sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Varona podał się do dymisji!

Zdzisław Lewicki, 18.04.2013; 12:46

Ciąg dalszy zamieszania

Federico Varona zrezygnował w środę z funkcji prezydenta Fundación, na której czele stał zaledwie przez trzynaście dni.

Zanim jednak przejdziemy do najnowszych informacji, galimatias wokół klubu karze nam przypomnieć czytelnikom wydarzenia, które doprowadziły do pogłębienia kryzysu.

Rok 2009 przyniósł poważne załamanie finansów klubu, które spowodowało między innymi wstrzymanie prac przy budowie nowego Mestalla. W czerwcu, na skutek zawirowań na najwyższych szczeblach, z piastowanego stanowiska ustąpił Vicente Soriano.

Latem tamtego roku rozegrała się potyczka, której stawką było przejęcie władzy w klubie. Na horyzoncie pojawił się Soler, bodaj najgorsza kreatura na fotelu prezydenckim w historii Valencii, a wraz z nim tajemniczy inwestor, „Inversiones Dalport”. Historia jest niezwykle ciekawa, lecz na tyle długa i pogmatwana, że należy przyjrzeć się jej osobno; zachęcamy tym samym do zapoznania się z niezwykle wiernym opisem wydarzeń autorstwa Łukasza Kwiatka — kalendarium Dalport.

Wkrótce odbyło się walne zgromadzenie akcjonariuszy, podczas którego uchwalono operację powiększenia kapitału, sztandarowy punkt programu Javiera Gómeza. Nowym prezydentem został wybrany jego wieloletni współpracownik, Manuel Llorente.

Remedium dla budżetu i ostateczną szczepionką przeciw niechcianym, szemranym postaciom (Inversiones Dalport) miało okazać się przekazanie większości akcji Fundación Valencia CF. Organizacja weszła w posiadanie nie tylko pakietu kontrolnego, ale ponad 70% akcji klubu.

Z założenia fundacja miała zająć się dalszą odsprzedażą akcji lokalnym firmom, przekazując tym samym władzę w ręce fanów. Pieniądze na pokrycie kupna akcji pochodziły z pożyczki z Bancaji (obecnie Bankia), która zgodziła się na udzielenie kredytu aż na, szacunkowo, 80 milionów euro — głównie dzięki poręczeniu Generalitat.

Mimo upływu czterech lat, licznych prób sprzedaży parceli starego Mestalla czy niemal każdego kawałka gruntu należącego do klubu, dokapitalizowania poprzez plan Gómeza oraz masowej wyprzedaży najważniejszych zawodników, zadłużenie nadal liczone jest w setkach milionów euro.

Wielkie nadzieje należało wiązać z nie tak dawnym porozumieniem na linii bank-klub, które zakładało wznowienie prac na Nuevo Mestalla. Rozczarował się jednak ten, kto sądził, że rozpoczęcie budowy tuż przed pęknięciem bańki mydlanej (i tym samym wpędzenie w spiralę długów) było jedynym nieszczęściem.

Pogarszająca się sytuacja kraju, a także opłakana kondycja banków, przyczyniła się do rezygnacji Bankii z planu wsparcia Valencii w sfinansowaniu dalszych robót.

Na domiar złego, Fundación w drugiej połowie 2012 roku czekała zapłata pierwszej raty za pożyczkę na rzecz kupna akcji w 2009. Jej prezydent, Társilo Piles, nie dysponował odpowiednimi środkami — rozpoczęto negocjacje.

Tymczasem Manuel Llorente mógł pochwalić się trzymiesięcznym odroczeniem spłaty należności wobec banku, aż do końca marca 2013 roku (dług klubu oraz dług fundacji należy traktować rozdzielnie — pierwszy zaciągnięto na budowę nowego stadionu, od obu rosną poważne odsetki w tym samym banku). Wiosną aktualny wówczas prezydent starał się o rozłożenie długu na piętnaście do osiemnastu lat.

Następny zwrot miał miejsce w styczniu tego roku. Lokalne władze, mimo ogromnych problemów, wkroczyły do akcji i spłaciły blisko pięć milionów euro odsetek należnych Bankii za pożyczkę dla Fundación. Liczono tym samym na stanie się prawowitym właścicielem klubu.

Inaczej postanowił sąd, który na początku marca unieważnił poręczenie IFV (walenckiej instytucji finansowej) jeszcze z 2009 roku i uznał tym samym, że do spłaty odsetek nie powinno dojść — to bank jest obecnie właściwym zarządcą fundacji. Wobec takiego orzeczenia można niejako zasugerować, iż Bankia jest jednocześnie największym wierzycielem (ponad 300 milionów), jak i zarządcą największego pakietu akcji — jest dłużnikiem wobec samego siebie.

W międzyczasie postępowanie wszczęła Komisja Europejska. Pod lupę wzięto hiszpańskie kluby wspierane przez miejscowe władze — niektóre, dla przykładu, nie płacą za grę na miejskim stadionie. Rząd, oprócz interesów z Valencią, wspomógł również drugoligowego Hérculesa (osiemnaście milionów euro) oraz Elche (czternaście milionów).

Politycy, mimo negatywnego orzeczenia sądu, nie wycofali się z działania. W fundacji pozostali jedynie consejeros powiązani jednocześnie z klubem, m. in. Llorente, natomiast pozostałych zastąpiono prawnikami czy ekonomistami. Wszystko to w nadziei na jak najszybsze rozwiązanie węzła gordyjskiego.

Prezydentem został mianowany Federico Varona, rozpoczęto współpracę z Braulio Vázquezem. Nowy skład miał nie sprzedawać udziałów inwestorom, wznowić rozmowy z bankiem i pracować wspólnie z Manuelem Llorente, kontrolując jednocześnie decyzje klubu.

Llorente zaproponował piętnastu nowych członków fundacji — teoretycznie było to możliwe, ale uznano to za próbę zachowania wpływów. Wśród nowych członków mieli się znaleźć między innymi były prezydent Társilo Piles czy David Albelda i Santiago Cañizares (dwaj ostatni odmówili. Albelda uznał, że nie czuje się specjalistą ds. ekonomicznych).

Podczas gdy trwało zamieszanie wokół zmian w Fundación, Bankia złożyła apelację ws. marcowego orzeczenia sądu. Oznacza to, że — na dzień pisania tej informacji — nie możemy być pewni, kto jest właściwym zarządcą klubu.

6 kwietnia, pozbawiony większego wpływu na wydarzenia w Valencii, Llorente postanowił odejść. Decyzję argumentował tym, że nie mogą istnieć dwa równoległe zarządy.

Fernando Giner przejął na krótko stery klubu, po czym zostały one oddane Vicente Andreu. Andreu, były doradca finansowy Llorente, a ostatnio consejero, pozostanie na stanowisku przez dwa miesiące; na 4 czerwca zaplanowano nadzwyczajny zjazd akcjonariuszy.

Tymczasem nowy szef fundacji zapowiedział zmiany w wyborze Rady klubu. Varona chciał, by decydowało referendum; propozycja spotkała się jednak ze sprzeciwem wielu osób — część uważała, że to jedynie pogłębi destabilizację, część chciała, by nowa Rada została wybrana przez obecne władze.

Varona, który chciał przegłosować pomysł w czerwcu, wobec braku poparcia i mnóstwa nieprzychylnych opinii (także prywatnie), złożył wczoraj rezygnację.

Kategoria: Ogólne | EP | SD | MD | DV skomentuj Skomentuj (14)

KOMENTARZE

1. Fuh18.04.2013; 13:43
Fuhtl;dr, niech ktos strescil co sie dzieje. ;P
2. Barsa18.04.2013; 13:48
Barsanie wygląda to za ciekawie...
3. KilyVCF18.04.2013; 14:09
KilyVCFRuch bez większego znaczenia.
Powoli uczymy się które zawirowania przy klubie są istotne a które są tylko zawirowaniami heh
Chyba niewiele klubów ma tak grubą
pozasportową otoczkę, u nas przunajmniej ciekawie, walka o władze, polityczne gierki,
obrót wielkimi pieniędzmi, latynosi :)

Dobra robota z tymi odnośnikami,
można sie pogubić w tym galimatiasie.
Tyle że zawsze cofamy się do 2009 (wtedy VCF była już ostro zadłużona),
można cofnąć się bardziej,
ciekawym tworem jest Fundacja.
Kiedy powstała ? Kto ją założył ?
Czy przy jakimś innym wielkim klubie takie coś istnieje ?
Najlepszym tekstem o organizacji był informator finansowy,
zabrakło tylko wykresu akcji 'kto ile ma',
sam tego nie wiem poza tym ile posiada Fundacja.
Ostatnio się dowiedziałem że w Deportivo nikt nie może posiadać więcej niż 1 lub 5 % akcji (nie pamiętam dokładnie), biorąc to pod uwagę to struktura VCF nie jest taka najgorsza
4. inek18.04.2013; 14:43
Czyli tak zwanie wszyscy uciekają z tonącego okrętu. W tych ostatnich 5 latach były momenty że wydawało mi sie że jest progres. A my stoimy w miejscu.
Naprawdę nie lubię klubów przejmowanych przez szejków i tym podobnych (PSG, ManC), ale dla tego klubu chyba nie ma innego ratunku. Potrzeba nam inwestora, bo kto inny chciałby przejąć zespół w tak trudnej sytuacji finansowej?

Źle się dzieje w Valencii, a będzie jeszcze gorzej bez awansu do LM...
5. Barsa18.04.2013; 14:52
BarsaW Hiszpanii jest ten minus dla szejków, że "rynek" jest zdominowany przez 2 kluby i z finansowego punktu widzenia trochę średnio... chociaż we Francji podatków się nie przestraszyli więc...
6. pajacyk18.04.2013; 14:55
pajacykTak czytam i czytam i szczerze mówiąc niewiele rozumiem (z powodu sytuacji VCF a nie artykułu).
Węzeł gordyjski to rzeczywiscie chyba najlepsze okreslenie. I chyba faktycznie bez jakiegoś szejka czy oligarchy ze wschodu lepiej nie bedzie - jakkolwiek źle to brzmi...
Ech, sobie klub wybrałem. A mogłem zostać kibicem Realu i sie martwić, na co/kogo wydać kolejne milionów ojro... (żart)
7. VdV2318.04.2013; 20:07
VdV23Czasami tak myślę...ogłosić bankructwo i zacząć wszystko od nowa bez długu ;) Co myślicie ? Już ktoś tu proponował to kiedyś...
8. KempesVCF18.04.2013; 21:10
KempesVCF@VdV,
chciałbyś, żeby Valencia wyrzekła się tytułów, historii i roku założenia? Bo ogłoszenie bankructwa oznacza, że klub powstanie od nowa w roku np[. 2013 i nie będzie miał na koncie żadnych sukcesów.
9. Barsa18.04.2013; 22:25
BarsaSukcesy, sukcesami... i tak wszyscy będę kojarzyli o co biega, ale degradacja(3 czy 4 liga?) to jest ból...
10. Dzidek19.04.2013; 01:46
DzidekBrak obecności wielu szejków może dziwić — przecież Atlético czy Valencia powinny kusić świetną ligą czy błyskawicznym wskoczeniem do europejskiej czołówki w razie zastrzyku gotówki. Oczywiście długi mają ogromne, niemniej to chyba nie to stanowi aż takiego problemu dla takich ludzi. Może zarządcy ligi nie potrafią odpowiednio jej sprzedać? Marketingowo jest bardzo dobrze, ale właściwie tylko na szczeblu B&R, reszta może mało kogo obchodzić.

Nie chciałbym, by klub skończył w rękach obrzydliwie bogatego szejka. Trzeba by się jednak zastanowić czy inne rozwiązanie w ogóle istnieje. Na pewno w czerwcu będzie bardzo ciekawie.
11. inek19.04.2013; 07:49
no w czerwcu wybierają prezydenta ale nie słyszałem żeby szejki się zjawiły. nic ciekawego. wybiorą kolejnego, który "nie ma sobie nic do zarzucenia", spełni minimum albo i to nie, a u nas sie nic nie poprawi. Może troche pesymistycznie, ale kto był u nas ostatnio dobrym prezydentem? Soler? Soriano? Llorente?
12. VdV2319.04.2013; 10:29
VdV23@KempesVCF

Tytuły ,historia, rok założenia.., wiadomo ,że nie ;)Myślałem trochę w kontekście tego "długu na 15 do 18 lat ". Wszyscy wiemy co to oznacza...a w szejka nie wierzę w VCF ;) Już prędzej jakiś miliarder z Rosji .Tak jak w Monaco.
13. fischerVCF19.04.2013; 11:11
fischerVCFalbo w Alvarado :D
14. Y4R019.04.2013; 14:16
Bankructwo? Wszystko od nowa... nigdy. Nie musimy być RM czy FCB i długo nie będziemy. Ważne abyśmy grali w Pucharach i trzymali się Europy. Ja i tak nie przestane Nietoperzy Kochać.

Jakbyśmy rozwiązali klub i pozbyli się długów. Zaczynając od nowa czyli 4 ligi to jakie nie porozumienie. Nie wierzę, że Bernat i reszta młodzików chciała by tam grać. Zresztą klub nie miałby sponsorów na tyle aby tak drogich w tym przypadku piłkarzy utrzymać.
Nie jest pewne czy Nowej Valencii udałoby się awansować z roku na rok o ligę wyżej i czy w ogóle udałoby się. To nie jest proste awansować z roku na rok. Gdyż w takim przypadku zazwyczaj występuje wymiana składu chociaż w 30%. W 4 lidze sobie poradzili, ale to nie znaczy, że tym samym składem trzecią czy drugą zawojują :)

Jedyną szansą to jak każdy wie inwestorzy. Można też przez 15lat ciągnąc taką jak teraz Valencię w Europejskich Pucharach i licząc na większą kasę z praw TV. Może znajdzie się też jakiś sponsor, lepszy od Jinko.

Od paru lat dajemy radę i uszczuplamy skład.
Obecnie tzreba spzredać tych co w ostatniej chwili można na nich zarobić lub po prostu dobrze zarobić. Soldado (swoje lata), Guaita (od Barcy wyssać kasę), Diego Alves po MŚ będzie droższy o wiele bo to klasa światowa - choć ja jestem za pozostaniem jego.
Fegu, Mathieu, Tino ddo wymiany. Mój ulubiony Piatti sam już nie wiem co z nim począć. Mamy kogo sprzedać i wymienić. Tym bardziej, że nasi VCF U-19 wygrywają turniej i trzeba dać im szanse.

Największą szansą na wyjście z długu to sprzedaż starego Mestalla. To powinno być priorytetem.
Dziwię się, że innym klubom ktoś w dużej mierze sponsoruje budowę stadionu i umieszcza np nazwę swojej firmy na 20lat. Dla mnie nie musi być Nuevo Mestalla.
Szkoda, że my nie mamy szczęścia.

Tak sobie myślę, że gdy były plany i zaczęliśmy budowę stadionu i wypaliłoby to, a byliśmy klubem na topie to teraz byśmy walczyli pewnie o mistrza. Niestety wszystko to jedna wielka bajka, a raczej dramat za którą płacimy poprzez bardzo ciężkie czasy.

Może znajdzie się jakiś szejk, któremu zachce się utrzeć nosa Barcelonie i Realu.
Wtedy nie tylko my ale wreszcie cała liga odżyłaby. Mogłaby wrócić na dawny tor jak za czasów Deportivo i Valencii jak sięgali po mistrza. Gdyż Atletico już powoli idzie w dobrym kierunku - prędzej ich ktoś przejmie.
Tak jak są 2 dobre Manchestery tak będą 2 Madryty :/