sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Dzisiejsze spotkanie z Barceloną będzie prawdziwym wyzwaniem dla zespołu Unaia Emery'ego. Lider tabeli, po spektakularnym rozprawieniu się z Sevillą, wydaje się poza wszelkim zasięgiem. Sytuacji nie poprawia spora liczba urazów i zawieszeń, skutecznie uniemożliwiając Emery'emu wystawienie optymalnego składu. Wydaje się, że aby móc dobrze wypaść w meczu z Barceloną, trzeba najpierw zmierzyć się z własnymi brakami i problemami. Głównie nim zostaną poświęcone dalsze refleksje, będące próbą zanalizowania dosyć niewygodnej sytuacji Valencii. Rozważanie formy i możliwości Barcelony, byłoby chyba zbyt przygnębiające...

Zapowiedź video autorstwa Miancia

Aby móc stawić czoła drużynie Barcelony, wszyscy piłkarze Valencii muszą wznieść się na szczyty swych możliwości. Jeżeli drogą do sukcesu może być odpowiednia motywacja, zastanówmy się na chwilę nad słowami, które jak mantrę powtarzać mógłby przed dzisiejszym meczem trener Unai Emery, a także spróbujemy zagłębić się w jego myśli.

I. Nie dać się zdominować w środku

Najsłabszym punktem w ekipie Valencii jest bez wątpienie brak prawdziwego lidera w środku pola. Aby zneutralizować siłę ognia środkowych pomocników Barcelony, Unai Emery wystawić będzie musiał trójkę zawodników, niekoniecznie usposobionych ofensywnie. Taki system Emery stosował w większości ostatnich konfrontacji, co wprawdzie pozwalało niwelować zagrożenie akcjami przeprowadzanymi w centrum boiska, ale poważnie osłabiało siłę ataku „Nietoperzy”. Kontuzje (Edu) oraz kartki (Marchena) wymuszają na trenerze Valencii desygnowanie do gry Rubena Baraji, Manuela Fernandesa oraz cofniętego Davida Albeldę, którego rola sprowadzać będzie się głównie do przecinania akcji rywali. Podobne ustawienie wystarczyło w meczu z Sevillą – Maresca oraz Fazio (zmienieni później przez Renato i Romarica) – nie zdołali stworzyć partnerom z ataku wystarczająco dobrej okazji do zdobycia bramki, ani nie byli w stanie oddać precyzyjnego strzału, mogącego pokonać Renana. Pytanie, czy takie ustawienie zneutralizuje zagrożenie ze strony pomocników Barcelony, wydaje się jednym z najtrudniejszych, na które odpowiedzieć będzie sobie musiał Unai Emery.

II. Nie popełnić błędu z tyłu

Coraz lepsze noty zbiera za swoje występy Renan, początkowo bardzo niepewny i ściągający na siebie znaczną krytykę. Spora część kibiców Valencii do dziś jednak nie może zrozumieć, dlaczego Brazylijczyk wygrał rywalizację z Hildebrandem, który po stracie miejsca w drużynie zdecydował się nawet rozwiązać kontraktu z klubem. Głównym atutem Renana jest błyskawiczny refleks, ale gdy ten nie zadziała, portero Valencii zdolny jest do zgubnego niezdecydowania.

Tradycyjnie znana z żelaznej obrony Valencia w ostatnim sezonie uczciwie pracowała na mało chlubne miano drużyny posiadającej najgorszą defensywą w lidze, ale letnia zmiana trenera pozwoliła na nowo poukładać tylne formacje zespołu. Proste błędy zdarzały się jeszcze w pierwszych meczach sezonu, ale z czasem bywało coraz lepiej. W konfrontacji z Sevillą obrona Valencii zasłużyła na spore wyróżnienie, napawając wreszcie optymizmem, ale w ostatnich dniach kontuzji doznali Alexis z Morettim – obydwaj nie znaleźli się wśród 18-stki powołanych na dzisiejszy mecz graczy. Ich absencja stanowić będzie kolejny poważny problem, z którym zmierzyć się musi trener Emery – w ostatnich spotkaniach Alexis zdawał się być samodzielną formacją defensywną, której sforsowanie przewyższało możliwości wielu napastników; Moretti nie tylko wzbogacał grę ofensywą, ale i zdołał m.in. zupełnie wyłączyć z gry błyskotliwego Jesusa Navasa. Gdyby nie kontuzja, przyszłoby mu stawić czoła zabójczej technice i zwinności uosobionej w Lionelu Messim. W obliczu braku tej dwójki zawodników, z Barceloną prawdopodobnie zagrają Hedwiges Maduro oraz Asier del Horno, których forma będzie wielką niewiadomą, bowiem niewiele razy dane im było grać w pierwszym składzie Valencii. Z tradycyjnego składu defensywy Valencii na pewno zostaną Albiol oraz Miguel. Albiol, pełniący obowiązki kapitana zespołu pod nieobecność Marcheny, musiał będzie idealnie dyrygować tą zaimprowizowaną linią obrony, jeśli chce myśleć o korzystnym wyniku. Miguel znajduje się ostatnio w dobrej formie - chętnie włącza się w akcje ofensywne, asekuruje partnerów w obronie, ale przerażać może niedokładność jego dośrodkowań czy strzałów.

III. Zaufać w szczęście, liczyć na błędy rywali, uwierzyć we własne możliwości

Ogromne wrażenie na każdym przeciwniku może robić siła ofensywy Valencii, ale można się zastanawiać, czy jest ono uzasadnione. W meczu z Barceloną w ekipie gości za zdobywanie bramek odpowiadać będzie dwójka skrzydłowych: Mata i Joaquin, a także wysunięty Villa. Brak partnera w ataku dla Davida Villi skazywał go będzie na nieustanne wyczekiwał na błąd rywali i grę na granicy spalonego; schodzący do środka boiska Mata próbował będzie precyzyjnym strzałem z lewej nogi pokonać Victora Valdesa, zaś biegający po prawej stronie Joaquin w indywidualnych rajdach z piłką szukał będzie możliwości dogrania prostopadłej piłki do Villi. Wyszkoleniem technicznym, usposobieniem mentalnym i możliwościami fizycznymi każdy z nich może wprawdzie imponować, ale różnie może być z ich aktualną formą. Villa, pomimo dobrego dorobku strzeleckiego krytykowany jest głównie za marnowanie bramkowych okazji, Mata również zagubił gdzieś swą precyzję strzału i skuteczność, zaś Joaquin może mieć problemy z szarżami na prawej stronie. Niewątpliwie olbrzymim brakiem jest ciągła absencja Davida Silvy, najbardziej kreatywnego i błyskotliwego spośród graczy Valencii, który mógłby nadać ofensywie Valencii zupełnie nową jakość.

Każdy mecz rządzi się jednak własnymi prawami, nie sposób przewidzieć, czy któraś z drużyn nie zdobędzie szybko bramki, która ułoży całe spotkanie. Takiego obrotu sprawy bardziej lękać się chyba może trener Valencii, bowiem Barcelona niejednokrotnie szybkim trafieniem stawiała pierwszy, pewny krok do przekonującego zwycięstwa. Jeśli zawodnicy Valencii nie dadzą się zdominować w pierwszych minutach meczu, przyjdzie nam pewnie oglądać emocjonujące i wyrównane widowisko.

IV. Nie patrzeć na ławkę…

Jeśli pierwszy skład w dzisiejszym meczu stanowić będą: Renan, Miguel, Albiol, Maduro, del Horno, Joaquin, Fernandes, Albelda, Baraja, Mata i Villa, na ławce obok trenera Emery’ego zasiądą: Guaita, Helguera, Jaume, Vicente, Michel, Pablo i Morientes: nieopierzony bramkarz Mestalletty, niechciany w klubie weteran, niedoświadczony obrońca, wiecznie kontuzjowany skrzydłowy, młodziutki napastnik z 3. ligi, utalentowany skrzydłowy i doświadczony, choć już niemłody egzekutor. Zliczając piłkarzy, którzy mogą wnieść jakieś ożywienie do gry Valencii, wymienić można jedynie Vicente, Pablo i Morientesa. Pierwszy z nich to nadal piłkarz wielkiego formatu, ale nader wątłych mięśni, ścięgien i kości; drugi tylko w meczach ze słabszymi rywalami potrafi pokazać swe możliwości, zaś wprowadzenie Morientesa oznaczać może przeobrażenie stylu gry, na bardzo schematyczny i mało skuteczny. Kłopot też w tym, że cała trójka zastąpić może najbardziej wartościowych zawodników, którzy spokojnie mogliby rozegrać całe spotkanie. Kontuzja któregoś z pozostałych piłkarzy pierwszego składu, wróżyć może prawdziwą tragedię.

V. Nie zważać na problemy na szczycie i fatalistyczne wizje przyszłości

Wiele obecnie mówi się o finansowych kłopotach Valencii, w prasie pojawiają się głosy o możliwym bankructwie klubu bądź choćby wymuszonej sprzedaży gwiazd. Warto jednak podkreślić, że problemy w funkcjonowaniu klubu nigdy poważnie nie wpływały na sportowe wyniki drużyny, które ciągle napawają optymizmem. Na przekór budzącym grozę prasowym doniesieniom, zarząd Valencii stanowczo podkreśla, że sprawy finansowe wkrótce się wyklarują. Mowa tutaj głównie o nieprzewidzianych problemach w zaciągnięciu kolejnego, wartego 100 mln euro kredytu, jaki miałby pokryć zobowiązania wobec firm wznoszących Nuevo Mestalla. Tradycyjny partner i wierzyciel Valencii – rodzimy bank Bancaja – odmówił zwiększenia zadłużenia, tłumacząc się niepewnością co do wypłacalności „Los Ches”. Poważnie godzi to w plany prezydenta Valencii – Vicente Soriano, pragnącego tymczasowo zwiększyć zadłużenie, które następnie spłacane ma być dzięki przewidywanym wpływom – ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych (60 mln euro), ze sprzedaży terenów po Estadio Mestalla (ok. 200 mln euro), po możliwym wydzierżawieniu reklamy w nazwie nowego stadionu (15 mln euro), oraz długoterminowym wpływom ze sprzedaży praw handlowych i koncesji w Nuevo Mestalla (400 mln euro). Obecne zadłużenie Valencii wynosi 250 mln euro, koszt budowy nowego stadionu wymagał będzie nakładów finansowych w wysokości 350 mln euro. Według lokalnej prasy, odmowa kredytu ze strony Bancaji ma podłoże przede wszystkim polityczne, bowiem mogłaby wymusić sprzedaż najważniejszych zawodników – takie rozwiązanie zasugerować miał jeden z przedstawicieli Bancaji- a zainteresowanie dwójką: Silva - Villa przejawia Real Madryt. W grę wchodzą tutaj stosunki pomiędzy prezesem Bancaji a niedoszłym zarządcy Valencii i kandydatem na prezesa Realu – Juanem Villalongą, ale to już temat na osobny artykuł.

VI. Wykorzystać niedoskonałości rywali, wyzbyć się własnej niefrasobliwości.

Zespół Barcelony budzi respekt, ale nie przeraża, jawi się jako rywal najtrudniejszy, ale możliwy do pokonania. Valencia z Sevillą zremisowała po ciężkich zmaganiach, co uznane zostało za korzystny wynik, Barcelona bez większych problemów rozbiła Sevillę 3-0. Wszystko to działa na wyobraźnię, ale nie zabija nadziei. Bez Samuela Eto’o, atak Barcelony nie będzie aż tak niebezpieczny. Barca straciła wprawdzie najmniej bramek w całej lidze – zaledwie 9 w 13 kolejkach – ale ambitna gra, wyprzedzanie rywali w walce o każdą piłkę i pełne zaangażowanie może przynosić efekty – co pokazał przykład Betisu. Valencii zwykle trudno grać w ten sposób, ale Emery potrafi doskonale wyciągać wnioski z poprzednich spotkań i przygotowywać system gry do wymagań aktualnego rywala.

Przewidywane ustawienie:

Wszystko wyjaśni się jednak w trakcie gry. Nie jest to może zbyt odkrywcze zdanie, ale wyraża ono prostą prawdę – że na boisku wiele zdarzyć się może, bowiem każdy mecz jest nieprzewidywalny, niepowtarzalny i wyjątkowy. Miejmy nadzieję, że takie niezapomniane widowisko stworzą nam dzisiaj drużyny Valencii i Barcelony. Z wysokości trybun Camp Nou podziwiać je będzie kilkadziesiąt osób z Fan Club Barça Polska, nam pozostaje wspólny doping na naszym kanale IRC

Kategoria: Ogólne | własne skomentuj Skomentuj (2)

KOMENTARZE

1. matiz9406.12.2008; 16:26
"drugi tylko w meczach ze słabszymi rywalami potrafi pokazać swe możliwości" - nie ma to jak obiektywizm obrońco prawdy :)
2. Ulesław06.12.2008; 16:43
UlesławForma tekstu wyraźnie świadczy o tym, że nie przedstawia on faktów, nie relacjonuje zdarzeń, ani nie jest też tłumaczeniem innego newsa. Nie trzeba być geniuszem by zauważyć, że jest to subiektywna ocena - nie tylko opis Pablo, ale cały tekst. W źródle wyraźnie jest też to zaznaczone.

Mógłbym zrozumieć zarzut o takie ocenianie gry Pablo, bo to oczywiście kwestia dyskusyjna. Ale TY zarzucasz mi brak obiektywizmu w tekście, który obiektywny być nie może.

Dziękuję jednak za dobre słowo i ładny tytuł. Przykro mi, ale takim samym określeniem odwdzięczyć się niestety nie mogę. Z przyczyn bardzo obiektywnych.