Silva i Villa biją rekordy popularności w Japonii
12.10.2007; 19:20
Choć Valencia od kilku lat nie była na żadnym azjatyckim tournée, to jednak tamtejsza społeczność nadal interesuje się klubem. Nową żyłą reklamową stali się dwaj Davidowie - Silva i Villa, którzy w ostatnim czasie cieszą się taką samą popularnością jak niegdyś Pablo Aimar.
Po odejściu Argentyńczyka, najwięcej popularności zyskali Marchena, Albelda i Joaquin, jednak według japońskich dziennikarzy żaden z nich nie jest typem piłkarza, który może podbić serca mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Potencjalny idol, oprócz umiejętności i talentu musi mieć to coś w sobie, co go wyróżnia. Zarówno Villa, jak i Silva spełniają ten warunek.
El Guaje dzięki swoim bramkom dla Valencii, występem na Mundialu w Niemczech, a także faktem, że wygryzł legendarnego Raula Gonzaleza ze składu reprezentacji i odziedziczył jego numer, od roku konsekwencje pnie się w górę w rankingach popularności.
Z kolei Silvamania rozpoczęła się dopiero po ubiegłym sezonie, kiedy Kanaryjczyk swoją dobrą grą udowodnił, że jest w stanie godnie zastąpić poprzedniego idola - Pablo Aimara.
Popularność piłkarzy Los Ches z pewnością może cieszyć, jednak klub nie może osiąść na laurach i powinien iść za ciosem, to znaczy zorganizować w najbliższych latach azjatyckie tournée.
Po odejściu Argentyńczyka, najwięcej popularności zyskali Marchena, Albelda i Joaquin, jednak według japońskich dziennikarzy żaden z nich nie jest typem piłkarza, który może podbić serca mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Potencjalny idol, oprócz umiejętności i talentu musi mieć to coś w sobie, co go wyróżnia. Zarówno Villa, jak i Silva spełniają ten warunek.
El Guaje dzięki swoim bramkom dla Valencii, występem na Mundialu w Niemczech, a także faktem, że wygryzł legendarnego Raula Gonzaleza ze składu reprezentacji i odziedziczył jego numer, od roku konsekwencje pnie się w górę w rankingach popularności.
Z kolei Silvamania rozpoczęła się dopiero po ubiegłym sezonie, kiedy Kanaryjczyk swoją dobrą grą udowodnił, że jest w stanie godnie zastąpić poprzedniego idola - Pablo Aimara.
Popularność piłkarzy Los Ches z pewnością może cieszyć, jednak klub nie może osiąść na laurach i powinien iść za ciosem, to znaczy zorganizować w najbliższych latach azjatyckie tournée.
KOMENTARZE
« Wsteczskomentuj