sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia vs. Real Betis — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 04.03.2018; 15:43

Zarazić się piękną grą

Już w następnej kolejce arcyważny mecz Valencii z Sevillą na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán i batalia, która może przybliżyć jedną ze stron do przyszłorocznej Ligi Mistrzów. Będąc jednak w zgodzie z podejściem powtarzanym jak mantra przez Marcelino, finałem jest każdy kolejny mecz i tylko na nim trzeba się skupiać. Dziś Los Ches zmierzą się z sąsiadem Sevilli – Betisem.

Ostatni, szalony mecz Betisu z Valencią na Estadio Benito Villamarín (3:6) zapewne po dziś dzień doskonale pamięta każdy, kto go oglądał. Z 0:4 do 3:4 w ciągu pięciu minut, po drodze rzut karny obroniony przez Neto, przepiękne bramki Guedesa i Andreasa... to było spektakularne widowisko. Jedno z tych, które rozbudzają apetyty kibiców na więcej i więcej. Na wielkie emocje co kolejkę. Wreszcie: stające się bronią obosieczną, gdy zespół jest efektywny, ale brakuje mu efektowności. Piłka, a już zwłaszcza ta w wykonaniu zapierającym dech w piersiach, to narkotyk. Dziś wielu kibiców „Nietoperzy” jest na głodzie, który jest usprawiedliwiony ostatnimi latami, będącymi pasmem niekończących się niepowodzeń i posmakowaniem euforii, którą dał nam zespół Marcelino, jak choćby w spotkaniach z Málagą (5:0), Sevillą (4:0) czy właśnie Betisem. Warto jednak przypomnieć sobie pewną maksymę: cel uświęca środki.

O środkach za chwilę.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Jak oceniasz ostatni mecz z Athletikiem? Jesteś zadowolony z remisu na San Mamés?

Zdecydowanie nie jestem. Athletic nie jest w najwyższej formie, co zresztą pokazała ich dyspozycja w meczu z Sevillą. Obrona jest bardzo niepoukładana, a braki w zgraniu rzucają się w oczy bez głębszej analizy. Valencia powinna takie mecze wygrywać. Ale cieszy na pewno seria meczów bez porażki, która buduje pewnie na nowo pewność w drużynie. To było spotkanie, które „Nietoperze” powinni wygrać, drużyna z Bilbao nie jest w dobrej formie. Mimo tego, zespół Marcelino nie był w stanie zdominować Basków i obiektywnie patrząc na grę, remis wydaje się wynikiem sprawiedliwym.

Ferrán Torres z asystą i zaskakująco dojrzałym piłkarsko występem. Myślisz, że 25 mln € klauzuli zawartych w umowie wystarczy, by nikt go latem Valencii nie podprowadził?

Przede wszystkim ta klauzula może szybko urosnąć, w klubie nauczyli się na błędach i najlepsze młode talenty są bardzo dobrze chronione. Przykład Carlosa Solera też pokazuje, iż zawodnicy również mają głowę na karku, widzą jaka jest sytuacja, gdzie mogą zebrać jakże ważne pierwsze futbolowe szlify. Bo co dla Ferrana Torresa będzie lepsze, gra w pierwszym składzie Valencii, czy tułanie się po juniorskich rozgrywkach w chłodny, wieczorny i deszczowy wieczór w Stoke, a może granie w rezerwach Barcelony? Odpowiedź jest jasna i dobrze poukładani zawodnicy doskonale o tym wiedzą. Nie każdy oczywiście potrafi oprzeć się pokusie, ale przykład Frana Villalby chyba odwodzi skutecznie piłkarzy młodzieżowych drużyn i Mestallety od takich wyborów.

Kolejne udane spotkanie Coquelina – tym razem na boku pomocy. Tylko co z tym fantem zrobić? Kondogbia czy Coquelin? A może, podobnie jak w rewanżu z Barceloną, Marcelino powinien częściej próbować ustawienia 4-3-3 / 4-3-1-2, z tercetem Kondogbia-Parejo-Coquelin w środku?

Na pewno uniwersalność Coquelina daje Valencii więcej możliwości. Ja osobiście Francisa bardzo polubiłem, ale widzę go bardziej w roli luksusowej zapchajdziury. Może on zastąpić jednego z dwóch pomocników, może zostać rzucony na skrzydło, od biedy zagra w obronie. Podaje bardzo dokładnie, jest w tym miejscu, w którym powinien, czasami podłączy się do ataku. Ma jednak pewne ograniczenia, które nie pozwalają mu stać się czołową postacią w ataku. W taktyce 4-4-2 zupełnie Coquelina na stałe nie widzę – jego rywale w walce o skład mają więcej zalet. Dwójka środkowych musi być uniwersalna, dawać z siebie wiele zarówno w ofensywie jak i defensywie i te warunki spełniają zarówno Parejo jak i Kondogbia, a niekoniecznie Coquelin. Natomiast gdyby Marcelino w niektórych meczach decydował się na taktykę 4-3-3, to jak najbardziej Francis może pełnić rolę tego najbardziej cofniętego, to dałoby większą swobodę zarówno jego rodakowi, jak i kapitanowi Valencii. Coquelin to na pewno bardzo dobry transfer, pytanie tylko czy będzie w stanie sobie wywalczyć stałe miejsce w pierwszym składzie.

Marcelino zdaje się bardzo mocno nastawiać na zwycięstwa na Mestalli do końca sezonu – przynajmniej taki wydźwięk miała ostatnia konferencja. Nie obawiasz się tego, że Los Ches będą ustawiani na wyjazdy bardzo defensywnie, np. z Vezo i Coquelinem czy Maksimoviciem na bokach kolejno obrony i pomocy oraz tego, że może być to mniej efektywne niż gra „po swojemu”?

Najważniejsze to punktować jak najwięcej, bez względu na to w jakim stylu. Marcelino nie jest trenerem, który zdecyduje się na zabijanie futbolu, możemy być spokojni. Jeśli jednak w tym momencie Valencia nie jest w stanie na wyjazdach grać swojej piłki... to niech ustawi się tak, żeby wyrwać rywalom jak najwięcej. „Nietoperze” z kontr w tym sezonie strzelali sporo goli, nie grzebałem w statystykach, ale kiedy masz w zespole takich zawodników jak Guedes, Rodrigo, Mina czy Soler, musisz korzystać z ich dynamiki, szybkości, kreatywności, dobrych decyzji w trudnych momentach. Tak często grała Valencia w pierwszym sezonie i paradoksalnie, nie musi się to negatywnie odbić na liczbie strelonych bramek.

Na koniec przejdźmy do dzisiejszego rywala. Nie kryjesz swojego uwielbienia względem Quique Setiéna i muszę przyznać, że ciężko nie lubić widowiskowego stylu gry Betisu. Kogo, a może czego, powinna obawiać się Valencia w tym pojedynku?

Samej siebie. To będzie trochę pojedynek dwóch kulawych defensyw. Ostatnio chyba padł trochę mit bohaterskiej postawy Murillo w defensywie. Przynajmniej musimy się uzbroić w cierpliwość, zanim Kolumbijczyk wróci do formy. To, co momentami wyprawiają obrońcy „Nietoperzy”, zakrawa o pomstę to nieba. Ale nie sądzę, aby to miało być spotkanie, w którym decydująca będzie obrona. W ekipie Betisu poza może Bartrą, również nikt się nie wybija na plus. Tutaj liczyć się będzie walka w środku, liczba stworzonych sytuacji. Wierzę, że to będzie znakomite spotkanie, w którym padnie wiele pięknych bramek. Betis jest ekipą, która budzi zachwyt, ale mam nadzieję, że większy wzbudzi jednak Valencia. Jeśli miałbym wskazać jednego zawodnika, który jest kluczową postacią i którego powstrzymanie będzie kluczowe dla losów tego meczu - wskażę na Fabiána. Młody rozgrywający za czasów Ceballosa był schowany w lodówce i nie mógł się zaprezentować. Teraz jest absolutnie kluczową postacią, jednym z najciekawszych młodych rozgrywających w Hiszpanii i nie tylko. Chłopak jest kapitalny, jeśli się go nie powstrzyma, stworzy swoim kolegom wiele dobrych sytuacji, a sam też potrafi nieźle przymierzyć.

Angielska średnia

W czasach, gdy za zwycięstwo przyznawano dwa punkty, w Anglii uważało się system tzw. angielskiej średniej za klucz do sukcesu. Polegał on na myśleniu o każdym ligowym rywalu w szerszej, znanej z pucharów perspektywie dwumeczu. Robiło się wtedy wszystko, by wygrać u siebie i stosowało defensywny styl gry na wyjeździe, by wywalczyć remis, aby z każdego dwumeczu wynosić więcej oczek niż rywal. Wielkim przeciwnikiem takiego podejścia, które niepostrzeżenie funkcjonuje do dziś, był... Unai Emery. W 2008 roku, gdy prowadził jeszcze Valencię, stwierdził, że to wbrew jego myśleniu, bo zawsze podchodzi do spotkań z „Mentalnością zwycięzcy” (właśnie tak zatytułował zresztą swoją książkę). Ten sam trener kilka lat później roztrwonił przewagę 4:0 z pierwszego meczu z Barceloną w Lidze Mistrzów. Wystarczyło zrozumieć, że nie zawsze można wygrać. A jeśli nie możesz wygrać – zremisuj.

„Wygranie wszystkich spotkań na Mestalli zbliży nas do bycia ekipą grającą w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie; nie trzeba studiować na Oxfordzie, by to wiedzieć i z tego powodu potrzebujemy wsparcia” – stwierdził Marcelino podczas konferencji prasowej przed pojedynkiem z Betisem. Ciężko się nie zgodzić. Zdobycie kompletu 18 oczek w sześciu spotkaniach na Mestalli (z Betisem, Alavés, Espanyolem, Getafe, Eibarem i Deportivo, więc zespołami jak najbardziej do pokonania), które pozostały do końca sezonu i – zakładając, że mister nawiąże do angielskiej średniej – zremisowanie każdego z sześciu wyjazdowych meczów, oznaczałoby zgarnięcie 24 na 36 możliwych punktów. Przy ośmiopunktowej przewadze przed obecną kolejką nad piątą Sevillą, zespół prowadzony przez Vincenzo Montellę musiałby do końca sezonu uzbierać aż 33 na 36 oczek, by wyprzedzić Los Ches – nie zakładamy bowiem, że Marcelino, podobnie jak Emery, „roztrwoni” 4:0 z pierwszego spotkania, więc w przypadku takiej samej ilości punktów na koniec sezonu dwumecz prawdopodobnie wygra Valencia. Nie byłaby to strategia bezpodstawna.

Sygnałem, że właśnie tego można się spodziewać do końca sezonu jest nie tylko ostatnia konferencja i logika fanów „Nietoperzy”, którzy powoli zaczynają rozpatrywać końcówkę sezonu głównie pod kątem wygrania wszystkiego u siebie i powalczenia o kilka punktów na wyjeździe. Świadczy o tym przede wszystkim skład, jaki od jakiegoś czasu w meczach poza domem wystawia Marcelino i wzmacnianie siły destrukcji choćby wystawianiam Vezo na prawej obronie, Maksimovicia na prawej pomocy czy, jak w meczu z Athletikiem, Coquelina na lewej stronie.

Joga bonito

Dzisiejszy mecz odbywa się jednak na Estadio Mestalla, a rywal jest idealny ku temu, by wreszcie zagrać bardziej widowiskowo i zaspokoić potrzeby fanów. Nie zmienia tego nawet fakt, że po raz pierwszy za kadencji Quique Setiéna Verdiblancos zachowali czyste konto w dwóch spotkaniach z rzędu, bowiem stracili w tym sezonie ligowym aż 50 goli. Jest to jednak zespół, który zawsze idzie na wymianę ciosów i wymaga bardzo pewnej gry w destrukcji – w przeciwnym wypadku są bezlitośni. Betis potrafi też grać na wyjazdach, co potwierdzają zwycięstwa z Realem czy Sevillą. Z ostatnich pięciu spotkań poza domem, Beticos wygrali aż cztery: z Málagą (0:2), Sevillą (3:5), Deportivo (0:1) oraz Levante (0:2), przegrywając jedynie z Celtą (3:2). Po stronie gości zobaczymy znajome twarze: Antonio Barragána, Andrésa Guardado, przeżywającego drugą młodość niespełna 37-letniego Joaquína i wychowanka klubu, Víctora Camarasę.

„Są piłkarze, którym chcielibyśmy dać więcej odpoczynku, ale nie możemy” – powiedział po ostatnim meczu Setién, odnosząc się m.in. do Joaquína, który rozegrał już niespełna 2 000 minut w sezonie 17/18 i rozpoczął pojedynek z Sociedad na ławce. W Valencii wreszcie oddech złapał m.in. znajdujący się w świetnej formie Santi Mina, który wcześniej jako jedyny wystąpił w każdym ligowym spotkaniu Valencii w tym sezonie. Marzec to miesiąc, w którym wszystkim we znaki daje się zmęczenie, co paradoksalnie może pomóc Valencii, bowiem wielu istotnych zawodników jest głodnych gry po dłuższych urazach: Murillo, Garay, Guedes, Soler... Zwłaszcza od ostatniej dwójki można wymagać więcej, bowiem ich postawa była fundamentalna dla ofensywnej gry zespołu w pierwszej części rozgrywek i dodawała element magii, za którym tęsknią sympatycy „Nietoperzy”.

Co ciekawe, drużyny Marcelino i Quique Setiéna, który był przecież latem faworytem do objęcia posady trenera Los Ches, mimo różnych filozofii gry mają wiele wspólnego. Obie ekipy zdobyły 10 na 21 punktów w rundzie rewanżowej, trzy razy zwyciężając, raz remisując i trzykrotnie przegrywając. Obie zdobyły w tym czasie 10 goli. Obie zremisowały w ostatniej serii spotkań i obie swój poprzedni remis zanotowały w 13. kolejce.

Dziś wielu kibiców chciałoby zobaczyć miły dla oka futbol i przekonujące zwycięstwo, ale przede wszystkim w głowie piłkarzy powinien być klarowny cel: trzy punkty, przybliżające do powrotu do Ligi Mistrzów w sezonie 18/19.

Cel, który uświęca środki.

Ostatni mecz z Realem Betis:
Zwycięstwo w hokejowych rozmiarach!

Przypominamy o tegorocznej edycji Forumowego Typera. Nagrody fundują sklepy ISS-sport oraz Fanzone.pl oferujące m.in. oficjalne koszulki piłkarskie VCF.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.