Otamendi? To (prawie) niemożliwe!
21.07.2019; 20:34Czy Argentyńczyk może znów zagrać na Mestalla?
Możliwość powrotu Nicolása Otamendiego do Valencii rozgrzała kibiców. Podobno sam piłkarz kontaktował się z klubem w tej sprawie i marzy o ponownym założeniu koszulki z nietoperzem na piersi. Problem w tym, że… to mało prawdopodobny scenariusz.
Valencia ma szczęście do stoperów z Argentyny. Roberto Ayala, Mauricio Pellegrino, Ezequiel Garay i wreszcie Otamendi – można śmiało powiedzieć, że należą oni do czołówki środkowych obrońców, którzy reprezentowali barwy Blanquinegres.
Możliwość powrotu tego ostatniego budzi równie duże emocje, jak jego odejście do Manchesteru City. Kibice uważali wtedy, że mają w składzie najlepszego stopera w lidze i bardzo możliwe, że była w tym część prawdy. Nic więc dziwnego, że takie poruszenie wywołała informacja o tym, jakoby sam piłkarz marzył o powrocie. Tym bardziej, że hiszpańskie media donosiły, że odrzucił możliwość gry dla PSG czy Arsenalu, tylko po to, żeby wrócić tam, gdzie czuł się najlepiej – do Valencii.
Takie informacje rozgrzewają serca fanów, ale odrywają wielu z nich od rzeczywistości. A ta jest dosyć brutalna – Niko Otamendi jest dla Valencii za drogi. I wcale nie chodzi o sumę odstępnego, bo Peter Lim chętnie widziałby takiego zawodnika w klubie. Problem w tym, że Generał w Manchesterze City otrzymuje prawie 7 mln € za sezon, a to dwa razy więcej niż średnia płac obecnej drużyny z Mestalla.
Cud potrzebny od zaraz
Kto zarabia w Valencii najwięcej? Można z dużą pewnością stwierdzić, że są to Gameiro, Guedes, Kondogbia, Rodrigo… Jeszcze do niedawna tym zawodnikiem był Michy Batshuayi, dla którego zarząd zrobił wyjątek. Jak się okazało fatalny w skutkach. Tego błędu w Valencii nikt już popełnić nie chce.
Wg nieoficjalnych informacji średnia płacowa kadry Ches w zeszłym sezonie to 3,2 mln € brutto. Obecne władze dbają o to, żeby zarobki piłkarzy były tak wyrównane, jak to możliwe. Są one co prawda o 60% większe niż dwa sezony temu, jednak zarząd robi wszystko, aby budżet przeznaczony na wynagrodzenia był racjonalnie dzielony.
Nie spodziewajmy się zatem wielkich gwiazd w Valencii. Jeśli przychodzi do nas piłkarz z wyrobioną marką – jak Gameiro i być może wkrótce Rafinha – to dlatego, że godzi się na obniżenie swoich żądań finansowych. Nie chciał tego zrobić np. Sarabia, który ostatecznie trafił do PSG. Wszystko wskazuje na to, że w wystarczającym stopniu nie jest na to gotowy także Otamendi.
Villa, Silva, Mata, Albiol – ich wszystkich chcieliśmy znów zobaczyć w koszulce VCF, ale te oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. Powrót Generała na Mestalla wydaje się równie niemożliwy. Zatem, Drogi Kibicu Valencii, wierz w cuda, ale na nie nie licz.
KOMENTARZE
Za kasa (nie mam o to pretensji) poszedłeś, przez kasę nie wrócisz.
Jednak jak mamy wyjść na prostą to jestem za obecną polityka Valencii. Powoli ale bez ryzyka. Moim zdaniem to Atletico trochę stąpa po kruchy lodzie. Jak się transfery nie udadzą to może być ciężko. Jednak na tyle mają wyrobiona markę, że gdzieś do Anglii by ich opchneli.
My kiedyś również podobnie staliśmy w hierarchii. Jednak przeplacanie, rozwiązywanie kontraktów i budowa stadionu nas pogrążyła.
Bardzo jestem ciekawy Atletico w nowym sezonie i nas za kilka lat.
« Wsteczskomentuj