Derby dla Levante
11.05.2014; 00:05
Wygrana Żab
Pomimo zapowiedzi, że Valencia będzie walczyła, aby sezon zakończyć wygranymi, stało się zupełnie inaczej. Po słabym spotkaniu Nietoperze ulegli Levante 0:2 i spadli o kolejną pozycję w tabeli. Bramki dla rywali zdobywali Angel oraz Ivanschitz.
Przed spotkaniem mogliśmy słyszeć mnóstwo zapowiedzi o walce w derbowym spotkaniu, by godnie zakończyć sezon. Pizzi od początku do gry desygnował miedzy innymi Philippe Senderosa, który wraca po kontuzji. W środku pola od początku wystąpił Javi Fuego, zamiast Seydou Keity.
Levante zdecydowanie lepiej weszło w mecz, natomiast w poczynaniach graczy Pizziego ewidentnie widać było niespecjalny brak motywacji – pomimo wspominanych przedmeczowych zapowiedzi. Miejscowi szybko mieli dobrą okazję by wyjść na prowadzenie. Dobre podanie otrzymał Casasedus, ale jego strzał pozostawił wiele do życzenia, bowiem futbolówka ostatecznie wylądowała na… aucie.
Chwilę później walencka drużyna stworzyła sobie – uprzedzając fakty – najlepszą szansę w całym spotkaniu. Feghouli na prawej stronie dośrodkował wysoką piłkę w polu karnym, a ta spadła pod nogi Fede. Młody Argentyńczyk bez namysłu huknął na bramkę Keylora Navasa, a tego wyręczył Lukas Vyntra wybijając futbolówkę sprzed linii bramkowej.
Inicjatywa wciąż należała do Żab. Levante należał się również rzut karny. Po fatalnym błędzie Ricardo Costy w świetnej sytuacji znalazł się David Barral, a błąd kolegi z drużyny naprawiał Philippe Senderos. Szwajcar zrobił to jednak źle faulując rywala, jednakże błąd popełnił arbiter, który postanowił nie wskazywać na wapno.
Po przerwie obraz gry praktycznie nie uległ zmianie, a przewagę wciąż mieli piłkarze Caparrosa. Gol, który był kwestą czasu w końcu padł po ponad godzinie gry. Fatalny błąd popełnił Ricardo Costa, który otarł wysoko zawieszoną piłkę pod własnym polem karnym, po czym dopadł do niej Angel. Kontakt z futbolówką Portugalczyka spowodował, że spalonego nie było, a sędzia, choć się wahał, ostatecznie bramkę uznał.
Swoje winy odkupić chciał Ricardo Costa. Kapitan walenckiego zespołu doszedł do sytuacji po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a po jego główce piłka trafiła w górną część siatki. Tymczasem to Żaby dobiły Valencię. Fatalnie wyglądająca defensywa Los Ches została łatwo rozmontowana, a formalności dopełnił Ivanschitz. 2:0.
Valencia w samej końcówce zerwała się do ataków, jednak zarówno strzały Jonasa, Feghouliego jak i Pereiry nie zaskoczyły Navasa. Levante wygrało 2:0 obejmując władzę w Walencji trzeci raz w historii. Za tydzień mecz z Celtą Vigo – kolejny, a zarazem ostatni o pietruszkę. Na szczęście.
Levante: Keylor Navas, Pedro López, Vyntra, David Navarro, Juanfran, Sissoko, Simao, Diop (Xumetra, m.51), Víctor Casadesús, Rubén (Ivanschitz, m.59) y Barral (Ángel, m.68)
Valencia: Diego Alves, Joao Pereira, Ricardo Costa, Senderos, Bernat, Javi Fuego (Vinicius, m.75), Parejo, Feghouli, Vargas, Fede Cartabia (Piatti, m.68)y Paco Alcácer (Jonas, m.58).
Zobacz gole:
UWAGA! Jeśli sądzisz, że mógłbyś wspomóc swoją ulubioną stronę w tworzeniu pakietu meczowego i chciałbyś by twoje przemyślenia trafiały do newsów, masz taką możliwość. Wystarczy, że napiszesz post na Twitterze, w treści którego zamieścisz hashtag: #VCFpl. Najbardziej błyskotliwe opinie będą publikowane w zapowiedziach, pomeczówkach czy ocenach redakcji, a najciekawsze z nich trafią na nasz facebook'owy fanpage.
KOMENTARZE
Alves 0 - zawalił przy bramce
Joao 0 - zawalił przy bramce
Costa 0 - zawalił przy dwóch bramkach Senderos - zawalił przy dwóch bramkach Bernat - zawalił przy bramce
Fuego - zawalił przy bramce
Parejo 8 - wspaniale rozdzielał piłki, miał 99% celności podań, 64 podania kluczowe, jeden tysiąc kontaktów z piłką, wprowadzał spokój na boisku, opanował środek pola, zachwycał techniką i stałymi fragmentami gry
Feghouli 0 - kompletnie niewidoczny
Vargas 0 - kompletnie niewidoczny
Fede 0 - kompletnie niewidoczny
Alcácer 0 - kompletnie niewidoczny
Gracz meczu: Parejo.
;) Nie pogniewajcie się, Redaktory, ok??? :)))))
Wang? Wanda? Wonga.com? Jeden czort ich wie... ;)
Amadeo to kolejna niedojda i dzięki jego decyzjom jak szybko można podliczyć VCF straciła 21mln - najpierw dał 2-letni kontrakt na bardzo dobrych warunkach żółtodziobowi, podczas gdy miał postarać się o trenera z doświadczeniem, co obiecywał przejmując klub, a potem odpalił bogu ducha winnego Braulio, który zaangażował się i kształtował pomysł nowego projektu sportowego pod tytułem Valencia. Co więcej, zwolnił człowieka za którego ręczył i twierdził, że to "najwłaściwsza osoba na właściwym miejscu, mająca DNA Valencii" (Jakie DNA ja się pytam do stu piorunów?!), jednocześnie przyznając się do błędu.
W rezultacie kolejny rok nie zagramy w LM i nie dostaniemy 18mln za sam start w tejże. Mało tego! Znów zatrudniono trenera z małym doświadczeniem, a już na pewno żadnym w europejskiej piłce, który rezultatami nie odstaje od poprzednika. Dziwne jest jednak to, że na Serba tak psioczono, podczas gdy okazuje się, że Pizzi punktuje tak samo albo gorzej. Podwójne standardy? Najwyraźniej.
Zresztą, Valverde pokazał, co sądzi o Salvo i jego projekcie.
Sorry za chaotyczną konstrukcję; co chciałem dzisiaj przekazać, przekazałem.
Vicente73, #3 trafny komentarz hehe :)
PS żeby tylko nie okazało się, że to jednak Willy Wonka i jego fabryka czekolady, a nie Wanga, Wang i inne kropkakomy.
PS2 A może Wanda i Banda?
Twoim zdaniem winą Salvo jest to, że nie gramy w Lidze Mistrzów? A ja myślałem, ze to piłkarze biegają po boisku. On zatrudnił Djukicia, to fakt, ale to piłkarze się na niego obrazili i nie zamierzali się starać. Nie Salvo. Przyznał się do błędu zwalniając go? A Twoim zdaniem powinien się nie przyznawać, dalej udawać, że Miro spełnia postawione przed nim wymagania? Umiejętność przyznania się do błędu świadczy o klasie każdego człowieka. Przedłużył umowę z Seatem - nawet jeśli dostał za to samochód, to co, miał go nie przyjąć? Ja też bym przyjął, jak pewnie większość użytkowników.
Druga rzecz - Pizzi punktuje tak samo albo gorzej? Możliwe, ale to pod jego wodzą piłkarze dali nam pierwsze od lat zwycięstwo z Barceloną, pokazali charakter i zaangażowanie z Sevillą, wreszcie odwrócili wynik z Basel. Małe rzeczy, a cieszą.
Bankia b.poważnie podchodzi, ale do swoich interesów. Mieliśmy okazję przekonać się o tym wielokrotnie. Niestety ich interesy mają niewiele wspólnego z interesami VCF.
Dziwnie wygląda ten układ na dziś: Bankia ciągnie za wszelką cenę w stronę najlepszego DLA NICH Cerberusa, Salvo w stronę Lima, tak jakby prezydent miał w tym jakiś ukryty interes... A może ma?
I w tym wszystkim mam wrażenie, że klub jest gdzieś na boku i jego dobro liczy się najmniej.
« Wsteczskomentuj