sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Długa droga na szczyt

Zdzisław Lewicki, 03.02.2013; 03:14

Z magazynu o Lidze Mistrzów

„Najpierw mówiono mi, że zwariowałem” – tak na wieść o porzuceniu ojczyzny na rzecz Karaibów zareagowali najbliżsi Tino Costy. Dziś 28-letni pomocnik ma pewne miejsce w kadrze Valencii.

Na Gwadelupę przeniósł się jako nastolatek. „Przyjaciel rodziny prowadził tam klub, zaprosił mnie do siebie” – opowiada Costa. „Nie wiedziałem zbyt wiele o wyspie. Nie było tam zawodowego klubu, jednak powtarzałem wszystkim, że w ten sposób będę mógł dostać się do Europy. Mówiono mi, że... zwariowałem”.

Początki były trudne. „Często pakowałem walizki i zarzekałem się, że już tutaj nie wrócę” – przyznaje. „Następnego dnia zwyciężała silna wola”.

Zaczynał jako lewy obrońca, lecz ze względu na spore postępy został przesunięty na lewą pomoc. Później doświadczył paru nieudanych sprawdzianów w europejskich klubach, m. in. w AJ Auxerre czy Olympique Lyon.

„Trzeba było jeszcze dwóch lat na następną szansę, wówczas przeszedłem do paryskiego Racing Club”. Przeprowadzka do stolicy Francji nie była jednak sielanką. Argentyńczyk wynajmował gołe mieszkanie, bez łóżka. „I tak było trudno tam spać. Na parterze mieszkał rzeźnik, zaczynał swoje o czwartej nad ranem!”.

Po występach w dwóch kolejnych francuskich klubach, Tino trafił w 2008 roku do Montpellier HSC, wówczas występującego w Ligue 2. Zdobył bramkę w meczu przesądzającym o awansie do pierwszej ligi, udowadniając przy okazji, że nie zwariował. „Tamtego dnia po raz pierwszy poczułem się zawodowym piłkarzem” – wspomina.

Spotkanie sezonu, 38. kolejka Ligue 2: VCF Video

W 2010 roku, Valencia kupuje Costę za sześć milionów euro. „Pierwszy sezon był trudny, grałem w najlepszej lidze świata” – mówi. Aklimatyzacja przebiegła pomyślnie, czego dowodem może być chociażby występ w spotkaniu Ligi Mistrzów z Bursasporem, we wrześniu 2010 roku. „Nie mogłem uwierzyć w to, że biorę udział w tych rozgrywkach. Nie tak dawno oglądałem takie mecze ze znajomymi. Teraz miałem okazję w nich uczestniczyć, wysłuchując jedynej w swoim rodzaju melodii”.

Mając za sobą powołanie do reprezentacji Argentyny, mógłby powiedzieć, że jest spełnionym zawodnikiem. Tino Costa nie zamierza jednak na tym poprzestać. „Wszyscy mówiący, że powinienem już odpuścić najwyraźniej mnie nie znają. Zawsze wyznaczam sobie nowe cele, tak było przez minione dziesięć lat”.

Tino Costa: forum.

Kategoria: Ogólne | UEFA.com skomentuj Skomentuj (1)

KOMENTARZE

1. VdV2303.02.2013; 12:07
VdV23No ciekawych informacji się można dowiedzieć...ale czy tym rzeźnikiem nie był przypadkiem Arnold Boczek? ;D