Były pomocnik tłumaczy swoją nieobecność

Spotkanie legend Valencii z legendami Hiszpanii miało kilku wielkich nieobecnych (jak Rubén Baraja, hospitalizowany przed meczem z powodu kamicy nerkowej). Gaizka Mendieta, którego zabrakło również w dniu obchodów stulecia klubu, postanowił w Radio MARCA przedstawić powody swojej absencji, ściągając na siebie falę krytyki.

Były gracz Los Ches argumentował grę we współorganizowanym przez siebie sparingu, który odbył się w Chinach oraz zbieżność terminów zbyt późnym powiadomieniem go o dacie rozgrywania spotkania na Mestalla. „Być może planowanie długofalowe byłoby bardziej wskazane” – stwierdził Hiszpan, który o spotkaniu legend dowiedział się w listopadzie 2018 roku. Dodaje, że w lipcu 2018 roku podpisał kontrakt z firmą GLS, będącą współorganizatorem meczu i że zapis w kontrakcie uniemożliwił mu występ na Estadio Mestalla.

„Wystarczyło tylko zmienić termin meczu na dogodniejszy dla mnie. Klub nie chciał jednak współpracować, uniemożliwiając mi stawienie się na tym wydarzeniu. Zabrakło nie tylko mnie, ale także innych świetnych piłkarzy klubu, którzy nie mogli wziąć w nim udziału” – kontynuował Mendieta. To prawda, nie wszyscy przyjęli propozycję. To właśnie on namówił Ivána Campo oraz Fernando Morientesa – będących zaproszonymi na mecz mający uczcić stulecie Valencii CF – na wylot do Chin i rozegranie płatnego spotkania.

„Wiedząc, że 24 marca odbędzie się mecz legend na Mestalla, Mendieta dzwonił do Albeldy i przekonywał go na wszystkie sposoby (by wystąpił w spotkaniu rozgrywanym w Chinach – przyp. red.). Albelda odrzucił ofertę i postanowił zostać na Mestalla” – donosi z kolei dziennikarz Kike Mateu.

Gaizka Mendieta został także zapytany przez dziennikarzy Radio MARCA o to, dlaczego nie było go w Walencji podczas przemarszu przez miasto 18 marca: „Chciałem być obecny 18 marca, ale klub nie zapewnił mi udogodnień, by tak się stało” – wyznał były zawodnik „Nietoperzy”.

Również w tym temacie wypowiedział się Kike Mateu: „Wzięcie udziału w przemarszu nie było kwestią kontraktu czy meczu, a samej podróży. (Mendieta) zapytał kto ją opłaca. Klub nie płacił za nikogo – ci ludzie byli tam dlatego, bo tego chcieli”. W tym samym programie, Sillas Gol, Luis Cortés Ruiz stwierdził: „Mendieta nie rozmawiał o tym z Valencią. To jego doradca powiedział, że albo lot zostanie opłacony, albo nie stawi się on na przemarszu”. David Albelda, przez lata kapitan klubu, miał odpowiedzieć na propozycję Mendiety: „Data obchodzenia stulecia przez Valencię jest znana od 18 marca 1919 roku, a Ty mówisz, że Cię to zaskoczyło?”.

Gaizka zakończył swoją wypowiedź dla stacji radiowej: „Takie mecze legend klubu mogłyby się przecież odbywać częściej. Rok 2020 jest równie ważny, a ludzie mają obsesję na punkcie okrągłych dat. Stulecie można zresztą świętować przez cały 2019 rok i gdyby na zakończenie tego wyjątkowego sezonu odbył się kolejny przemarsz to z chęcią bym poszedł, popatrzył, a tak – nie udało się, szkoda. Nie chowam urazy, jesteśmy tylko ludźmi. Może na 110 urodziny Valencia CF zorganizuje podobne wydarzenia? Jeśli uprzednio poinformuje o dacie i zadba o sprawy tak organizacyjne, jak i finansowe jak należy to zrobię wszystko, by tam być, choć to daleka perspektywa. Zobaczymy, amunt” – podsumował.

Aktualizacja

To jest ASZdziennik, ale to prawda – napisano by pewnie na popularnej stronie ze zmyślonymi newsami. W tym przypadku wymyślona została tylko ostatnia wypowiedź Mendiety i cytat Albeldy. Reszta historii (wymaganie opłacenia przelotu do Walencji przez klub, próba podkupienia Albeldy przed samym spotkaniem legend czy zdziwienie datą obchodów stulecia klubu) naprawdę miała miejsce. Gaizka musiał zrobić to z myślą o Prima Aprilis.

Tweetnij