Emery ma nad czym myśleć
13.12.2009; 20:09Lokalny mistrz suspensu
Unai Emery wydaje się być coraz bliższy wcielenia w życie obietnic, z którymi przychodził na Mestalla. Efektowna, emocjonująca gra elektryzująca kibiców swoim przebiegiem miała być tym, co Bask chciał na Mestalla prezentować. I jakby nie patrzeć tak właśnie jest. Emocje niemal jak u Hitchcocka od samego początku sięgają zenitu, po czym są jeszcze bardziej wywindowane w górę. W ostatnich minutach w szczególności. Trudno bowiem ustać w miejscu przez ostatni kwadrans zastanawiając się jedynie, czy uda się korzystny wynik dowieźć do końca. Suspensu z upływem czasu jest niestety coraz mniej, bo nerwowy kibic z każdym kolejnym spotkaniem przekonuje się boleśnie, że w ostatnim kwadransie Nietoperze bramkę zawsze stracą.
Obiektywnie patrząc powodów do zadowolenia sympatycy mają dość sporo. Zespół z Mestalla plasuje się w ścisłej czołówce La Liga utrzymując realne szanse na kwalifikację do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. A ta właśnie jest celem, jaki do wykonania ma drużyna w obecnym sezonie. Problemy pojawią się, jeżeli przeanalizujemy to, jak ekipa Ches zdobywa punkty do realizacji swojego zadania. Aby zachować w stu procentach obiektywizm i uchwycić wszystkie kłopoty, jakie ma przed sobą Unai Emery, najlepiej będzie posłużyć się tym, co okłamać nas nie może, czyli liczbami. Otóż proszę, co nam się pokaże na głównym planie:
Mestalla
Valencię w tym sezonie śmiało uznać można za ekipę stricte paradoksalną. Otóż o ile w spotkaniach rozegranych na terenie rywala wraz z Dumą Katalonii podopieczni Emery'ego zdobyli prawie komplet punktów (18 z 21 możliwych; Barcelona natomiast 18 na 24 oczka zdobyła rozgrywając jeden więcej mecz wyjazdowy) dystansując pozostałe ekipy, o tyle przed własną publicznością wygrywanie przychodzi im z niesamowitym trudem (2 spośród 7 rozegranych na Mestalla rywalizacji zapisać można na korzyść VCF). Największą bolączką Ches grając na własnej murawie są remisy, które stanowią ponad połowę wyników tam zdobywanych. W perspektywie udziału w najwyższej klasie rozgrywek europejskich odbudowa "twierdzy Mestalla" może okazać się kluczowa - słabych zespołów w tym pucharze po prostu nie ma!
Ostatni kwadrans
Statystycznie najwięcej bramek Valencia traci w 79. minucie, natomiast zdobywa w 47. Rzadki przykład, żeby liczby aż tak dobrze oddawały rzeczywistość, aczkolwiek kto choć jeden raz w tym sezonie oglądał spotkanie Nietoperzy, ten wie o co chodzi. Nerwówka, jaka towarzyszy kibicom i zawodnikom Valencii w tym okresie gry jest wręcz nie do opisania i póki co niemal za każdym razem kończy się na tym, że Cesar zmuszony jest do wyciągania piłki z siatki.
Defensywa
Mimo, że w od początku sezonu w tej formacji widać stopniową poprawę a statystyki dla liczby traconych bramek są w miarę przyzwoite, to każdy, kto pamięta złote czasy, gdy grą obronną Blanquinegros kierował niezawodny wówczas Roberto Ayala, musi przyznać, że można lepiej. Średnia 1,14 na mecz ani nie żenuje ani na kolana nie powala. Kto by jednak nie chciał, żeby o Valencii na powrót mówiono jako o najlepszej defensywie La Liga?
One man show
Sprawa po przeciwnej stronie bramki. Choć problem ciężko tu zauważyć, bo David Villa śmiało zmierza po tegoroczną koronę króla strzelców Primera Division, to trzeba zastanowić się co, gdyby (odpukać w niemalowany asfalt) Guaje trafiła się kontuzja. Bez Asturyjczyka Valencia może mieć problemy ze zdobywaniem bramek. Szczególnie, że dotychczas Emery nie potrafił wynaleźć sposobu, aby do takich zawodników jak Banega, Pablo, Joaquin, Silva oraz Mata dopasować mniej zwinnego, lecz bardzo skutecznego Zigića.
Jak widać, w odróżnieniu od niektórych Unaia Emery'ego i jego ekipę czeka pracowity okres świąteczno-noworoczny, w którym to życzenia i chęci mogą mieć większą wagę niż niejeden prezent.
Jak tym problemom zapobiec? Zapraszam do dyskusji!
KOMENTARZE
Praca, praca i jeszcze raz rozmowy. Trzeba im wpoić, że zamiast sygnalizowania pozycji spalonej przeciwnika powinni się skupić na zatrzymaniu rywala. Przykładem jest Bruno, który wczoraj notorycznie doprowadzał mnie do szału. Dlatego proszę Emery'ego, żeby przestał się dąsać i wreszcie ustawił Miguela na prawej obronie. Po drugie proponuje postawić na Maduro w defensywie, chociaż pewnie ze względu na zawieszenie Navarro Mister tak właśnie uczyni. Mathieu to jest rozmowa na kilka godzin ze względu na jego wahania formy i umiejętności gry na danej pozycji. Jego wczorajsza gra w ofensywie bardzo mi się podobała, jednak gra defensywa określa kontrast moich odczuć. Zapamiętałem zagranie przy drugiej bramce, gdy bodaj Marcelo przełożył piłkę pomiędzy nogami właśnie Francuzowi. Sprawa z pozycją DM jest prosta: dać odpocząć i Albeldzie i Marchenie, wpuścić na ich miejsce Fernandesa, który w parze z Banegą może dosłownie wszystko. Nie może tak być, że 18 mln w ogóle nie gra, czas końca kontuzji o ile mnie pamięć nie myli wynosi już długi czas, więc nie widzę przeciwwskazań do gry Manuela. Do reszty nie mogę się, ponieważ dostatecznie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
Prawda jest taka - w tym sezonie gramy duzo lepiej niz w zeszlym, ofensywnie , pieknie i kazdy chyba mecz VCF oznacza dobre widowisko i emocje. Od poczatku sezonu Emery mial 2 reczy do poprawy - forme wyjazdowa i gre w defensywie. Na wyjezdzie jestesmy obecnie najlepsi w lidze i wygralismy juz w Bilbao i Pampelunie, a w defensywie gramy znacznie lepiej niz na poczatku sezonu. Druga sprawa to gra z silnymi druzynami - Z Arsenalem na inauguracje wygralismy , z Sevilla wygralismy, z Genoa wygralismy, z Barca zremisowalismy a powinnismy wygrac. Jedyny zespol ktory nas pokonal to Real ktory po pierwsze zagral dobre spotkanie, a po drugie my zagralismy slabo a Marchena zawalil nam mecz swoja gra. Czy 2 porazki w sezonie po tylu meczach sa az tak chaniebne?
Z Realem zegralismy slabo - poza 15 minutami , potem nie bylo presingu, Marchena psul co sie dalo , w efekcie Ever sie musial cofnac i nie bylo mediapunta skad nasza gra ofensywna nie istniala.Real ma gwiazdy nawet na lawce rezerowych a my nie i Silve ciezko zastapic. A Navarro i Bruno to nie szczyt marzen na obronie. Miguela z kolei ostatnio bardziej ogrywali niz Saltora. Wczoraj na Mestalla mielismy tez niestety pecha bo Real niemal wszystko co mogl strzelic - strzelil. 2 bramka Realu to Marcelo ktory bezkarnie wbiega sobie miedzy Mathieu i tragicznie grajacego Marchene. Z Barca tak zle nie gralismy.
Podsumowujac nie robmy tragedii bo jest dobrze jak na razie.Najwazniejsze zeby miec to 3 lub 4 miejsce bo przegonic Barce czy Real(ktore wygrywaja wszystko) sie po prostu nie da. Villareal i Atletico daleko za nami a Depor za niedlugo spusci z tonu wiec luz.
AMUNT VALENCIA
Co mnie jedynie frustruje to forma na Mestalla i tracenie goli pod koniec meczow.
Jeżeli o tym psioczeniu było do mnie to chciałem tylko powiedzieć, że najmniejszego zamiaru nie miałem się na Emerym wyżywać. Co więcej jest to szkoleniowiec, który coraz bardziej mnie przekonuje i w przeciwieństwie do sporej części użytkowników tej strony sądzę, że czeka nas jeszcze sporo dobrego pod jego wodzą.
Prawda jest jednak taka, że jak na razie nie jest idealnie, coś tam gdzieś tam "zgrzyta". Ja chciałem po prostu zwrócić uwagę na to co i gdzie właśnie.
Sam osobiście myślę, że Emery poradzi sobie z problemami. Jak na razie widać, że jest to facet, który non-stop analizuje, próbuje nowych rozwiązań i się rozwija.
Tak więc na święta najlepszego panie Unai życzę:D
Tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć.
@ruben123
Nie wiem dlaczego tak narzekasz na Marchenę. Nie będę się tu długo rozpisywał. Carlos to obrońca, więc nie można oczekiwać od niego kreatywnej gry do przodu. Jeśli Unai zmądrzeje to cofnie Carlosa do obrony (argument że dużo fauluje i niebezpiecznie to bzdura - w ostatnich latach było kilka rzutów karnych i samobójów i za te odpowiadają Albiol i Moretti a nie Marchena).
Jeśli chodzi o defensywę to nie grał źle. Zagrał tak jak reszta drużyny - kilka bardzo dobrych zagrań i kilka błędów. Pisanie że Banega musiał się cofnąć bo Marchena sobie nie radził, to jak obwinianie Villi za stracone gole. Marchena to obrońca(!) i nie jego wina że Emery cały czas daje go do pomocy. Nie do Marcheny należy rozgrywanie piłek a do Banegi i jak sobie Ever nie radził to na pewno nie przez Marchenę.
Cała drużyna wczoraj się nie popisała. Dużo gorzej zagrali Mathieu (dał się frajersko ograć przy drugim golu, zostawiał rywali niepilnowanych), Pablo, Mata w drugiej połowie, Dealbert (to podanie Marcelo nie powinno dojść do Higuaina). Navarro i Bruno także swoje zawinili.
Nie rozumiem czemu tak atakujesz Marchenę. Cała drużyna powinna sporo posłuchać o swojej grze, a na boisku byli od Marcheny gorsi. Więc dlaczego on?
Emery ma nad czym myśleć i mam nadzieję, że szybko będzie wyciągał wnioski i przestanie trzymać się swoich schematów i nazwisk jak jakiejś świętości.
Kiedy nie gra Silva Villa prawie nie dostaje dobrych podań. Był zupełnie odcięty. Kto mu dograł piłkę przy golu? Żaden pomocnik. Pytanie się też rodzi dlaczego nie gra Baraja? Czy jest taki słaby, czy czymś podpadł Emeremu?
Emery ma rzeczywiście nad czymś myśleć. Wiemy, że ta drużyna nie ma szans na mistrzostwo, ale teraz najważniejsze żeby nie poległa w Genui i z przeciętnym Deportivo.
Niewątpliwą zasługą Mistera jest fakt, ze zapaść finansowa nie przerodziła się w sportową - Emery jakoś poskładał wszystkie klocki, dołożył parę nowych (używanych) i zespół jest na pozycji, którą przed sezonem brałbym w ciemno.
Liczby (statystyki) i wyniki przemawiają za Emerytem - jednak po przyjrzeniu się szczegółom, nie jest już tak różowo. Bardzo ciężko jest ocenić Emerego - potrafi być odważny (przy szukaniu nowych pozycji kopaczom) i jednocześnie lubi się asekurować (w końcówkach często gra na utrzymanie), bywa przewidywalny (Ximo za Pablo, Maduro za Evera) i umie zaskoczyć (Mathieu na skrzydle), bywa konsekwentny (dyscyplinowanie Miguela) i jednocześnie ciągle coś zmienia (zestawienie środka obrony na początku sezonu), łatwo traci zaufanie (Zigić) i potrafi dać kopaczowi drugą szansę (Cesar).
Unai ciągle coś kombinuje i zmienia (dobrze - przynajmniej nie stoi w miejscu), natomiast czy dostanie szansę na zrealizowanie w całości swoich zamierzeń - nie sądzę, już drugi rok "buduje" ten zespół i mam obawy, że sukcesy (ocena subiektywna) osiągamy dzięki możliwościom indywidualnym grajków. Jeżeli Emery straci jakieś klocki (Villa, Silva) cała budowla może się rozsypać.
Przesunąć Zigica na stopera obok Dealberta, wtedy na pewno nie będzie narzekał, że nie gra, warunki ma^^
PS.Kiedy będzie jakiś raport medyczny?
Teraz,po transferze Domingueza,Nikola Zigić powinien odejsc,Miguelmjesli ma grzć łąwe i sprawiac klopoty mimo wszystko róznież,jeszcze maduro i bedzie git gitara :) No i jeszcze raz napisze.... szkoda wydanych w lecie pieniędzy na MOYE!!!
jeśli zagra dobrze myślę że powinien znaleść się na mecz z Deportivo
« Wsteczskomentuj