sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Podsumowanie sezonu 2011/2012

Bartłomiej Płonka, 24.06.2012; 00:27

Rozgrywki La Liga zakończone!

Dobiegł końca sezon 2011/2012 na hiszpańskich boiskach. Wszystko jest już wiadome - kto mistrzem, kto spadnie i kto będzie nowym beniaminkiem. Vcf.pl zaprasza na podsumowanie sezonu okiem redaktorów strony oraz komentatora Polsatu Sport, który swoje wypowiedzi udzielił specjalnie vcf.pl!

Jaki był ten sezon...

Dla niektórych rozczarowaniem, dla innych najlepszym sezonem od lat a dla jeszcze innych ciągłym zwrotem sytuacji niczym w kalejdoskopie. Był to sezon w którym na etapie półfinałowym europejskich pucharów było aż pięć drużyn z Hiszpanii. W dodatku w ligowej hierarchii często panował wielki ścisk, szczególnie w rejonach miejsc 4-11. Lecz wciąż nie zmieniło się to, że nikt nie potrafił zagrozić "wielkiej dwójce" i stawić im czoła, przyłączyć się do walki o mistrzostwo. Znów różnica punktowa między drugą a trzecią ekipą w tabeli była ogromna.

Krystian Porębski (redaktor vcf.pl): Ten sezon potwierdził tylko to o czym wszyscy od dłuższego czasu wiemy. W Primera są wielkie różnice w moim odczuciu spowodowane głównie budżetami klubów. Te znowu w dużej mierze biorą się z ogromnych różnic w zyskach z praw do transmisji.

Jeszcze w rundzie jesiennej wydawało się, że Valencia jest w stanie zagrozić Realowi i Barcelonie. W pewnym momencie mogła nawet do "Dumy Katalonii" tracić zaledwie jeden punkt, a do lidera cztery. Byłaby wielka szansa na dogonienie rywali. Mniejsza z tym, że nikt Barcy i "Królewskich" nie dogonił, ale przynajmniej te straty mogłyby być mniejsze... Kiedy tego możemy doczekać?

Marcin Lepa (komentator m.in. piłki nożnej w Polsacie Sport): Obawiam się, że kolejne rozgrywki nie będą wiele różniły się od tych ledwie zakończonych. Przymiarki transferowe nakazują oczekiwać po Realu jeszcze ciekawszej gry. Barcelona stawia na nowego szkoleniowca, ale niemal ten sam skład, więc również pozostanie potwornie silna. Niestety widowiskowości La Liga różnica między Realem i Barceloną, a kolejnymi zespołami jest wciąż jest wielka.

Mistrz w Madrycie

Jak już było wspomniane znów widzieliśmy dominację Barcelony i Realu. Jednak w tym roku po trzech latach mistrzostwo powędrowało do Madrytu. Blancos wygrali w pełni zasłużenie. Przez cały czas mieli czasem o jeden, czasem więcej punktów przewagi i potrafili dotrzymać ją do końca sezonu.

Piotr Świca (redaktor vcf.pl): Od paru dobrych lat jedynymi realnymi kandydatami do mistrzostwa Hiszpanii są dwa zespoły- Real i Barcelona. Ze względu na szalejący na Półwyspie kryzys nic nie wskazuje na to, aby stan ten został przez kolejnych kilka sezonów nawet częściowo zachwiany. Real ma kadrę świetnych zawodników, którzy przede wszystkim są młodzi, głodni sukcesu. Mourinho stworzył zespół niemal kompletny, grający czasami kosmiczną piłkę. Barcelona nie gra natomiast tak, jak kiedyś. Patrząc ze zwykłą obojętnością na mecze Katalończyków dochodzę czasami do wniosku, że im się zwyczajnie nie chce grać. Podania jak na treningu w środku boiska nie sprawią, że rywal położy się na boisku i będzie błagał o najmniejszy wymiar kary. Nie zmienia to faktu, że z genialnymi Xavim i Iniestą w linii pomocy wystarczy jedno zagranie i piłka ląduje w siatce. A piłka nożna czasami jest niesprawiedliwa, często wygrywa ten, kto ma więcej szczęścia. Jednak w tym sezonie o absolutnie żadnym szczęściu mówić nie można. Real całkowicie zdominował ligę. Wystarczy popatrzeć na statystyki: średnio 2,63 punktu w lidze na mecz, 3,18 goli strzelonych przy 0,84 straconych... Jeżeli Królewscy utrzymują dotychczasową formę i z gry nie wypadnie niezmordowany superstrzelec Ronaldo nie widzę żadnego klubu, który w ostatecznym rozrachunku (podkreślam- ostatecznym) mógłby marzyć o pokonaniu Madrytczyków.

Zasługa The Special One?

Michał Świerżyński (redaktor vcf.pl): Nie. Według mnie mając takie gwiazdy w zespole, nawet średnio rozgarnięty Emery mógłby przy odrobinie wysiłku pokonać Barcelonę. Ten zespół nie zdobywał mistrzostw wcześniej, bo musieli zgrać się piłkarze, a że stało się to za kadencji Mou to już zbieg okoliczności.

Real wygrał w lidze, ale nie dał rady w Champions Legaue. Przez niemal cały czas w Lidze Mistrzów klub z Madrytu grał z europejskimi średniakami jak Ajax z Amsterdamu czy CSKA Moskwa. W ćwierćfinale nie miał prawa nie pokonać APOELU Nikozja. Dopiero w półfinale spotkał się już z bardzo wymagającym rywalem.

Bartłomiej Płonka (redaktor vcf.pl): Nie ma co ukrywać, Real grał na początku ze średniakami. Mimo to myślę, że zasłużenie awansowali do półfinału. I uważam, że gdyby zamiast np. APOELU trafił im się Milan to scenariusz byłby taki sam. Jednak w półfinale trafili na lepszą drużynę od siebie. Bayern niesamowicie zdominował Real na ich terenie i zasłużenie awansował do finału. Przyznam, że mnie to zaskoczyło.

Barca goniła, ale nie dogoniła

Przez niemal cały sezon piłkarze Pepa Guardioli gonili madrycki Real. Czy kluczem do utrzymania prowadzenia dla Realu były Gran Derbi 21 kwietnia, kiedy to "Królewscy" ograli Barcelonę 2:1 na Camp Nou?

Dominik Piechota (redaktor vcf.pl): Niekoniecznie zwycięstwo Realu na Camp Nou było kluczowe. Naprawdę to zdecydowała regularność oraz mała liczba pomyłek w przeciągu całego sezonu. Real zasłużył na zwycięstwo, ponieważ byli skoncentrowani i udowadniali to w każdym spotkaniu. Po prostu przejęli dominację nad tą ligą, o czym świadczy liczba stu zdobytych punktów. Myślę, że nawet porażka w bezpośrednim pojedynku nie odebrałaby mistrzostwa drużynie ze stolicy.

W dodatku w tym sezonie Katalończycy przegrali walkę o La Liga a także o Ligę Mistrzów, ulegając w półfinale londyńskiej Chelsea. Wygrali klubowe mistrzostwa świata i Puchar Hiszpanii.

Jakub Pietrzak (redaktor vcf.pl): Futbol jest jednym z najmniej przewidywalnych sportów. O żadnej niesprawiedliwości nie może być jednak mowy. Niesprawiedliwe byłoby, gdyby Chelsea wygrała ten mecz dzięki błędom arbitra - nic takiego jednak nie miało miejsca. I chyba nikomu nie przeszkadzało, że w Monachium nie musieliśmy oglądać piłkarzy Barcelony podających sobie piłkę w poprzek boiska przez 90 minut.

Po sezonie z drużyny wicemistrzów Hiszpanii odszedł Pep Guardiola, który zakończył swoją czteroletnią przygodę z klubem z Camp Nou mając na swoim koncie bardzo dużo triumfów. Czy gra Barcelony może ulec zmianie? Czy cokolwiek może się zmienić?

Piotr Świca: Guardiola kreowany jest na cudotwórcę, zbawcę, który tchnął w Barcelonę nowe życie. Ciężko mi jest określić mi, czy chociaż połowę tych słów uznać można za prawdę. Równie dobrze na ławce trenerskiej podczas meczów zasiadać mogłaby małpa, która rzuciłaby na boisko piłkę, a gracze Barcelony i tak graliby tak samo. To, jakim naprawdę był trenerem, dowiemy się, gdy obejmie zespół słabszy kadrowo od Barcelony. Jeżeli osiągnie z nim sukcesy jak niegdyś w swoim starym klubie, uchylę czoła. Póki co do Guardioli jako trenera jestem nastawiony sceptycznie. Jednak przyznać trzeba, że Pep był świetnym psychologiem. Ciężko powiedzieć, czy jego odejście znacząco wpłynie na mentalność zawodników. To również okaże się dopiero w trakcie trwania sezonu.

Trzeci raz trzecia znów Valencia

W niesamowity obrót spraw obfitował sezon dla Valencii CF. "Nietoperze" przeżywali lepsze i gorsze okresy. Ostatecznie zdobyli 3. miejsce.

Gracze z Mestalla bardzo chcieli osiągnąć sukces. Dzielnie walczyli o Puchar Hiszpanii odpadając w półfinale z Barceloną. W Lidze Europy także dali z siebie wszystko odpadając również w półfinale. Tym razem musieli uznać wyższość późniejszemu triumfatorowi - Atlético Madryt.

Marcin Lepa: Myślę, że siłą rzeczy takie cele muszą przyświecać wszystkim zespołom walczącymi za plecami Realu i Barcy. O powodzeniu czasami decydują szczegóły, pojedyncze spotkania, kontuzja pojedynczych zawodników, czy lekka obniżka formy. Mimo wszystko Valencia była bliska obu postawionych celów w Copa del Rey uległa przecież w półfinale Barcelonie, a w Lidze Europy także w półfinale Atletico Madryt. Trochę bardziej szkoda może być tej drugiej porażki, bowiem wydawało się, że Valencię stać na pokonanie madrytczyków. Przyznam, że byłem zaskoczony zwłaszcza słabym występem w pierwszym starciu. Gra defensywna drużyny pozostawiała wiele do życzenia. Uniknięcie tego rodzaju wpadek mogłoby wystarczyć do triumfu.

Wiadomo, że po sezonie "Nietoperzy" obejmie Maurico Pellegrinio. Ostatnio modne robi się zatrudnianie byłych piłkarzy na trenerów. Przykładem który narzuca się pierwszy jest przecież Pep Guardiola. Dotychczasowy szkoleniowiec Los Ches, Unai Emery odchodzi do rosyjskiego Spartaka Moskwa. Bask był najdłużej pracującym trenerem w La Liga.

Piotr Świca: Unai Emery to bardzo ciężki temat. Można zarzucić mu wiele - brak dyscypliny w zespole, brak szacunku do trenera, idiotyczne zmiany, kombinacje w ustawieniu drużyny itd, itd... Moim zdaniem w Valencii sprawdził się i jeżeli piłkarze w Rosji nie wejdą mu na głowę, poradzi sobie. Jest uzdolnionym, bardzo pracowitym szkoleniowcem. Darzyłem go ogromną sympatią (co nie znaczy, że wielbiłem jego styl prowadzenia drużyny) i mam nadzieję, że na obczyźnie udowodni swój kunszt.

Málaga w eliminacjach Ligi Mistrzów

Piłkarze Málagi spełnili oczekiwania i zapewnili sobie miejsce gwarantujące udział w kwalifikacjach UEFA Champions League. Swoje zrobiły pieniądze szejków czy klasa sportowa?

Krystian Porębski: Rozważne transfery oraz budowanie zespołu. Futbol bez pieniędzy dzisiaj nie istnieje, na pewno nie na poziomie profesjonalnym. Atletico także wydało ogromne pieniądze, sprowadziło gwiazdy jak Falcao czy Arda, a jednak nie poradziło sobie w lidze tak dobrze jak Malaga. Pellegrino odwalił kawał dobrej roboty mieszając doświadczenie Cazorli czy Joaquina z młodymi talentami jak np. Isco.

Może się wydawać, że Málaga z takimi finansami i składem aspiruje do walki nawet o mistrza. Jednak w tym sezonie nie zdołała wskoczyć do trójki. Co będzie w przyszłym sezonie? Kolejne wzmocnienia czy lepiej postawić tylko na lekkie kosmetyczne zmiany?

Bartłomiej Płonka: Moim zdaniem powalczą o europejskie puchary. Mistrzostwo? Jeszcze nie teraz, nie dla Málagi i w ogóle nie dla zespołów które ukończyły ten sezon na miejscach od trzeciego w dół.

Szanse w Lidze Mistrzów?

Jakub Pietrzak: Kto ma pieniądze, ten ma szansę na sukces w futbolu. W ostatnich latach coraz więcej klubów znajduje sobie bogatych właścicieli i na ich bogactwie buduje swoją pozycję. Pytanie tylko, czy Malaga zaskoczy już w tym sezonie, czy na sukces trzeba będzie jeszcze poczekać.

Levante i Atlético tuż za czwórką

Piłkarze "Żab" i Rojiblancos będą uczestniczyli w rozgrywkach Ligi Europy UEFA. Obie ekipy do końca miały szanse na Ligę Mistrzów, wygrały swoje spotkania w ostatniej serii gier lecz zwyciężyła także drużyna Málagi co spowodowało, że to jednak Boquerones zajęli 4. miejsce.

Levante bardzo długo plasowało się w czwórce. W dodatku na początku sezonu przez kilkanaście kolejek było liderem. Straciło go po porażkach z Osasuną Valencią. Spadło wówczas na 4. lokatę. Długo na niej się utrzymywało, ale do końca nie dotrwało. Mimo to sam awans do europejskich pucharów i miejsce 6 jest dla Levante sukcesem i możemy tą drużynę nazwać największą niespodziankę sezonu.

Michał Świerżyński: Levante to dla mnie objawienie sezonu. Myślałem, że drużyna nie przeskoczy progu 12 miejsca i miło się zdziwiłem, szczególnie ich formą z początku sezonu. W drugiej rundzie nie byli już tak przebojowi, chociaż regularnie punktowali, co pozwoliło im zająć wysokie miejsce w tabeli.

Atlético przez większość sezonu bardzo zawodziło. Było nawet niżej pierwszej dziesiątki w tabeli. Potrzebna była zmiana trenera. I jak się okazało przyjęcie Simeone zrobiło Los Colchoneros bardzo dobrze. Zawodnicy ze stolicy w końcówce mieli jeszcze szanse na Ligę Mistrzów.

Dominik Piechota: Cały sezon ligowy mógł być rozczarowaniem dla klubu z Madrytu. 5 lokata to niezły wynik, ale zawdzięczają go końcówce sezonu. Liga Mistrzów powinna być celem minimum dla zespołu potrafiącego wydać 40 milionów na jednego zawodnika. W przeciągu całego sezonu zbyt głupio tracili punkty i spodziewałem się po nich lepszego wyniku. Mimo wszystko, brak kwalifikacji do Champions League uważam za porażkę dla Atletico.

Rojiblancos wygrali Ligę Europy. Triumfowali tam drugi raz na przełomie trzech lat. W półfinale ograli Valencię a w finale byli górą zwyciężając inny zespół z La Liga, Athletic Club.

Krystian Porębski: Puchar to zawsze puchar, ciężko mówić o nieudanym sezonie w takim wypadku. Jednak mając taki skład, zarząd, zawodnicy jak i kibice mogą czuć niedosyt co do pozycji w lidze.

Niesamowity Falcao - Kolumbijczyk po raz drugi został królem strzelców w Europa League. W sumie w tym sezonie strzelił dla Atlético 36 goli. Już pojawiały się plotki o zainteresowaniu Radamelem przez choćby Chelsea, które rzekomo ma wyłożyć na stół 15 milionów EURO plus Fernando Torresa, który jest wychowankiem zespołu z Calderon i jak nie raz podkreślał w sercu ma tak naprawdę tylko jeden klub - Atlético.

Bartłomiej Płonka: Falcao to kapitalny zawodnik, zawodnik który w tym sezonie mnie niesamowicie zauroczył swoją grą, pięknymi golami. Popularny El Tigre to taki typowy łowca bramek. Bardziej poluje niż jest zawodnikiem do gry. Co do Chelsea to myślę, że przechodzić nie powinien. To byłby krok w tył. Mi ten gracz pasuje do hiszpańskiego czy też portugalskiego stylu gry, co potwierdził w meczach. Po drugie jest o klasę, nawet na tą chwilę o dwie lepszy od Torresa, którego uważam za mimo wszystko przereklamowanego napastnika.

Zawiedzeni w Sewilli, niezłe pozycje Osasuny i Mallorki

Miniony sezon dla Sevilli FC można określić jako przegrany. Mający ogromny potencjał do walki nie tylko o awans do pucharów europejskich, ale także o ich zdobywanie piłkarze z Andaluzji nie awansowali nawet do Europa League. W lidze cały czas spisywali się średnio i zakończyli sezon jako dziewiąci. Do tego szybko odpadli w Pucharze Króla, a na samym początku sezonu nie dali rady w eliminacjach Ligi Europy niemieckiemu Hanoverowi 96. Nie ma wątpliwości, że wakacje będą dla klubu z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán bardzo nerwowe.

Sevilla od paru dobrych lat liczyła się w czołówce. Przecież nie tak dawno zdobyła dwa Puchary UEFA z rzędu i triumfowała w Copa del Rey. Teraz zespół Palangas miał zająć co najmniej 4. miejsce.

Bartłomiej Płonka: Sevilla mnie bardzo zawiodła. Spodziewałem się po nich czegoś o wiele więcej. Jednak w przyszłym sezonie myślę, że powalczą o Ligę Mistrzów.

Dla Osasuny i Mallorki ten sezon można zaliczyć do dobrych w ich wykonaniu. Obie drużyny zajęły siódme i ósme lokaty. Mallorca jeszcze przed ostatnią kolejką miała szanse (w sumie to tylko matematyczne) na Ligę Mistrzów. Osasuna przez cały sezon okupowała miejsca dające prawo gry w pucharach lub była tuż za nimi. Rozgrywki właśnie tak skończyła.

Dominik Piechota: Osasuna i Mallorca sprawiły niespodziankę, ale niejednokrotnie udowadniały wcześniej, że obie ekipy stać na większy wyczyn. Z tymi "sensacjami" bywa różnie, ponieważ najczęściej jest to jeden sezon, a później czas na powrót do szarości. Jeżeli kluby nie pozbędą się najlepszych zawodników i trafią z formą to za rok mogą walczyć o miano największej niespodzianki sezonu. W tym roku bezsprzecznie sensacją okazał się beniaminek Levante.

Athletic zauroczyło swoją grą

Mimo iż Baskowie zajęli dopiero 10. miejsce w ligowej tabeli wszystkich zaskoczyli swoim stylem gry. Świadczą o tym chociażby dwa finały - Pucharu Hiszpanii i Ligi Europy. Właśnie w drodze do finału w Bukareszcie gracze z Bilbao żegnali takie firmy jak PSG, Manchester United, Schalke 04 czy Sporting Lizbona. W lidze jakby sił nie wystarczyło...

Michał Świerzyński: Odpowiedź jest prosta, przynajmniej tak mi się wydaje. Baskowie, zaskoczeni swoimi początkowymi sukcesami w Europie, postanowili skupić się bardziej na spotkaniach w Lidze Europy. Gdyby grali w lidze tak, jak grali w spotkaniach pucharowych, mogliby zająć trzecie miejsce naszym kosztem. Przyjęli ze spokojem miejsce w środku tabeli (co ostatnio jest dla nich normą) aby odnieść sukces w LE. Możliwe, że były to odgórne wskazania. Szkoda, że Baskom zabrakło sił/szczęścia w finale, gdzie nie zasłużyli na 0:3.

Jakub Pietrzak: Nie jest niczym przyjemnym dotrzeć do finału europejskiego pucharu i go przegrać. Jednak należy spojrzeć, gdzie był Athletic jeszcze rok temu - z drużyny środka tabeli uczynił genialny Marcelo Bielsa ekipę na najwyższym, europejskim poziomie. Athletic w tym sezonie rozegrał niesamowitą ilość meczy - zmęczenie nie pozwoliło niestety postawić kropki nad "i" w Lidze Europy, jednak nie mam wątpliwości, że Athletic w ostatnich miesiącach poczynił kilka milowych kroków do przodu.

Wszystko fantastycznie poukładał Marcelo Bielsa. Argentyński szkoleniowiec był po tych sukcesach łączony między innymi z Barceloną czy Chelsea. Bielsa jednak zostanie w kaju Basków.

Marcin Lepa: Postawa Athleticku była największą niespodzianką minionego sezonu w Europie. Przyznam, że jestem wielkim fanem Marcelo Bielsy i jego pomysłu na futbol. Ceniłem go już kiedy prowadził zespoły w Argentynie, kibicowałem mu, gdy objął reprezentację swego kraju, a potem Chile. Nie inaczej jest teraz. Jego ofensywny i prosty futbol to radość dla oka. Jś li poparte jest to wynikami, to można mu tylko gratulować. Bielsa to dla mnie trener roku w Hiszpanii.

Los Leones zagrali jeszcze finał Copa del Rey z Barceloną. Tam faworytami na pewno nie byli i przegrali 0:3.. Nie ma jednak wątpliwości, że za pracę i wysiłek Baskom nalżey się szacunek.

Piotr Świca: Ostatni mecz w Pucharze Króla nie wyszedł Baskom zbyt dobrze. A szkoda, bo był to finał rozgrywek. W zespole tym drzemie ogromny potencjał. Bilbao jest w bardzo komfortowej sytuacji. Nie ciąży na nich żadna większa presja, a zespół gra ładną i ciekawą piłkę. No i ten Muniain... Mam nadzieję, że Athletic nie zostanie postawiony pod ścianą i nie będzie zmuszony do sprzedaży największych gwiazd, jak to zrobiła Valencia. Za parę sezonów klub ten może grać o najwyższe cele.

Bardzo ciekawy sposób preferują władze Los Leones. W Athletic mogą grać piłkarze tylko mający baskijskie korzenie.

Espanyol skończył nisko, Real Sociedad, Betis i Getafe spokojnie utrzymane

W pewnym momencie wydawało się, że piłkarze Espanyol Barcelona są w stanie powalczyć o Ligę Europy. Jednak "Papużki" w ostatnich pięciu meczach sezonu zgromadziły zaledwie jeden punkt i na koniec objęli 14. lokatę.

Real Sociedad San Sebastian spokojnie utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Baskowie przez cały sezon znajdowali się w bezpiecznej strefie, jakby kontrolowali sytuację. Zakończyli go tuż za pierwszą dziesiątką. Piłkarze Erreala to drużyna...

Krystian Porębski: ...nieprzewidywalna. Bardzo dobrze spisywali się z zespołami lepszymi. Zremisowali przecież z Barceloną, dwa razy wygrali z Valencią, raz z Malagą, a mimo to potrafili przegrać z Granadą 1:4. To drużyna perspektywiczna mająca wielki potencjał zwłaszcza w ataku. Jeśli uda im się zatrzymać takich piłkarzy jak Griezmann czy Imanol Agirretxe w niedalekiej przyszło ci Baskowie mogą bić się o europejskie puchary.

Jeszcze po ośmiu pierwszych kolejkach gracze Betisu byli liderami. Później jednak zanotowali passę fatalnych meczów ii spadli na o wiele niższe miejsce. W dalszej czę ci sezonu przeważnie cały czas byli bezpieczni, kręcili się w środku tabeli. Z tej karuzeli wylądowali na 12. pozycji.

Bartłomiej Płonka: Normalne, że po pierwszych kilku kolejkach średniak ligi jest na początku ligowej stawki. Tabela wtedy nic wielkiego nam nie może powiedzieć. Betis zajął 12. miejsce, które jak najbardziej odzwierciedla postawę tej drużyny w tym sezonie. Myślę, że to dobry wynik dla beniaminka.

Z kolei skakanie niżej i wyżej urządzili sobie zawodnicy Getafe UD. Azulones raz byli zagrożeni spadkiem, później mieli szanse na puchary, szanse które zgasły na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu. Ostatnie dwa mecze piłkarze Getafe zagrali tylko dlatego, że musieli. Tak przynajmniej się wydawało. Spowodowało to trzynastkę na koniec.

Zażarta walka o utrzymanie

Któż po rozpoczęciu rundy rewanżowej uznał, że Real Saragossa zdoła się utrzymać? Takich było chyba mało. Graniczyło to z cudem. Owy cud się dokonał i Manos nie dość, że się utrzymali to dali radę wspiąć się w ligowej hierarchii aż na miejsce szesnaste. Można śmiało uznać to za utrzymanie wbrew naturze.

Dominik Piechota: Real Saragossa ma zadatki na więcej niż przeciętny klub, więc po prostu nie można nazwać tego cudem. Wizja spadku odsłoniła zawodnikom oczy i zmusiła do większego zaangażowania. Zawodnicy po prostuudowodnili, że potrafią porządnie się zmotywować i wywalczyć wyznaczony cel. Real zwyczajnie dał przykład innym drużynom zagrożonym spadkiem, że walka trwa do końca. Myślę, że jeżeli zawodnicy będą potrafili prezentować się tak przez cały sezon to w niedługim czasie powrócą lata świetności Saragossy.

Straty Blanquillos do bezpiecznego położenia w tabeli wynosiły w pewnym momencie nawet 12 punktów. Co z tego? Podopieczni Aguirre kilka kolejek od rundy rewanżowej nabrali wiatru w żagle i zaczęli zbierać "oczka", które były im potrzebne jak rybie woda. Od zwycięstwa na początku marca z Villarreal Real powoli się rozkręcał. Ostatecznie zdołał utrzymać się w lidze.

Określano je jako jedno z zaskoczeń sezonu - Rayo Vallecano, które w pewnym momencie było pewne ligowego bytu. W sumie to powinienem napisać "chyba".Gracze z Madrytu pod koniec byli myślami na urlopach i o mało co nie zrobiliby sobie psikusa.

Po kilku przegranych z rzędu Rayo aby się utrzymać musiało wygrać z Granadą by nie spoglądać na wyniki innych ekip. Czyżby wtedy nastąpiła odmiana? Czy to zasłużone utrzymanie?

Bartłomiej Płonka: Tak. Chciałem żeby się utrzymali, fajny zespół, podobał mi się. W pewnym momencie byli bardzo wysoko. Ostatecznie skończyli niżej, ale patrząc na cały sezon to mogą go zaliczyć do tych udanych.

W lidze pozostał także trzeci z beniaminków - Granada. Gracze Resinno utrzymali się na ostatnim z bezpiecznych lokat, ale już wcześniej ligowy byt mieli zagwarantowany.

Dominik Piechota: Ciekawa drużyna oparta o kilka indywidualności. Pewnie lepsze zespoły będą polować na "gwiazdy" Granady, ale jeżeli kadra minimalnie się wzmocni to mogą ponownie powalczyć o utrzymanie. Nie wróżę sukcesów tej drużynie w kilku najbliższych sezonach, ale prognozuję, że zostaną ligowym średniakiem. Utrzymanie jest w ich zasięgu, ale potrzeba trenera, który inteligentnie to wszystko poukłada.

Miejsce dla piłkarzy El Grana mogło być lepsze gdyby nie dwie ostatnie porażki. Szczególnie ta z Realem Madryt w iście frajerskich okolicznościach. W ostatniej serii gier Granadę ograło Rayo.

Krystian Porębski: Sezon ciężki dla Granady. Wystarczy spojrzeć na tabelę i od razu widać jak cienka granica dzieliła ich od spadku. Następny sezon może także być dla nich trudny. Wiele z kluczowych zawodników było tylko wypożyczonych, a w trakcie sezonu odszedł perspektywiczny pomocnik Yohan Mollo. Jeśli Granada wybroni się w następnym sezonie zarząd powinien postawić trenerowi i zawodnikom pomnik.

Każdy kto przed sezonem powiedziałby, że Villarreal spadnie uważano by go chyba zaczłowieka wyobrażającego sobie rzeczy niemal niemożliwe. Jednak "Żółta Łódź" nie dopłynęła do brzegu...

Villarreal skapitulował i spadł do Segunda Division. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że to ogromna sensacja, która zszokowała każdego kibica ligi hiszpańskiej.

"Żółci" od początku sezonu nie prezentowali się najlepiej. Niektórym wydawało się, że to początkowa zadyszka. Nic bardziej mylnego... W lidze Villarreal gubił punkty z uważanymi za najsłabszych.

Michał Świerżyński: Villarreal to rozczarowanie sezonu. Naprawdę trudno mi powiedzieć co się stało z tą drużyną. Zdolni zawodnicy, dobrze zarabiający, pełna motywacja (Liga Mistrzów, gra w najlepszej lidze świata)... Jedyne co przychodzi mi do głowy to wypalenie materiału, może trzeba było odświeżyć szatnię? Może zaważyły czynniki zewnętrzne?

W pewnym momencie okazało się jasne, że panowie z El Madrigal nie będą liczyć się w walce w górnej części tabeli. Pozostawała im walka o ligowy byt. Nowym trenerem został Monlina lecz niespecjalnie odmienił obraz gry.

Piotr Świca: Niestety każdy z tych trenerów dołożył swoją cegiełkę do spadku Villarealu z ligi. Kibice pamiętać będą jednak sam fakt, a o trenerach, którzy się do tego przyczynili, zapewne bardzo szybko zapomną, jak niegdyś Valencianistats zapomnieć musieli o Koemanie. Faktem jest, że pierwszy zespół został spustoszony przez plagę kontuzji. Walczył jednak do końca i niewiele zabrakło, aby się utrzymali. Winę za spadek ponosi dlatego zarówno trener, jak i cała reszta drużyny.

Villarreal wciąż nie był pewny utrzymania, wciąż błąkał się w dolnych rejonach ligowej hierarchii. Cierpliwość włodarzy się zakończyła i kolejnym nowym szkoleniowcem został Lotina.

Marcin Lepa: Villarreal to dla mnie antybohater może nawet dziesięciolecia. Klub, który w ostatnich latach zapisał się tak chwalebnie w annałach La Liga, nie może bronić się przed spadkiem. W dodatku mając taki skład! Oczywiście można mówić także o pechu, incydentach z ostatnich kolejek (zwłaszcza ostatniej), czy kontuzji Rossiego. Można przypomnieć odejście Cazorli i Capdevili, ale wydaje mi się, że prawdziwym powodem są kłopoty finansowe. Hiszpańska liga jest specyficzna i podział pieniędzy oraz wpływów bardzo nierówny. Ten sam los przecież niedawno spotkał takie kluby jak Betis, czy Deportivo La Corunę. Pytanie jak szybko Villarreal podoła kłopotom, bo jestem pewien, że wróci niedługo do Primera Division.

Na trzy kolejki przed końcem Villarreal wygrał bardzo ważne spotkanie ze Sportingiem Gijón, które przypieczętowało spadek Gijónu, a Villarreal jedna nogą pozostawał w lidze. Jednak ostatnie dwa mecze z Valencią i Atletico "Żółta Łódź Podwodna" przegrała a pozostałe wyniki ułożyły się niekorzystnie i gracze Lotiny zostali zrzuceni do Segunda.

"Mieliśmy szansę, żeby się utrzymać. Niestety, straciliśmy punkty w ostatnich minutach spotkania. Piłka nie była dla nas sprawiedliwa, ale nie możemy nikogo obwiniać za nasze porażki" - wyznał po meczu z Rojiblancos szkoleniowiec Villarrealu. Co teraz z tym klubem?

Bartłomiej Płonka: Pewnie odejdą najlepsi piłkarze jak choćby Bojra Valero. Sądzę, że po roku Villarreal wróci do hiszpańskiej elity. Wątpię aby nawiązał walkę o puchary poprzez Copa del Rey. Przyznam się, iż sam jednak po cichu cieszę się ze spadku "Żółtej Łodzi Podwodnej", bowiem niekoniecznie przepadam za tym klubem.

Pozostałymi spadkowiczami okazali się Sorting Gjión i Racing Santander. Racingustas już na kilka pojedynków przed końcem pożegnali się z La Liga. Sporting Gijón po przegranej z Villarreal 2:3 miał już tylko czysto iluzoryczne szanse na utrzymanie. Czy to zaskoczenie?

Marcin Lepa:Trochę zaskoczenie. To znaczy zakładałem, że te zespoły mogą mieć kłopoty, ale wśród spadkowiczów widziałem szybciej Granadę niż Gijon.

Beniaminkowie na przyszły sezon

Do najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii powróciło Deportivo La Coruna. Zasłużony klub w historii hiszpańskiego futbolu już na cztery kolejki przed końcem Segunda Division zapewnił sobie awans do La Liga.

Znamy także pozostałych dwóch szczęśliwców. Są nimi Celta Vigo oraz Real Valladolid.

Piotr Świca: Poprzedni sezon pokazał, że również beniaminek może okazać się groźny. Nie wolno przekreślać żadnego zespołu na starcie rozgrywek. Daję obu drużynom duże szanse na pozostanie w lidze, szczególnie Celcie. Na boisku mogą zaskoczyć niejednego pierwszoligowego weterana.

Sezon w którym hiszpańska piłka zdominowała Europę

Pięć z ośmiu drużyn, które brały udział w półfinałach Ligi Mistrzów i Ligi Europy to zespoły z Hiszpanii. Jest to wielki sukces tamtejszego futbolu. W dodatku w Lidze Europy oglądaliśmy finał pomiędzy Athletic a Atlético. Górą w tym starciu byli Los Indios.

Michał Świerżyński: La Liga ma świetne drużyny, co w końcu można było zobaczyć w wysokich fazach pucharów europejskich. Nie bez znaczenia była słaba forma takich drużyn jak np. Arsenal czy Liverpool, albo olewczy stosunek obu klubów z Manchesteru do rozgrywek Ligi Europy, gdzie premie jak na takie potęgi są śmieszne. United i City skupiły się na wewnętrznej walce pomiędzy sobą o mistrzostwo, chociaż nie tłumaczy to w żaden sposób ich żałosnej postawy w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Co do drużyn hiszpańskich, bardzo się zawiodłem na Realu i Barcelonie, które powinny znaleźć się w finale LM (a przynajmniej jedna z tych drużyn, do wyboru). Barcelona dała się uśpić i pokonać sprytnej Chelsea (Bayern w finale też), natomiast mecz Realu z Bayernem na Bernabeu był najlepszym meczem, który obejrzałem w tym sezonie. Chociaż Real nie zasługiwał nawet na dogrywkę, to ostatecznie wszystko rozstrzygnęło się po rzutach karnych, w których trochę więcej szczęścia po stronie "Królewskich" oznaczałoby dla nich finał.

Do tego Europa League zamieniła się w "Ibero ligę" lub jak kto woli "ligę iberyjską". W półfinale oglądaliśmy jeszcze jeden zespołów z Hiszpanii, Valencię i portugalski Sporting Lizbona.O czym to świadczy?

Krystian Porębski: Nie jestem pewny czy świadczy to o poziomie drużyn z Półwyspu Iberysjkiego. Sporting mógł i powinien odpaść w dwumeczu z Legią, ale szczęście im dopisało, a z Manchesterem City była to już całkiem inna drużyna. Valencia mimo nie tak trudnych rywali także mogła znaleźć się wcześniej poza burtą łajby zwanej Ligą Europy. Prawdziwą klasę pokazał Athletic, który miał najtrudniejszą drogę do finału, a jednak Atletico, które złapało dobrą formę w końcu sezonu zdobyło puchar.

Zapłakani po finale z Los Colchoneros. Tak właśnie było. Mnóstwo łez polało się po przegranym finale Ligi Europy UEFA z Atlético. Baskowie przegrali 0:3, ale wyglądało to tak jakby zjadła ich trema...czy może słaba psychika?

W Lidze Mistrzów na półfinałowym etapie widzieliśmy "wielką dwójkę". Wielu liczyło na finał Real vs. Barcelona, ale musiało obejść się smakiem. W Monachium zagrały jednak Bayern i Chelsea.

Mimo to na europejskich salonach dla hiszpańskiej klubowej piłki sezon był udany.

Dominik Piechota: Był udany, ale nie w pełni. Oczywiście zabrakło jednej rzeczy: Gran Derbi w finale. Na szczęście stało jak się stało i jestem zadowolony. Jeszcze tylko Valencia w finale Ligi Europy i sezon w europejskich pucharach uznałbym za kompletny dla hiszpańskiej piłki.

Reasumując...

Bartłomiej Płonka: Dla mnie jako kibica Valencii ten sezon był szalony i bardzo nieprzewidywalny. Szczerze, to do końca liczyłem na triumf najpierw w Copa del Rey, później w Lidze Europy. I dwa razy musiałem obejść się smakiem. Ale cóż, Barcelona w Pucharze Hiszpanii a niesamowity Falcao i jego Atletico w Lidze Europy. Znam smak złota i chciałbym doświadczyć go kolejny raz, z Valencią - może w przyszłym sezonie. A tak obiektywnie to był to sezon w którym znów panowały Real i Barcelona. Liczę, że wkrótce to się zmieni, ale w to równocześnie wątpię. Poznaliśmy nowe rewelacje jak Levante czy Osasuna. Także spadkowiczów, jednego całkowicie nieoczekiwanego, Villlarreal. Ogólnie to można powiedzieć, że sezon mi się podobał.

Marcin Lepa: Ciekawy sezon, już choćby z powodu detronizacji Barcelony, triumfu Atletico w Lidze Europy, czy zaskakującej gry Athleticu. Zaskakujący też ze względu na dorobek Realu. Nie myślałem, że aż tak będzie potrafił poprawić grę w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Chciałbym jednak, żeby różnica między czołową dwójką, a kilkoma kolejnymi zespołami zmniejszyła się, bowiem widowiskowość walki o mistrzostwo jest jednak mocno ograniczona. Pocieszeniem były wewnątrz-hiszpańskiepółfinały LE i sam finał. To były fenomenalne spotkania, a postawa hiszpańskich drużyn w europejskich pucharach świeżym oddechem pięknego futbolu. Mimo braku triumfu w Lidze Mistrzów.

Dominik Piechota: Sezon mógł się podobać, bo do ostatniej kolejki trwała walka o puchary, utrzymanie i pojedyncze lokaty. Zabrakło kilku szczegółów, ale liczę, że w kolejnym sezonie wszystko się poprawi. Valencia spisze się jeszcze lepiej, hegemonia Barcy i Realu zostanie przerwana, sędziowie zaczną być obiektywni, a w dodatku... Atletico, Sevilla lub Malaga podzielą los Villarrealu.

Michał Świerżyński: Był szalony, nieprzewidywalny (oprócz pierwszych dwóch...trzech miejsc) i magiczny. Jestem szczęściarzem, że mogę oglądać walkę Realu z Barceloną, Messiego z Ronaldo, która naprawdę urzeka.Cieszy mnie też, że reszta stawki ma ciekawe epizody (np. Baskowie w LE) i ciekawych piłkarzy. Ale ubolewam nad tym, że nie ma większej rywalizacji w walce o mistrzostwo. La Lidze przydałby się taki jeden Messi czy Ronaldo w 4 czy 5 drużynach, wtedy nie odklejałbym oczu od telewizora.

Jakub Pietrzak: Pozornie nuda. Znowu Real i Barca na szczycie, i znowu kilkadziesiąt punktów nad resztą ligi. Poza tym nie było jednak na co narzekać - do ostatniej kolejki zażarta walka o Europejskie Puchary oraz o utrzymanie. Wyczyn Zaragozy przejdzie do historii i jest dowodem na to, że w futbolu dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Villarreal, z kadrą na zdecydowanie górną połówkę tabeli, będzie musiał zadowolić się występami w Liga Adelante. Oprócz tego najlepszy w historii sezon niedocenianego Levante. Kibice, dla których liga nie kończy się na wielkiej dwójce, na pewno nie mogą narzekać na brak emocji.

Nowy sezon...

Piotr Świca: Pierwsze dwa miejsca na podium są zaklepane dla Realu i Barcelony. Za ich plecami będzie się jednak toczyć pasjonująca walka. O trzecie miejsce w lidze walczyć będzie co najmniej Valencia, Malaga, Atletico, a do tej grupy dołączyć mogą również Sevilla, Levante czy Bilbao. Sezon na pewno będzie interesujący i pełen napięcia do ostatniej kolejki. Jako zagorzały sympatyk Valencii z przykrością stwierdzić muszę, że zespołowi ciężko będzie obronić trzecie miejsce. Być może z nowym trenerem na ławce drużyna odnajdzie iskrę, której tak brakowało podczas ery Emery`ego. Niemniej jednak życzę wszystkim udanych rozgrywek, które moglibyśmy wspominać jeszcze na parę sezonów później.

Krystian Porębski: Ja mam nadzieję, że w nowym sezonie zostanie przerwana hegemonia Barcelony i Realu. Będzie to niezwykle trudne, ale gdyby jakiś klub zbliżyłby się chociaż punktowo do tej dwójki, liga stała by się o wiele ciekawsza. Teraz mamy do czynienia z podziałem na Primera A i Primera B.

Pół żartem, pół serio - kiedy doczekamy się hiszpańskiej piłki (La Liga/CDR) na sportowych antenach Polsatu?

Marcin Lepa: Mam nadzieje, że niedługo :)

Jedenastka sezonu vcf.pl: Casillas - Ramos, Puyol, Botia, Alba - Ozil, Xavi, Inesta, Arda, Ronaldo - Falcao.

Jedenastka sezonu Marcina Lepy: Casillas - Daniel Alves, Demichelis, Diaz, Jordi Alba, Ozil, Xavi, Di Maria, Messi, Falcao, C.Ronaldo.

Piłkarz sezonu: Cristiano Ronaldo

Gol sezonu: Eliseu

Mecz sezonu: Valencia Racing (4:3)

Przegrany sezonu: Villarreal

Zaskoczenie sezonu: Levante

Wyniki i statystyki

Przepraszamy bardzo za tak opóźnione podsumowanie, ale lepiej późno niż wcale.

Kategoria: Felietony | Własne skomentuj Skomentuj (21)

KOMENTARZE

1. Vicente199324.06.2012; 00:55
Vicente1993Marcin Lepa to ty przypadkiem nie gram w sampa na crazybobs z nickiem PROLEPA ?
2. Vicente199324.06.2012; 00:56
Vicente1993nie grasz*
3. mattaj24.06.2012; 01:30
mattajŚwietnie się to czyta :]
4. Barsa24.06.2012; 08:19
BarsaDobrze się czyta... ale dawać do jedenastki Xaviego, który grał w tamtym sezonie po prostu słabo a pominąć Messiego, który ustanowił rekord goli jest trochę śmieszne. Za to jedenastka redaktora Lepy ciekawa, chociaż też robiona "na siłę", wszędzie pisano o dominacji R i B a na poszczególnych pozycjach trochę mało zawodników od nich ;)
5. Barsa24.06.2012; 08:21
BarsaNo może przesada z tym "mało", obrona mnie trochę zmyliła...
6. maciek24.06.2012; 09:02
maciekDokładnie, z tym brakiem Messiego w 11 sezonu to kompromitacja. Można go nie lubić ale klasy odmówić mu nie można... facet strzelił bodajże największą ilość goli w sezonie w historii a tu go brak. Mało to obiektywne zestawienie.
7. grzesiu 8324.06.2012; 09:59
Z 11 się można zgadzać lub nie tak samo jak z brakiem Messiego, aczkolwiek jego brak jest rzeczywiście dość dziwny.
8. Acolith24.06.2012; 10:21
AcolithA ja chciałbym z miejsca pozdrowić pana Plooy'a za nazwanie mnie naiwnym, po tym jak stwierdziłem że Levante ma szanse powalczyć o europejskie puchary.... piąteczka Plooy ;]
9. SteveStiffler24.06.2012; 10:34
SteveStifflerBarsa spinasz jak dziecko o lizaczka, to tylko subiektywna opinia człeczku... Idź sobie w komentarzach na swojej stronce wpisz 11 Messich na każdej pozycji może Ci ulży :*
10. Barsa24.06.2012; 10:49
BarsaSteveStiffler Spinasz się człeczku o jeden subiektywny koment, napisz ich więcej i w każdym zrugaj Messiego, może Ci ulży, bez buziaczka, bo nie interesują mnie faceci.

ps. sorry dla innych za treść komenta, ale dostosowuję się poziomem wypowiedzi do rozmówcy, skoro inaczej nie można.
11. Barsa24.06.2012; 10:52
BarsaCiekawe też, że 3 osoby napisało coś o Messim a akurat mi się "oberwało"... rozumiem, że na tej stronie część userów na tej stronie zamierza pisać źle i czepiać się czegokolwiek i kogokolwiek związanego z Barca. To jest dopiero śmieszne.
12. mpoesp24.06.2012; 11:03
@Barsa

+1
13. KempesVCF24.06.2012; 11:38
KempesVCF@Barsa
Widocznie niektórzy jeszcze nie dorośli do pewnego poziomu ;P
14. idler24.06.2012; 14:18
idlerOsobiście twierdzę, że stanowcze stwierdzenie, jakoby pozycja w lidze i zdetronizowanie Barcelony przez Real nie było zasługą Mourinho jest żałosne. W wielkich bitwach i wojnach zasługi zbierają zawsze dowódcy, ale wszystkim Wam (takie odnoszę wrażenie) nie może przejść przez gardło słowo pochwały dla portugalskiego szkoleniowca. Jakby nie było, to on ustawiał zespół, on przeprowadzał transfery i on odpowiadał za atmosferę w szatni. No ale jasne, dla Was to pewnie nawet gdyby Smuda trenował Real to by ten sezon wygrał.

To samo się tyczy Guardioli, więc na ten temat się rozpisywać nie będę, bo powoli zaczyna mnie żenować infantylne podejście wszelkiej maści hejterów w stosunku do trenerów. Również o del Bosque mógłbym to napisać, ale ten artykuł go nie dotyczy.

Równie niezrozumiałe (żeby nie powiedzieć idiotyczne) jest dla mnie nazwanie Marcelo bielsy trenerem sezonu w La Liga. Nie chodzi mi tu o to, aby umniejszać jego, jakby nie było, mądrości w aspektach piłkarskich. No proszę was... 10 miejsce w La Liga, a ktoś nazywa tego trenera menadżerem roku? 10 miejsce? Z Athleticiem Bilbao? Odnoszę wrażenie, że ten ktoś chyba nie do końca poznał historię klubu z kraju Basków, bo to jest drużyna która powinna mieć aspirację na 3 lokatę, a nie połowę tabeli. Rozumiem zmęczenie materiału spowodowane występami w Lidze Europy, ale moim zdaniem więcej było w tym heroicznej postawy piłkarzy niż geniuszu taktycznego. Mieli iście diabelską ścieżkę do finału, a w nim polegli, ze słabszym niż poprzedni rywale, Atletico. Naprawdę nie rozumiem jak w świetle wielkiego tryumfu Levante i dokonań tamtejszego menadżera, który z drużyną prostych rzemieślników dotarł do Ligi Europy, można trenerem roku nazwać Bielsę.

Co do Sevilli to się zgodzę, klub powinien walczyć o wyższe miejsca, bo grali żenująco słabo (chociaż jak zawsze za dobrze dla Valencii), ale osobiście to wolałbym żeby się lokatą zamienili z Villarrealem.

A na temat pieniędzy w futbolu w przypadku Atletico i Malagi to zdanie mam takie, iż Atletico zajść powinno wyżej niż podopieczni szejka. Idiotyczny kontrakt van Nistelrooya tylko świadczy o jakiejś dziwnej niedoli wydawania pieniędzy w celu zwiększenia potencjału ofensywnego. Atletico kupiło za za wielkie pieniądze zawodnika, bez którego drużyna by nie istniała, a Malaga za SPORE pieniądze kupiła zawodników bezużytecznych.
15. idler24.06.2012; 14:22
idlerNo i oczywiście pozdrawiam Was i szacunek za fajny tekst, żeby nie było, że tylko pluję żółcią ;)
16. Groove24.06.2012; 17:33
Do korekty kawałek "Jś li poparte" - chyba że to azjatycki język ;)

Fajnie się to czyta niemniej wydaje mi się że wypowiadający się mają mocno średnie pojęcie co do połowy zespołów z niższych rejonów tabeli.
17. woker18224.06.2012; 23:10
woker182Ok barsa, popatrz na to z tej strony - Messi dostaje złote piłki z czapy, to my mu nie damy miejsca w podstawowej 11 ;) (imo "ograbił" z nich już Xaviego i Sneijdera, a w tym sezonie pewnie zyska ją kosztem Cristiano) . Jako, że do tego podsumowanie w niewielkim stopniu się dołożyłem mogę tyle od siebie odpowiedzieć. Ja osobiście sądzę, że gdyby nie Barcelona Messi by nie istniał i tyle. Nie przepadam za drużyną z Katalonii, a gdy oglądam jej mecze z moich ust padają niewybredne słowa... Jednak do takich piłkarzy jak Xavi, Iniesta czy Puyol szacunek mam. Natomiast za Messim z wielu powodów nie przepadam i to jest temat na bardzo długą dyskusję, dlatego nawet nie mam zamiaru jej tu dalej ciągnać.

Bądź co bądź, myślę, że Bartkowi za ten tekst należą się wielkie gratulacje, odwalił kawał dobrej roboty, a to, że ktoś się z czymś tam nie zgadza jest najbardziej naturalną rzeczą pod słońcem - taka piłka ;) .
18. plooy25.06.2012; 10:55
nie pamietam, abyśmy rozmawiali o Levante i jej grze w pucharach:)
19. Acolith25.06.2012; 19:52
AcolithO jeżeli mnie pamięć nie myli to było po pierwszych ligowych derbach w tym sezonie, jak VCF wygrała na stadionie Levante 2:0 :)
20. lisovski25.06.2012; 21:51
lisovskiBrawo Idler bardzo mądrze napisane,ja na przykład jestem kibicem Hiszpanii(i anty fanem Realu i Barcy) od wielu lat i jak czytam komentarze czy wpisy na szołcie to mnie trochę krew zalewa.Pomimo że trochę żałowałem Soldado to jednak Del Bosque mnie zadziwia.Wyjść na mecz otwarcia z Fabregasem na szpicy pomimo olania żołnierza i z kilkoma napastnikami światowego formatu na ławie i wygrać.Szacun! W tej reprezentacji jest to czego brakuje w naszej: spokój,atmosfera piłkarze są kumplami i są dobrze przygotowani do roli jaką powierza im trener.Dlatego jak słyszę od patryjotów że lepiej żeby Niemcy wygrały to tylko lekko się uśmiecham.Kwestia Mourinho-dla mnie to człowiek który swoje pięć minut w życiu przedłużył do kilku lat to nowy model trenera który ma rację w tym co robi a że kogoś boli że odniósł sukces? zawsze będzie ktoś kogo boli.
Niestety w necie panuje moda na bezmyślny hejting w stylu Fuha.
21. Melvedor25.06.2012; 22:48
MelvedorJa nie chcę żeby Hiszpania wygrała, bo nie podoba mi się ich styl gry, przypomina styl pewnego klubu i po prostu mnie nudzi. W tych mistrzostwach kibicuje Portugalii , ale także Włochom/