Hokejowy wynik w meczu charytatywnym
01.01.2012; 13:34
Akcja zakończona sukcesem!
29 grudnia 2011 roku na Estadio Mestalla odbył się mecz, który był finałem 4. edycji akcji "Champions for Africa". Spotkanie zakończyło się wynikiem 14:14, a sam mecz obfitował w mnóstwo emocji. W wyniku kampanii zdołano uzbierać około 550 tysięcy euro. Wszystkie pieniądze zostaną przeznaczone na dzieci w Afryce.
Kibice na trybunach mogli oglądać fantastyczny pojedynek pomiędzy Selección Champions a Africa United. Wynik spotkania miał znaczenie niszowe, bo główną istotą przedsięwzięcia było zebranie pieniędzy na pomoc chorującym i głodującym dzieciom w Afryce. Cały spektakl na stadionie Valencii oglądało prawie 40 tysięcy widzów. Kilkanaście tysięcy osób zakupiło nową koszulkę Los Ches, która była biletem wstępu na mecz, co pokazuje jak fani zaangażowali się w akcję. W 4. edycji, która odbyła się w regionie Walencji udało się zebrać ponad 550 tysięcy euro. Cała suma pieniędzy zostanie przekazana fundacjom, które zajmują się pomocą w biednych krajach "Czarnego Lądu".
W rozegranym meczu wzięło udział ponad 60 sportowców. W skład kadry Selección Champions weszli zawodnicy z regionu Walencji, którzy chcieli wesprzeć kampanię. Africę United reprezentowali zawodnicy związani z "Czarnym Kontynentem". Nie zabrakło także sławnych gości, którzy chcieli pomóc w szczytnym celu. Na stadionie pojawił się znany hiszpański motocyklista Héctor Faubel, tenisista Juan Carlos Ferrero, czy piosenkarz Huecco. Wszyscy z nich rozegrali na boisku symbolicznie kilka minut.
Zagrać nie mógł niestety organizator całego wydarzenia - Frederic Kanoute. Malijczyk jest obecnie kontuzjowany, ale był obecny na stadionie i rozpoczął spotkanie symbolicznym kopnięciem piłki. Kibice byli zachwyceni rozgrywanymi zawodami, a na obiekcie panowała piknikowa atmosfera. Każde efektowne zagranie było nagradzane owacjami. Nie zabrakło popisów ze strony graczy, ciekawych zagrań i śmiechu. Ulubieńcem kibiców stał się bramkarz Ricardo, który przez całe spotkanie zabawiał publiczność swoimi zagraniami. Zawodnik był aktywny w każdej formacji. Ricardo był nawet bliski strzelenia gola. Jego ekwilibrystyczne zachowanie zostało w późniejszej fazie meczu skarcone, ponieważ szalejący w ofensywnych formacjach bramkarz został przelobowany przez Borję Garcię.
Valencia CF była jednym z głównych promotorów całej imprezy, więc podczas spotkania nie zabrakło także udziału Valencianistas. W pierwszym składzie drużyny Emery'ego spotkanie rozpoczęli Jordi Alba oraz Roberto Soldado. Snajper był kapitanem zespołu Selección i zdobył 2 bramki. W drużynie Africa United zagrał Anthony "Choco" Lozano. Młody napastnik nie zdobył bramki, ale po raz pierwszy pokazał się kibicom na Mestalla (obecnie przebywa na wypożyczeniu w CD Alcoyano). Z dobrej strony zaprezentował się Pablo Hernandez, który asystował przy jednej z bramek. Największą radość publiczności sprawił jednak niespodziewany gość - Paco Alcacer. Młody talent nie był przewidywany w składach meczowych, ale Unai postanowił dać szansę napastnikowi. Paco odpłacił się w najlepszy z możliwych sposobów, bowiem strzelił 4 gole. Z przyjemnością można było spoglądać na współpracę Joaquina Sancheza z Paco Alcacerem. Oczekiwania kibiców zostały spełnione, ponieważ obejrzeli porywające widowisko. Chyba nikt z obecnych w tym dniu na Estadio Mestalla nie pożałuje wydanych pieniędzy, które wsparły szlachetną inicjatywę "Mistrzów dla Afryki".
Selección Champions 14:14 Africa United
Bramki dla Selección Champions: Paco Alcácer (4), Quini (3), Soldado (2), Nacho Novo, Borja García, Héctor Faubel, Míchel, Jaime Romero.
Bramki dla Africa United: Bodipo (5), Linares (3), Pato (2), Callejón (2), Aníbal, Mosquera.
KOMENTARZE
A nie 2011?:P
Ps. Witam w roku w ktorym Vcf wroci na szczyt Europejskiej i Swiatowej Pilki!
AMUNT VALENCIA!
A co pomocy Afryce to również uważam ją za pozbawioną sensu. 99% tej kasy (w jakiejkowiek formie na jaką zostanie przeznaczona) zostanie rozgrabiona przez kacyków na utrzymanie ich małych armii. Bojówki już czekają na kolejny akt humanitaryzmu.
Uzbierają przypuśćmy 10 mln (kwota dla picu bo nie chce mi się sprawdzać ile ostatnio uzbierali).
Wkładają do banków na przypuśćmy 3 miechy.
Zarabiają z 0,5 miliona a później grzecznie przekazują uzbierane 10 mln na dzieciaki.
Pół bańki w kieszeń (niby organizację itp.)
Kasy nie kradną, jedynie przetrzymują.
Chwała im za to ile zrobili.
Dziś istnieją nawet 24 godzinne lokaty.
Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć poczta tak robi. Każda kasa wpłacona w okienku trafia na lokate na 24/48 h. Później przekazują do odbiorcy. Przez ten czas na ich konto trafiają jakieś grosze, które w skali makro zamieniają się w wielkie kwoty.
« Wsteczskomentuj