sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Relacje naocznych świadków z Jaworzna

Redakcja, 01.02.2013; 22:14

Droga do sukcesu...

Przed kilkoma tygodniami przedstawiciele polskich kibiców Valencii walczyli w Jaworznie o zwycięstwo w turnieju fanklubów. Wstydu nie przynieśli, zajmując w końcowym rezultacie trzecie miejsce. Jak wyglądała walka o podium? Zapraszamy do przeczytania relacji Bogdana Hyrlickiego, uczestnika turnieju.

Moja przygoda z jaworznickim turniejem zaczęła się od popołudniowej wyprawy autokarem z Krakowa do Dąbrowy Górniczej. Na miejsce dojechałem około 19., będąc w stałym kontakcie z głównym "ogarniającym" cały turniej, Balcerem, który odebrał mnie ze stacji. Po uzgodnieniu dalszego planu dnia, udaliśmy się na lekki posiłek i do mieszkania Przemka, czyli po prostu Balcera. Po pozostawieniu zbędnego ekwipunku, wybraliśmy się do pobliskiego lokalu w celach rozrywkowych przy luźnej rozmowie. Warto dodać, że w barze, w którym mieliśmy przyjemność przebywać pracuje Kuba, a więc kolejny z Valencianistas. Po wypiciu kilku piw i wspólnej grze w piłkarzyki z lokalnymi graczami, opuściliśmy lokal w dobrych nastrojach. Spędziliśmy miło wieczór, a sosnowieccy ludzie, z którymi mieliśmy okazję zmierzyć się przy stoliku, okazali się bardzo sympatyczni.

Sobota, czyli właściwy dzień całej podróży, przywitała mnie śniadaniem, które przygotował dosyć wcześnie Balcer. Byłem pewien, że po takim posiłku na turnieju będę się dobrze prezentował. Do Jaworzna udaliśmy się wraz z wcześniej wspomnianym Kubą i Benym, który tego dnia był kierowcą i bardzo ułatwił nam podróż pod halę. Na miejscu czekali na nas już Kamil, Hubert, Daniel, Patryk, Adrian, Bartek, Marcin, Damian i Kuba. Z większością z nich miałem już okazję spotkać się podczas poprzednich zlotów czy turniejów, tudzież bardzo ucieszył mnie widok nowych twarzy. Po ogólnej organizacji, przebraniu się w stroje piłkarskie, udaliśmy się na parkiet celem rozegrania pierwszego spotkania.

Otwierający cały turniej mecz rozegrał się pomiędzy nami a Fan Club Barca Polska. Mecz był bardzo wyrównany i pomimo, iż zeszliśmy z boiska pokonani, mieliśmy przeświadczenie, że równie dobrze mogłoby być 1:0 dla nas lub najbardziej sprawiedliwy remis. Po konsultacji ze wszystkim zawodnikami, wyznaczyliśmy sobie za cel wygranie pozostałych meczów grupowych, żeby nie być uzależnionym od wyników konkretnych spotkań. Kolejne trzy spotkania grupowe zostały rozegrane przez nas bardzo mądrze i po wyrachowanej grze w obronie oraz skuteczności w ataku, uzyskaliśmy rezultaty 2:0, 1:0 i 1:0 kolejno z Manchesterem United, Arsenalem i Newcastle.

Wiedzieliśmy, że jesteśmy na odpowiedniej pozycji w drodze do awansu, bowiem wystarczał nam remis z Interem. Udaliśmy się więc na posiłek i po krótkiej dyskusji dotyczącej ostatniego meczu grupowego, uzyskaliśmy porozumienie odnośnie ustawienia i taktyki na mecz z kibicami reprezentującymi mediolański klub, który mecz wcześniej odprawił Manchester United aż 7:0. Pomimo szybkiej straty bramki, dowiedliśmy, że jesteśmy waleczną ekipą i odrobiliśmy stratę z nawiązką przez co na 4 minuty przed zakończeniem spotkania prowadziliśmy 4:1 i musielibyśmy stracić aż 4 bramki, aby utracić teoretycznie uzyskany już awans. Zmiany, które dokonaliśmy po strzeleniu ostatniej bramki, wprowadziły lekki chaos w naszych poczynaniach. Poskutkowało to utratą dwóch goli i zażartą walką do ostatniego gwizdka, który okazał się sygnałem do świętowania naszego awansu.

Osobiście uważam, że ten mecz był najciekawszym spotkaniem spośród wszystkich rozegranych podczas całego turnieju. W półfinale czekał już na nas zespół Śląscy Cules, reprezentujący Barcelonę, z którym mieliśmy niemiłe doświadczenia podczas poprzedniego spotkania. Przegraliśmy dosyć wysoko z późniejszym tryumfatorem w roku 2012.

Po obejrzeniu spotkań o 9., 7. i 5. miejsce oraz pojedynku półfinałowego pomiędzy kibicami AC Milan a FC Barca Polska, przyszedł czas na nasz pojedynek. Mecz rozpoczęliśmy bardzo pewni swoich możliwości, zdobywając szybko bardzo dogodną okazję do zdobycia bramki w postaci rzutu karnego. Po dosyć długiej wymianie zdań z kolegami z drużyny, podszedłem osobiście do wykonywania stałego fragmentu gry. Niestety, bramkarz pozostawił nogi w rogu, przy którym miała znaleźć się piłka i odbił ją przed siebie, po chwili wybronił również dobitkę. Niewykorzystana sytuacja troszkę nas stłamsiła i dalszy bój przebiegał pod lekkie dyktando przeciwników. Regulaminowy czas gry się skończył i musieliśmy o awans stoczyć pojedynek w rzutach karnych. Lepsi w tym aspekcie okazali się przeciwnicy, a nam pozostał pojedynek z Milanem o 3. miejsce. Ten mecz rozgrywali w większym wymiarze czasowym ci, którzy podczas poprzednich potyczek nie mieli okazji do dłuższego występu na boisku. Po wyrównanym, tudzież toczonym w troszkę opadłym tempie meczu, padł wynik bezbramkowy i ponownie musieliśmy przystąpić do halowej wersji jedenastek. Tym razem, po bardzo długim boju, w który zaangażowani w rolę egzekutorów byli również bramkarze, udało nam się odnieść zwycięstwo.

Po meczu, udaliśmy się do szatni i z zadowolonymi minami wróciliśmy na końcówkę bratobójczego meczu finałowego pomiędzy fanklubami Barcelony. Lepsi okazali się nasi pogromcy z półfinału i drugi raz z rzędu odebrali nagrodę dla najlepszej drużyny turnieju. My również otrzymaliśmy puchar i dyplom za zajęte 3. miejsce i udaliśmy się na krótki pobyt w znajdującym nieopodal barze. Krótki, bo niektórzy niestety czasowo nie byli w stanie poświęcić się na wspólny pobyt w liczniejszym gronie kibiców Valencii.

Po pożegnaniu się z wyjeżdżającymi, sami udaliśmy się do mieszkania Balcera w składzie: ja, Balcer, Hubert i Daniel. Po ogólnym odświeżeniu i ustaleniu planów na wieczór, udaliśmy się do lokalu, w którym byliśmy z Balcerem w piątek. Oglądaliśmy spotkanie reprezentacji Polski w oczekiwaniu na mecz "Nietoperzy", później dowiedzieliśmy się, że niestety nie będziemy w stanie go obejrzeć z przyczyny braku odpowiedniego programu. Podjęliśmy więc decyzję, że wrócimy się do mieszkania Przemka i tam dokończmy oglądanie wyczynów piłkarzy naszego ukochanego klubu. Po zakończonym spotkaniu, nie wdawaliśmy się zbyt długo w dalsze dyskusje, ponieważ przed trojgiem z nas była jeszcze daleka podróż.

Osobiście pospałem troszkę dłużej niż było to w planach, lecz nie sposób, żeby nie obudził mnie zapach przyrządzanego posiłku przez Balcera. Po zjedzeniu, spakowaniu się i pożegnaniu, każdy udał się w swoją stronę i podziękował za wspólne towarzystwo. Dla mnie turniej był bardzo udany, fajnie się bawiłem, osiągnęliśmy dobry wynik i tylko czekać na następną możliwość spotkania. Amunt!

Bogdan Hyrlicki

Balcer oraz Beny również postanowili zrelacjonować turniej ze swojej perspektywy. Ich opisy możesz przeczytać na naszym forum

Kategoria: Ogólne | Własne skomentuj Skomentuj (3)

KOMENTARZE

1. Kamil01.02.2013; 23:42
KamilGood Job Bogdan ! ;d
2. KempesVCF02.02.2013; 00:10
KempesVCFChciało mu się pisać :D
3. Barsa02.02.2013; 12:05
BarsaDwie Barcelony w finale... ciekawa a zaraz nieciekawa perspektywa.