Powrót do (nie)normalności
28.02.2016; 18:08
Klęska
Po dwóch wygranych z rzędu w lidze Valencia poniosła klęskę. Bezbramkowy remis w meczu z Athletic utrzymywał się do momentu wejścia na boisko Aritza Aduriza. Gdy były snajper Los Ches pojawił się na murawie jego zespół w sześć minut rozprawił się z gospodarzami aplikując im trzy gole, a sam Aduriz zanotował jedno trafienie.
Zgodnie zapowiedziami Gary Neville zmienił skład zespołu względem ostatniego meczu z Rapidem. Do bramki wrócił Alves, w środku pola ponownie zobaczyliśmy Enzo, Parejo i Gomesa, a na skrzydłach pojawili się Czeryszew i Mina. Po stronie gości mecz na ławce rozpoczął Aritz Aduriz.
Pierwsze kilkanaście minut spotkania były dość intensywne, zawodnicy obu drużyn wykazywali dużą chęć gry, co zwiastowało nam interesujące spotkanie. Wprawdzie dłużej przy piłce utrzymywali się goście, ale to Valencia po swoich atakach dochodziła do sytuacji. Najpierw po dośrodkowaniu nawzajem przeszkodzili sobie Santi Mina i Negredo, co było przyczyną bardzo niecelnego strzału jednego z nich. Kilka chwil później Tiburón miał już wyborną okazję, gdy znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i chociaż miał mnóstwo czasu, to huknął nad poprzeczką.
Przyjezdni długo czekali na swoją szansę aż wreszcie jedyną taką w pierwszej części stworzył Iker Muniain, który zdecydował się na odważną akcję. Bask minął piłkarzy gości na finiszu oddając strzał sprzed pola karnego, ale piłka wylądowała obok bramki. W ostatnich kilkunastu minutach tempo nieco siadło, a bezbramkowy remis utrzymał się do gwizdka sędziego oznajmiającego przerwę.
Kilkanaście minut po wznowieniu gry intensywność znów była na dobrym poziomie i ponownie dochodziło do okazji bramkowych. Przed szansą znów stanął Álvaro Negredo, który tym razem oddawał strzał głową, lecz został powstrzymany przez jednego z obrońców gości i piłka wyszła na rzut rożny. Kilka chwil później Valencię uratował Diego Alves, który obronił groźny strzał Sabina Merino.
Neville zdecydował się na zmianę napastnika, co oznaczało zejście Álvaro Negredo, którego zastąpił Paco Alcácer. Wychowanek Valencii szybko mógł wpisać się na listę strzelców, gdy świetnie przyjął piłkę piętą, po czym przed sobą miał już tylko Gorkę Iraizoza, jednak ten zdołał obronić strzał piłkarza miejscowych.
Tymczasem po przeciwnej stronie również doszło do istotnej roszady, bowiem na boisku pojawił się Aritz Aduriz. Były snajper Los Ches szybko dał o sobie znać, gdy w polu karnym był poniewierany przez Parejo i Baskom należał się rzut karny. ”Nietoperze” nie mieli już tyle szczęścia w 74. minucie, gdy przy biernej postawie linii pomocy i obrony doszło do dośrodkowania San Jose, z którego soczysty strzał głową do siatki oddał Sabin Merino. 0:1.
Mogło wydawać się, że wspierana dopingiem kibiców Valencia rzuci się na rywala, jednak goście już trzy minuty później zadali kolejny cios. Dani Parejo w fatalny sposób stracił futbolówkę na własnej połowie, po czym Fran Rico przeniósł ją do dobrze ustawionego Muniaina, a ten wykorzystał okazję. 0:2.
Porażka Valencii stała się jasna i w odmienieniu losów spotkania nie pomogli kolejni zmiennicy, Feghouli i Piatti. Natomiast Athletic postanowił raz jeszcze ukłuć podopiecznych Neville’a. Tym razem dośrodkowanie z rzutu rożnego spożytkował Aritz Aduriz, który wykorzystał skandaliczną postawę (nie)kryjących zawodników Valencii i z łatwością skierował piłkę głową do siatki. 0:3.
Niestety po kilku lepszych meczach ponownie przyszło upokorzenie, a co gorsza, w meczu, który można było wygrać. Szansa na awans do pucharów przez ligę się oddala, tym bardziej, że już w najbliższej przyszłości zespół czekają starcia z Malagą i Atletico.
La Liga, 26. kolejka: Valencia 0:3 (0:0) Athletic
Gole: 0:1 Merino 74. min, 0:2 Muniain 77. min, 0:3 Aduriz 80. min
Valencia CF: Diego Alves, Cancelo, Mustafi, Santos, Gayà, Parejo, Enzo Pérez (Piatti, m. 76), André Gomes, Santi Mina, Cheryshev (Feghouli, m. 70), Negredo (Paco Alcácer, m. 58).
Athletic Club: Iraizoz, De Marcos (Aduriz, m. 68), Etxeita, Laporte, Balenziaga, Bóveda, Mikel Rico, Elustondo (San José, m. 62), Beñat, Muniain (Susaeta, m. 83), Sabin Merino.
KOMENTARZE
dumni po zwycięstwie, wierni po porażce..
Inna sprawa jest taka, że znęcanie się nad poszczególnymi graczami jest kompletnie bez sensu, bo tu zwyczajnie nic nie gra tak, jak powinno. Na spory plus Enzo, na mały plusik Andre i Cheryshev.
Reszta?
No właśnie. Nawet był moment w drugiej połowie, kiedy zdawało się, że już ich łapiemy, ale później w kilka minut rozprawili się z nami jak z trampkarzami. Ciężko coś więcej napisać, jedynie cieszę się z tego, że w poprzednich kolejkach widmo spadku nieco się od nas oddaliło, dzięki czemu możemy sobie przez kilka kolejek tracić punkty w spokoju.
Welcome back, Valencio. Tylko kto tęsknił za taką Tobą.
To co gość gra to jakaś kpina z kibiców i z klubu...
Negredo zmarnował "setkę" jak to zwykle u niego bywa ale Alcacer też powinien strzelić bramkę choć na pewno miał trudniej od Negredo.
Koszmar powraca :/
Parejo do rezerw, no i to jak obrońcy "grają" OMG. Brzydko mówiąc, to Mustafi nie ma z kim grać, o ile sam nie zawodzi.
Abdenour, Negredo, Parejo, Santos, Rodrigo out.
I trener który coś potrafi, a nie kolejny debiutant. Który to już, Koeman, Pellegrino, Djukić, Neville. Najśmieszniejsze jest to że Koeman jako jedyny coś osiągnął, albo stało się to za jego kadencji bardziej. A tak to kolejny rok posuchy.
Bojaźliwość, podania w szerz i do tyłu, mało ruchu. Mimo wszystko powinien być karny, a Negredo dokonał nie lada wyczynu nie trafiając nawet w bramkę w 100% sytuacji. Potem nastąpiła całkowita zapaść. Przy 0:1 Mustafi bujał w obłokach, potem mnożyły się błędy i w kilka minut było po meczu.
Dobra passa się skończyła jak tylko trafiliśmy na nieco silniejszego rywala.
Przestałem się już specjalnie martwić. Jestem tylko ciekaw co jeszcze musi się zdarzyć, żeby Lim przejrzał na oczy. Bo to co się dzieje to głównie jego zasługa i jego oddanych przyjaciół.
Druga rzecz - Nuno to był "dobry trener"... Tiaa, a świstak siedział i zawijał te pieprzone papierki... :/
I jeszcze "słowo na niedzielę" tym gnojom biegającym w koszulkach z Nietoperzem, które wybierają sobie, kiedy grać (LE), a kiedy nie (La Liga): wskazałbym wam drzwi już teraz, w środku sezonu. I kopa w leniwe dupy dał, byle nie zbliżali się już nigdy więcej do Mestalla.
Proponuję hasło na cześć Lima: "Lim i przyjaciele to przyszłość Valencii na lat wiele!"
A propos leniwych dup - to co zrobił Mustafi przy pierwszej bramce dyskwalifikuje go jako obrońcę - po prostu przyglądał się jak napastnik, którego powinien kryć, wychodzi na czystą pozycję, a potem miał pretensje do swojego kolegi o straconego gola. Prawdziwe kuriozum, wzorzec zaangażowania.
« Wsteczskomentuj