Zwycięstwo po emocjonującym meczu
15.01.2017; 14:09
Valencia 2:1 (1:0) Espanyol
Po serii meczów bez wygranej w lidze Los Ches przełamali się w domowym spotkaniu z Espanyolem wygrywając 2:1. Wynik po pięknej akcji otworzył Martin Montoya, a w drugiej połowie rezultat podwyższył Santi Mina. W ostatnich minutach przyjezdni zdobyli kontaktowe trafienie, ale nie udało im się już wydrzeć zwycięstwa i trzy punkty pozostały na Mestalla.
W wyjściowym składzie Valencii tylko Carlos Soler ostał się z zestawienia, jakie Voro posłał na ostatni mecz pucharowy. Do jedenastki po dłuższej przerwie powrócili Santos, Garay, Gaya czy Nani. Po stronie gości, od pierwszej minuty wystąpił Javi Fuego, a Pablo Piatti pauzował ze względu na klauzulę strachu.
Podopieczni Voro przystąpili do meczu niezwykle zmotywowani, co było po nich widać od pierwszych minut meczu. Bardzo szybko „Nietoperze” mogli wyjść na prowadzenie, gdy strzał z woleja oddawał Soler, lecz gości uratował wybijający piłkę z linii David Lopez. Determinacja gospodarzy nie ustawała i w 17. minucie Los Ches popisali się zjawiskową akcją. Montoya-Mina-Montoya-Parejo-Nani-Montoya — taką drogę przebyła futbolówka i po pięknej wymianie podań trafiła do siatki! Golazo!
Gracze Espanyolu nie mieli wiele do powiedzenia i poza jednym strzałem nie gościli pod polem karnym Diego Alvesa. Pierwsza połowa przebiegła pod dyktando Valencii, która wreszcie prezentowała się na miarę oczekiwań. Po zmianie stron, w drugiej części spotkania oglądaliśmy sporo emocji i zgrzytów spowodowanych kontrowersyjnymi decyzjami arbitra. Piłkarze Valencii, co najmniej dwukrotnie domagali się rzutów karnych, ale gwizdek sędziego za każdym razem milczał.
Tymczasem w 72. minucie przed szansą na strzał z rzutu wolnego stanął Dani Parejo. Uderzenie Hiszpana niemal z linii bramkowej odbił Diego López, ale w dobrym miejscu znalazł się Santi Mina i głową dobił futbolówkę do siatki! 2:0 na kwadrans przed końcem, wygrana była na wyciągniecie ręki!
Jeżeli ktoś miał nadzieję na spokojną końcówkę meczu, to wyraźnie się przeliczył. Na pięć minut przed końcem stratę przed własnym polem karnym zaliczył Nani, goście szybko przetransportowali piłkę pod bramkę Alvesa, który najpierw obronił strzał Gerrarda, ale był już bezradny przy dobitce Davida Lopeza. 2:1.
Valencia w tym sezonie już niejednokrotnie traciła punkty w doliczonym czasie gry, stąd do ostatnich sekund meczu nie można było być pewnym wygranej. Ostatecznie jednak udało się utrzymać piłkę dalej od własnej bramki i zachować korzystny wynik do końca. Trzy punkty wreszcie pozostały na Mestalla, a co najważniejsze, po dobrym meczu. Mamy nadzieję, ze to nie koniec zwycięstw „Nietoperzy”, których teraz czekają dwa trudne wyjazdy na Villarreal oraz Las Palmas, ale i tam z takim zaangażowaniem drużynę z pewnością stać na tryumfy.
La Liga, 18. kolejka: VALENCIA 2:1 (1:0) ESPANYOL
Gole: 1:0 Montoya, 2:0 Santi Mina, 2:1 Lopez David
Valencia: Diego Alves, Montoya, Garay, Santos (Mario Suárez, m. 89), Gayà, Enzo Pérez, Parejo, Carlos Soler, Munir (Joao Cancelo, m. 66), Nani, Santi Mina (Bakkali, m. 92).
Espanyol: Diego López, Óscar Duarte, Gerard, Salva Sevilla (Reyes, m. 68), Aarón, Jurado, David López, Javi Fuego, Hernán Pérez, Reyes, Álvaro Vázquez (Melendo, m. 54)
KOMENTARZE
Chyba nie dane mu będzie "czyste konto" w tym sezonie :/
W końcu wygrana!
Oczywiście nie obeszło się bez nerwówki w końcu spotkania ale tym razem są te upragnione 3 pkt :)
Obawiałem się gdy Voro wpuścił pod koniec Suarez'a za dobrze grającego Santos'a.
Myślałem, że Suarez w ostatnich minutach zawali coś i Espanyol strzeli na 2:2 ale tak tym razem się na szczęście nie stało.
Valencia grała dziś dobrze i zasłużyła na zwycięstwo. W drugiej połowie było więcej fauli niż gry ale to w sumie normalne przy takiej presji.
Oby morale w szatni się podniosło po tym zwycięstwie bo trzeba koniecznie "łapać" punkty by się na spokojnie utrzymać w lidze (nie sądziłem, że kiedyś będę tak pisać ale cóż... Takie czasy).
Co za ironia losu, że po zejściu Santosa człowiek drży o wynik :D
No ale fakt, Santos dzisiaj jak nie on. Modlił się całą noc czy wypił Redbula MAX przed meczem? ;)
Większość zagrała dzisiaj poprawnie, niektórzy dobrze. No i ten Montoya, hmmm, wybitnym obrońcą nie jest, ale może chociaż strzeli nam parę bramek w sezonie, które się bardzo przydadzą.
« Wsteczskomentuj