorowi w pamięć, że postanowił zacytować go na wizji. Moi redakcyjni koledzy Dzidek i Ulesław są wielce ukontentowani, że ich wyobraźnia ma tak wielką siłę oddziaływania. Pana Mateusza zaś serdecznie pozdrawiamy i zachęcamy do częstszego zaglądania w nasze skromne progi ;)
Przechodząc do meritum, przed spotkaniem wielu typowało, że na Estadio Mestalla będziemy świadkami burzliwej wymiany argumentów. Tak też było w istocie. Już na początku Villa wpakował piłkę do siatki, jednak sędzia gola nie uznał, gdyż podający do niego Juan Mata wcześniej znajdował się na pozycji spalonej. Nie minęło 120 sekund, a Mata po dograniu Pablo znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz nie potrafił skierować piłki do siatki. W odpowiedzi Álvaro Domínguez po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bardzo groźnie uderzył głową, jednak César po raz kolejny w tym sezonie pokazał kocią zwinność i zapobiegł utracie bramki. W 11. minucie po kapitalnym prostopadłym podaniu Barajy sam na sam z Davidem de Geą wyszedł Pablo. Prawoskrzydłowy Los Ches minął bramkarza gości, ale własna siła rozpędu uniemożliwiła mu oddanie strzału do pustej bramki. Kolejna minuta – kolejne uderzenie. Tym razem Villa z narożnika pola karnego kropnął mocno i technicznie, lecz piłka poszybował minimalnie obok słupka. Odpowiedź Atlético mogła być wstrząsająca – piłka po uderzeniu Simao Sabrosy zatrzymała się na słupku bramki Nietoperzy. Swojemu rodakowi pozazdrościł najwidoczniej Manuel Fernandes, który kilka minut później oddał silny strzał po ziemi, z najwyższym trudem futbolówkę sparował de Gea. W końcówce pierwszej połowy groźniej atakowali Rojiblancos. Simao wrzucił piłkę z rzutu rożnego, a główka Antonio Lópeza na szczęście dla naszych poleciała kilka centymetrów obok słupka. W ostatniej minucie na solowy rajd zdecydował się Jurado, ograł dwójkę obrońców Valencii i z ostrego kąta posłał futbolówkę między nogami Césara. Powędrowała ona jednak wzdłuż, a nie do bramki.
Druga odsłona ponownie zaczęła się od ataków Nietoperzy. Trzy doskonałe okazje miał bardzo aktywny Pablo, ale za każdym razem pomimo dogodnych pozycji uderzał niecelnie. W 53. minucie rzut wolny z linii pola karnego wykonywał Mata, lecz strzelił w środek bramki i portero gości nie miał problemów z wypiąstkowaniem piłki. Znów Valencia miała przewagę, znów gniotła przeciwnika, ale co z tego? Wystarczyła jedna kontra Atlético i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 0:1. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Los Ches goście natychmiast przejęli piłkę i wyprowadzili szybką akcję. Futbolówkę otrzymał Sergio Agüero, rozpaczliwym wślizgiem próbował powstrzymać go Jordi Alba. Niestety nie udało się i Argentyńczyk popędził na bramkę Césara. W ostatniej chwili odegrał do Diego Forlana, a ten nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Był to szok dla całego Mestalla, jednak nie na tyle duży, by nasi nie potrafili się podnieść. Nie minęło 10 minut, a padł wyrównujący gol. W zamieszaniu podbramkowym futbolówka trafiła przed pole karne do Manuela Fernandesa. Portugalczyk w swoim stylu ustawił sobie piłkę do strzału i uderzył płasko oraz bardzo precyzyjnie tuż przy słupku. De Gea był bez szans. Niestety, odpowiedź Atlético była piorunująca. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Simao, futbolówkę uderzył głową Dominguez, a ta trafiła do kompletnie niepilnowanego Antonio Lópeza, który pewnie zdobył gola. Valencia rzuciła się do odrabiania strat z jeszcze większą zaciętością. Na pewno pomógł w tym Vicente, który na ostatni kwadrans pojawił się na murawie w miejsce bezproduktywnego Maty. W 74. minucie Fernandes dośrodkował z prawego skrzydła w pole karne, a główkujący David Silva strzelił w poprzeczkę. Po kilku sekundach piłka trafiła pod nogi ustawionego przed polem karnym Bruno. Prawy obrońca kropnął potężnie, lecz znów na przeszkodzie stanęła poprzeczka. Valencia atakowała zajadle, co stwarzało okazję do kolejnych kontr dla gości. Po takich akcjach w dobrych sytuacjach znajdowali się Jurado i Forlan, jednak nie potrafili skierować piłki do siatki. Za to potrafił uczynić to niezawodny David Villa. Po ładnej wymianie podań na lewym skrzydle pomiędzy Albą i Vicente, ten drugi wpadł w pole karne i odegrał na środek. Do piłki dopadł El Guaje i z zimną krwią pokonał de Geę. Chwilę później górą był jednak młody bramkarz gości, który sparował strzał Villi w krótki słupek. W ostatniej minucie spotkania dobrą okazję miał Vicente. Po zgraniu głową Nicoli Zigica, który pojawił się w końcówce na boisku, legendarny lewoskrzydłowy Nietoperzy uderzył z 16 metrów, jednak ku rozpaczy kibiców piłka poszybowała nad bramką…
Kapitalne widowisko na Mestalla zakończyło się remisem 2:2. Oczywiście gdyby nie wspomniana wcześniej choroba, Valencia mogłaby jechać na Estadio Vicente Calderon z kilkoma golami w zapasie. Niestety dolegliwość okazała się silniejsza i do meczu rewanżowego Valencianistas podejdą z pewną obawą. Bierze się ona stąd, że w ostatnich latach na Calderon naszym nie gra się zbyt dobrze. Piłkarskie mity są jednak po to, by je obalać. Jednego możemy być pewni – w rewanżu czeka nas kolejna wielka uczta z hiszpańskim futbolem jako daniem głównym.
Valencia:
Atlético:
PS Wyrażamy nadzieję, że rewanż pomiędzy Valencią i Atlético również będzie transmitowany w ogólnodostępnej telewizji, a komentator obsługujący ten mecz przygotowując się ponownie zawita na naszą stronę. Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby po raz kolejny osobą tą był pan Borek ;)
Skrót meczu: VCF Video
KOMENTARZE
Cieszy powrót Vicente,dobra gra Fernandesa(jest krytykowany,ale kiedy on ma pokazać co potrafi jak nie gra?)i Alby.
Martwi mnie Mata i obrona,ale o tym rozpisywać nie będę po po co sobie nerwy szarpać?:)
Baraja zagrał chyba mecz życia jedyne podanie bez adresata w jego wykonaniu było w 88 minucie z tego co pamietam. Dobre zawody rozegrał też Bruno (szczególnie ta bomba było świetna) i Alba dużo odbiorów i rajdów. Manuel mimo pięknej bramki troche był zagubiony szczególnie w pierwszej połowie ale póżniej co raz lepiej.
Cezar Villa jak zawsze poziom niesamowity. Cieszy również powrót Vicente ale za mało grał żeby go oceniać :)
Rewanż będzie niesamowicie interesujący
Amunt
*żadnych Brunów - dziś zawalone dwie, albo jak ktos woli to wszystkie bramki,
*Madurów - słowo "drewno" chyba mówi wszystko,
*od pierwszych minut muszą być: Vicente, Alba, Pablo, Fernandes,
*i zagadka co z tym Zigiciem, bardzo absorbuje obrone, ale sam potyka się o własne nogi...
Wynik chyba sprawiedliwy, choć jak piłka grzmotnęła w poprzeczkę to się lekko... zdenerwowałem. Mogło być lepiej, ale źle też niejest. Pokazaliśmy ile możemy strzelić na wyjeździe i liczę na powtórkę ofensywy z poprzedniego meczu w LE.
Amunt!
Przecież oni nie grali żadnego futbolu wykorzystywali przypadkowo stworzone akcje i szybkie kontry, nie potrafili na dłuż utrzymać się przy piłce. Pierwsza bramka ewidentny błąd naszych zawodników, Bruno się zagapił, z resztą nie wniósł on prawie nic do dzisiejszego meczu po za pięknym uderzeniem.
Cesar nie miał zbyt dużo roboty, a przy bramkach nie miał większych szans. Pablo porażka zupełnie nie rozumiem Emerego, tak jak zawsze zmiana o 25minut za późno. Duży plus dla Barajy, Fernandesa, Alby i Villi widać że chce im się grać, poza tym dwie świetne zmiany Zigić i Vicente pobudzili i pociągnęli grę do przodu.
Nadal brak poprawy, a mianowicie zachowania zawodników w momencie kiedy jest bądź nie ma spalonego, od razu widać las rąk a przecież akcji zazwyczaj nikt nie przerywa.
AMUNT VALENCIA!
Chyba oglądaliśmy inny mecz.
Bruno to była porażka 2 bramki jego, a ta poprzeczka niczego nie rekompensowała.
Fernandes akurat w pierwszej połowie grał świetnie, dopiero w końcówce drugiej przestał tak szaleć ale wydaje mi się, że to ze zmęczenia.
tu nie ma specjalnej filozofii i teorii - Bruno jest po prostu za słaby na ten klub.
P.S.
Czy to prawda co mówił Borek , że Kalu Uche był do nas przymierzany ? Emeremu już całkiem odbiło ..
Totalne brednie
Defensywę mają słabą jak my, a zatrzymali mnóstwo groźnych sytuacji, naprawdę Quique się spisał !
Biorąc pod uwagę to co pokazali na Mallorce czy na Santiago to niebo a ziemia.
Nawet biorąc pod uwagę te kiksy Pablo.
Nasi dobrze usposobieni, w rewanżu trzeba jak najwięcej atakować i liczyć na szczęście z tyłu (tam nie mamy żadnych atutów).
Mata irytuje, Vicente wszedł za późno.
PS. Bruno to najlepszy boczny obrońca Primery na dziś !
Wynik dobry, mogło być lepiej, ale to my dwa razy przegrywaliśmy i musieliśmy gonić wynik. Drużyna pokazała charakter i walczyła mimo straconych goli.
Baraja i Fernandes w końcu zaczynają regularnie się pojawiać na boisku i są tego efekty, ale i tak większość wysyła/wysyłała Rubena do III ligi, a Fernandesa gdziekolwiek.
Alba grał dobrze, ale przy drugim golu to on zawalił - nie trzymał linii do spalonego. Nie zwalać winy na Bruno! (który grał średnio - sporo faulował, ale dzięki temu zatrzymywał rywali).
Pablo gra jakby nie umiał, Ximo tylko niewiele lepiej. Mata? Vicek w kilka minut zrobił więcej niż Mata (trzeba mu dać w końcu odpocząć, żeby złapał świeżość w grze).
Co do Uche.
Podczas ostatniego okienka trans. Superdeporte wrzuciło takie zestawienie transferów poszczególnych klubów Primera. Pisano tam o piłkarzach sprzedanych, pozyskanych i którymi się interesowano. I faktycznie, Kalu niby znajdował się w kręgu obserwowanych.
A zauważyliscie jedno?? Tak naprawde wygrał trener Atletico a nie druzyna- byli P E R F E K C Y J N I E przygotowani do meczu. Grali cały czas swoje czekajac na kontry. Raz jak do Maty dopadli to myslałem, ze do zagniotą. Naprawde czapki z głów przez byłym cołczem Valencii, za to, ze z zespołu duzo gorszego(bo chyba tylko Jurado grał lepiej niz jego odpowiednik u nas) potrafił tyle wykrzesać.
Dzizas, ale sie rozpisałem:/
Na plus na pewno ci, którzy rzadko pojawiali się dotychczas w składzie: Baraja, Fernandes (choć z upływem czasu coraz mniej widoczny), Alba i Vicente.
Biorac pod uwage potencjal ofensywny Atletico i nasza slaba obrone faworytem w rewanzu jest Atletico, ale nie przekreslam szans VCF.
Może jesteśmy od nich lepsi ale na papierze.
Słabsze Atletico strzela nam 2 gole na Mestalla. Zagrali skutecznie ale bez przesady, mieli jeszcze sytuacje Jurado, strzał Aguero.
Znowu tracimy gola z rożnego...
W rewanżu musimy atakować atakować i jeszcze raz atakować, musimy strzelić 4 gole i niech się dzieje co chce.
Niby dlaczego trzech z Atletico nie może lecieć na Cesara ? A co, trzech to mało ?
mecze w plecy .
Największa kara chyba w dziejach UEFA za ch.. wie za co, przeciwko wielkiemu Werderowi z niemieckiej Bremy.
A właśnie, czy Valencia wygrała jakiś mecz bez Banegi ? taki konkursik ... chyba coś tam było ale nie mogę sobie przypomnieć ...
Na plus też Alba, ale raczej za grę w ofensywie niż za bronienie dostępu do bramki Cesara. No i przy golu Forlana mógł wybić piłkę spod nóg Aguero. Ale za całokształt zasłużył na plus, zwłaszcza że w sezonie nie grał zbyt wiele a i teraz, gdy wychodzi gra na obcej dla siebie pozycji.
Poza tym na małe wyróżnienia zasłużył jak zawsze Cesar, Bruno który zagrał nad wyraz solidnie i mimo wszystko Pablo, który może potykał się o własne nogi, ale jak nikt inny miał ochotę i pokazywał się do gry. A Villa to Villa.
A i tak największym bohaterem był..... Andrzej Strejlau. Zawsze gościa lubiłem, PNA oglądałem w dużej mierze dlatego, że on komentował niektóre mecze i teraz też się nie zawiodłem. Jak na fachowca generacji Gmochów i Piechniczków wykazywał wysoką znajomość tematu, kulturę językową, potrafił wczuć się w mecz, a tekstem, że "w ciągu 13minut gry widziałem więcej futbolu niż przez 5 kolejek naszej ekstraklasy" mniej rozwalił. Andrzej Strejlau Superstar :D
Pablo powinien jedna sytuacje wykorzystac
dobra zmiana Zigicia choc moim zdaniem powinien wejsc kilka minut wczesniej,ale i tak pokazal sie z dobrej strony
w rewanzu,ktorego pewnie nie pokaze TV4 licze na zwyciestwo lub wysoki remis i oczywiscie awans do polfinalu
Amunt Valencia
Co do Bruno - czy ma przed sobą Aguero czy kogoś innego gra zwykle na radar - im dalej tym lepiej. Jest tak dobry, że woli trzymać się od rywala jak najdalej. Z drugiej strony nawet taki Bruno jest lepszy niż nie wiadomo kto.
Alba się ostatnio bardzo rozwinął, dobrze że został a nie poszedł na wypożyczenie. Rośnie świetny zawodnik i to wychowanek.
Nasz środek pola był bardzo dobry, Baraja i Fernandes grali tak że przecierałem oczy ze zdumienia. Manuel wrócił do formy.
szkoda wyniku ale w zasadzie wystarczy tylko wygrac w Madrycie :)
przykre jest to, ze Valencia to trzecia sila ligi, a My obawiamy sie ze zespol nie jest w stanie wygrac w rewanzu...
brak Evera byl bardzo widoczny
obrona grala na granicy ryzyka przez caly mecz i raz sie pomylila - bywa
bramka stracona po stalym fragmentach to juz norma, wiec mnie to nie zdziwilo - nie wyobrazam sobie osiagniecia czegos w przyszlym sezonie bez wzmocnienia defensywy...
zdrugiej strony Nasze stale fragmenty to slabosc - 11 roznych, zero zagrozenia...
ale sam sie sobie dziwie - jestem optymista :)
AMUNT VALENCIA !!!
Fernandes tez mistrzostwo i ta bramka.
Ja Rubena chce do konca kariery tutaj jak ma tak grać. Ten duet spisał sie lepiej niż Albelda-Banega. Teraz srodek pola mamy. Na zmiane Albelda-Banega i Baraja-Fernandes.
Banega tez gra dobrze, ale przy wczorajszej dyspozycji Rubena posiedziałby na ławce.
Joaquin nie wniósł nic wielkiego, bardziej efektownie grał Pablo, ale niestety nie efektywnie. Kilka razy nie trafł w piłe.
I ta poprzeczka Bruno..
Vicente bardzo dobre wejscie, asysta ale widac było ze kondychy jeszcze nie ma bo ciezko oddychał pod koniec.
Villa dla mnie walczak niesamowity. Legenda Valencii. To co on potrafi, lewa, prawa noga, zwod, prawie wszystko.
Silva tez dobrze, tylko ta skutecznosc i wykonczenie.
Wydaje mi sie ze gramy tak jak Arsenal, czyli setki sytuacji, nie mamy problemów ze stwarzaniem sytuacji, ale nic z tego nie ma.
Gramy pięknie jak nigdy..nie trafiamy jak zawsze.
Baraja...coz moge powiedziec...genialne spotkanie. Uwazam, ze byl to najlepszy zawodnik Valencii...staralem sobie przypomniec jakis moment w ktorym stracil pilke, ale chyba takiego nie bylo, a jesli nawet to stworzylo to zadnego zagrozenia. I te jego dlugie podania...: )) widac, ze to byl jego dzien.
Vicente..ciezko powiedziec, czy wraca do formy, bo dopiero co wrocil po kolejnej kontuzji i znowu wchodzi z lawki, ale i tak pokazal sie z dobrej strony.
Tak, jak koledzy wyzej juz napisali, brakowalo skutecznosci.
Wierze, ze z takim podejsciem i zaangazowanie, wynik bedzie zadowalal nas, a nie kibicow atletico : )
« Wsteczskomentuj