Chaos ekspandował - CSD blokuje sprzedaż akcji
17.07.2009; 13:41Wyższa Rada Sportowa (Consejo Superior de Deportes) zablokowała transakcję pakietu akcji, w wyniku której spółka Inversiones Dalport miała zostać większościowym właścicielem Valencii. Oficjalnie największym udziałowcem pozostaje Juan Soler (37% udziałów). Wszystko to rozgrywa się na tle rozpoczętego już procesu podwyższenia kapitału spółki, a ciągle nie wiadomo kto ma prawo pierwokupu nowych akcji.
Najlepszym synonimem dla Inversiones Dalport
nie jest już dyskrecja
- jak głosiła oficjalna strona internetowa przedsiębiorstwa - a raczej nieprawidłowości
. Dokumenty przesłane przez szefostwo Dalport do Wyższej Rady Sportowej nie spotkały się z akceptacją, bowiem na ich podstawie nie sposób ustalić, czy przedsiębiorstwo faktycznie istnieje, kto jest jego właścicielem i czy nie posiada więcej niż 5% udziałów w innych klubach tej samej ligi, co jest prawnie niedozwolone. CSD doszukało się przy tym informacji o tym, że Dalport nie jest na bieżąco z płatnościami skarbowymi w Urugwaju. Wobec tego Wyższa Rada Sportowa odesłała sprawę do Ministerstwa Finansów, by ten urząd przeprowadził niezbędną kontrolę.
W tej sytuacji, podpisane porozumienie sprzedaży akcji Juana Solera do Inversiones Dalport prawnie posiada status możliwości kupna
. Będzie tak nadal, jeśli wymagane dokumenty nie zostaną przesłane i transakcja nie będzie poręczona przez któryś z międzynarodowych banków. Gwarancją wypłacalności Dalport miały być bowiem wspominane już niegdyś, podejrzane bony Ford Motor Company, które nie zyskały aprobaty CSD oraz strony sprzedającej akcje - Juana Solera. Porozumienie Solera i Dalport ważne jest do końca miesiąca - jeśli do tej pory wszystko nie zostanie wyjaśnione, umowa będzie anulowana.
Firmy hiszpańskie gwarancji wypłacalności urugwajskich kontrahentów szukają zwykle w biurze handlowym Hiszpańskiego Instytutu Handlu Zagranicznego (ICEX) W Montevideo. Instytut ten jest agendą Ministerstwa Przemysłu w Hiszpanii. Urugwajski oddział Instytutu nie zna jednak żadnych szczegółów na temat spółki Inversiones Dalport, rzekomo posiadającej swą siedzibę właśnie w Urugwaju. Dziennikarze Las Provincias usłyszeli od pracowników biura, że jeśli jakieś przedsiębiorstwo urugwajskie kupiłoby Valencię, Instytut Handlu Zagranicznego na pewno by się o tym dowiedział. Bardzo rzadko firmy urugwajskie mają tyle pieniędzy [mowa o minimum 500 mln euro - gwarantowane przez Dalport - przyp. vcf.pl]
.
KOMENTARZE
Trudno połapać się w tych wszystkich instytucjach finansowych i administracyjnych w Hiszpanii.
Robocza teoria spiskowa: Dalport chciało wcisnąć Valencii sfałszowany bon Forda o wartości pół miliarda euro w zamian za klubowe tereny. Jednak wszystko powoli wychodzi na jaw.
Tragedia normalnie to całe ID.
Krzywa akcja, chyba mało kogo dziwi taki obrót wydarzeń. Od samego początku spółka Inversiones Dalport była tajemnicza na własne życzenie przyciągając uwagę. Teraz wychodzą nieprawidłowości...
I z serii "news w komentarzu".
Valencia żąda od ZGZ zapłacenia części pieniędzy za Arizmendi'ego. Saragossa kupiła Javiera "na raty" i jeszcze nie uregulowała pierwszej wpłaty w wysokości jednego miliona z powodu kłopotów finansowych klubu.
chyba ze Soriano jest chory psychicznie, taka urojona megalomania
tylko, zeby bylo jakies prawo nakazujace, takich oszustow pozbawiac udzialow w klubie
Lliorente, zreszta jak kazdy kto twardo stapa po ziemi, nie baja o gruszkach na wierzbie przemawia do mmnie - trzymam kciuki za niego i jego plan ratunkowy
.... a juz byli tacy co robili milionowe transfery do vcf:)....
Tłumaczenia Soriano nie będą chyba dla mnie zbyt zaskakujące. Jestem przekonany, że po raz kolejny stwierdzi, że nie musi nikomu nic udowadniać, a jak już ostatecznie polegnie stwierdzi, że działał, by "ratować honor klubu".
Najwyżej, że cwaniaczek szykuje kolejny zaskakujący przewrót i rewoltę...
Możliwe, że to tylko proceduralne problemy, zrozumiałe jeśli nabywca pochodzi z odległego i nieco egzotycznego kraju a jego struktura własnościowa jest skomplikowana.
Mimo wszystko udziela im swojej twarzy Soriano, było nie było w Hiszpanii szanowany bizensmen, i facet, który przez rok prezesury, jakkolwiek by jej nie oceniać, nie dał powodów by myśleć, że dobro klubu go nie obchodzi.
« Wsteczskomentuj