sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia vs. Betis — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 28.02.2019; 17:35

Po finał!

To już dziś. Valencia i Betis stoczą bój o zameldowanie się w ostatnim, decydującym meczu o Puchar Króla. Na swojego rywala czeka już Barcelona, która po remisie 1:1 na własnym stadionie rozbiła na wyjeździe Real 0:3, choć wydawało się, że w lepszej sytuacji przed rewanżem są „Królewscy”, którzy na Bernabéu przez długi czas przeważali i stwarzali okazje. Gole strzelał jednak rywal. To przestroga dla Valencii, która takich spotkań w tym sezonie miała już wiele.

Podobny scenariusz miało choćby ostatnie starcie Los Ches z Leganés. Zespół nie stwarzał może tak wielu sytuacji bramkowych jak zazwyczaj, jednak od 22. minuty prowadził po golu Kondogbii na Butarque, gdzie „Ogórki” przegrały w tym sezonie jedynie raz. W końcówce spotkanie wymsknęło się jednak spod kontroli, a gola po błędzie defensywy w 88. minucie zdobył Braithwaite. Chwilę później po fatalnym zagraniu właśnie Kondogbii sytuację sam na sam znakomicie wybronił Neto i uchronił zespół od prawdziwej katastrofy.

To spotkanie idealnie przypomniało o tym, jak niewiele znaczy przewaga w postaci jednego gola. Umownie właśnie taką ma Valencia po wyjazdowym remisie 2:2 przeciwko Betisowi: chyba, że Beticos wyrównają bilans bramek strzelonych na wyjeździe i również strzelą na Mestalla dwa gole. Taka sztuka w tym sezonie udała się jednak... raz. Dokonał jej Juventus w spotkaniu w ramach Ligi Mistrzów z 19 września. Podopieczni Quique Setién doskonale wiedzą, że dziś lepszą strategią będzie nastawienie się na wygraną niż na remis dający dogrywkę lub awans.

Wojna nerwów

„Gol w ostatniej minucie będzie wystarczający” – stwierdził na konferencji prasowej poprzedzającej to spotkanie Setién, trener Betisu, rozpoczynając tym samym gry psychologiczne, zapewne nawiązując do starcia Valencii z Lega. „Wszyscy staramy się znaleźć czynniki psychologiczne, które mogą mieć wpływ na grę rywala” – dodał. Sprytne wprowadzenie niepokoju w szeregi ekipy, która wiele w sezonie 2018/19 przegrała w głowie. Mentalność to w tym sezonie jeden z największych problemów Valencii, co widoczne było już wielokrotnie i ma swoje przełożenie m.in. na pewność siebie. Ta z kolei rzutuje choćby na skuteczność zespołu, która jest po prostu niewytłumaczalna w żaden sposób, jeśli zamiast przez pryzmat rozgoryczenia po złych wynikach spróbujemy spojrzeć na sprawę chłodnym, statystycznym okiem, zestawiając ponad pół roku gry ekip z pięciu najlepszych lig na świecie.

Los Ches według współczynnika xG powinni mieć na koncie ponad 17 goli więcej niż mają. Nikt w ligach top 5 nawet nie zbliżył się do takiego wyniku. To przepaść, która wiele mówi o problemach, jakie trapią ekipę Marcelino i są wielką obawą przed półfinałowym rewanżem, w którym strzelenie pierwszej bramki może być na wagę złota.

Real Betis podchodzi to tego meczu w mieszanych nastrojach. Odpadli bowiem z Ligi Europy przeciwko Rennes po remisie 3:3 na wyjeździe (przestroga, Valencio), przegrywając u siebie 1:3. Z drugiej strony łut szczęścia i konsekwencja pozwoliły na wygraną 0:2 z Realem Valladolid w weekend, co było ich pierwszym wyjazdowym zwycięstwem w lidze po serii trzech porażek. Zły znak biorąc pod uwagę ostatnie spotkania Valencii na Mestalla, które były zwyczajnie rozczarowujące.

Valencia nie zagrała w finale od jedenastu lat, a Betis – od czternastu. Ktoś będzie miał dziś wielkie powody do fety. Pytanie tylko: kto?

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Chyba wracają stare – a właściwie to niedawne – demony. Valencia strzela bardzo mało goli i remisuje kolejne spotkania. Jak ocenisz starcie z Lega? Myślisz, że powody kolejnych strat punktów są takie same, jak we wcześniejszej fazie sezonu?

Oczywiście. Cały czas brakuje nam konkretów z przodu. Kiedy brakuje niektórych zawodników, jak np. Rodrigo to brakuje nam dynamiki, bez Parejo akcje nam się nie za bardzo składają i tak dalej. Sezon jest jednak długi, gramy na trzech frontach i nie możemy odpuścić pucharów, bo w nich idzie nam znacznie lepiej niż w lidze. Wobec tego Marcelino musi rotować. Dlatego po części symptomy są podobne, ale nie do końca takie same są ich powody. Wielu zawodników złapało wiatr w żagle, problem w tym, że są przemęczeni i potrzebują odpoczynku. Oczywiście ten problem dotyczy również innych drużyn, wobec tego powinniśmy sobie z tym jakoś radzić.

Valencia miała otrzymać z Premier League ofertę za Uroša Račicia w wysokości 15 mln €. Sprzedałbyś Serba, który notuje bardzo dobre występy w Tenerife?

Dla mnie sprawa jest prosta. Jeżeli klub wiąże z nim przyszłość i w przeciągu roku jest szansa, że wskoczy do pierwszego składu, nawet w roli póki co zawodnika drugiego planu, to odrzuciłbym taką ofertę. Kwota może jeszcze wzrosnąć. Jeżeli jednak on ma być tylko wypożyczanym zawodnikiem, to nawet bym się nie zastanawiał i od razu go sprzedał. Jestem przekonany, że facet w przyszłości może być wart o wiele więcej, kwestia czy będziemy w stanie to wykorzystać i znaleźć dla niego miejsce w składzie. Zarobek 15 milionów też będzie dobry w obecnej sytuacji. Sam chętnie zobaczyłbym go w pierwszym składzie.

Zainteresowanie Gayą wyraża z kolei Atleti. Czy rozważasz w ogóle jego sprzedaż latem w związku z potrzebą wyrównania FFP oraz kolejką chętnych na jego miejsce na lewej obronie, z Lato i Centellesem na czele?

Wolałbym jednak, aby Gaya został. To zawodnik, który nigdy nie rwał się do odejścia. Jeżeli nie wychowamy sobie nikogo bardziej charyzmatycznego, to dla mnie murowany kandydat do przejęcia opaski po Danim. No i jeżeli chodzi o jakość, to Lato w cieniu Gayi bardzo stracił, a Centelles chyba jeszcze nie zapewni nam takiej jakości. Ja cały czas optuje za tym, aby tych młodych lewych obrońców uczyć gry również na innych pozycjach. Myślę, że jeżeli byłoby to robione w odpowiednim momencie, to moglibyśmy na tym skorzystać. I tak - widziałem, że Centelles gra wyżej, na lewym skrzydle. Być może to jest jakiś pomysł. Jeżeli jednak chodzi o Gayę, nie chciałbym aby odchodził. Prędzej pozbyłbym się Solera, chociaż wierzę, że i on złapie wreszcie wiatr w żagle - Jose również miał pewne problemy.

Marcelino zapowiedział, że Jaume mimo krytyki mediów i fanów pozostanie w bramce Valencii na Copa del Rey. Jak oceniasz tę decyzję? Wolałbyś w decydującej fazie rozgrywek zobaczyć między słupkami Neto, który rozgrywa świetny sezon?

Popieram decyzję Marcelino. Neto jest świetny, podziwiam to jak pewnym bramkarzem stał się między słupkami. Natomiast to też nie bierzę się z niczego. Jeżeli całkowicie odstawimy Jaume, to zupełnie zatrzyma się w rozwoju. On też ma swoje ogromne zalety. Niewątpliwie świetnie broni karne, potrafi wybronić coś niewiarygodnego. Na pewno od Neto mógłby się podszkolić z zakresu ustawiania się i koncentracji. Wierzę jednak, że nie zawiedzie nas w takim meczu. To dobry bramkarz.

Co powiesz o bieżącej formie Betisu?

Jest tak jak i z naszą. Są przemęczeni, na dodatek Setien jest zafiksowany na swojej idei futbolu. Nie chcę wskazywać faworyta, ale Betis mimo ładnej dla oka piłki ma ostatnio spore problemy i Valencia powinna wykorzystać tą szansę.

Ostatnie pytanie: jaki wynik obstawiasz?

Widzę, że jednak nie uniknę tego pytania... Postawię 1:1. Uważam, że Valencia awansuje do finału, choć być może to bardziej wiara. Dla obu zespołów to niezwykle ważne spotkanie - Betis może zagrać w finale na Villamarin, a Valencia sięgnąć po trofeum na stulecie istnienia klubu.

Nueva era

Valencianismo czeka na finał od 11 lat. Lat chudych, naznaczonych wieloma problemami finansowymi i sportowymi, których symbolem jest straszący miasto szkielet Nuevo Mestalla. Prace nad nowym stadionem Los Ches zostały wstrzymane 17 lutego 2009 roku, więc klub kilka dni temu obchodził okrągłą rocznicę tego znamiennego wydarzenia. Tak, to już dekada. Tak, też nie wiem kiedy to zleciało.

„Nietoperze” od lat nie mogą zbudować niczego nowego – dosłownie i w przenośni. My wszyscy jesteśmy zawieszeni między dwoma światami. Między mityczną starą Mestallą, gdzie wciąż unosi się duch wielkości Blanquinegros i Mestallą nową, która straszy i pyta: „co dalej?”. Między zeszłym i nadchodzącym stuleciem istnienia jednego z najbardziej zasłużonych klubów w historii hiszpańskiej piłki. Między tym, co było i tym, co będzie. Czas jest jednak okrutny. Zabiera nam kolejne legendy, jak Jaume Ortí czy Waldo Machado, jakby chcąc przekazać: nie czekam na nikogo.

Co prawda Valencię CF oficjalnie założono 18 marca 1919 roku, jednak niemal tak samo ważny był dzień 1 marca. To właśnie na wtedy datowany jest statut klubu i śmiało można uznać tę datę za moment, kiedy zainaugurowana zostanie „nowa era” – jak głosi hasło przewodnie sezonu Centenario – walenckiej ekipy. Trzy godziny przed tym dniem Los Ches rozpoczną batalię o finał Pucharu Króla z Betisem i byłby to znakomity wstęp do kolejnego rozdziału Valencii. Na wybieganie myślami do roztrzygającego meczu z Barceloną możemy sobie jednak pozwolić my, kibice. Jeśli to samo zrobią piłkarze Marcelino, zaprzepaszczą swoją szansę jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Betis dodatkowo nakręca bowiem myśl o rozegraniu finałowego starcia w domu, na Benito Villamarín, gdzie 25 maja poznamy triumfatora całych rozgrywek.

Tej sile spróbuje przeciwstawić się stara, poczciwa Mestalla. Zobaczcie tylko jaką oprawę szykuje swoim zawodnikom na ten mecz. I powiedzcie: jak piłkarze Valencii mogliby odebrać jej radość z wprowadzenia klubu do ostatecznej walki o tak wyczekiwany tytuł?

Jak mogliby odebrać ją nam?

Przewidywane składy

Obaj trenerzy zabrali na ten mecz wszystkich dostępnych zawodników, z myślą o ewentualnym świętowaniu awansu do finału po spotkaniu. W Valencii zabraknie jedynie Ezequiela Garaya, a w Betisie – Júniora Firpo.

Ostatni mecz z Betisem:
Pierwszy krok w stronę finału

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.