sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Arsenal vs. Valencia — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 02.05.2019; 19:06

180 minut od finału

1 maja 2014 roku, 94. minuta półfinałowego rewanżu Ligi Europy między Valencią a Sevillą. Los Ches odliczają ostatnie sekundy przed wielką fetą... i zostają brutalnie sprowadzeni na ziemię za sprawą bramki Stéphane Mbii. Unai Emery, były trener Valencii, wybiega na murawę Mestalla i szaleńczo świętuje awans do finału, który nie obył się bez wielkich kontrowersji sędziowskich. Dziś Valencia stanie przed szansą rozpoczęcia słodkiej zemsty przeciwko Mr Europa League.

Właśnie na taki przydomek zapracował sobie Emery dzięki wygraniu LE z Sevillą trzy sezony z rzędu: 13/14, 14/15 i 15/16. Na Estadio Mestalla wykonywał bardzo dobrą pracę, jednak wielu fanów po dziś dzień ma mu za złe obsceniczne nieposzanowanie ich oraz klubu, w którym spędził aż cztery sezony. Udało mu się w tym okresie zająć trzy trzecie miejsca w lidze z rzędu, za czym sympatycy „Nietoperzy” mogą z perspektywy czasu tęsknić, a w historii Valencii jedynie trzech trenerów poprowadziło drużynę w większej ilości spotkań – licząc również te nieoficjalne – niż Unai (262): Anton Fibver (420), Alfredo Di Stéfano (366) i Jacinto Quincoces (317). Pamiętny dwumecz jest jednak wielką drzazgą dla fanów Blanquinegros i jeśli zapytanoby ich o najbardziej bolesne spotkanie ostatniej dekady to zapewne spora część wybrałaby właśnie mecz sprzed 5 lat, który wczoraj wspominał sam bohater tamtego wieczoru – Mbia. „Rozumiem niemal wszystko w życiu, ale nigdy nie przestanie mnie ono zaskakiwać” – odpowiedział na konferencji prasowej Marcelino García Toral na pytanie o brak VAR-u w Lidze Europy. Oby tym razem losy awansu do finału nie zostały spaczone przez sędziego. Niech wszystko rozstrzygnie boisko.

Droga do pucharu... i Ligi Mistrzów

Zarówno Arsenal jak i Valencia są w skomplikowanej sytuacji na finiszu rozgrywek ligowych. The Gunners na dwie kolejki przed końcem sezonu tracą dwa punkty do czwartego Chelsea, z kolei Los Ches muszą odrobić trzy punkty do Getafe i Sevilli, by w przyszłym sezonie powrócić do Champions League – co jest celem obu ekip. Cztery porażki w pięciu ostatnich ligowych potyczkach drużyny Unaia Emery’ego, a z drugiej strony domowa wpadka ekipy Marcelino z Eibarem (0:1) i wcześniejsza porażka z Atleti (3:2) sprawiają, że droga do Ligi Mistrzów może prowadzić dzisiejszych rywali przez Ligę Europy i końcowy triumf w tychże rozgrywkach.

Historycznie

Właśnie w ramach Ligi Mistrzów odbyło się ostatnie oficjalne spotkanie obu ekip. Miało ono miejsce w sezonie 2002/03, kiedy Blanquinegros wyeliminowali „Kanonierów” z Ligi Mistrzów, remisując 0:0 na wyjeździe i wygrywając 2:1 na Mestalla po dublecie Johna Carew, dzięki czemu zapewnili sobie awans do ćwierćfinału rozgrywek, a Arsenal zajął trzecie miejsce w grupie. W sezonie 2000/01 ten sam Carew zdobył gola na wagę awansu do półfinału Champions League na Mestalla. Na Highbury „Nietoperze” przegrały z Arsenalem 2:1, by w rewanżu właśnie po trafieniu Norwega odwrócić losy dwumeczu, wygrywając 1:0. Nie sposób też nie wspomnieć o najważniejszym pojedynku pomiędzy dzisiejszymi przeciwnikami: finale Pucharu Zdobywców Pucharów z sezonu 1979/80, wygranym przez Valencię po rzutach karnych 4:5. Dwa dwumecze i dwukrotne wyeliminowanie The Gunners z Ligi Mistrzów, a także pozbawienie ich pucharu – to bilans pięciu oficjalnych spotkań pomiędzy obydwoma klubami.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Eibar wygrywa na Mestalla. Co zawiodło, czego zabrakło?

Korzystając z błyskotliwego suchara jednego z kibiców zamieszonego na Twitterze: nie zabraknie nam paliwa w Baku... więc w lidze lecimy już na rezerwie. Trudno tak naprawdę powiedzieć czego zabrakło „Nietoperzom”. To nie było dobre spotkanie, trzeba powiedzieć sobie to jasno, że tutaj Eibar miał inicjatywę i ta wygrana nie wzięła się z przypadku. Co prawda gol padł po błędzie jednego z naszych i można było go uniknąć, ale jeżeli ktoś tu miał trafić do siatki, to goście.

Nie obawiasz się trochę, że Valencia zaprzepaściła najlepszą szansę na wskoczenie do top 4?

To była bardzo dobra szansa, ale czy najlepsza, o tym się jeszcze przekonamy. Końcówka jest trudna dla wszystkich. My swoją szansę na Ligę Mistrzów jeszcze mamy innymi środkami, chociaż mam nadzieję, że i w LaLiga się zepniemy.

Jak rozwiązać problem braku defensywnego pomocnika? Superdeporte przewiduje przejście na 3-5-2. Jak podoba Ci się ten pomysł?

Niekoniecznie. Stosowanie takiej taktyki w momencie, kiedy masz przed sobą jakby nie patrzeć dobrego rywala, może być strzałem w kolano. Oczywiście odpowiednio zastosowane 3-5-2 mogłoby nam pomóc przypilnować mocny atak Arsenalu, ale defensywa akurat jest bardzo solidną częścią naszego zespołu i nie kombinowałbym przy niej. Obowiązki defensywnego pomocnika powinniśmy rozłożyć na dwóch-trzech zawodników i powinno być dobrze. Parejo dla przykładu z większym nastawieniem defensywnym powinien sobie poradzić. Jeżeli chodzi o 3-5-2, to zadaniowo świetnie potrafił wprowadzić to Luis Enrique w Barcelonie – w takim wykonaniu 3-5-2 bym bardzo szanował, ale nie wiem czy Marcelino będzie aż tak rewolucjonizował zespół w półfinale.

Opinie kibiców na temat przygody Unaia w Valencii są zapewne podzielone po dziś dzień. Jak Ty wspominasz ten czas?

Różnie. Z perspektywy moja ocena nieco się zmieniła. Kiedy mister prowadził Valencię to często go broniłem. Nie ma co ukrywać, mógł być lepiej traktowany. Ale na pewno miał też skład, z którym mógł więcej osiągnąć. Jeżeli robił wyniki w Sevilli, bez problemu mógł osiągnąć sukces na Mestalla, bo mimo corocznej wyprzedaży, naprawdę miał wielu światowej klasy zawodników. Z jednej strony był „Gwarantem”, z drugiej strony nie wykorzystał do końca szansy.

Jak opiszesz styl gry Arsenalu? Na kogo trzeba szczególnie uważać? Możemy upatrywać ich słabego punktu w ex-Valencianiście, Mustafim?

Szczerze mówiąc angielska liga jest ostatnią, o którą należy mnie pytać, ale całe szczęście co nieco o Arsenalu akurat wiem. Ekipa z Londynu jest nastawiona ofensywnie, a filozofia Emery’ego pasuje zresztą do składu tego zespołu. Mustafi faktycznie nie jest uważany tam za orła, ale z drugiej strony Gabriel spisywał się tam jeszcze gorzej, a jaką rolę pełni w Valencii wszyscy widzimy. W defensywie Arsenal na pewno jest od Valencii gorszy, natomiast Blanquinegros z zazdrością mogą spoglądać na atak. Dwójce Lacazette-Aubameyang nie można zostawić zbyt wiele miejsca. Ważne będzie dobre ustawienie obrońców i twarda walka tak, aby w żadnej akcji nie odpuścić. To będą trudne boje dla naszych defensorów, ale liczę, że sobie z nimi poradzą.

Uważasz, że remis będzie dobrym punktem wyjścia do rewanżu na Mestalla czy trzeba odstawić kalkulacje na bok i nieco się odkryć, ryzykując nadzianie się na błyskawiczne kontry Arsenalu?

Valencia na pewno musi szukać swoich szans, bo granie na alibi wiele razy w tym sezonie się nie opłaciło. Mamy kilku zawodników w bardzo dobrej formie. Arsenal jest do ruszenia. Są w tym starciu faworytem, ale w mojej opinii obecnie to dwie ekipy na podobnym poziomie. Zupełnie od siebie różne, ale jeżeli spróbujemy ocenić ogólny potencjał obu ekip, to jeżeli w ogóle da się to zmierzyć, według mnie będzie to bardzo zbliżony poziom.

Zrobić pierwszy krok

„Chcę tworzyć historię z Valencią. To rok stulecia klubu i chcę, by za sto lat ludzie pamiętali, że Gabriel Paulista wygrał Ligę Europy z Valencią CF” – mówi były defensor Arsenalu, który w Londynie spędził dwa i pół roku. Kontrowersyjna żółta kartka w rewanżowym starciu z Villarrealem wykluczyła występ innego ex-Kanoniera, Francisa Coquelina, który jest generalnie dobrze wspominany w stolicy Anglii. Po drugiej stronie barykady znajduje się z kolei Shkodran Mustafi, który już po transferze z Valencii do Arsenalu wielokrotnie publikował wpisy dotyczące meczów Los Ches. Będzie to więc spotkanie z wieloma podtekstami. Spotkanie dwóch drużyn, które chciałyby wrócić do lat świetności z początku XXI wieku.

Nawiasem mówiąc: dla mnie też jest to nieco nostalgiczne spotkanie, bo zanim zacząłem kibicować Valencii miałem kilkumiesięczny epizod, gdy niemal można było mnie zaliczyć jako kibica Arsenalu, a o czym przypomniałem sobie stosunkowo niedawno. Wtedy, czyli w 2005 roku, pojawiła się jednak Valencia... i została na stałe. Po 14 latach kibicowania Los Ches mam wielką nadzieję przeżyć pierwszy europejski finał. A że poprzedni odebrał mi Emery, awans Valencii smakowałby tym lepiej.

Przed nami pierwsze 90 spośród 180 półfinałowych minut.

Przewidywane składy

Zaskakujących zmian w taktyce Valencii spodziewa się Superdeporte. Zdaniem lokalnej gazety Marcelino pod nieobecność obu defensywnych pomocników, Kondogbii i Coquelina, zdecyduje się na przejście na formację 3-5-2, która w tym sezonie była testowana jedynie w styczniowym meczu z Alavés, przegranym 2:1. Trio w środku pomocy mają stworzyć Parejo, Soler i Wass, a na wahadłach zagrają Gayà i Piccini, co pozwoli Guedesowi zagrać w napadzie pomimo nieobecności Czeryszewa i Kangina.

Arsenal również może dziś wystąpić w ustawieniu 3-5-2, które w ostatnim czasie jest najczęściej stosowanym przez drużynę Unaia. Emery nie będzie mógł liczyć na Aarona Ramseya i Denisa Suáreza, którzy wypadli z gry do końca sezonu, a także Héctora Bellerína, Roba Holdinga i Danny’ego Welbecka.

Ostatni mecz z Arsenalem:
Fiesta o smaku słodko-gorzkim

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.