Mecze na Mestalla piętą achillesową Valencii
10.01.2008; 20:35
Pięć zwycięstw na własnym terenie przy dziewięciu wygranych konfrontacjach na wyjeździe, to bilans czternastu spotkań zakończonych zwycięstwami Valencii w aktualnym sezonie. Z dziesięciu porażek zaledwie trzy miały miejsce na boiskach oponentów. Ta zatrważająca statystyka potwierdza fatalną dyspozycję 'Los Ches' na Estadio Mestalla.
Gdyby w Primera Division liczyły się tylko mecze wyjazdowe, podopieczni Ronalda Koemana zajmowaliby pierwsze miejsce w tabeli wespół z Realem Madryt (pięć zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki). Jeśli natomiast pod uwagę wzięlibyśmy jedynie spotkania na własnym terenie, Valencia plasowałaby się na trzeciej pozycji od końca (pięć porażek u siebie). Gorszy bilans mają tylko Deportivo i Levante (sześć przegranych konfrontacji).
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego forma w spotkaniach wyjazdowych nie przekłada się na analogiczną dyspozycję u siebie. Być może wynika to z presji jaką wywiera się na zespole, ale także przypisywanej roli faworyta w rywalizacjach na Mestalla. Valencia na obcych terenach gra z kontry i funkcja drużyny skazanej na niepowodzenie jej odpowiada.
Warto napomknąć, że jedyne zwycięstwo Nietoperzy w tegorocznej edycji Champions League miało miejsce na wyjeździe w Gelsenkirchen. Od 25 listopada, czyli porażki z Racingiem Santander na El Sardinero, 'Los Ches' nie ulegli rywalom na ich obiektach.
Najbliższe konfrontacje ligowe, które czekają Valencię odbędą się na wyjazdach (Atletico Madryt i Villarreal). Być może drużyna podtrzyma imponującą passę, bo w potyczkach z wyżej notowanymi rywalami nie będzie stawiana w roli faworyta i obarczana presją wyniku.
Gdyby w Primera Division liczyły się tylko mecze wyjazdowe, podopieczni Ronalda Koemana zajmowaliby pierwsze miejsce w tabeli wespół z Realem Madryt (pięć zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki). Jeśli natomiast pod uwagę wzięlibyśmy jedynie spotkania na własnym terenie, Valencia plasowałaby się na trzeciej pozycji od końca (pięć porażek u siebie). Gorszy bilans mają tylko Deportivo i Levante (sześć przegranych konfrontacji).
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego forma w spotkaniach wyjazdowych nie przekłada się na analogiczną dyspozycję u siebie. Być może wynika to z presji jaką wywiera się na zespole, ale także przypisywanej roli faworyta w rywalizacjach na Mestalla. Valencia na obcych terenach gra z kontry i funkcja drużyny skazanej na niepowodzenie jej odpowiada.
Warto napomknąć, że jedyne zwycięstwo Nietoperzy w tegorocznej edycji Champions League miało miejsce na wyjeździe w Gelsenkirchen. Od 25 listopada, czyli porażki z Racingiem Santander na El Sardinero, 'Los Ches' nie ulegli rywalom na ich obiektach.
Najbliższe konfrontacje ligowe, które czekają Valencię odbędą się na wyjazdach (Atletico Madryt i Villarreal). Być może drużyna podtrzyma imponującą passę, bo w potyczkach z wyżej notowanymi rywalami nie będzie stawiana w roli faworyta i obarczana presją wyniku.
KOMENTARZE
odp jest prosta o wiele lepiej gramy z kontry niz w ataku pozycyjnym... a mecze na wyjezdzie pozwalaja na to bardziej anizeli te u siebie
Taki napis ułożyli fani Valencii na trybunie.
chodziło mi raczej o to, kiedy to było, przed jakim meczem albo po jakich wydarzeniach :)
« Wsteczskomentuj