sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Villa: "Wymazałem wszystko z pamięci"

Zibi, 13.08.2009; 10:15

Takiego powitania, jakie zgotowali mu kibice na Mestalla w wieczór prezentacji, się nie spodziewał. Jak przyznaje, wszystkie niesnaski tego lata zostawia za sobą, a zmiana klubowych barw nie przyszła mu do głowy ani razu. Dziennikarze "SUPER" próbują w rozmowie z piłkarzem wyjaśnić wszelkie wątpliwości oraz wyprostować to, co niejasne.

Guaje wolałby nie drążyć tematów z pierwszych stron hiszpańskich gazet, donoszących jeszcze niedawno o przenosinach zawodnika Valencii, który twierdzi, że taka możliwość istniała jedynie chwilę, gdy zarząd klubu zakomunikował o potrzebie sprzedaży któregoś z zawodników w celu uzyskania koniecznych funduszy.

Oczekiwałeś pierwszego wywiadu w nowym sezonie z SuperDeporte jako piłkarz Valencii?

„Tak, muszę zaznaczyć, że zawsze byłem zawodnikiem Valencii, choć wszyscy dobrze wiemy, co działo się tego lata, a co sprawiło, że rzeczy się tak skomplikowały, iż ciężko jest mi to nawet wytłumaczyć. Zawsze jednak pozostawałem uczciwy wobec klubu, drużyny, jak powiedziałem dzień przed wyjazdem na zgrupowanie kadry reprezentacji Hiszpanii”.

Nie znam bezpośrednich informacji, ale może Twoi przyjaciele je znali, ktoś mógł w końcu skorzystać z okazji i sprzedać taką wiadomość pośredniej osobie, która miałaby na przenosinach zyskać lub czerpać pewnie inne korzyści. Czy znasz ich kroki?

„Moi koledzy nie dostawali ode mnie żadnych wiadomości, wierzę za to, że zawsze chcą dla mnie jak najlepiej i nie założyliby się ani nie mieliby jakiegokolwiek interesu w mojej sprzedaży. To było dla mnie niezwykle ważne”.

Mówi się, że zacząłeś przygotowania pełen entuzjazmu, to znaczy skasowałeś wydarzenia, jakie targały Tobą tego lata?

„Jak zawsze, kocham ten zawód i lubię to robić codziennie, dlatego podchodzę do przygotowań zawsze z taką samą chęcią. Wcześniej wymazałem wszystko z pamięci, starając się znaleźć spokój i siły na to, by odpowiednio przygotować się na start sezonu i dobrze go rozpocząć”.

Zatem co było najtrudniej wymazać z pamięci?

„Być może chwila, kiedy powiadomiono mnie o tym, że dla wszystkich byłoby lepiej, żebym opuścił Valencię. Dla wielu ludzi może byłaby to radosna nowina, lecz dla mnie, piłkarza tak kochającego ten klub, z takimi ambicjami i wspólnymi celami, było to niezwykle ciężkie przeżycie. Dziękuję teraz Bogu, że sytuacja ta uległa zmianie, a o wszystkim mogłem zapomnieć”.

Podobno na wieść o tym podczas turnieju w Republice Południowej Afryki rozpłakałeś się, to prawda?

„Tak, tamte chwile spędziłem bardzo źle. Wiele się wtedy wydarzyło, ja natomiast musiałem to przyjąć do siebie, cały czas zresztą będąc przyklejonym do telefonu, zdawałem relacje mojej rodzinie. Przeżywałem naprawdę złe momenty dlatego, że musiałem wybierać. Poza treningami nieustannie rozmyślałem o sytuacji w jakiej się znalazłem i do końca nie chciałem wierzyć, że była ona prawdziwą. Może gdybym był innym człowiekiem postąpiłbym inaczej, ale wtedy próbowałem nie zaprzątać sobie tym głowy i trenować dalej. Gdybym posiadał inną osobowość pewnie zaakceptowałbym postanowienie władz, lecz mógłbym później stracić szansę na dobrą grę oraz świetny rezultat w Pucharze Konfederacji. Jestem z siebie dumny, gdyż losy w przypadku innego zawodnika potoczyć mogłyby się inaczej”.

I najgorszą z najgorszych rzeczy była oferta Realu sięgająca 42 miliony, a następnie szereg propozycji z wymianą na pieniądze i napastnika, Negredo. Dopóki oficjalnie kontrakt nie zostanie przez zawodnika podpisany nie można mówić o zamknięciu transferu, nieprawdaż?

„Nie, faktycznie klub nigdy nie powiadomił mnie o konkretnej ofercie, nigdy nie negocjował z kilkoma zespołami na raz oraz nic nie potwierdził, toteż wciąż czułem się piłkarzem Valencii, bo w zasadzie nie było żadnego porozumienia. Bynajmniej nie wiem czy nie powiedziano niczego więcej w prasie, ale mnie na ten temat nic nie wiadomo”.

Często słyszymy, że piłkarz gra po prostu tam, gdzie woli. Czy tak jest w Twoim przypadku?

„Cóż, istnieje wiele czynników, a przypadek danego piłkarza może zupełnie różnić się od sytuacji kolejnego, zawsze opiera się to jednak o szacunek zawodnika do klubu i na odwrót. Szczególnie ważne jest to, aby być z władzami klubu w zgodzie, gdyż to jasne, że to zarząd decyduje o przyszłości swojej kadry i jeśli masz ważną umowę, to twój los jest w ich rękach, więc musisz to szanować. I w moim przypadku, gdy klub zakomunikował, że lepiej dla jego dobra byłoby, gdybym opuścił drużynę, to ja tę decyzję uszanowałem, zmianę zresztą również. Są też inne przypadki zawodników, na których niektórzy nie polegają, oni chcą występować, a nie jest im to dane”.

Rozumiesz podpisywanie długoletnich kontraktów jako formę zabezpieczenia przed stratą zawodników ze strony klubu. VCF uważa, że piłkarz powinien rozmawiać o swojej umowie rok w rok…

„Nie mam do nikogo zarzutów o takie sprawy. To jasne, że niektórzy są w podobnym położeniu do mnie, gdy kluby pytają o moją kartę, to natychmiast odmawia się negocjacji, inaczej podchodzi się do tego, jeżeli drużyna chce się zawodnika pozbyć. Pomiędzy klubem a piłkarzem należy tworzyć nić porozumienia i szacunku, jeśli chodzi o mnie zawsze tak było”.

Uczestniczyłbyś w powiększeniu kapitału spółki?

„To trudne przedsięwzięcie, którego szczegóły przedstawiono mi na spotkaniu w Madrycie. Początkowo w planie zakładano moją sprzedaż, jaka przyniosłaby wyraźne dochody i ja tę decyzję uszanowałem, z kolei później zarząd znalazł pewne alternatywne możliwości zysku. Dzięki temu tacy zawodnicy jak Silva, Mata czy ja pozostali w drużynie. My jesteśmy od ciężkiej pracy, a takie decyzje podejmują ludzie z zarządu”.

Czy Valencia proponowała Tobie podpisanie dokumentu gwarantującego Ci przenosiny do innego zespołu tego lata?

„Nie, a ja wierzę, że taka sytuacja nie miałaby miejsca w piłce nożnej, bo jest nielogiczna. Nie wiemy przecież co stanie się za tydzień ani za rok. Valencia zawsze wykazywała, oprócz oczywiście tygodnia, w którym oznajmiono, że lepiej byłoby odejść, zbieżne do moich poglądy, pragnęli bym kontynuował karierę tutaj i wypełnił swój kontrakt i to mi się podobało”.

Ci co Cię znają, mówią: grzeczny, miły, dowcipny… lecz podczas Pucharu Konfederacji Ty tylko ćwiczyłeś i izolowałeś się ze swoim iPodem lub telefonem. Dlaczego?

„Zwłaszcza dlatego, że poszukiwałem spokoju, którego mi brakowało, nie mogłem skupić się na najważniejszej rzeczy, czyli piłce, treningach oraz samej grze. Nie byłem wtedy wystarczająco spokojny, odbierałem telefony każdego rodzaju, mówiono mi o pewnych sprawach, które potem w ciągu kilku minut się zmieniały, nie mogłem o wszystkim zwyczajnie porozmawiać z ludźmi jakich kocham, czyli rodziną, która była wtedy bardzo daleko ode mnie. Poza tym za wiele myślałem o niepotrzebnych rzeczach w wolnym czasie, co mogło mi zaszkodzić, ale na szczęście tak się nie stało”.

Czy ciekawiło Cię kto do Ciebie zaraz zadzwoni podczas turnieju w Afryce?

„Tak, jasne”.

A jesteś uzależniony od telefonu komórkowego?

„Nie, bo nade wszystko nienawidzę rozmawiać przez telefon. Kiedy jestem czasem znudzony, zmęczony wysyłam wiadomości tekstowe do moich kolegów, ale nie przepadam za jakimikolwiek rozmowami telefonicznymi”.

Jak przyjęła Ciebie po powrocie Twoja żona Patricia i córeczka Zaida?

„Z wielką ochotą pragnęliśmy się zobaczyć, ponieważ nigdy wcześniej nie było mnie przy nich tak długo, nawet gdy graliśmy w finałach Mistrzostw Świata lub Europy. Wtedy podróżowały ze mną i z kadrą po Niemczech, Austrii i Szwajcarii. W Afryce byłem blisko miesiąc bez nich, przedtem na tak długi okres nigdy nie wyjeżdżałem”.

W Anglii normą jest już, gdy zawodnik zechce rozmawiać o transferze z danym klubem, jego obecny pracodawca natychmiast podjąć musi negocjacje. Czy Villa prosił o coś takiego?

„Nigdy o coś podobnego nie zabiegałem, powiem więcej, dowiedziałem się o tym dopiero w trakcie przenosin Xabiego Alonso do Madrytu”.

Może deklarowałeś: chcę przejść do Realu Madryt, bądź: chcę pójść do Barcelony? Co możesz mi o tym powiedzieć?

„Mam czyste sumienie, mogę przyznać, że z moich ust nic podobnego nigdy nie padło, niczego publicznie nie deklarowałem. Moje zachowanie można interpretować w różny sposób, jedni powiedzą, że to prawda, następni, że kłamię, ale jedynym wiarygodnym źródłem w moim przypadku jestem ja sam, więc tylko ja mogę udzielić jak najbardziej wiarygodnych informacji na mój temat i oto nie mogę być na pewno posądzany w czasie tego okienka transferowego. Z nikim prywatnie się nie kontaktowałem”.

Czy jakieś kluby robiły cokolwiek w kierunku zakontraktowania Ciebie?

„Nie za bardzo, gdyż negocjacje prowadziła Valencia. Minęło sporo czasu, prezydent, Manuel Llorente oraz jego współpracownicy mówili mi o rzeczach, jakie się wydarzyły, ale ostatecznie, po tym jak zmieniono postanowienie, nie zależało im na pertraktacjach. Wprawdzie przekonywano, że odejdę tylko za gigantyczną kwotę pieniędzy i tam, gdzie będę preferował, a oznajmiłem, że nie zamierzam się ruszać z Hiszpanii. Możliwości zmiany ligi w ogóle nie brałem pod uwagę, o czym doskonale wiedzieli kierownicy klubu”.

Villa jest lepszy czy gorszy od Ibrahimovicia lub Benzemy?

„Nie wiem, o tym przekonamy się tylko na boisku, kiedy rozpocznie się nowy sezon”.

Obecnie powszechna opina głosi, że Florentino Peréz nie kwapił się specjalnie z Twoim zakupem, gdyż nie jesteś wart dla niego tak dużo z marketingowego punktu widzenia. Wierzysz, że tak jest?

„Tego nie wiem, wypadałoby o to najlepiej zapytać jego, ja jestem tylko piłkarzem, nikim więcej”.

Jakbyś się czuł, gdyby Valencia sprzedała Cię do Barcelony, a nie do Madrytu, za tę samą kwotę pieniędzy?

„Nie wiem, to są wyłącznie decyzje klubu, postanowiono mnie nie sprzedawać i nie musimy do tego już wracać”.

Bramki przeciwko tym ekipom będziesz celebrował z większą złością?

„Nie, raczej po równo, z wszystkich goli, jakie dotychczas strzeliłem cieszyłem się tak samo, zarówno w Valencii, jak i reprezentacji. Obym mógł ich strzelać naprawdę dużo”.

Real Madryt i Barcelona starały się Ciebie pozyskać, Valencia jest w długach po uszy, a Ty lądujesz ponownie w stolicy Turii. Czy wina nie leży po stronie Twojego agenta?

„Myślę, że nikt nie musi poczuwać się do winy z tego powodu. Latem jest tysiące przypadków zainteresowania zawodnikami, kluby pytają, uzgadniają, ale nie wszystkie spekulacje stają się faktem. Valencia mogła wyprostować ewentualne niejasności w mojej kwestii i całkowicie zaprzestać podejmowania rozmów. Koniecznie należy docenić wysiłek, jaki wykonała VCF, abym mógł pozostać w zespole, gdyż oferty nie wynosiły jeden czy dwa miliony euro, ale były to potężne kwoty, a mimo wszystko zdecydowano się mnie nie sprzedawać”.

Przed końcem sezonu, gdy spekulowano o Twoim rozstaniu z drużyną, Emery prowadził dość zaawansowane rozmowy z Negredo, napastnikiem, który miał Cię zastąpić. Tęskniłeś wtedy za wsparciem i serdecznością szkoleniowca lub klubu?

„Nie, bo w tym momencie… byłem świadomy tego, że po tym, jak miałem opuścić drużynę, musiał znaleźć nowego piłkarza na moją pozycję. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale też dobrze wiedziałem, że wolałby, abym pozostał, nie dlatego, że jestem ładniejszy czy brzydszy, lecz z tego powodu, iż zawsze dawałem z siebie wszystko dla tej drużyny, poświęcałem się, byłem jej twarzą i wszyscy ludzie chcieli, bym pozostał”.

W futbolu bardzo często się kłamie, czasami w jakimś konkretnym celu, na przykład domknięcia jakieś operacji czy w jeszcze innych interesach. Ile razy skłamałeś na prasowej konferencji w Ermelo?

„Ani razu. Ludzie mogą myśleć co chcą, ale ja nic nikomu nie powiedziałem prywatnie ani też publicznie. Tylko ten, kto czyta w moich myślach, będzie mógł dowiedzieć się czy kłamię czy nie, choć ja i tak nie mam nic do ukrycia”.

Na Old Trafford założyłeś opaskę kapitana, jak się czułeś, mimo tego że nie był to Twój pierwszy raz w życiu?

„Jestem tym usatysfakcjonowany, napawa mnie to dumą, bycie jednym z kapitanów takiego klubu z wielką historią, jakim jest Valencia, to wielkie przeżycie dla zawodnika. Lubię brać na siebie ciężar odpowiedzialności, pragnę sprostać wyzwaniu, to wyróżnienie mobilizuje mnie do jeszcze cięższej pracy, lepszej gry i osiągania bardziej zadowalających wyników. Fakt, że mam przed sobą kolejne odpowiednia zadania bardzo mnie motywuje. Pierwszym kapitanem jest naturalnie Marchena, potem Vicente, ktoś musiał więc jeszcze przejąć ten obowiązek, pomyślałem – dlaczego nie ja? Z dumą będę nosił opaskę kapitańską na ramieniu”.

Czy podniósł się stopień konkurencji w zespole w porównaniu z rokiem minionym?

„Tak, a ponadto udało się pokryć te pozycje, na których brakowało nieraz piłkarzy, mam na myśli choćby prawą stronę obrony, gdzie występować miał Curro Torres, ale z powodu jego ciągłych kontuzji, zostawaliśmy z tylko jednym zawodnikiem, w tym roku będziemy za to mieli dwóch bardzo dobrych, chroniących dostęp do bramki obrońców z wielkimi ambicjami. W tamtym sezonie borykaliśmy się także z urazami Marcheny czy Alexisa, lecz w zbliżającym się sezonie wydaje się, że wszystko już z nimi w porządku, w dodatku powrócił Navarro, pozyskaliśmy Dealberta… nie wiem czy od razu będzie widać na boisku, że jesteśmy lepszą czy słabszą drużyną, ponieważ to się okaże podczas ligowych kolejek, ale w moim odczuciu konkurencja wzrosła i mamy szerszą kadrę”.

Czy zaskoczyła Cię któraś z nowych twarzy?

„Nie, gdyż ja interesuję się piłką i znałem ich. Poza boiskiem lubimy się nawzajem, nawet Mathieu, który walczy z barierą językową, lecz cały czas trzyma się razem z grupą, przebywa w dobrym środowisku, po kilku tygodniach nie będzie można odróżnić przybyłych tego lata zawodników od reszty”.

Macie szansę, by stać się niespodzianką ligi?

„Pomimo tego, że nie weszliśmy kilka lat z rzędu do Champions League, Valencia jako zespół nie może zaskoczyć nikogo, ponieważ jest to wielki klub, z aspiracjami mistrzów. Jeśli znajdziemy się na samym szczycie, nigdy nie będzie to niespodzianką”.

Czy Real i Barça grają w innej lidze?

„Ekonomicznie walka z nimi jest niemożliwa, tam pojawiają się większe liczby, natomiast sportowo na pewno, bowiem zawsze wychodzimy jedenastu na jedenastu. Mimo lepszych sytuacji ekonomicznych, reszta, to znaczy my, Sevilla, Villarreal albo Atletico pragniemy znaleźć się tak wysoko jak oni, co udowodnić można tylko na boisku”.

Rozmawiałeś już z Albiolem?

„Dotychczas nie miałem możliwości porozmawiania z nim, ale zrobię to, bo go szanuję. Zagadnąłem kiedyś Ikera o ‘Xoriego’, on odpowiedział, że jest mu dobrze, wykazuje zaangażowanie w zajęcia, trzyma się z zespołem i pali się do gry. Dla nas niezwykle ważne, że czuje się szczęśliwy, poza tym, iż jest świetnym piłkarzem, jest też wspaniałą osobą”.

Czy zakończenie ligi pośród czterech pierwszych drużyn jest celem tego sezonu?

„Jeśli drużyna zakwalifikuje się do Champions League nic z tego, co zdarzyło się tego lata, nie powinno się wydarzyć, nie tylko ze względów czysto sportowych, ekonomicznych również. To byłby ważny skok finansowy, dlatego staramy się do tego dążyć. Oprócz tego gramy w dwóch innych rozgrywkach, lecz zakończenie ligi na miejscach 1-4 pozwoliłoby dokonać skoku jakościowego temu klubowi”.

Kolejnym wielkim piłkarzem jest Mata, którego kontrakt zostać miał renegocjowany, ale pomiędzy nim a klubem na razie nie doszło do porozumienia.

„Myślę, że przypadek Maty nie jest typowym przypadkiem, gdyż wiemy, że nie pozwala na to ekonomiczny status klubu, gdyby tak nie było, w zarobkach równałby się z najlepszymi i nie byłoby nigdy takiego problemu. Na boisku zademonstrował swoją niezwykłą przydatność, wartość i uważam, że wkrótce stanie się jednym z najlepszych piłkarzy. To nietypowa sytuacja, temat poruszany powinien być więc z szacunkiem z obu stron, ponieważ Mata zarobił swoją boiskową postawą na bardzo wiele i niewątpliwie zasługuje na więcej. Wierzę, że klub będzie w stanie rozstrzygnąć jego sytuację, otrzyma nową umowę, bo dla takiego klubu niezbędne jest zatrzymywanie tak kapitalnych młodych piłkarzy”.

Co wie David Villa na temat Inversiones Dalport?

„Na ten moment wcale nic. My, piłkarze, nie myślimy o takich rzeczach w ogóle. Należymy do Valencii CF i musimy szanować każdą decyzję jej prezesa, a poza tym trenować oraz grać dla tej drużyny”.

Nigdy Cię to nie ciekawiło, nie miałeś ochoty sprawdzić czegokolwiek w Google?

„Nie, prawdą jest, że pracowałem nad innymi aspektami tego lata”.

Kategoria: Wywiady | SuperDeporte skomentuj Skomentuj (10)

KOMENTARZE

1. nanek1913.08.2009; 11:58
Dobrze, że został ;) Amunt Guaje!!!
2. Mauser13.08.2009; 12:24
zal d**e sciska jak sie czyta ze VdV moze odejsc za darmo dokad tylko chce a u nas cisza... nikt sie nim nei interesuje. Jesli kilka lat temu nie udalo sie to moze teraz czas go zatrudnic?
3. Fuh13.08.2009; 12:31
FuhNa oficjalnej stronie Vcf jest sonda, na najlepsego pilkarza w meczu z Arsenalem, jak narazie prowadzi Ever! Co ciekawe Miku jest drugi ^^ Co do Villi, to mam nadzieje ze wroci mu forma strzelecka i poprowadzi Vcf do miejsca na podium w La Lidze, a takze minimum polfinal Ligi Europejskiej (:
4. siarka00713.08.2009; 12:46
siarka007Widać, że jest przywiązany do barw Valencii; szczerze mówiąc myślałem, że on chce za wszelką cenę opuścić klub, tymczasem było na odwrót- to władze VCF chciały go opchnąć, nie zważając na jego zdanie (co częściowo jestem w stanie zrozumieć, każdy chyba wie ile mamy długów). Szczególnie ruszyło mnie to, że dorosły facet, który mógłby grać w lepszych klubach niż Valencia płacze z powodu odejścia. Do którego, na całe szczęście, nie doszło.
Tylko teraz niech wróci do optymalnej formy. Może w końcu zostanie królem strzelców ligi? Z piłkarzy, którzy tego jeszcze nie dokonali, Villa najbardziej na to zasługuje :)
Amunt VCF! Amunt Villa!
5. pedro113.08.2009; 12:48
Oby nie wymazał z pamięci jak się gra.

Swoją drogą, ciekawe kto zagra w ataku w jutrzejszym "towarzyskim" meczu z Sevillą?
6. plooy13.08.2009; 12:55
mauser

nie ma pieniedzy na ktrakt dla maty, to tym bardziej nie bedzie dla vdv

a dla villi pelen szacun! szkoda mi albiola... to byl taki prwdziwy pilkarz vcf, oddany sercem klubowi wolabym aby sprzedali miguela i joaquina
7. Nevan13.08.2009; 13:29
NevanPrzestańcie już z tym Albiolem. Ja też żałuje, tym bardziej że zaledwie 15 mln dostaliśmy, ale odszedł. Nic nie zrobimy teraz.

Villa. Wybaczam mu mecz z Arsenalem. :)
Ten chłop jest niesamowity. Kurde, nie wiem czy jest drugi zawodnik tak przywiązany do swoich barw klubowych. Mamy teraz niezbity dowód na to że Villa nie ma focha na Valencie.

A od Benzemy jest lepszy. Od Ibry też ale musi wrócić do formy z przed 2-3 lat.

Mega wymiatacz i już. Amunt.
8. KilyVCF13.08.2009; 15:35
KilyVCFNie sprzedawać go nigdy !!!
To samo dotyczy Silvy..
9. goly13.08.2009; 16:59
Szczerze sam wywiad trochę nudny, postawa Villi jednak godna podziwu.

Nie ma na kontrakt dla Maty a jest kasa na rozwiązanie kontraktu z Angulo? i to wypłaceniu mu pełnych należności?
10. kubik13.08.2009; 18:07
Mniej na uwadze ze Angulo to zasłuzony piłkarz dla valenci i ze nalezy mu sie godne odejscie z klubu...