sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia vs. Leganés — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 22.09.2019; 13:39

Debiut Celadesa na Mestalla

Po – co by nie mówić – zaskakującym zwycięstwie Valencii na Stamford Bridge przeciwko Chelsea (0:1) na inaugurację tegorocznej Champions League, „Nietoperze” czeka starcie z czerwoną latarnią LaLiga, czyli Leganés. Dowodzona przez znającego Estadio Mestalla jak własną kieszeń Mauricio Pellegrino drużyna „Ogórków” wciąż czeka na pierwsze punkty w tym sezonie.

Czy zdobędzie je w piątej kolejce sezonu? Zadanie na pewno nie będzie łatwe. Los Ches podźwignęli się po zwolnieniu Marcelino i dotkliwej porażce przeciwko Barcelonie (5:2), po raz pierwszy w swojej historii wygrywając przeciwko The Blues i szybko zapominając o problemach defensywnych, jakie dotknęły zespół na Camp Nou. Valencia tym samym została jedyną ekipą reprezentującą ligę hiszpańską, która w środku tygodnia zdobyła komplet punktów w Lidze Mistrzów. Jeśli coś ma pomóc zespołowi otrząsnąć się po tym wszystkim, co się działo – i niestety dzieje, ale o tym później – to jest to właśnie osiąganie dobrych rezultatów, co pozwoli uwierzyć w kontynuowanie bardzo dobrej pracy wykonanej za Marcelino pod wodzą Alberta Celadesa.

Zadanie będzie dziś dla gości o tyle trudne, że Valencia generalnie nie jest ich ulubionym rywalem. Od sezonu 2016/2017, czyli pierwszego roku „Ogórków” w Primera División i równocześnie pierwszej okazji do bezpośredniego pojedynku, obie ekipy mierzyły się ze sobą osiem razy. Blanquinegros mogą pochwalić się świetnym bilansem – sześciu zwycięstw i dwóch remisów. Leganés wciąż czeka więc na swoje pierwsze zwycięstwo przeciwko Valencii. Warto jednak zauważyć, że oba remisy miały miejsce w dwóch ligowych starciach z poprzedniego sezonu: 1:1 na Mestalla w październiku 2018 roku (kiedy w 85. minucie spotkania remis gospodarzom uratował José Gayá) i 1:1 na Butarque w lutym roku bieżącego (gdy w 89. minucie meczu to Lega wyrównało w końcówce za sprawą Martina Braithwaite’a).

Skąd my to znamy?

„Są zespoły, które mają punkt czy dwa i nikt nie uważa ich za przyszłych spadkowiczów. Skoro nikt nie uważa ich za przyszłych spadkowiczów, dlaczego jesteśmy nimi my, w czwartej kolejce? Nikt nie jest zadowolony z obecnej sytuacji, ze mną na pierwszym miejscu. Chcieliśmy innego rozpoczęcia” – mówił przed meczem Mauricio Pellegrino. Ma on trochę racji, bo zbyt wcześnie, by bić na alarm i wieścić pierwszy spadek Leganés z LaLiga w historii klubu. Wszak można śmiało stwierdzić, że obecnie mają oni najlepszą kadrę w swojej historii, a latem do klubu dołączyli bardzo ciekawi zawodnicy, jak Roque Mesa z Sevilli, Chidozie Awaziem z Porto, Kenneth Omeruo z Chelsea czy Óscar Rodríguez z Realu Madryt. Udało się także zatrzymać na stałe Martina Braithwaite’a i Jonathana Silvę – graczy naprawdę ważnych w sezonie poprzednim, którzy byli jedynie wypożyczeni – a także przedłużyć wypożyczenie Guido Carrillo.

Z drugiej jednak strony dziennikarze nie bez powodu pytają o to, czy w grupie nie pojawił się swego rodzaju strach i powątpiewanie graczy w wykonywaną na treningach pracę. Zła passa wyników przydarza się każdej ekipie, czego kibicom Valencii nie trzeba tłumaczyć, bo doskonale o tym wiedzą, jednak czasem wpędza ona w problemy na polu psychologicznym, a z tych wykaraskać jest się czasem w piłce nożnej jeszcze trudniej. W Valencii brak skuteczności sprawił, że słaby początek zeszłego sezonu przerodził się w trwający miesiącami problem. Los Pepineros strzelili dotychczas jedną bramkę i to naprawdę ma prawo martwić. Być może nawet bardziej niż same wyniki, choć tutaj warto zerknąć na dotychczasowe dokonania, prawdopodobnie, bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie: Granada jest sensacyjnym liderem LaLiga Santander z 10 punktami na koncie, Osasuna i Levante mają ich na koncie po siedem, Valladolid – pięć, Mallorca – cztery. Jeśli „Ogórki” szybko się nie pozbierają to, cytując klasyka, tych punktów może zabraknąć na koniec sezonu.

Restrukturyzacja pełną parą

11 września Valencię opuścił Marcelino. Już 10 dni później, w tę sobotę, klub poinformował o zerwaniu współpracy z Pablo Longorią. Dyrektor sportowy ekipy z Mestalla odpowiadał za wyłowienie takich talentów jak Mauctar Diakhaby, Nemanja Maksimović, Uroš Račić czy graczy ściągniętych do Mestallety, którym przepowiada się duże kariery: Joaquín Blázquez, Yunus Musah czy też Koba Koindredi, który brał udział w pretemporadzie pierwszego zespołu, a w środku tygodnia zdobył dwie bramki przeciwko Chelsea w Lidze Młodzieżowej UEFA. Zakończono także współpracę m.in. z dr Antonio Maestro, który raz w miesiącu sprawdzał stan zdrowia kadry Los Ches, a kontuzjowani piłkarze często jeździli do niego do Gijón w celu konsultacji medycznych. W ciągu najbliższych kilku-kilkunastu dni z klubem powinien pożegnać się także dyrektor generalny klubu, Mateu Alemany, który obecnie negocjuje warunki odejścia z klubu bez potrzeby wypłacenia klubowi dotkliwej dla niego rekompensaty.

Stanowiska Alemany’ego i Longorii mogą zająć Robert Fernández i Luis Fernández (zbieżność nazwisk przypadkowa). Pierwszy to m.in. były dyrektor sportowy FC Barcelony, a także zawodnik Valencii CF. Z drugim, czyli Luisem, w zeszłym tygodniu spotkał się Anil Murthy. W przeszłości trener m.in. PSG, Athletiku czy Betisu, znany z tego, że był odpowiedzialny za ściągnięcie Ronaldinho do Europy, a do niedawna także dyrektor szkółki Paris Saint-Germain, miałby zostać konsultantem sportowym Petera Lima i koordynatorem Akademii VCF. Lim zna Luisa Fernándeza ze współpracy przy transferze Gonçalo Guedesa na Estadio Mestalla. Na razie odbyły się tylko wstępne rozmowy, bowiem w klubie wciąż był Longoria, jednak wiele wskazuje na to, że przerodzą się one we współpracę.

W Valencii trwa więc przebudowa całego pionu zarządzania. W środku tego wszystkiego są piłkarze i ciężko zakładać, że pozaboiskowy bałagan nie przełoży się na ich boiskowe poczynania. Dzisiejszy rywal jest jednak, delikatnie mówiąc, zdecydowanie w zasięgu Valencii; nawet biorąc pod uwagę fakt, że rywale bardzo lubią przełamywać złe serie właśnie przeciwko Los Ches, a chyba nawet sami sympatycy klubu z Comunidad Valenciana nie wiedzą, czego spodziewać się po drużynie Celadesa w następnym meczu. Wymówki nie mają tu racji bytu.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Pierwsza w historii wygrana przeciwko Chelsea nadeszła w dość nieoczekiwanym momencie. Wypadek przy pracy – żeby tylko takie się przytrafiały! – czy jednak zapowiedź czegoś naprawdę ciekawego pod wodzą Celadesa? Co powiesz o samym spotkaniu?

Na pewno zawodnicy szybko otrząsnęli się i byli w stanie zagrać o wiele lepsze spotkanie niż z Barceloną, a to bardzo dobry prognostyk. Nie wiem na ile wpływu na to miał Celades, ale w wypowiedziach pomeczowych padło trochę ciepłych słów pod jego adresem. Wobec tego można wywnioskować, że złapał szybko wspólny język z zawodnikami. W spotkaniu mieliśmy trochę szczęścia. Nie powiedziałbym, że to sprawiedliwy wynik, ale oczywiście to nie nasz problem. Zagraliśmy nieźle w defensywie i wykorzystaliśmy to co mieliśmy do maksimum.

Z Chelsea na boku pomocy wystąpił Coquelin. Pozwoliło to na grę 4-4-2 w fazie defensywnej i przechodzenie do 4-3-3 podczas ataków. To dobry pomysł?

Ciekawie to wyglądało, to na pewno coś nowego, u Marcelino te manewry wyglądały trochę inaczej. Być może to jest odpowiedź na brak równowagi między defensywą, a ofensywą. Na pewno Coquelin jest piłkarzem, który świetnie łączy te dwa aspekty gry i warto znaleźć mu miejsce na boisku. Zwłaszcza pod nieobecność Carlosa Solera.

Anil Murthy przerwał we wtorek zmowę milczenia, chociaż nie powiedział niemal nic nowego w kwestii zwolnienia Marcelino. Ma w tym celu odbyć się oddzielna konferencja prasowa... jednak bez pytań dziennikarzy. Może to pytanie z góry narzucające odpowiedź, ale: nie wydaje Ci się to dziwne?

Jasne, że jest to dziwne, ale czy zaskakujące? Anil Murthy na początku zgrywał twardziela, którego nie ruszają komentarze kibiców czy dziennikarzy. Powoli jednak łamie się pod presją, nie daje sobie z tym rady i to widać po jego zachowaniu. Jakiś komunikat klub musi wystosować, ale sądzę, że te tłumaczenia będą tak nieudolne, że nawet stażysta zrównałby prezydenta z ziemią.

Czystki w Valencii ciąg dalszy; tym razem klub opuścił Pablo Longoria. Jak ocenisz jego pracę na Mestalla i samą decyzję o zwolnieniu dyrektora sportowego?

Bardzo pozytywnie, wiele bardzo obiecujących transferów. Najlepiej może to pokazać choćby Koba Koindredi. Być może nie najbardziej oczywiste wskazanie, ale myślę, że wszyscy widzieli co ostatnio chłopak wyprawiał w młodzieżowej LM. Szkoda, bo Longoria pracował nad strategią długofalową, a u nas od jakiegoś czasu to kuleje. Nie jestem przekonany do kolejnego katalońskiego przeszczepu i mam nadzieję, że pogłoski o Robercie są chybione.

Miejsce Longorii może zająć Robert Fernández, między 2015 a 2018 rokiem pełniący funkcję właśnie dyrektora sportowego w FC Barcelonie, a w przeszłości także piłkarz Valencii. Jak zapatrujesz się na tę kandydaturę?

No właśnie tak jak powyżej, uważam, że Longoria jest od niego znacznie lepszym fachowcem. Robert był mocno związany z Barceloną i pewnie też dlatego tam pracował. Mieliśmy już Alexanko i jak wyglądała jego praca, zapewne wszyscy pamiętają. Robert byłby pewnie kolejnym słupem, zdecydowanie wolałbym kogoś, kto będzie miał własną inicjatywę i opracowałby długofalową strategię. Wątpię jednak, że Lim na kogoś takiego postawi, raczej zostanie wybrany ktoś, kto będzie miał za zadanie dobrze wyglądać... i nie przeszkadzać Mendesowi.

W tym miejscu chciałbym przeprosić za pomyłkę przy zadawaniu pytania Krystianowi: biorąc pod uwagę poprzednie funkcje pełnione przez Roberta Fernándeza niektóre źródła pisały o tym, że będzie on następcą Pablo Longorii, jednak najprawdopodobniej zostanie nim Luis Fernández. Robert ma być z kolei następcą Mateu jako CEO.

Leganés jest na początku sezonu tak słabe, jak mówią wyniki? Co dzieje się w zespole Mauricio Pellegrino, że dotychczas strzelił on jedną bramkę w czterech spotkaniach przy duecie ofensywnym, który w zeszłym sezonie tak dobrze funkcjonował, czyli En-Nesyri i Braithwaite?

To jest bardzo trudne pytanie, bo wcale nie mieli tak trudnych rywali. Mają za sobą mecze z Osasuną czy Villarreal. Na pewno stać ich na więcej, ale najwidoczniej coś wysypało się na etapie przygotowań. En-Nesyri to akurat chimeryczny zawodnik, jednak Braithwaite to pracuś jakich mało. Na pewno „Ogórków” nie możemy zlekceważyć, ale ich gra wygląda na początku sezonu wybitnie nieprzekonująco.

Przewidywane składy

Trener „Nietoperzy” powinien ponownie skorzystać ze swojego pomysłu ze spotkania z Chelsea, czyli ustawienia 4-4-2 podczas posiadania piłki przez rywala oraz 4-3-3 w trakcie ataków i kontrataków. Można się spodziewać, że z racji na środowy ligowy mecz z Getafe i kolejny już w sobotę (godz. 13:00) z Athletikiem, Albert Celades da odpocząć niektórym zawodnikom. Superdeporte przewiduje więc w pierwszym składzie Diakhaby’ego, który zastąpi Garaya, Guedesa, który mecz z Chelsea rozpoczął na ławce oraz Maxiego Gómeza, dla którego byłby to pierwszy oficjalny mecz w wyjściowej jedenastce Blanquinegros.

Nieobecni w Valencii: Soler i Piccini (kontuzje) oraz Mangala, Correia, Manu Vallejo i Sobrino (decyzją trenera).

Zmiany taktyczne nieco gorzej wyszły Los Pepineros. Pellegrino może więc wrócić do ustawienia 5-3-2 po nieudanej próbie gry w systemie 4-4-2 w ostatniej ligowej kolejce, przeciwko Villarrealowi (0:3), zresztą potwierdzając taką możliwość podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Skład przewidywany przez El Desmarque jest taki sam jak ten na mecz sprzed przerwy reprezentacyjnej przeciwko Betisowi, przegrany przez Leganés 2:1. Możliwe jest także ustawienie 5-4-1.

Z powodu kontuzji bądź niepełnej gotowości do gry, w zespole Lega nie zobaczymy Cuéllara, Tarína, Rosalesa, Fede Vareli i Szymanowskiego.

Ostatni mecz z Leganés:
Remis na własne życzenie

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.