sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Lille vs. Valencia — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 23.10.2019; 18:02

Utrzymać marzenia przy życiu

Po dwóch kolejkach sytuacja w grupie H jest daleka od rozstrzygnięcia. Wiele dowiemy się dziś, po zamknięciu pierwszej serii gier między wszystkimi zespołami, w której zmierzą się ze sobą faworyci – Ajax i Chelsea – oraz ekipy, którym daje się nieco mniej szans na awans – Lille oraz Valencia. Dla dwóch ostatnich zespołów o szansach na awans do fazy pucharowej mogą szczególnie zaważyć właśnie spotkania między sobą.

W poprzedniej kolejce Champions League Ajax rozprawił się na Estadio Mestalla z Valencią 0:3. Wynik zupełnie nie oddaje jednak przebiegu spotkania – Los Ches także mieli bardzo dobre okazje i przy odrobinie szczęscia nie musieli kończyć tego spotkania na tarczy. Zawiodła skuteczność, a być może zabrakło też wyrachowania i doświadczenia w tych rozgrywkach, jakie posiada Ajax. Przekonali się o tym także zawodnicy ze Stade Pierre-Mauroy. Lille również tworzyło sobie okazje przeciwko Joden, jednak André Onana w obu spotkaniach udowodnił, że nominacja do nagrody Yachine Trophy dla najlepszego bramkarza roku nie jest dziełem przypadku.

Valencia ma jednak istotną przewagę nad LOSC: wygraną z Chelsea. Podczas gdy „Nietoperze” zdobyły trzy punkty na Stamford Bridge w inaugurującej Ligę Mistrzów kolejce po golu Rodrigo, podopieczni Christophe’a Galtier ponownie postawili się wyżej notowanemu rywalowi, ale ponownie przegrali – w dodatku na własnym obiekcie, gdzie radzą sobie bez porównania lepiej niż na wyjazdach. Dzisiejsze spotkanie mają więc prawo traktować jako najlepszą okazję do zdobycia kompletu oczek i powrotu do gry o awans. A właściwie: zachowania na niego jakichkolwiek szans.

Lille ma prawo martwić historia gier przeciwko Valencii, bowiem LOSC jak dotąd nie udało się pokonać Blanquinegros. W pięciu pojedynkach cztery razy górą byli Los Ches, a raz padł remis. Dzisiejsi rywale mierzyli się ze sobą w fazie grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 12/13, gdy LOSC zamknęło tabelę, a Valencia awansowała dalej, oraz w Lidze Europy w sezonie 2009/10, kiedy oba kluby zgodnie awansowały do fazy pucharowej.

Ferhat wróci na Mestalla?

Ferhat Çoğalan był jednym z największych talentów szkółki Valencii, ale latem 2018 roku nie przedłużył z klubem wygasającego kontraktu i dołączył właśnie do ekipy Lille. Dziś jego ojciec, Sedat, wytłumaczył powody odejścia swojego syna z ekipy Blanquinegros na łamach Radio Marca Valencia. Zapewnił on, że gdyby w klubie pozostali Amadeo Salvo i Francisco Rufete, również jego syn nigdzie by się nie wybierał.

„Byliśmy bardzo szczęśliwi w Valencii, zawsze będę to powtarzał. Rufete jest osobą, która zrobiła wiele dla Ferhata. Jest na takim poziomie dzięki Rufete i Amadeo Salvo. Później do klubu dołączył Pablo Longoria, który z czasem zobaczył, czego można się spodziewać. Wcześniej mieli dobry projekt (plan rozwoju i wprowadzenia do pierwszego zespołu Ferhata – przyp. red.). Kiedy przybyli Longoria i Alemany, projekt się zmienił. Byliśmy tu szczęśliwi. Szkoda, że nie pokładali zaufania w Ferhata. Gdyby to zależało od Rufete, myślę, że nadal bylibyśmy w Valencii” – wyznał Sedat Çoğalan.

„Valencia jest klubem, który mamy w naszych sercach. Jestem im bardzo wdzięczny. Nie chcieliśmy opuszczać Valencii. Był temat, o którym rozmawialiśmy z Longorią i Alemanym i powiedzieli nam, że musimy zaczekać. To nie był ten sam projekt, co z Rufete. Nie odeszliśmy dla pieniędzy, byliśmy szczęśliwi w Valencii. Ale projekt, jaki nam zaoferowali nie był dobry dla Ferhata”.

Ojciec byłego pomocnika Akademii VCF przyznał, że powrót do Valencii nie jest wykluczony. „Zawsze utrzymujemy kontakt z ludźmi Valencii. Mam nadzieję, że klub nie zamknął drzwi (do powrotu – przyp. red.). Ściągnęli moje bardzo małe dziecko do klubu, do którego jestem bardzo przywiązany. Bardzo kocham ten klub. Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się coś dobrego i nie widzę powodu, dla którego Ferhat nie miałby wrócić” – zakończył ojciec tureckiego pomocnika, który dziś mierzył się w ramach Ligi Młodzieżowej UEFA ze swoimi byłymi kolegami z Valencii, odnosząc zwycięstwo 1:0.

Historia, która jest materiałem na film

Jeśli chodzi o podsumowanie i analizę zespołu Lille, znakomitą robotę specjalnie dla VCF.pl wykonał Astorre Cerebronè, członek Get French Football News, a prywatnie fan Valencii i Ligue 1. Odsyłam do jego artykułu (który miał być integralną częścią zapowiedzi, ale Cerè napisał tekst tak dobry, że musiałem go wrzucić oddzielnie, co jest chyba wystarczającą rekomendacją), ja natomiast skupię się na postaci, która powinna być dziś kluczowa dla poczynań ofensywnych LOSC.

Transfer Victora Osimhena, bo o nim mowa, był na początku krytykowany. 12 mln € zapłacone za zawodnika RSC Charleroi, mającego za sobą kompletnie nieudaną przygodę w Wolfsburgu, wydawało się kwotą zbyt wygórowaną – nawet mimo tego, że talentu nikt mu nie odmawiał. Członek zespołu Nigerii U-17, która wygrała Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w Chile w 2015 roku – Osimhen zdobył na tej imprezie 10 goli, trafiając we wszystkich siedmiu meczach – był jednak na celowniku Luisa Camposa, dyrektora sportowego Lille, od lat, a konkretniej mówiąc: właśnie od czasu tej imprezy. Campos pracował wtedy w Monaco i miał obsesję na punkcie Osimhena. Warto dodać, że mówimy o człowieku, który w Monaco i Lille sprzedał graczy za łączną kwotę ponad 580 mln €, wliczając w to nazwiska takie jak Mbappé, Bernardo Silva, James Rodríguez, Martial, Fabinho czy Pépé, więc jak nikt potrafi on wyłowić prawdziwe perełki. „Co noc dzwoniłem do niego (prezydenta Monaco – przyp. red.), mówiąc: »Błagam, ściągnij mi tego zawodnika. Jest znakomity. W ciągu dwóch lat stanie się jednym z najlepszych w Europie«” – wyznał w rozmowie ze Sky Sports Luis Campos. Jego transfer byłby jednak zbyt kosztowny jak na gracza, który miał zaledwie 17 lat i obaj panowie spotkali się dopiero po trzech latach, już w Lille.

Jako gracz z ubogiej afrykańskiej rodziny, Victor Osimhen musiał mierzyć się z problemami już od małego. Gdy miał sześć lat, zmarła jego matka, a ojciec trzy miesiące później został zwolniony z policji. Jak przyznaje, by móc grać w piłkę szukał obuwia w koszach na śmieci. „To była szkoła przetrwania. Czasami znalazłeś prawego buta Nike, później musiałeś znaleźć drugiego... Wreszcie znajdujesz lewego buta i okazuje się, że to Reebok! Moja siostra je łatała i było dobrze” – opowiadał 20-letni napastnik. „Mój brat sprzedawał sportowe gazety, moja siostra – pomarańcze na ulicy, a ja – butelkowaną wodę w Lagos, w samym środku ruchu ulicznego”. Rodzeństwo wracało do domu, kładło zarobione pieniądze na stole, a najstarsza siostra organizowała ich życie. Furtkę do godnego życia otworzyła przed nim piłka nożna, jednak gdy wydawało się, że MMŚ w Chile będą dla niego trampoliną do wielkiej kariery, odezwało się coś, czego kupić nie można: zdrowie.

Malaria wyniszczyła jego organizm do tego stopnia, że w 2018 roku oblał testy medyczne w Club Brugge i Zulte Waregem, będąc wcześniej poza grą przez pół roku. Szansę dostał na rocznym wypożyczeniu w RSC Charleroi i odpłacił za zaufanie w imponujący sposób. 20 goli i cztery asysty w sezonie 18/19 sprawiły, że Campos tym razem dopiął swego i ściągnął Nigeryjczyka na Stade Pierre-Mauroy. Dziś napastnik ma już na koncie nagrodę najlepszego piłkarza września w Ligue 1, jest porównywany do Didiera Drogby i wyceniany na niespełna 50 mln €.

Dla Valencii wyłączenie Osimhena z gry powinno być absolutnym priorytetem w defensywie. Sam trener zespołu, Christophe Galtier, przyznaje wprost, że zespół jest od niego zbyt uzależniony.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Wyjazdowy remis z Atleti można brać w ciemno, chociaż jeśli ktoś czuje niedosyt to też jest usprawiedliwiony. Jak podsumujesz sobotni mecz w wykonaniu Valencii?

Pierwsza połowa była katastrofalna. Nic nam nie szło i mogliśmy się cieszyć, że jesteśmy tylko jedną bramkę w plecy, bo Atlético dominowało zupełnie w tym spotkaniu i skłamałbym, gdybym stwierdził, że nie zasługiwali po 45 minutach na więcej. Rzut karny w kontrowersyjnych okolicznościach, ale jednak bramka zwyczajnie przy takiej grze musiała wpaść. W drugiej połowie Dani Parejo rządził w środku pola i w dużej mierze dzięki kapitanowi wstaliśmy z kolan i w końcówce zaczęliśmy mieć przewagę. Szkoda, że nie udało się przełożyć tego na coś więcej. Dość późno się obudziliśmy. Wynik jest sprawiedliwy, ale tak jak Atleti mogło zamknąć mecz w drugiej połowie, tak również Valencia mogła zdobyć trzy punkty, bo druga część należała do nas. Lekki niedosyt pozostaje, ale to raczej sprawiedliwy wynik.

Po długiej nieobecności wrócił Carlos Soler. Celades powinien zmieścić w składzie całą czwórkę Kondogbia, Parejo, Coquelin i Carlos czy któryś z nich powinien wylądować na ławce? Jaki masz na to wszystko pomysł?

Myślę, że po prostu będzie rotował. Takie zestawienie będzie miało sens, jeżeli dalej nasi skrzydłowi będą grać tak fatalnie jak do tej pory, ale mam jednak nadzieję, że z tą formą będzie już tylko lepiej. Póki co tylko Ferran Torres zasługuje na grę.

Przeciwko LOSC zabraknie Rodrigo, bez którego gra ofensywna nie wygląda już tak dobrze. Jak zatuszować jego nieobecność? Jak powinna wyglądać ofensywa na to spotkanie?

Bardzo trudno ustawić zespół bez Rodrigo. Na pewno na szpicy powinien wystąpić Maxi, chętnie na boku znowu zobaczyłbym Ferrana. Obawiam się jednak, że sprawdzą się przewidywania Superdeporte i w ataku wystąpi trójka Czeryszew-Gameiro-Maxi i nie jestem przekonany, że jest to najlepsza droga do sukcesu. Zwłaszcza Rosjanin jest w fatalnej formie i ostatni mecz dobitnie to pokazał.

Ojciec Ferhat Çoğalana przyznał, że były gracz Akademii VCF może w przyszłości wrócić do klubu. Przyjąłbyś gracza Lille z powrotem czy to dla Ciebie zamknięty temat?

Nie zamykałbym takich tematów, o ile nie wpłynęłoby to negatywnie na zespół. Tutaj nie widzę żadnych przeszkód. Ferhat świetnie się zapowiadał, mógł odnieść wrażenie, że w Valencii trudno będzie się przebić. Jeżeli zmieni zdanie i będzie chciał reprezentować barwy Blanquinegros, to nie widzę w tym żadnego problemu.

Jakiego meczu się dziś spodziewasz?

Trudno to przewidzieć. Lille znane jest jako kopalnia talentów, ale trochę ich straciło, na czele z Pépé. Na pewno nie będą się murować, stawiają na ofensywny futbol, więc to może być dobre spotkanie, oby zakończone pozytywnym rezultatem. Aby liczyć się poważnie w walce o awans, trzeba tutaj wygrać.

Przewidywane składy

W ekipie Lille zabraknie kontuzjowanych graczy: Saada Agouzoula, Renato Sanchesa oraz Timothy’ego Weaha.

Albert Celades nie może z kolei liczyć na Cristiano Picciniego, Gonçalo Guedesa i Rodrigo Moreno, a decyzją szkoleniowca Los Ches w kadrze meczowej nie znaleźli się także Eliaquim Mangala, Thierry Correia i Rubén Sobrino. Poniżej jedenastki, jakie wybiegną na murawę od pierwszego gwizdka zdaniem Superdeporte.

Ostatni mecz z Lille:
Francuskie oblężenie przetrwane

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.