Zarząd Valencii zebrał się pięć dni temu, aby ustalić budżet klubu na obecny sezon. Ostatnie rozgrywki przyniosły ze sobą ponad 59 milionów euro strat, wobec czego przedstawiciele oraz administratorzy zmuszeni byli do szukania oszczędności. Walne Zgromadzenie, które będzie miało ostatecznie zaakceptować lub odrzucić projekt budżetu, zbierze się 15 listopada i wtedy dowiemy się dokładnie, jaką kwotę będziemy mogli doliczyć do obecnego długu Valencii.

Zgodnie z praktyką obliczeń zastosowaną w ubiegłym sezonie, klub musi liczyć się z wydatkiem ponad 139 milionów euro. Wpływy bedą wynosić około 94 miliony. Daje to sumę 45 milionów, które Valencia bedzie musiała dorzucić z własnej kieszni. Mimo to zarząd już szuka rozwiązania - zmniejszyć wydatki jednocześnie zwiększając wpływy tak, aby debet wyniósł między 30 a 40 milionami euro. Na szczęście nie wliczono w tę kwotę żadnej sumy, która wpłynęłaby na konto klubu poprzez sprzedaż jakiegoś piłkarza, co pozwala na optymistyczne patrzenie w przyszłość. Jak wszyscy wiemy, obecna kadra jest zbyt szeroka i niezbędna jest sprzedaż przynajmniej kilku graczy, którzy daliby zysk rzędu kilku - kilkunastu milionów euro.

Poza sprawami czysto ekonomicznymi zarząd debatował również nad tematami sportowymi. I tak Fernando Gómez dał wyraz swojemu lekkiemu rozczarowaniu ostatnimi wynikami, zaznaczając jednak pełne zaufanie zarówno wobec trenera Emery'ego, jak i wobec samych piłkarzy. Gómez nie brał pod uwagę żadnego wniosku o dymisję trenera, a wręcz przeciwnie - starał się przekonać działaczy, że nowej, odmienionej Valencii potrzeba czasu na spokojne wejście na właściwy, wysoki poziom.

Tweetnij