Charakter nie wystarczył
22.10.2016; 18:22
Valencia 2:3 (0:1) Barcelona
Po dramatycznym spotkaniu na Mestalla Valencia uległa Barcelonie 2:3. Los Ches przegrywali do przerwy 0:1, by po niej szybko wyjść na prowadzenie dzięki trafieniom Munira i Rodrigo. Jednak ostatecznie goście odwrócili losy meczu i zdobyli kolejne dwa trafienia. Decydujący gol padł w doliczonym czasie po rzucie karnym.
W wyjściowym składzie Valencii nie było niespodzianek. Jedynymi zmianami na pozycjach w stosunku do meczu ze Sportingiem był powroty Mangali oraz Naniego. Po drugiej stronie w wyjściowym zestawieniu znalazł się Andre Gomes.
Faworytem spotkania wydawała być się Barcelona i to ona od początku meczu piłkarsko wyglądała lepiej. Gospodarze bardziej byli nastawieni na walkę i prezentowali dość ostry futbol. Ofiarą takowego padł Andres Inesta, który po wejściu Enzo Pereza musiał opuścić plac gry, choć akurat interwencja Argentyńczyka nie należała do najbrutalniejszych. Więcej szczęścia miał Mario Suarez, który za wślizg wyprostowaną nogą w rywala prędzej mógł otrzymać czerwoną kartkę.
Natomiast arbiter meczu, Undiano Mallenco utrzymywał swoją fatalną dyspozycję od rozpoczęcia meczu. W 24. minucie piłkarze Valencii nie mogli wybić piłki z pola karnego, po czym ta znalazła się pod nogami Leo Messiego, a ten bez namysłu uderzył na bramkę trafiając do siatki. Sytuację Diego Alvesowi utrudnił Luis Suarez, który znajdował się na spalonym, ale sędziowie ani myśleli nie uznawać trafienia przyjezdnym. 0:1.
Z samej gry piłkarze Valencii mieli niewiele. Tak naprawdę w pierwszej połowie nie stworzyli sobie sytuacji podbramkowej, chociaż wydaje się, że „Nietoperzom” należał się rzut karny, gdy Rodrigo przewracany był przez Umtitiego. Tymczasem dobra organizacja gry w obronie oraz dyspozycja Diego Alvesa sprawiła, że do przerwy przyjezdni prowadzili tylko jedną bramką.
Cesare Prandelli postanowił, że w drugiej odsłonie musi zaatakować Barcelonę i od razu wprowadził na boisko Munira. Wypożyczony właśnie z Blaugrany piłkarz zmienił Martina Montoyę, co oznaczało, ze zajmie miejsce na skrzydle a do linii obrony cofnie się Joao Cancelo. Niedługo po wznowieniu gry doszło do kolejnej, tym razem wymuszonej, roszady. Kontuzji nabawił się Gaya, a z uwagi na nieobecność Siqueiry, musiał go zastąpić Aymen Abdennour.
Druga połowa mogła bardzo źle otworzyć się dla gospodarzy. Mocnym strzał sprzed pola karnego oddał Neymar, piłkę odbił Diego Alves a Ivan Rakitić trafił w słupek. Natychmiast po tym do przodu ruszyła Valencia przeprowadzając akcję prawym skrzydłem. Stamtąd futbolówka została wycofana przed szesnastkę do Munira, a ten potężnym uderzeniem lewą nogą doprowadził do remisu! 1:1.
Nie minęło kilka minut a Valencia ponownie ruszyła do przodu. Po rzucie rożnym piłka została wybita przed pole karne, gdzie opanował ją Nani. Portugalczyk popisał się fantastyczną podcinką, co zaskoczyło defensywę Katalończyków, a sytuację dobrym strzałem spożytkował Rodrigo Moreno. W kilka minut zrobiło się 2:1 dla Valencii!
Mecz zdecydowanie zyskał na atrakcyjności, a do końca pozostawało 30 minut, co zwiastowało nam spore emocje. Niestety, goście w miarę szybko doprowadzili do wyniku 2:2, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Alves odbił strzał Rakiticia, ale był już bezradny przy dobitce Luisa Suareza, którego nie upilnował Abdennour.
Do samego końca mecz toczony był na niezwykłej intensywności. Valencia miała doskonałą szansę, by ponownie objąć prowadzenie, gdy oko w oko z Ter Stegenem stanął Nani, ale Portugalczyk włożył w strzał zbyt dużo siły i spudłował. Ostatnią zmianą, jakiej dokonał Prandelli było wprowadzenie Santiego Miny, lecz wyraźnie nie był to dzień Hiszpana, którego niemal każdy kontakt z piłką kończył się stratą. Właśnie po jednej z nich, w 92. minucie Barcelona wyprowadziła kontrę, którą zakończył wyraźny faul Abdennoura w polu karnym. Jedenastkę za gola zamienił Leo Messi. 2:3.
Zaraz po decydującym trafieniu doszło do scysji pomiędzy kibicami Valencii a piłkarzami przyjezdnych. Spór trwał także długo po zakończeniu pojedynku. Nie zmieniło to jednak wyniku, który wydaje się niezasłużony dla gospodarzy. Piłkarze Prandellego pokazali charakter, dobry futbol i potrafili przeciwstawić się Barcelonie. Zabrakło jedynie rezultatu. Kolejne starcie za tydzień z rozbitym po derbach Galicji, Deporitvo.
La Liga, 9. kolejka: VALENCIA 2:3 (0:1) BARCELONA
Gole: 0-1. M. 22: Messi. 1-1. M. 52: Munir. 2-1. M. 55: Rodrigo. 2-2. M. 61: Suárez. 2-3. M: 92: Messi (karny)
Valencia CF: Diego Alves, Montoya (Munir, m. 46), Mangala, Garay, Gayà (Abdennour, m. 33), Enzo Pérez, Parejo, Mario Suárez, Cancelo, Nani, Rodrigo (Santi Mina, m. 71).
Barcelona: Stegen, Sergi Roberto, Mascherano, Umtiti, Digne, Busquets, André Gomes (Denis Suárez, m. 71), Iniesta (Rakitic, m. 13), Messi, Neymar, Luis Suárez.
KOMENTARZE
Co do meczu do Undiano jak zwykle w swoim stylu. Nie powinien sędziować meczów takiej rangi.
1. Fatalne sędziowanie:
Nie powinien uznać pierwszej bramki dla Barcelony.
Valencii należały się dwa karne, sędzia nie odgwizdał żadnego.
Sędzia dopuszczał do brutalnej gry w pierwszej połowie i mogło być więcej ofiar niż Iniesta. W sumie to Perez i Mario Suarez mają farta, że nie wylecieli z boiska.
2. Niewykorzystane "setki" Parejo i Naniego.
3. Santi Mina psuł każde zagranie.
4. Frajerski karny w ostatniej minucie.
Valencia przegrała mecz, który powinna była wygrać bo Barcelona grała dziś słabo.
Jest nad czym pracować.
Mam nadzieję, że Valencia Prandellego będzie potrafiła wyciągać wnioski i nie będzie powtarzać błędów z przeszłości.
Jeśli tak- to naprawdę za jakiś czas możemy zagrozić największym w lidze.
To że Iniesta doznał kontuzji to czysty przypadek , a nie brutalne zagranie Enzo .
Santi Mina na śmietnik, miał chociaż jakieś dobre zagranie dzisiaj?
Co do najbardziej kontrowersyjnych kwestii. Gdybym ja miał je oceniać, zapominając komu kibicuję: Enzo absolutnie nie faulował Iniesty, L. Suarez przy bramce Messiego był na biernym spalonym, jednak jest to sytuacja, w której decyzja była trudna i można było to zinterpretować w obydwie strony - nie chcąc brać udziału w akcji Suarez musiał podskoczyć, więc sędzia zakwalifikował to jako wyłączenie się z gry; z drugiej strony samo stanie na linii strzału i zasłanianie bramkarzowi pola widzenia będąc na spalonym jest również udziałem w akcji (dokładniej przeszkadzaniem, o którym jest mowa w przepisach)... ciężka sytuacja, którą sędzia miał prawo gwizdnąć w obie strony. Oglądając w trakcie meczu byłem niemal przekonany, że przy kartce Garaya w 1. połowie po faulu na Suarezie ten w ogóle go nie dotknął, wejście Mario Suareza musiałbym zobaczyć jeszcze raz, ale było raczej na faul i żółtą niż puszczenie gry. Czerwoną kartkę powinien ujrzeć Busquets, który z pełną świadomością dopuścił się faulu taktycznego, kiedy miał na koncie żółtą i VCF wychodziła z kontrą. Wiem, że wielu gwizdnęłoby faul na Mangali, kiedy przewrócił się w polu karnym obejmowany przez Mascherano, faulu Umtitiego na Rodrigo na pewno nie było, Digne na Cancelo też nie. Karny Barcelony zasłużony.
Jak widać każdy mógłby narzekać, ale mija się to z celem - po prostu szkoda, że nie możemy ocenić realnie kto był w tym meczu lepszy. Ja na pewno powiem tyle: jestem dumny i oby tak dalej, bo byliśmy godnym rywalem dla Barcelony, która wcale nie była źle dysponowana - każdy kto lubi piłkę nożną od strony taktycznej na pewno doceni to, jak mądrze graliśmy w tym spotkaniu.
Generalnie jestem pozytywnie zaskoczony, brawo.
Ja po prostu to wiedziałem jak Barca wyszła z kontrą.
Gdy tylko zobaczyłem news pt Nominacja dla Abdennoura to sobie pomyślałem "zobaczycie z Barcą nominację"
Było minęło.
Trzeba o tym zapomnieć i liczyć, że będzie coraz lepiej.
Poziom sędziowania jest niestety coraz gorszy i to nie tylko w PD :/
racja Mangala był trzymany ale zapomniałem o tym ponieważ jest to tak nagminne że już praktycznie nikt nie dyktuje 11 po takich zagraniach.
Mieliśmy kilka świetnych sytuacji i wystarczyło dobrze podać,i byłaby sytuacja sam na sam z bramkarzem.
Mina bardzo słabo,kilka strat w kluczowych momentach spotkania gdzie była duża szansa na objęcie prowadzenia,i ta ostatnia gdzie poszła kontra,karny i gol.
Przegrali na własne życzenie i do siebie mogą mieć pretensje,a sędziowie w LaLiga i nie tylko,bo w innych europejskich ligach też są coraz słabsi,bez powtórek video to zawsze tak będzie.
Mam wrażenie, że gdyby nie kontuzja Iniesty (cholernie przypadkowa), to kwestia brutalności spotkania w ogóle by się nie pojawiła. Przez ten fakt robią z Valencię rzeźników.
Śmieszą mnie głupie porównania do AM, że niby u nich to walczaki a u nas żądni krwi zwyrole. Poziom agresji Valencii, to nawet nie 20% tego co prezentowała (ostatnio ich nie oglądałem w tym sezonie) w ostatnich sezonach defensywa materacy. Hipokryzja straszna, bo fani Barcelony, po każdym meczu z nimi zarzucają Atletico barbarzyństwo. Dziś to walczaki.
Enzo gra twardo. Zawsze grał. Większość czasu na granicy ryzyka, z buforem na jedną kartkę (którą musi otrzymać w niemalże każdym spotkaniu). Podobnie było niegdyś z Albeldą, również uchodził za twardziela, często faulował i kolekcjonował kartki. Mnie tam bardzo cieszy taki człowiek na DM'ie który dwiema bezpardonowymi interwencjami zawłaszcza strefę boiska. Krewki charakter, ale w końcu ktoś w tym klubie ma w ogóle charakter. Kiedyś mieliśmy osobowości w zespole (które nota bene również nieraz wszczynały awantury).
Niedawno był płacz, że w klubie same pipy, dziś jeden gra nieco mniej jak baletnica płacząca po każdym kontakcie z rywalem, a nieco bardziej jak mężczyzna i już znowu narzekania. Fakt niekiedy głupich kartek jest niestety wkalkulowany w taki typ gracza.
Co do meczu to gra wg. mnie była bardzo dobra. Nie pamiętam już tak Bezradnej chwilami Barcelony. Bramki nie wpadały przez przypadek, ale po ładnych przemyślanych akcjach. Piłka momentami w środku pola chodziła jak po sznurku. Fajnie się na to patrzyło.
Co do ocen dla poszczególnych graczy, to MotM Parejo, który w końcu zagrał genialne zawody. Mimo obecności na boisku najjaśniejszych gwiazd więcej niż klubu, to Parejo błyszczał najbardziej. Poza nim świetny mecz Rodrigo. Cancelo miał świetną pierwszą połowę i momenty w drugiej. Nani jakoś się nie odnalazł we wczorajszym widowisku. Enzo i Suarez robili co do nich należało. Bardzo przyzwoite zawody.
Tradycyjnie najsłabszym punktem była obrona Głównie jednak przez ilość straconych bramek a nie całokształt wrażenia, bo o dziwo przez większość spotkania funkcjonowała znakomicie, a nie jak dzieci we mgle jak to bywało ostatnio.
Ogólnie jestem bardzo pozytywnie nastawiony do Valencii Prandellego.
Mówię nie o swoim widzimisię, bo dla mnie też już samo stanie na linii strzału będąc na spalonym powinno być z automatu gwizdane jako spalony, a o przepisach. Niestety mogło to zostać gwizdnięte w obie strony, zresztą widziałem multum takich sytuacji. Często bramki są uznawane, czasami nie są. Nie ma co upatrywać się w tym wałka, to śmieszne. Tak samo jak śmieszna jest dowolna interpretacja sędziego w tak istotnej sprawie. Nie pojmuję tego.
@Thomson:
Prędzej faulowany był Mangala (tutaj IMO karny, bo Mascherano zwyczajnie go objął i sprowadził do parteru), Rodrigo na pewno nie był - gdyby to zostało gwizdnięte to sam czułbym się zażenowany... chociaż muszę przyznać, że gdyby Rodrigo był sprytniejszy to była bardzo łatwa sytuacja do dobrego "podłożenia się" - i nie mówię o symulacji, a o delikatnej pomocy obrońcy w tym, żeby to wyglądało na groźniejsze wejście niż bark w bark. Te największe ekipy robią to notorycznie i z bardzo dużą skutecznością, (nie)stety Rodrigo w polu karnym podkłada się bardzo kiepsko i nienaturalnie, już chyba nawet kiedyś o tym pisałem.
@Qnick:
Nic dodać nic ująć.
@PJ777:
To zabawne - już pomijając pierwszą bramkę, do czasu której biliście głową w ścianę; Busquetsa nie powinno być na boisku jeszcze w 1. połowie (tu już nie ma siły: idzie groźna kontra, Busquets z żółtą kartką ciągnie za koszulkę, świadomie decydując się na przerwanie tej akcji - właśnie faul taktyczny w środku pola, gdy wyprowadzana jest groźna kontra to jedna z najłatwiejszych w ocenie kartek, bo zwyczajnie daje się je zawsze - jakimś cudem Busquets jej nie zobaczył, mimo że sędzia to gwizdnął), nie gwizdnięto także karnego na Mangali a tymczasem narzekasz na sędziowanie? Przy 15 do 13 w faulach i 5 do 4 w kartkach? Bijesz pianę o czyściutkie wejście Enzo, kiedy pewnie byłbym pierwszą osobą na tej stronie, która skrytykowałaby decyzję sędziego, gdyby ta okazała się błędną? Nie wiem co to za moda z rejestrowaniem się kibiców Barcelony na tej stronie tylko po to, żeby wylać żółć, ale jak już DECO87 słusznie zauważył - głupich nie sieją. Może to ból spowodowany tym, że Valencia była równorzędnym rywalem, a niestety część kibiców FCB ma przedziwny nawyk wyzywania wszystkich wokół, gdy tylko rywal śmie sprawić, że pryska mit o ich nadludzkich mocach (może to wyprzedzenie, głupich swoją drogą, komentarzy w ich stronę o UEFAlonie) - tym bardziej niezrozumiałe, że wygrali... choć chyba każdy wie, nawet co bardziej świadomi kibice Barcelony, których znam osobiście, że to największe baletnice w piłce nożnej, więc płacz nawet o czyste wejście był do przewidzenia. Co zabawne, Ci sami znajomi, z którymi miałem przyjemność oglądać mecz od razu powiedzieli, że nas - kibiców VCF - czeka sporo wymian zdań nt. barbarzyństwa (nawet trafili z określeniem, choć miny mieli raczej rozbawione używając tego określenia - nawet mimo kontuzji Iniesty, której współczuję, ale raz, że wejście było idealne, a dwa, że pewnie wielu piłkarzy otrzepałoby się po tym wejściu i grało dalej - trafiło niestety na Iniestę, który jest cholernie kontuzjogenny).
Wczoraj Barcelona grała tak, że zupełnie zapomniałem o tym, że to ta wielka Barcelona, którą oglądam praktycznie co tydzień i która zamiata każdego napotkanego rywala. I chyba to mnie najbardziej cieszy - graliśmy z nimi jak równy z równym nie dlatego, że mieli gorszy dzień. Ten mecz był znakomity taktycznie z naszej strony i nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale zdaje mi się, że nie była to tylko mobilizacja na wielkiego rywala, co robić potrafiliśmy nawet w kiepskich momentach. Nie martwię się porażką, bo gdy ta ekipa nabierze zimnej krwi to takie mecze, nawet mimo "przeciwności losu", będą kończone zwycięstwem.
Dobra robota, teraz trzeba koniecznie wygrać nadchodzące wyjazdowe spotkania z fatalnym Deportivo, niestety średnio leżącą nam Celtą i Granadą, która bardzo chce spaść w tym sezonie - będziemy wtedy we w miarę niezłej pozycji przed meczem z Sevillą, którą trzeba czym prędzej gonić, bo po tej kolejce będzie -8, -9 lub -11 punktów straty do nich. Dziś kibicujemy Atleti.
Amunt Valencia!
Nie można tak grać!
Enzo grał twardo, ale nie polował na nogi. Mario kilka razy zapolował na nogi.
Ciekaw jestem jak długą przerwę będzie miał Gaya. Szkoda mi chłopaka, bo już zaczynał powoli łapać rytm meczowy i zaczynał sie rozkręcać.
Piłka to w dużym stopniu gra błędów - kto popełni ich mniej ten wygrywa. Patrząc na mecz z tej perspektywy można powiedzieć, że porażka to głównie "zasługa" Abdennoura.
Nawet turyści z Barcelony się pologowali żeby se ulżyć. Ciekawe jak reagują ja piórnik z messim im się pobrudzi :D
Dobry mecz! Fajnie się oglądało, rośniemy w siłę!
Amunt VCF!
Co do Pereza, mi się bardzo podoba, po Otamendim takiego grajka nam brakowało!
Jakbym go zobaczył na ulicy splunąłbym mu w twarz i walnął z liścia...
Tak prowokować to sobie może...
Z resztą każdy widzi jak szydzi z rywali ...
Nienawidzę typa...
« Wsteczskomentuj