Almeria pokonana, rywale tracą punkty
02.02.2009; 17:22Po porażkach z Bilbao i Mallorcą, Valencia wreszcie wygrywa w ligowym spotkaniu. 16. i 17. trafienie w rozgrywkach Liga BBVA Davida Villi oraz 8. gol w sezonie Joaquina Sancheza pozwoliły na wywalczenie jednobramkowego triumfu. Los Ches mają już tylko punkt straty do trzeciej w tabeli Sevilli, która przegrała późnym niedzielnym wieczorem ze Sportingiem Gijon. Co więcej, klęskę poniosły także Villarreal i Atletico Madryt.
Podobnie jak w ostatnich konfrontacjach, Valencii udało się wyjść na prowadzenie już w początkowych minutach potyczki. W 5. minucie gracze dowodzeni przez Hugo Sancheza zaliczyli stratę na połowie Nietoperzy. Piłka wkrótce znalazła się w posiadaniu Maty, młody Hiszpan popędził lewą flanką, wysunął futbolówkę do obiegającego obrońców Silvy, ten zaś podał do znajdującego się w polu karnym Joaquina. 27-latek nie trafił czysto, jednak uderzył na tyle celnie, by zmylić Diego Alvesa i umieścić piłkę pod poprzeczką. Gospodarze kontynuowali ataki, a jeden z nich nieomal zakończył się trafieniem numer 2. W 19. minucie Włoch Moretti zagrywał w pole karne, skąd nieco na oślep wybijał piłkę Carlos Garcia. 24-letni Hiszpan zrobił to na tyle niecelnie, że ta znalazła się wprost pod nogami el Guaje, który tuż po przyjęciu oddał strzał w prawą część bramki strzeżonej przez Alvesa. Tym razem zabrakło szczęścia – choć Brazylijczyk nie sparował uderzenia Davida, piłka otarła się o słupek. Almeria odpowiedziała trzy minuty później. Crusat w dość widowiskowy sposób ograł Miguela, zbliżył się do pola karnego i zagrał do wbiegającego Alvaro Negredo, który uwolnił się od obrońców Valencii i bez większych trudności pokonał Césara. W 28. minucie Los Ches odzyskali prowadzenie. Długie podanie z własnej połowy na lewe skrzydło posłał Marchena, z piłką minął się Bruno, błąd przeciwnika skrzętnie wykorzystał Juan Mata. 20-latek pognał w pole karne, gdzie w upadku na murawę pomógł mu Carlos Garcia. Mejuto González nie wahał się ani chwili i wskazał na jedenasty metr. Przyjezdni stanowczo sprzeciwiali się decyzji arbitra, lecz Asturyjczyk nie zmienił swojego postanowienia. Do wykonywania karnego tradycyjnie podszedł Villa i… tradycyjnie umieścił piłkę w siatce.
W drugiej odsłonie inicjatywa należała raczej do Almerii. Valencianistas nie szafowali swoimi siłami; wyglądało to tak, jakby chcieli zwyciężyć jak najmniejszym nakładem sił, zapominając o ambicjach rywali. Mimo wszystko, rozgrywający dobre zawody Villa podwyższył wynik na 3:1. Kontratak z głębi własnej połowy rozpoczął Joaquin. Ximo rozsądnie zagrał do wysuwającego się lewą stroną Maty, który po przebiegnięciu parunastu metrów podał do znajdującego się w centrum Silvy. Kanaryjczyk przekazał piłkę na prawo do Villi, zaś najlepszy strzelec reprezentacji Hiszpanii w 2008 roku przymierzył na bramkę. Tym razem górą był Alves. Futbolówka wróciła pod nogi Silvy, natomiast wracający el Guaje wykorzystał przyjęcie skrzydłowego i ponownie spróbował swoich sił. Diego Alves starał się wybronić uderzenie 27-latka, ale było zbyt silne. 180 sekund później z lewego skrzydła zacentrował Mané, fatalny w skutkach kiks popełnił Marchena, a będący kilka metrów dalej Negredo znów skorzystał z dobrego dogrania kolegów i zdobył 2. gola. Na boisku zameldowali się Angulo, który zmienił Joaquina, oraz Piatti, który zastąpił słabo spisującego się Ortiza. Ten drugi wniósł spore ożywienie w poczynania Almerii, a w samej końcówce miał dogodną okazję na doprowadzenie do remisu, ale jego strzał wybronił César. Spotkania nie dokończył Hedwiges Maduro, który nabawił się kontuzji, przez co musiał opuścić plac gry. Jego miejsce zajął Albelda.
KOMENTARZE
Odniosłem wrażenie, że nasi grali małym nakładem sił, tak żeby strzelić i pilnować wyniku, stracili to znowu się zmobilizowali i potem znowu spokojnie kontrolowali grę. Styl nie porywający, ale skuteczny i to się chwali.
PS. Nie wiem czemu, ale jak patrzę na bramkę i widzę Cesara to jakiś taki spokojny jestem o defensywę, nie martwię się że będzie wpadka, że źle wyjdzie, albo wypluje piłkę przed siebie. Takie moje subiektywne i przyjemne odczucie.
Ja pisałem o tym meczu a nie "od początku sezonu". Poza tym Marchena na początku nie grał źle. Obniżył loty po kontuzji, gdzie nagle musiał grać i nie miał czasu na złapanie rytmu meczowego.
Całego meczu nie widziałem. Może wtedy spowodował 3 karne, dostał czerwoną kartkę, obraził sędziego, znokautował rywala, przepuszczał wszystkie ataki. Tego nie wiem. Ale wiem, że jak patrzyłem to grał dobrze.
A pamiętasz jak w pierwszej połowie Cesar miał niepewną interwencję i oddał piłkę rywalom? I kto wtedy uratował sytuację?
W piłce nożnej lepszy jest ten, kto strzela więcej goli. Więc Almeria wczoraj była gorsza.
Ale widać było, że nasi sobie odpuścili i grali tak, żeby wygrać ale się nie przemęczyć.
Pozytywne jest to, że Almeria mimo starań, walki z całych sił nie poradziła sobie z Valencią grającą na pół gwizdka.
Podsumowując, w takim stylu VCF daleko nie zajedzie i jak Emery nie weźmie się do roboty będzie marnie. Inni nie będą tak wspaniałomyślnio jak Almeria.
skończcie z komentarzami, że grali kiepsko i nie zasłużyli na 3 punkty. zagrali na tyle dobrze by pokonać rywala. w obliczu porażek Villarrealu, Atletico i Sevilli należy się cieszyć.
bardzo nie podobały mi się zmiany dokonane przez Unai'a.
przy stanie 3-1 i zółtku Maduro można było wpuścić Carleto, przesuwając Morettiego na środek.
zamiast Ximo zdjąłbym Mata/Silva i dał szansę Vicente.
ps.Arizmendi zapewnił Realowi S. zwycięstwo, Zigić strzelił Barcelonie
Żebyś mnie dobrze zrozumiał.
Wkurza mnie pisanie, że ktoś przegrał a był lepszy. Jak przegrał, to strzelił za mało a wpuścił za dużo. Więc nie mógł być w danym meczu lepszy.
Takie stwierdzenie może być prawdziwe tylko wtedy jak sędzia psuje widowisko: podyktowany karny którego nie było; niepodyktowany karny; niesłuszna czerwona kartka; uznana bramka ze spalonego; odgwizdany spalony którego nie było lub ogólne pomaganie i przychylne gwizdanie dla jednej z drużyn.
Miarą wartości drużyn piłkarskich, ich umiejętności są gole. Jeżeli sędzia nie wypaczył wyniku, to właśnie bramki mówią kto w danym meczy był lepszy.
Bo co innego może na to wskazywać? Jakieś triki, efektowne zagrania? W tym sporcie to nie jest punktowane. Parady bramkarzy? Tu też nie ma ocen za styl.
Niezależnie od dobranej taktyki, posiadania piłki, ilości strzałów, jedynym wskaźnikiem "lepszości" są bramki.
Można mieć żelazną defensywę i oddać inicjatywę rywalom. Stworzyć w meczu 2-3 kontrataki, zdobyć gola lub dwa. I to wystarcza. Co z tego że rywal ma 70% przy piłce, robią zwody, triki, szybko wymieniają się piłką? Jak nie potrafią strzelić gola, to są gorsi.
Mam zupełnie subiektywną ocenę, że polscy kibice są nauczeni od lat dziecięcych, że wynik się nie liczy. Reprezentacja przegrywa mecz za meczem, kluby odpadają w pre pre pre eliminacjach do europejskich pucharów, a zawsze "przegraliśmy choć graliśmy lepiej, byliśmy lepsi". To jest jakiś fenomen.
czapki z głów. wreszcie zgadzam się z kimś w 100%.
AMUNT
Ciekawe jakim wynikiem zakończyłby się mecz VCF - VCF Mestalla bez Villi, Silvy, Maty i Joaquina czyli bez naszego ataku... Chyba lepiej nie sprawdzać...
Przytaczasz przy okazji argumenty na poparcie swojej tezy, że tylko w wyjatkowych przypadkach lepszy przegrywa (z czym się zasadniczo zgadzam)- kiedy "sędzia psuje widowisko". Zapominasz przy tym, że (nie)przychylne sędziowanie jest b.subiektywnym zjawiskiem i trudno mierzalnym.
Pytasz jakie mogą być inne kryteria bycia lepszym, poza bramkami? Np. liczba celnych strzałów, stworzonych tzw.100% sytuacji itp. Jak ktoś miał np. pięć 100% sytuacji i przegrał, bo rywal strzelił tzw.przypadkową bramkę po rykoszecie, po jedynej groźnej akcji meczu?
A propos polskich kibiców - to jest głównie sprawa myślenia życzeniowego, a nie w miarę obiektywna ocena i nie ma sensu zawracać sobie tym głowy.
W sumie odbiegłeś b.daleko od sedna sprawy jaką była katastrofalna gra VCF w obronie.
Fundamental, mam 2 pytania: czy oglądałeś mecz w okularach? Jeśli tak, czy były to różowe okulary?
odpowiadam na pytania - nie oglądałem tego meczu w okularach, tym bardziej nie w różowych.
btw. mam wzrok 5/5 :)
Drogi Pedro1,
idąc Twoim tokiem rozumowania to Holendrzy powinni wygrać ostatnie mistrzostwa bo grali pięknie, skutecznie, tworzyli mnóstwo "setek"...
Jak ktoś miał 5 100% sytuacji, a jego rywale zdobyli bramkę po jednej jedynej akcji i wygrali to oczywiste, że ci co zmarnowali 5 setek razili nieskutecznością, przegrali mecz, nie zdobyli punktu bądź nie awansowali do dalszej fazy rozgrywek.
piłka nożna jest prosta. mecz trwa 90 minut i chodzi o to by strzelić o 1 bramkę więcej.
nie ma tu ocen za styl jak np w pływaniu synchronicznym.
ps. jak można powiedzieć o kimś, że gra dobrze jak spartolił pięć "setek" i przegrał??
perdo1- pamiętasz mecz Słowacja - Polska??? też pisano, że byliśmy lepsi...żenada.
Trochę ponarzekałem, i wyraziłem swój subiektywny pogląd. Teraz ośmielę się jednak wziąć w obronę :) Emery'ego. To nie jego wina, że dwóch podstawowych obrońców w tym samym czasie dostało kontuzji... Jestem pewien, że gdyby w środku grał Albiol + Alexis naszej defensywy nie można by się przyczepić. Przecież Emery nie wyciągnie z kieszeni portfela i nie kupi z własnych pieniędzy klasowego obrońcy-zmiennika... Ktoś gdzieś wcześniej rzucił nawet ciekawy - moim zdaniem - pomysł, aby na CD wystawić Albelde... Gorzej niż Maduro na pewno nie wypadnie :) Na Carleto jest jeszcze za wcześnie, dopiero co przyszedł...
Inna sprawa, że dwie stracone bramki to nie wina naszej obrony, a sędziego (Sevilla, Mallorca).
Za to na pełną pochwałę zasługuje atak, strzelenie 3 bramek nawet z mocnymi zespołami nie stanowi problemu :)
Może nie graliśmy z Almerią wybitnie, ale uważam że na 3 pkt zasłużyliśmy.
Ogólnie nie ma co zbytnio narzekać. Jak wróci para naszych stoperów to nie będzie już 3:3, 1:3, ale 3:0 :)
Amunt vcf
Moderatorzy - zmieńcie zapowiedź. Jest godło Osasuny, nazwa Almerii, a wszystko firmuje Valencia... ;)
Mecz ze Słowacją pamiętam i pamietam, że gralismy słabo, b.słabo. Nie mieliśmy też pięciu setek :)
Gra ofensywna VCF może się podobać, ale ogromnym problemem pozostaje obrona. Od listopada nie było meczu bez straty bramki. Tracimy ich mnóstwo. Każda drużyna teraz wie, że Valencii strzela się b.łatwo. To nie rywale boją się Valencii (jest już dobrze rozpracowana taktycznie), lecz odwrotnie. Nie ma sprawnego systemu gry defensywnej. Emery przywiązał się do niektórych nazwisk (Miguel, Moretti), innych skreślił (Curro, Asier,Navarro, Carleto). Tymczasem Miguel popełnia poważne błędy raz za razem, a Moretti jest obrońcą przeciętnym. Tak dłużej nie może być.
Poza tym zastanawiam się co będzie jak przyjdą mecze w UEFA. Nie da się grać ciągle tym samym składem na dwóch frontach, co pokazały ostatnie mecze. System rotacji się kłania. Wniosek jest chyba taki, że aby załapać się na LM najlepiej szybko odpaść z UEFA, gdyż nie mamy równorzędnych zmienników. Kwadratura koła.
Carleto zdaniem Emerego ma braki w wykształceniu taktycznym, chociaż patrząc na postawę całej defensywy wszyscy są niedouczeni.
Miguel gra w przodzie bardzo ładnie. Czasem nie zdąży wrócić co jest oczywiste. Tylko że w normalnej drużynie byłby asekurowany cały czas. A u nas? Maduro mógłby to zrobić, ale chłopaka ogrywają wszyscy jak chcą.
Wystarczy żebyśmy w końcu zagrali z Marcheną i Albiolem w środku, Morettim i Miguelem na skrzydłach, to po 2-3 meczach chłopaki się zgrają i będę niesamowicie silni.
Tylko ostatni raz w takim ustawieniu to graliśmy straaaaasznie dawno.
A Alexis to wcale takim zbawcą nie jest. Nie pamiętacie meczu z Realem?
Carleto nie jest skreślony. Po prostu nie jest gotowy, choć uważam że na ostatnie 10-15 minut mógłby wchodzić.
A jak ktoś narzeka na obrońców, to niech spojrzy jakim składem graliśmy w ostatnich meczach. Ani razu nie znajdziecie naszej najlepszej czwórki. A jak w obronie jedno ogniwo (Maduro) jest nie pewnie to wszystko się sypie.
Jeszcze mogę dodać, że Alexis jak grał to też był nie pewny w swoich interwencjach. Może jeden mecz mu wyszedł przyzwoity.
Alexis zagrał 11 meczów ligowych w tym sezonie (9 w pełnym wymiarze czasowym, w 2 pozostałych schodził z powodu kontuzji w 48 i 67 minucie). Gdy Alexis przebywał na boisku Valencia straciła 7 goli. W ostatnich 3 meczach ligowych straciła 8.
W ostatnich 3 meczach grał Maduro. No i? Jaki z tego wniosek? Że obrońca (Alexis)jest lepszy od defensywnego pomocnika grającego na pozycji obrońcy.
Do tego w meczu z Athletic na prawej grał Angulo, czyli graliśmy dwójką obrońców i dwójką pseudo-obrońców.
Jeśli chcesz mnie przekonać, że Alexis jest naszym ratunkiem, to ja nie widzę problemu. Mogę się co do niego mylić. Fajnie byłoby gdybyś zestawił w ilu meczach grał Marchena razem z Albiolem, Miguelem i Morettim, oraz ile meczy z tą trójką rozegrał Alexis a ile Albiol z Marcheną i M&M na bokach, a ile razy zagrał Alexis z Marcheną i M&M. W ten sposób będziemy mogli zobaczyć, która para stoperów spisuje się najlepiej.
Oczywiście nie uwzględnimy składu 2. linii ale to już sobie darujmy.
Wybacz, ale nie zrozumiałem.
"Maduro to typowy defensywny pomocnik, lecz nam jest potrzebny rozgrywający."
Co to ma wspólnego z tym, że nasza obrona spisuje się słabo i nie gra w optymalnym ustawieniu, a także z tym że Alexis nie jest wystarczająco dobry, żeby odmienić oblicze obrony?
Niby mecz nie był zły, ale jednak wynik 3:2 i to na własnym stadionie nie robi wrażenia.
Trzeba cos zmienic bo gra wygląda srdenio, na poczatku sezony było widac ogromna energie w druzynie
obrona gra niepewnie ale ja bym tu nie zrzucal calej winy na Maduro bo Marchena tez nie radzil sobie dobrze a to od niego powinnismy wiecej wymagac niz od holendra
Miguel zagral slabo-to jego strona bylo najwieksze zagrozenie a czasami dal sie ogrywac jak dziecko
na szczescie w ataku radzimy sobie bardzo dobrze
Soler jako większościowy akcjonariusz (37%) przebiera nogami i sam czuje się zagrozony, bo wierzyciele skoczą w pierwszej kolejności właśnie jemu do gardła. Nie wykluczone, że będzie musiał zwołać nadzwyczajne walne zgromadzenie i odwołać Soriano. Wszystko wisi na włosku.
Oby nie dziury w obronie, ale dziury w klubowej kasie nie powaliły VCF.
Goly, zabawny z kolei jest twój tok rozumowania. Idąc tym tropem cieszysz się (tak jak ja) z 3 pkt. i z jakości gry obronnej (w przeciwieństwie do mnie). Żeby kogoś wyleczyć trzeba najpierw dostrzec objawy, potem zdiagnozować i zastosować odpowiednie lekarstwo. Ty jesteś na etapie nieprzyjmowania do świadomości istnienia dolegliwości, chociaż wszystkie hiszpańskie media i fachowcy o tym trąbią. Najlepiej wziąć szpadelek i przysypać piaskiem.
y... co?
I tak można z nim podyskutować w wielu sprawach na przyzwoitym poziomie.
Reprezentant zawodnika, Jose Luis Tamargo, osoba nad wyraz istotna dla piłkarza przy podejmowaniu decyzji pozostaje w stałym kontakcie z Txikim Begiristainem. Sekretarz techniczny Barçy już wie, że jeśli Pep Guardiola wyrazi zainteresowanie – a wszystko na to wskazuje – będzie można zacząś negocjacje z Valencią. Z jednej strony może ułatwić je sytuacja ekonomiczna Los Ches, która sprawia, ze piłkarze nie dostają na czas swoich wypłat, z drugiej zaś ‘El Guaje’ jest kluczowym graczem zespołu i niewykluczone, że Andaluzyjczycy zechcą go zatrzymać kosztem Davida Silvy. Tak na marginesie ten ostatni także należy do ulubieńców Pepa.
W kontrakcie Villi, który obowiązuje do 2014 roku, klauzula odejścia opiewa na 100 milionów euro. Została ona jednak zapisana by powstrzymać zakusy ówczesnego prezydenta Realu, Ramona Calderona. Jednak aktualnie sytuacja jest diametralnie różna. Księgowy Valencii przeżywa ciężkie chwile i chciałby zapisać jakąś konkretną sumę po stronie przychodów, nawet za cenę pozbycia się jednej z klubowych „świętości”.
'El Guaje’ grając w barwach Los Ches odrzucił już dwie oferty z Chelsea – jedną jeszcze za czasów Mourinho, drugą w zeszłym sezonie. Pozostawał także nieczuły na sygnały napływające z Barcelony i Madrytu, zawsze pod wpływem Juana Bautisty Solera. W związku z tym nikt w Valencii nie może zarzucić Villi, że porzuca klub.
Podchody Madrytu
Latem zeszłego roku, podczas meczu o Superpuchar Hiszpanii, za prezydentury Soriano, sprawy nabrały innego biegu. Madryt zdesperowany po ucieczce Robinio zaoferował 40 mln euro. Wszystko odbyło się jednak w mało elegancki sposób w związku z czym nie doszło do porozumienia na linii Rosiano – Calderon, mimo intensywnych wysiłków. Prawda jest taka, że Mijatovic nie dopiął negocjacji, w których brał udział także Amadeo Carboni – świeżo upieczony agent FIFA, ze względu na ‘marne’ pięć milionów euro – według rozeznania Tamargo. Ten ‘drobiazg’ był jednym z powodów, dla których bliżej piłkarzowi do FC Barcelona, klubu, w którym grał jego wielki idol i przyjaciel, Luis Enrique. ‘El Guaje’ jest także w świetnych relacjach z zawodnikami Barcy. Utrzymuje kontakt z Messim. A także Puyolem, Xavim i Iniestą.
prawda to czy falsz?
Jeśli dostaniemy choć 25-35 mln € i spłacimy część długów, to będzie to znak dla wierzycieli, że chcemy oddać i robimy co możemy.
Jeżeli uda się to zrobić, to nie musimy nikogo sprzedawać.
Poza tym, jak już Villa miałby odejść (bo nie wyobrażam sobie możliwości że odejdzie Silva) to poza Hiszpanię. Gdyby chciał odejść do Barcelony lub Realu, to zrobiłby to już dawno.
Po cichu liczę, że jak mają Villę sprzedać to do Chelsea, Man City lub Man Utd, bo od nich można wyciągnąć >=50 mln €. Zwłaszcza, że już teraz Villa ma 17 goli na koncie.
Do tego Villa nie jest głupi. Eto'o ma 19, Messi 16, a Henry 12 trafień. No to po co miałby się tam pchać? Siedzieć na ławce?
I jeżeli chodzi o te 5 mln € od Realu to czytałem o tym tylko na goal.com, więc wiadomo jak to można było odebrać.
Co do Villi. Nikt z nas, ani z dziennnikarzy hiszp. tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia co myśli i zamierza Villa. Może i on sam jeszcze nie jest zdecydowany do końca. W piłkarskim świecie wszystko jest jednak możliwe, tym bardziej że VCF cieniutko przędzie. W kazym razie Barca kusi i wypuszcza próbne balony. O ile ManC nie jest Villi po drodze, o tyle Barca może już być atrakcyjnym etapem w jego karierze. Wg szkoleniowców Barcy tworzyłby fantastyczny duet z Messim. Jeśli VCF nie będzie grała w LM w przyszłym sezonie, szanse na jego pozostanie znacznie zmaleją.
Soriano znowu przesunął termin wypłaty zaległych wynagrodzeń piłkarzom. Teraz jest to przyszły tydzień, a może jeszcze później.
Problem polega na tym, że zapaść finansowa VCF zbiega się z ogólnoświatowym kryzysem, który dotarł do Hiszpanii. Rynek budowlany w głębokim dole, gospodarka spowalnia, bezrobocie szybko rośnie. Największym winowajcą (jeśli chodzi o VCF) jest oczywiście Soler i jego nieudolne rządy. W okresie kryzysu jest b.trudno wydobyć się z długów, chyba że ma się tyle kasy co szejkowie.
Mniej zorientowanym wyjaśnię: umowa między Solerem i Soriano określa datę 31/12/2008 jako ostateczny termin na 1/ sprzedaż działek Mestalla i 2/ na odkupienie akcji od Solera.
Ponieważ Soriano ani nie sprzedał działek, ani nie odkupił scedowanych na niego akcji, większościowym akcjonariuszem VCF (37%) pozostaje Soler, a Soriano jest jedynie prezesem zarządu. W każdej chwili może zostać odwołany. Soler na pewno wolałby mieć juz święty spokój, ale jeśli Soriano nie da rady, nie będzie miał innego wyjścia niż odwołać cały zarząd, z jego prezesem na czele. Co dalej może się dziać, lepiej sobie nie wyobrażać. Soriano gra na czas, tylko czy rzeczywiście ma asy w rękawie, czy tylko o nich mówi? Naprawdę nie wiem.
B.dojrzałą postawę zajmuje Cesar Sanchez - nasz nowy portero. Apeluje o spokój i jedność do całej społeczności piłkarskiej - do piłkarzy, decydentów, dziennikarzy i kibiców.
Joaquin ma nadzieję, że wróci do reprezentacji na Anglię, ale powołania jeszcze nie dostał.
« Wsteczskomentuj