sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Z obozu rywala - Almeria

Ediss, 01.02.2009; 14:12

Rozpoczęta w dniu wczorajszym 21 kolejka Primera Division (w sobotnich meczach Athletic Bilbao pokonał Malagę 3:2, a wychodzący z kryzysu Real rozprawił się w meczu wyjazdowym z Numancią 0:2) z wielu względów może okazać się kluczową dla zespołu Unai Emery'ego. Nietoperze w trzech ostatnich spotkaniach ligowych (kolejno z Villarreal, Athletic Bilbao oraz Mallorcą) na dziewięć możliwych do zdobycia punktów zdołali ugrać tylko jedno oczko, czym skutecznie utrudnili sobie drogę do osiągnięcia na mecie sezonu lokaty dającej prawo startu w Lidze Mistrzów, bądź choćby eliminacjach tych elitarnych europejskich rozgrywek. Aby tego było mało, w środku tygodnia Valencia poniosła porażkę w meczu Pucharu Króla z Sevillą. Nijak miały się zapewnienia, iż obrońcy trofeum będą walczyć o potwierdzenie prymatu w Copa del Rey. Nie pomogła także perspektywa, że finałowy mecz tegorocznej edycji krajowego pucharu ma odbyć się na Estadio Mestalla, gdzie Los Ches ku uciesze swoich socios wznieść mieli kolejne trofeum.

Szansa na odniesienie w obecnym sezonie znaczącego sukcesu jest raczej znikoma, gdyż na obu frontach, na których piłkarze Valencii wciąż toczą rywalizację czekają na nich pewne, mniejsze lub większe, ograniczenia. Na krajowym podwórku prymat Barcelony jest raczej niepodważalny i już dziś z 99% skutecznością można przewidzieć, kto po dwóch latach przerwy znów sięgnie po tytuł najlepszej drużyny Hiszpanii. Zatem w lidze walka góra o drugie miejsce, które i tak zdaje się być w obecnej chwili nawet jeśli nie nieosiągalne, to trudne realizacji. Sytuacja w Pucharze UEFA także nie wygląda optymistycznie. Choć w pierwszej po zimowej przerwie rundzie piłkarzom Valencii przyjdzie zmierzyć się z Dynamo Kijów, wyprawa na Ukrainę może okazać się trudną. Nawet, jeśli oporu nie stawią Ukraińcy, to Emery znany jest z tego, iż w europejskich rozgrywkach lubi sam sobie komplikować życie, choćby poprzez wystawianie w wyjściowej jedenastce Hugo Viany, Curro Torres'a, Asiera del Horno czy Guaity. Wniosek z owych rozważań wypływa więc jeden: wygrywajmy wszystko, co wygrać można, a że najbliższy mecz gramy z Almerią, czemu nie zacząć od zaraz?

W meczu drugiej kolejki, w którym na Estadio Mediterraneo piłkarze obu drużyn w wyniku remisu podzielili się punktami, Almeria dowodzona była jeszcze przez Gonzalo Arconadę. Szkoleniowiec pożegnał się jednak z posadą, gdy zawodnicy Almerii po obiecującym początku zaczęli dołować w tabeli zajmując w pewnym momencie nawet 16 pozycję. Jego następcą został znany z występów w Realu Madryt, Meksykanin Hugo Sanchez. Napastnik, który buty na kołku zawiesił w roku 1998, od 2000 rozpoczął pracę szkoleniową, której szczytem było prowadzenie reprezentacji narodowej Meksyku. Po rezygnacji ze stanowiska selekcjonera w 2008 roku, postanowił przystać na ofertę Almerii, która ma być tylko przystankiem w jego drodze na stanowisko trenera Realu Madryt.

Pierwsze wyniki osiągnięte z zespołem Almerii pozwalają Sanchezowi z nadzieją spoglądać w przyszłość. W ostatniej kolejce Almeria na własnym boisku zdołała pokonać Athletic Bilbao 2:1, po golach Ortiza i Kalu Uche. Po spotkaniu Hugo Sanchez krótko skwitował: „Jestem zadowolony ze zwycięstwa, a także gry zespołu. Musimy nauczyć się wygrywać u siebie, szczególnie z bezpośrednimi konkurentami, bo gdzie najlepiej zdobywa się punkty, jeśli nie na własnym boisku”.

Prostota a zarazem wyniki, jakie Hugo Sanchez notuje z prowadzonym przez siebie zespołem przysparzają mu coraz liczniejszej rzeszy fanów wśród kibiców Almerii. Meksykanin coraz częściej porównywany jest do Unai Emery'ego, gdyż jego drużyna, podobnie jak w ubiegłym sezonie ekipa Baska, potrafi oczarować swoją grą kibiców zasiadających na Estadio Mediterraneo. Jednak na korzyść Hugo nie przemawiają jedynie wyniki. Fani zespołu są wręcz wniebowzięci faktem, iż pod jego skrzydłami na nowe gwiazdy zespołu wyrastają Iriney oraz dobrze znany polskim kibicom Kalu Uche. Wspomniani zawodnicy, którzy nie cieszyli się powodzeniem u Arconady, wnieśli sporo ożywienia w szeregi Almerii, czyniąc ją jeszcze bardziej nieprzewidywalną. Sam Kalu Uche przeżywa obecnie najlepszy okres w trakcie swojego pobytu w Hiszpanii. Zaufanie, jakim został obdarzony przez trenera odpłaca w najlepszy z możliwych sposobów – strzela bramki. Skuteczności byłemu zawodnikowi Wisły Kraków pozazdrościć może nie jeden „wytrawny” snajper biegający po boiskach Primera Division, gdyż Nigeryjczyk w ostatnich czterech spotkaniach zdobył cztery bramki! Sam Uche tak komentuje zaistniałą sytuację: „Cieszę się, że nareszcie mam trenera, który obdarzył mnie zaufaniem, gdyż tego potrzebowałem. Praca z Sanchezem jest o wiele przyjemniejsza niż z Arconadą. On sadzał mnie na ławce rezerwowych, a na dodatek zabraniał robić salta, w obawie abym nie nabawił się urazu. Sanchez daje mi szansę, a ja chcę ją spłacić. Myślę, że razem z Alvaro Negredo stworzymy dobrze rozumiejący się duet.”

W podobnym tonie wypowiada się Iriney dos Santos. Zakontraktowany 9 stycznia 2008 roku pomocnik miał wówczas za sobą poważny uraz wiązadeł prawego kolana, który uniemożliwił mu regularne występy. Gdy stan zdrowia Brazylijczyka się poprawił, okazało się, że w klubie nie ma już Unai Emery'ego, który był zwolennikiem jego transferu, a Gonzalo Arconada nie widzi dla niego miejsca w pierwszym zespole. Architektem jego obecnej formy okazał się być nie kto inny, jak Hugo Sanchez. O obecnej sytuacji Iriney mówi: „Jestem człowiekiem ogromnej wiary. Wierząc w Boga wiedziałem, że mój czas kiedyś nadejdzie. Praca się opłaciła. Widzę w swojej postawie sporo dobrych aspektów, ale są również pewne braki”. Dzisiejsze spotkanie z pewnością wyzwoli wspomnienia u większości graczy pamiętających Emery'ego; Iriney: „Z Emerym wiążą mnie przyjemne wspomnienia. Dał mi szansę. Za to muszę mu być bardzo wdzięczny.”

Bardziej obszernej wypowiedzi niż Kalu Uche czy Iriney, przed meczem z Valencią udzielił inny były podopieczny Emery'ego, Albert Crusat. Zawodnik na łamach As'a udzielił wywiadu, w którym dzieli się spostrzeżeniami nie tylko na temat najbliższego meczu, ale także przyszłości Almerii oraz nowego trenera.

Na ławce Valencii zasiada Unai Emery. Czy to powód, aby podwójnie bać się Nietoperzy? - Wiemy, że Emery zna nas wszystkich i wie, co należy zrobić, aby nas zatrzymać. Postaramy się jednak, aby to nasza drużyna wyszła zwycięsko z tego spotkania.

Ostatnie wyniki Valencii są dalekie od ideału, więc nie mogą sobie pozwolić na porażkę. - Z pewnością po porażce w Pucharze Króla Valencia będzie odczuwała zmęczenie. Jednak będą chcieli wygrać, więc zdołają wykrzesać z siebie wszystkie siły.

Jak uzyskać dobry wynik na Mestalla? - Jeżeli pierwsze piętnaście minut rozegramy bez straty gola będziemy w stanie narzucić im swój styl gry. Mecz będzie bardzo skomplikowany. Jeżeli wygramy będziemy z siebie zadowoleni, ale jeżeli ugramy tylko jeden punkt także nic się nie stanie.

Wracają czasy, kiedy piłkarze Almerii znów wierzą w zwycięstwa? - Prawda jest taka, że wszystko uległo poprawie. Ale droga do sukcesu jest bardzo długa. W chwili obecnej mamy tylko 24 punkty. Musimy ciężko pracować, aby nie stracić punktów w kolejnych meczach.

Twoja forma, podobnie jak Juanmy Ortiza, znacznie się poprawiła z przyjściem do klubu Hugo Sancheza. - Myślę, że prezentujemy się dobrze, ale zawsze pozostają rezerwy. Nie było radykalnej zmiany zajęć, jednak nasza dyspozycja rzeczywiście wydaje się być lepsza.

Czy nowy trener i jego wizja gry znacznie odbiega od dotychczasowego sposobu gry Almerii? - Teraz gramy wszyscy w obronie i ataku. Wymaga to dobrego przygotowania. Hugo dużo od nas wymaga, jednak widzimy tego efekty.

Znane jest nam zatem podejście do sobotniego spotkania piłkarzy Almerii, a jak na konfrontację z Emerym zapatruje się sam Hugo Sanchez? Otóż Meksykanin twierdzi: „Mecz będzie ciekawy i atrakcyjny. Musimy wykorzystać sytuację w Valencii, który fizycznie może odczuwać ciężki mecz przeciwko Sevilli. Nie spodziewam się jednak łatwego meczu. W Valencii szanuję najbardziej to, że zespół posiada bardzo duży potencjał oraz indywidualności. Wierzę jednak, że rozczarowanie faktem, iż nie będzie im dane zagrać w finale pucharu na własnym stadionie zadziała na naszą korzyść. Chcemy powtórzyć wynik, który Almeria osiągnęła na Mestalla w poprzednim sezonie” - podsumował Sanchez.

Jak zatem zakończy się dzisiejsze spotkanie? Czy kreowany na nowego Unaia Emery'ego Hugo Sanchez potwierdzi swoją wyższość nad darzonym ogromną sympatią w Almerii Baskiem? Czy to piłkarze Valencii pomimo niemiłych doświadczeń ostatnich tygodni zdołają otrząsnąć się z letargu i udowodnią, że koncertowa gra z początku sezonu nie była dziełem przypadku? Na wszystkie pytania odpowiedzi poznamy około godziny 21, kiedy to po raz ostatni gwizdka użyje desygnowany do prowadzenia spotkania arbiter, Mejuto Gonzalez.

Przewidywany skład Almerii: Diego Alves; Bruno, Carlos García, Pellerano, Mané; Soriano, Iriney; Juanma Ortiz, Kalu Uche, Crusat i Negredo.

Kategoria: Ogólne | Różne skomentuj Skomentuj (1)

KOMENTARZE

1. Jarunio01.02.2009; 18:16
JarunioA Nikola Zigic teraz zaczal strzelac gole! czy to juz 3?