Emery po meczu ze Sportingiem, krótki komentarz Llorente
23.09.2009; 12:57Emocje, jakie towarzyszyły nam podczas ostatnich kilku dni wciąż nie opadają. Wiele kontrowersji wśród hiszpańskiej prasy wzbudziły zmiany szkoleniowca Valencii przeprowadzone w drugiej części spotkania.
Bask nie zamierza tłumaczyć się z niesatysfakcjonującego remisu przeciwko Sportingowi Gijón. Przyznaje jednak, że sprawy i losy meczu pokrzyżowały urazy dwójki piłkarzy, Mathieu oraz Banegi.
„Na samym początku meczu przeciwnicy zdobyli bramkę, ale od razu po tym przejęliśmy inicjatywę i staraliśmy się wykorzystać stwarzane przez nas okazje. Natomiast w drugiej części, po strzeleniu następnego gola, cofnęliśmy się i obraz gry uległ zmianie. Poza tym straciliśmy dwóch graczy, kontrolę w środku pola, co otworzyło szansę Sportingowi, który strzelił bramkę tuż przed końcem meczu” – analizuje.
„Za bardzo rozprężyliśmy się w momencie osiągnięcia przewagi, wyglądało na to, jakbyśmy starali się ją jedynie utrzymać, a trzeba było pójść za ciosem i strzelić trzeciego gola. W międzyczasie straciliśmy dwóch piłkarzy, a ja chcąc uniknąć poważniejszych urazów dokonałem zmian. Moją intencją było podtrzymanie korzystnego rezultatu, a zabezpieczywszy tyły, tworzenie sytuacji i dążenie do podwyższenia wyniku. Wprowadzenie na boisko Albeldy oraz Michela zbiegło się z chwilą, kiedy za bardzo się wycofaliśmy. Cała drużyna przyczyniła się do remisu” – powiedział.
Oprócz tego, Unai Emery zaznaczył, że brak powołania dla Miguela nie był spowodowany jedynie spóźnieniem Portugalczyka na trening, dlatego nie można mówić o karze dla zawodnika. Trener zamierzał tym razem dać szansę Michelowi, który określany często uniwersalnym piłkarzem, radzi sobie zarówno z zadaniami defensywnymi, jak i tymi ofensywnymi.
Odnośnie pomeczowego komentarza Davida Villi, który całą winę utraty bramki zrzucał na zmiany, celując wprost w decyzje personalne i taktykę trenera, oznajmił: „Narzekanie i żalenie się mediom nie jest właściwym sposobem rozwiązania tego typu sytuacji. Ja też czasem gryzę się w język i to radziłbym także piłkarzom”.
Na antenie Canal Plus głos zabrał także prezydent Valencii, Manuel Llorente: – „Wszyscy jesteśmy zdenerwowani i niezadowoleni z końcowego rezultatu, nie tylko Villa. Brakowało nam ambicji, którą posiadali za to piłkarze Sportingu. Same nazwiska nie wygrywają meczów. Nie będę sądził szkoleniowca, choć w ostatniej pół godzinie gry nasza postawa powinna wyglądać inaczej. Pewne rozczarowanie pozostaje, bo uciekły nam dwa punkty i to na Mestalla”.
KOMENTARZE
qnick, voodoo, gdzie uslyszeliscie, ze emery kazal pilkarzom grac na utrzymanie korzystnego wyniku? czytalem juz chyba wszystkie wypowiedzi villi oraz naszego trenera i w zadnej nie znalazlem podobnego stwierdzenia. mozecie to wyjasnic? bo w wyssanych z palca wiadomosci nie przyjmuje.
voodoo, napisales: "Przy 2:1 trzeba było ściągnąć słabego tamtego dnia Mate , przesunąć Silve na lewe skrzydło i wpuścić Zigica albo Miku,a nie grać na utrzymanie wyniku jak im nakazał Emery w szatni".
emery nie mogl w szatni tak sie wyrazic, bo do przerwy przeciez remisowalismy. jaki bylby w tym sens? nie bylo czego trzymac. chyba, ze za korzystny wynik wziales w tym wypadku remis.
el duderino, stadion lekiem na cale zlo? ubaw po pachy.
jedno wlasne spostrzezenie - wielkie druzyny wyroznia nie tylko pierwsza jedenastka, ale dobrze obsadzona lawka rezerwowych. nie mamy na tyle wartosciowych zmiennikow, by ci godnie zastepowali podstawowych zawodnikow, co nie od dzis zreszta odbija sie czkawka. znamiona tego widzielismy takze w tamtym meczu, kiedy dwoch, przypuscmy nawet, kontuzjowanych pilkarzy nie mial wlasciwie kto zastapic. zejscie banegi, mathieu i marcheny doskonale swiadczylo o slabosci naszej lawki. zmiennicy sa bardzo istotna czescia kazdej solidnej druzyny... tylko akurat nie naszej. desygnowany na boisko za partnera musi dawac z siebie maksimum mozliwosci, angazowac sie, walczyc, jednym slowem powinien wszystko robic tak, aby zmiana polegala na wniesieniu swiezosci na boisko, a nie oslabianiu druzyny.
nikt nic szczegolnego nie zwojuje z ludzmi bez ambicji, nie wierzacych w sukces, nie gryzacych w kazdym spotkaniu trawy. nazwiska nic nie znacza, o czym przypomnial nam prezes. liczy sie praca i odpowiednie nastawienie. tej drugiej cechy nie dostrzegam wsrod naszych rezerwowych - gdy tylko wchodza graja bez przekonania, jakby nie majac nadziei na to, ze swoj los mozna odmienic. przyklad pablo pokazuje, ze jak cos chce sie bardzo osiagnac, to da sie to zrobic.
« Wsteczskomentuj