Remis na Anoeta
28.09.2014; 21:00
Świetna passa przerwana
Serię czterech zwycięstw Valencii z rzędu przerwał Real Sociedad. W ciężkim pojedynku na Anoeta, obfitym w faule i kartki, padł remis 1:1, choć obie drużyny miały swoje szanse na zdobycie zwycięskiej bramki Strzelcem bramki dla Valencii był Carles Gil.
Walencka drużyna wystąpiła w składzie, który delikatnie różnił się od zestawienia z poprzedniego starcia z Cordobą. Do pierwszej jedenastki wskoczył Carles Gil, zastępując kontuzjowanego Pablo Piattiego, a na prawą flankę powrócili Rodrigo i Barragán kosztem Feghouliego oraz Cancelo. Warto wspomnieć, że piłkarze Valencii na murawie pojawili się w koszulkach wspierających Mario Kempesa, który poddać ma się opercji.
Od początku dominację nad meczem próbowali przejąć gospodarze, co udawało się im z minuty na minutę coraz lepiej. Pierwsze zagrożenie stworzył Carlos Vela. Meksykanin na prawym skrzydle dopadł do piłki i w okolicach pola karnego mocno podkręconym strzałem zmusił Alvesa do pierwszej interwencji. Problemy brazylijskiemu bramkarzowi sprawił także Agirretxe, którego uderzenie także zostało również odbite na za linię końcową.
„Wypadów” pod pole karne gospodarzy oglądaliśmy jak na lekarstwo. Wprawdzie jeszcze w pierwszych minutach na bramkę Zubikaria popędził Rodrigo, znalazł się przy linii końcowej, ale jego dośrodkowanie zostało zblokowane. Kolejna okazja przytrafiła się po kwadransie gry i od razu została zamieniona na gola! Rodrigo posłał górną piłkę na Paco, który przytomnie zgrał ją na wbiegającego w pole karne Gila. Wychowanek Valencii spokojnym i precyzyjnym strzałem zdobył swoją pierwsza bramkę w sezonie!
Gospodarze, mimo straconej bramki wciąż atakowali na bramkę przyjezdnych mając zdecydowaną przewagę. Kolejnej próby uderzenia z dystansu spróbował Agirretxe, tym razem strzelając mocno z powietrza. Znów na medal spisał się Alves ponownie broniąc zespół przed utratą gola.
Sociedad nie potrafił spożytkować ogromnej ilości rzutów rożnych i wolnych, które kończyły się zazwyczaj zbyt słabymi dośrodkowaniami. Dopiero w 35. minucie jedno z dośrodkowań wylądowało na głowie Iñigo Martineza, ale gości tym razem uratował Gaya wybijając futbolówkę z linii bramkowej! Radość Valencii nie trwała jednak długo, bowiem minutę później, w pole karne dośrodkował Canales, piłki nie przeciął żaden z zawodników obu drużyn, a ta... po prostu wleciała do siatki. Zasłużony remis po ponad 30 minutach gry.
Po pierwszej części gry wynik remisowy wydawał się dobry, tym bardziej, że to Sociedad więcej czasu spędzał na połowie Los Ches, a ci po jednym strzale zdołali znaleźć drogę do siatki. W przerwie zareagował Nuno, który na druga odsłonę na murawę posłał Filipe Augusto i Sofiane Feghouliego, którzy zastąpili odpowiednio André Gomesa i Carlesa Gila.
Po przerwie obraz gry specjalnie nie uległ zmianie. Spotkanie dalej toczyło się pod dyktando podopiecznych Arrasate, jednakże Valencia znacznie częściej niż przed przerwą gościła na połowie rywala. Sygnały do ataku dali dwaj zmiennicy, Augusto i Feghouli, którzy radzili sobie całkiem przyzwoicie. Brazylijczyk swoich sił próbował chociażby uderzeniem z dystansu, ale wówczas piłka padła łupem Zubikaraia.
Augusto zdecydowanie groźniejszą miał swoją drugą próbę. Z lewej strony zablokowane został dośrodkowanie Rodrigo, a piłka trafiła pod nogi ustawionego kilka metrów wcześniej Brazylijczyka. Ten od razu uderzył w kierunku bramki, lecz futbolówka odbijając się od nogi Iñigo wyszła na rzut rożny, po którym ponownie zrobiło się gorąco! Po olbrzymim zamieszaniu piłka trafiła pod nogi Feghouliego, którego strzał obronił Zubikarai, a dobitkę Mustafiego z linii wybił Iñigo, który ponownie stanął na rodze przyjezdnym. Jednakże zdaniem sędziego niemiecki stoper i tak znajdował się na pozycji spalonej, lecz, jak pokazały powtórki, na pewno tak nie było.
Mustafi był za to bohaterem kolejnej akcji. Po okresie bezskutecznych ataków wreszcie coś konkretnego kibicom zaproponowali miejscowi. Po dośrodkowaniu z lewej strony piłka trafiła do Canalesa, a ten uderzeniem w kozioł z powietrza był bliski szczęścia, jednakże w dobrym miejscu znalazł się Mustafi w ostatniej chwili przenosząc futbolówkę nad poprzeczkę! Były piłkarz Valencii kilka chwil później swoich szans szukał dwukrotnie na strzałami z wysokości szesnastego metra, ale ponownie świetnie spisali się obrońcy blokując ów uderzenia.
Ostatnie słowo należało do Sociedad, które w ostatniej akcji, po swoim jedenastym rzucie rożnym stworzyło sobie piłkę meczową. Kompletnie niepilnowany w polu karnym Granero doszedł do piłki w powietrzu, jednakże jego uderzenie głową koniec końców minęło słupek bramki Alvesa.
Sociedad przerwał dobrą passę zwycięstw Valencii, jednakże wciąż pozostaje niepokonana i znajduje się w czołówce Primera División. Zbliża się kolejna przerwa reprezentacyjna i by przed nią pozostać w ścisłej czołówce należy sprostać wyzwaniu w przyszłej kolejce, a na Mestalla zawita mistrz kraju, Atletico.
Real Sociedad — Valencia CF 1:1 (1:1)
Gole: Gil — Canales
Sociedad: Zubikarai; Zaldua, Elustondo (Mikel, min. 70), Iñigo Martínez, De la Bella; Bergara, Zurutuza (Granero, min. 69), Xabi Prieto, Canales; Vela i Agirretxe (Finnbogason, min. 77).
Valencia: Alves; Barragán, Mustafi, Otamendi, Gayá; Javi Fuego, Parejo (Orban, min. 81), André Gomes (Filipe Augusto, min. 46), Rodrigo; Paco Alcacer i Carles Gil (Feghouli, min. 46).
KOMENTARZE
Kiepskie tez było wyprowadzanie pilki po odbiorze, najczęściej wybicia ''na pale''. Potrzeba więcej spokoju i wykorzystania takich sytuacji do kontr.
Ale mamy młody zespol, mam nadzieje ze Nuno wyciągnie wnioski i w meczy z Atletico zagramy agresywniej i odważniej w srodku.
Pozytywne było to, ze jak już byliśmy pod polem karnym przeciwnika to stwarzaliśmy bardzo groźne akcje, mamy naprawdę kreatywnych graczy w ofensywie. I dobrze ze w obronie wygrywamy niemal wszystkie pojedynki glowkowe, przy stalych fragmentach Atletico będzie to niezwykle ważne.
Antonio Barragan od początku sezonu jest kompletnie bezużyteczny w ofensywie, gra bardzo nierówno jeśli chodzi o defensywę, dzisiaj dopuścił do dośrodkowania z czego efektem był.. gol. Ja nie mogę tego zrozumieć co w nim widzi trener? Wszyscy kibice Valencii widzą, że Hiszpan jest baaardzo słaby.. Mam cichą nadzieję, że coraz więcej szans do gry będzie dostawał Cancelo. Z trójki naszych skrzydłowych to przecież Barragan jest najsłabszym ogniwem..
Parejo.. Nasz lider? To śmieszne.. To nasz ROZGRYWAJĄCY, a jak zauważyłem już w kolejnym meczu podaje.. do tyłu, przez co akcje ofensywne rozpoczynają się od skrzydłowych.
Słaby mecz Andre, widać, że przy mocniejszym rywalu jest mu już bardzo trudno. Reszta przeciętnie, Mustafi dziś pewniej od Otamendiego tak mi się wydaje.
Ciekawy ten Augusto. Może więcej szans dostanie w następnych meczach.
Mam nadzieję, że w meczu z Atletico zagramy lepiej, nie dopuścimy do tylu stałych fragmentów gry pod bramką, bo nas wypunktują.
Ogólnie co do meczu, cieszy remis przy przeciętnej (momentami bardzo słabej) postawie CAŁEJ drużyny. Rozumiem, że dla niektórych to wina wyłącznie Barragana i Parejo. Sam zastanawiam się gdzie byli przy bramce dla Valencii, że zamiast nich wykończeniem akcji musiał zająć się Paco z Gilem ;-).
Namaszczany na "mistrza" w tym meczu Gaya niczym się nie wykazał - był równie skutecznie ogrywany w obronie co i Barragan na drugim skrzydle. Muszę się jednak zgodzić, że pod koniec gdy grał w ofensywnie skutecznie rozruszał mecz... a przynajmniej chłopców od podawania piłek ;-). Winienie wyłącznie Antonio za stratę gola to też jakaś bzdura.
Co do Parejo to wydaję mi się że gdyby jego styl gry nie pasował Nuno to siedziałby na ławie - proste. Ci magicy do których to miał podawać piłkę też dzisiaj nie istnieli - vide Andre Gomes.
Nie żebym był ich jakimś ukrytym fanem, co to to nie :-), ale też jestem daleki od zwalania winy za słabą grę CAŁEJ (jeszcze raz to podkreślam) drużyny na tą dwójkę.
Z góry przepraszam, w razie gdybym komuś zrujnował światopogląd swoją opinią ;-)
Z Sevillą i RSSS dostajemy na wyjazdach baty a tu 2 ramisy. Więc jeżeli chodzi o wyniki to jest progres.
Problem w tym że wynik jest lepszy od gry...
Dzisiaj nasz środek pola został zjedzony przez agresywną grę RSSS pressingiem.
Andre Gomes i Parejo grali padakę, Fuego cos tam walczył, Augusto już chyba najlepiej.
Ogólnie piłka zamiast na murawie była ciągle w powietrzu przez co nasi nie mogli grać swojej piłki.
Daliśmy się zdominować ale dobrze bo Nuno wyciagnie wnioski.
Vela dzisiaj na zbyt dużo sobie pozwalał, słabszy mecz Otamendiego.
Ogólnie 2 cieżkie wyjazdy i 2 remisy, nie jest źle a to drużyna w budowie.
Za tydzień Atletico na Mestalla - będę zadowolony z remisu.
Racja, Alves to już klasa sama w sobie, wyciągał dzisiaj co trzeba. Nie wiem, czy przy bramce mógł być lepiej ustawiony czy nie. Równie dobrze Agirretxe mógł trącić piłkę i chyba nie można zrzucić winy za bramkę na kogoś konkretnego - ot taki babol, nie pierwszy i nie ostatni :-).
Pisząc o drużynie chodziło mi o graczy z pola, ale fakt, że mogło to być niejasne :-). Wszyscy oni trochę przysypiali, np przy szybkich wznowieniach Sociedad, czy też w momencie kontry gdy Diego interweniował poza polem karnym i nikomu zbytnio nie śpieszyło się do powrotu po stracie piłki.
Dorzucę jeszcze, że podobały mi się szybkie zmiany Nuno. Nie czekał tylko spróbował od razu wpłynąć na obraz gry w środku pola. Druga połowa była już lepsza, jednak chyba za dużo rzeczy dzisiaj po prostu nie zagrało ze sobą. Może gdyby tak dopuszczalna była zmiana połowy składu w trakcie meczu? ;-)
W każdym razie podoba mi się obecna drużyna i myślę, że chłopaków jak i trenera stać na wiele i z przyjemnością będę oglądał następne mecze :-). Mam nadzieję, że tydzień wystarczy by ekipa odsapnęła i z nowymi siłami wyszła na Atletico grać jak równy z równym.
I nie chodzi mi o dzisiejszy mecz - o dłuższą tendencję Daniego.
Skoro operuje z głębi pola za Gomesem to gdzie ma podawać? Walić 30m piłę na przełaj? Bez przesady też z tym podawaniem do obrońców, które mu się zarzuca.
Podania Parejo z dzisiejszego meczu: LINK
Podania Xaviego z meczu z Granadą:
LINK
Hmm, czyli jak się dobrze przyjrzeć to Xavi to taki Parejo tylko dwa razy gorszy bo dwa razy więcej podaje w poprzek i do tyłu ;-).
W 100% zgadzam się jedynie z tym, że brakuje mu charakteru i pazura do bycia kapitanem.
Czemu nie łapał jej, to było zwykłe dośrodkowanie lecące na bramkę a on piłkę odpuścił.
Mamy młody zespół, mimo braku przygotowania i organizacji z lepszym trudniejszym na JEGO TERENIE wyciagnelismy remis. Cieszy do tego bramka Gila była mu potrzebna.
Przypominam ze przed pierwsza kolejka narzekalismy ze brakuje 1-3 transferów. Co się okazuje skład mamy na pewno na top 4 a jak pocisna nasi to 3 miejsce jest w zasięgu.
Nie narzekajmy jak kibice Realu M. ze szkoda ze tylko 2:0 a nie 5.
Po poczatku sezonu każdy ma marzenia na lepsze ale jesteśmy niepokonana druzyna w tym sezonie.
Uważam ze czasem łatwiej się gra u siebie z RM/FCB niż na wyjeździe z Sevilla czy Sociedad.
Wczoraj znowu zobaczyłem Valencię bojaźliwą i niepewną. Miałem wrażenie, że wyszli na boisko żeby nie przegrać, a nie po to żeby wygrać.
Umiejętności starczyło na wygrane z ogórkami, teraz szczęśliwy temis ze średniakiem.
To fakt, nie szło nam ostatnio z RSS, ale co to za usprawiedliwienie?
Nie chcę wystawiać indywidualnych ocen - w sumie zawiodła cała drużyna. Jednak od niektórych wymaga się więcej - Gomes - jakby go nie było, a Parejo jak często - bez wyrazu, żaden z niego lider. Typ papierowego lidera.
Najbardziej zdegustowany jestem brakiem walki - z takim rywalem trzeba gryżć trawę, a tu jakaś cienizna. Być może apetyty były za duże, VCF to nie jest (jeszcze) klasowa drużyna której można się specjalnie obawiać.
Co do meczu to także uważam, ze Alves nie uratował nam meczu. Strzały przecinika były groźne, ale z dystansu i "wygodne" do obrony. Pomimo błędów w defensywie to skutecznie broniliśmy dostępu do bramki. Oczywiście nie licząc tej jednej sytuacji.
Remis na Anoeta jest cenny - biorąc pod uwagę styl w jakim go uzyskaliśmy jest jak gwiazdka z nieba. Szkoda tylko, że zostaliśmy tak mocno wykartkowani. Vela mnie tak irytował, że gdybym to ja biegał po boisku to dostałbym czerwoną kartkę za - przepraszam - strzał zaciśniętą pięścią prosto w twarz.
Mecz był bardzo słabiutki w naszym wykonaniu. Nuno ma okazję się wykazać i podnieść zespół w meczu z Atletico - jak nie wynikiem to chociaż stylem. Mamy młody zespół, jestem pełen wiary w ten projekt, wierzę w to wszystko i wygląda to najlepiej od wielu, wielu lat. Kubeł zimnej wody się przyda, na otrzeźwienie.
Na zakończenie - bardzo fajnie i pewnie wyglądał Orban, zaskakuje mnie zdecydowanie pozytywnie.
Wam to nie dogodzisz. To jest liga i przyzwyczajcie się ze nie da się równo przez cały czas grac tym bardziej jak ma się młoda niezgrada w 100% nie doświadczona na tyle drużynę.
Filipe też wypadł całkiem nieźle.
fuh, nie stać ciebie na nic więcej?
Znowu jakieś obsesje?
« Wsteczskomentuj