sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Alavés vs. Valencia — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 05.01.2019; 14:23

Dobrze wejść w nowy rok

Los Ches są w tym sezonie jak palacz (nawiązując do klasyki kina, szczęśliwie jeszcze nie zwłok – chyba, że mówimy o zwłoce w poprawie gry) z noworocznym postanowieniem rzucenia nałogu. Jeden papieros i wracamy do punktu wyjścia. Podobnie zespół Marcelino: lepsze mecze i ciężko zapracowane trzy oczka są niweczone następującymi po nich stratami punktów. Dziś, odważę się stwierdzić, jeden z najpoważniejszych testów sezonu ligowego: wyjazdowy mecz z Alavés.

Kibice „Nietoperzy” dostali na gwiazdkę od zawodników Valencii (z całym szcunkiem dla osób zarówno wręczających, jak i otrzymujących takie prezenty) dezodorant i skarpety. Wygrana z ostatnią Hueską (2:1), wyszarpana w ostatniej akcji meczu, miała słodko-gorzki smak. Kibice zgromadzeni na Mestalla mają już dość postawy drużyny. Zaczynają mieć też dość poszczególnych piłkarzy, dość Marcelino, dość Anila Murthy’ego.

Sami piłkarze po ostatnim gwizdku poczuli natomiast olbrzymią ulgę. I, powiem szczerze, nie rozumiem komentarzy w stylu „cieszą się, jakby wygrali Ligę Mistrzów, wygrana z takim rywalem niczego nie zmieni”. Mourinho przy okazji meczu z Valencią właśnie w Champions League zwrócił uwagę na pewien istotny fakt: nikt tak nie przeżywa wyników tak, jak trener i zawodnicy, bo żyją tym z dnia na dzień. Poza tym, za zwycięstwo w pięknym stylu na Camp Nou jest tyle samo punktów, co za domową wygraną w ostatniej minucie z czerwoną latarnią ligi. Jeśli o mnie chodzi to jestem na etapie beznamiętnego podejścia do obrazu gry, dopóki udaje się zdobyć komplet punktów. Jeśli piłkarze mogli udać się na przerwę świąteczną i podejść do potrzebnego wszystkim resetu z myślą, że wygrali ostatni mecz – świetnie.

Tabela zaczyna się krystalizować i prawdopodobnie już styczeń przyniesie nam obraz tego, kto walczy o jakie cele. Czy Valencia wciąż jest w grze o top 4? Moim zdaniem: jak najbardziej, ale jeśli styczeń nie okaże się przełomem to moim zdaniem z tej walki już wkrótce wypadnie. Na dziś metoda małych kroków powinna być kluczem do wyjścia z sytuacji. Zamiast rozmyślania nad tym, czy w maju Valencia będzie cieszyć się z lokaty w top 4, trzeba zacząć wygrywać i piąć się w górę. Pozycja do ataku jest dobra: w przypadku zwycięstwa Valencia awansowałaby z 10. (najwyższego w tym sezonie) na co najmniej 8. miejsce. Warto też poważniej potraktować zespół z Mendizorrotza i nie patrzeć przez pryzmat mniejszej renomy klubu: znajduje się on na 5. pozycji i wygrane starcie bardzo pomogłoby w wyprzedzeniu, co by nie mówić, na ten moment bezpośredniego rywala w rywalizacji o europejskie puchary.

Jesień 2017 - Deportivo Alaves rozpoczyna sezon LaLiga od sześciu porażek w sześciu meczach. Do grudnia drużynę prowadzi...

Opublikowany przez Tomasz Ćwiąkała - strona Sobota, 5 stycznia 2019

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Trzy punkty są, ale czy wyszarpana w ostatniej akcji meczu wygrana z ostatnim zespołem ligi może być bodźcem ku poprawie sytuacji?

Może. Z jednej strony mówimy o murowanym faworycie do spadku, z drugiej o drużynie, która jednak dużym zespołom potrafi się postawić. Było tak w kilku meczach i nie widzę żadnej hańby w tym, że mecz się tak potoczył. Cieszy, że drużyna pokazała charakter. Ponownie brzydka reakcja kibiców, ale zwycięstwo zostało wywalczone. Oby tak dalej. Nieważne jak, ważne żeby drużyna wygrywała. O tym, że wielokrotnie nasze spotkania mogły zakończyć się wygraną nikt nie mówi – zabrakło w ogromnej mierze skuteczności, czasami szczęścia. Tym razem się udało i można powiedzieć: wreszcie. Ilość remisów w tym sezonie po podobnych spotkaniach to jakaś anomalia.

„Nowy rok – nowy ja” to już klasyk. Jakie są Twoim zdaniem cele, jakie Valencia powinna mieć w swoich postanowieniach noworocznych (tak na boisku, jak i poza nim)?

Na pewno sukcesywne notowanie wygranych, wyrywanie tych zwycięstw podobnie jak to miało miejsce z Hueską. Gramy bardzo dobrze w defensywie, z przodu brakuje ognia i właśnie ten ogień musimy wykrzesać, pokazać charakter. Celem cały czas musi być Liga Mistrzów. Jeśli się do niej nie zakwalifikujemy, niezbędne będą cięcia finansowe, a trudno też przewidzieć jak na taki obrót sprawy zareagują poszczególni zawodnicy. Być może co ambitniejsi zechcą odejść, a tego byśmy chcieli uniknąć. Zwłaszcza w przypadku takich zawodników jak Gayà czy Soler.

Marcelino dał sygnał podczas przedmeczowej konferencji, że Batshuayi i Gameiro mogą zostać w zespole. Wolałeś choćby ostatnie doniesienia o zainteresowaniu Chicharito czy wierzysz jeszcze w Belga i Francuza?

Chicharito zarabia ponoć taką górę forsy, że niestety byłby to ogromny komin płacowy. Nie jestem jednak szaleńcem i nie powiem, że wolałbym, aby Batshuayi i Gameiro zostali. Belg nie ma już czego udowadniać; uważam, że nie wyjdzie z dołka, w jaki wpadł. Francuza sprzedałbym tylko w momencie, kiedy wpłynęłaby jakaś niezła oferta. Wypychać go na siłę na wypożyczenie byłoby bez sensu. Potrzebujemy jednego skutecznego snajpera, który będzie regularnie kończył akcje i ściągnie presję z reszty kolegów. Nic więcej. Chciałbym się mylić, ale jestem święcie przekonany o tym, że ani Gameiro, ani Batshuayi tego nie uczynią.

No właśnie, okno transferowe i miesiąc na ewentualne wzmocnienia. Czy kontuzje choćby Guedesa i Kondogbii powinny mieć wpływ na działania Los Ches na rynku? Gdzie braki są największe?

W ataku. Defensywa jest mocna, być może powinniśmy się nadal rozglądać za wzmocnieniem prawej obrony, ale myślę, że Piccini w pewnym momencie osiągnie oczekiwany poziom. Nie jest to najważniejsza potrzeba. Pomoc również jest całkiem mocna, choć nie uważam, aby Coquelin był zastępstwem za Kondogbię, mimo wszystko stawiałbym na duet Parejo-Soler. Snajper to pozycja, którą musimy wzmocnić. Później przydałby się dynamiczny skrzydłowy, najlepiej mogący grać na obu flankach bądź nawet szpicy. Uniwersalny ofensywny zawodnik, który notuje niezłe liczby byłby ważnym ogniwem w drużynie. Kiedyś takim piłkarzem był Jonas – może nie do końca dynamicznym, ale na pewno wartościowym. Potrafił zagrać na szpicy, jako mediapunta, na skrzydłach strona również nie robiła mu różnicy. Bez względu na to na jakiej pozycji grał, potrafił dołożyć coś od siebie. Nie był najbardziej aktywnym zawodnikiem na boisku, ale w kluczowym momencie wyrastał spod ziemi i strzelał gola czy asystował, jakby od niechcenia. Narzekaliśmy na niego, ale z perspektywy czasu trzeba przyznać, że był niezłym kozakiem. Obecnie taki ktoś byłby na wagę złota.

Uważasz, że Uroš Račić powinien otrzymać dziś szansę ligowego debiutu czy wolisz w środku jednak dość ofensywny duet Parejo-Wass?

Niestety Daniel Wass nie przekonuje mnie w ogóle. Byłem wielkim zwolennikiem tego transferu, ale Duńczyk w ogóle nie wpasowuje się w drużynę, pomysł Marcelino. Chętnie zobaczyłbym Račicia na boisku, ale nie wiem czy od pierwszej minuty. Nie widzimy jak sobie radzi na treningach, nie wiemy czy jest w pełni sił na granie minimum 60 minut. Jeżeli tak, nie byłoby to raczej wielkie ryzyko. Kiedy nie ma Kondogbii mamy duży problem z wyborem partnera dla Parejo.

Abelardo od przejęcia Alavés działa w klubie cuda. Chciałbyś w przyszłości zobaczyć go na ławce Valencii?

Wielkie uznanie dla tego trenera, ale nie wiem czy Abelardo sprawdziłby się w Valencii. Myślę, że potrzebujemy trenera, który będzie miał bardziej ofensywne podejście do futbolu, a o Abelardo w Alavés tego nie powiemy. Potrafi wykrzesać ze swojej drużyny charakter. Z ekipy średniaka, który mógłby być wskazywany jako jedna z drużyn mogących pożegnać się z ligą, zrobił zespół bijący się z największymi – przynajmniej przez pół sezonu. Natomiast ja jestem zwolennikiem trenerów takich, jak Setién, Machín, Paco López. Inna filozofia futbolu, w której bardzo ważna jest estetyka, dominacja, siła ofensywna. Tego u nas nie było od dawna.

W czym upatrujesz słabszych punktów w zespole Abelardo? Na co podopieczni Marcelino powinni uważać?

Uważać na pewno musimy na skrzydła, gdzie jest największy potencjał w drużynie Alavés, oraz na stałe fragmenty gry. Z ekipą Abelardo nie można przysnąć ani na chwile, bo ci goście jak nikt inny potrafią wykorzystywać najmniejsze nawet szanse. Alavés to nie jest drużyna, która cię stłamsi na boisku i nie pozostawi żadnych wątpliwości co do tego, kto był lepszy na boisku. To ekipa, której jeśli pozwolisz dobić się w ostatniej minucie meczu, to zrobi to z zimną krwią. Tak, jak choćby w meczu z Realem Madryt. Koncentracja, pewna defensywa, czujność przy stałych fragmentach, ale przede wszystkim odwaga w ataku i skuteczność. Tego dzisiaj potrzebujemy.

Przewidywane składy

Marcelino będzie musiał poradzić sobie bez kilku podstawowych zawodników przeciwko zespołowi, który jako jedyny obok Atleti nie przegrał jeszcze domowego meczu w tym sezonie LaLiga (4Z, 4R) i biorąc pod uwagę rok kalendarzowy 2018 był siódmą ekipą ligi hiszpańskiej, zaledwie punkt za Valencią. Oto przewidywane jedenastki:

Ostatni mecz z Alavés:
Zwycięstwo po efektownej grze

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.