Przed meczem z Athletic Bilbao
23.10.2011; 15:45
Powrót do normalności v.3.0
Remisem zakończył się czwartkowy mecz Athleticu Bilbao z Salzburgiem. Baskowie przewodzą jednak stawce w tabeli grupy F tegorocznej edycji Ligi Europy i rezultat uznać mogą za udany. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Valencii, której piłkarze zawiedli w środowy wieczór, dając się przechytrzyć Bayerowi Leverkusen.
Dziś wieczór, Valencia zamierza jednak pokonać rywala i powrócić na właściwy tor. Okazja ku temu wyborna, bo przeciwnik przyjechać musi na Mestalla, na którym w tym sezonie punkty wyrwała jedynie Barcelona i Chelsea.
Żeby jednak pokonać Athletic, nie wystarczy jednak na boisko wyjść. Z takiego założenia wychodzili najwidoczniej piłkarze Valencii w ostatnich trzech spotkaniach. Przede wszystkim trzeba będzie zdać sobie sprawę, że przeciwnik na boisku również wyjdzie i (o zgrozo!) również będzie atakował.
Kiedy Emery’emu uda już się zmotywować piłkarzy, pozostanie mu wybranie zawodników, którzy stanowić dzisiaj będą o sile ofensywnej zespołu. Tradycyjnie już w tym roku, Valencia o defensywę martwić się zbytnio nie musi, nawet pomimo wykluczenia Ramiego. Prócz niezawodnego Ruiza znajdzie się zapewne miejsce dla Jordiego Alby. Uzupełnią ich prawdopodobnie Miguel i Ricardo Costa.
Dylemat pozostaje niezmienny od kilku kolejek ligowych. Komu zlecić zdobywanie bramek? To pytanie nurtuje Emery’ego od dawien dawna. Roberto Soldado zatracił gdzieś zmysł strzelecki, którym imponował w końcówce zeszłego sezonu i początku bieżącego, Jonas zwykł stuprocentowe sytuacje nałogowo marnować a Aritz Aduriz ma autentyczne problemy z dochodzeniem do takowych. Młody Paco?
Nie lepiej wygląda sytuacja na flance. Najdroższy transfer tegorocznego okienka – Pablo Piatti – zapomniał niechybnie, że w barwach Almerii nie straszny był mu żaden przeciwnik. Błysk w grze zagubił również jego imiennik, niejaki Hernandez. W jego przypadku miało to miejsce o wiele wcześniej, choć zdaniem niektórych pojęcia „błysk” i „Hernandez” wzajemnie się wykluczają.
Co u rywala?
U rywala zadowalająco. Nowy trener (Marcelo Bielsa) nadal jest na etapie poszukiwania odpowiedniego ustawienia i taktyki ale pierwsze oznaki dobrego są już widoczne. Szczególnie imponuje postawa młodziutkiego Muniaina, który przebojowo wdarł się do pierwszej jedenastki Basków i wyjść z niej nie zamierza. Być może niebawem zawita również w kadrze narodowej, do której przez niektórych jest powoli przymierzany.
Siłą Athleticu jest jednak kolektyw i baskijska waleczność, która w połączeniu z indywidualnościami w postaci wspomnianego Muniaina czy Llorente może zdziałać cuda. Czy jednak zdziała dzisiaj? Tego dowiemy się o 20:00, kiedy to arbiter zagwiżdże po raz pierwszy.
Pojedynek zapowiada się ciekawie, bo obie drużyny są głodne punktów. Nietoperze w ostatnich 4 spotkaniach tylko raz uzyskali komplet punktów. Athletic natomiast pomimo ostatnich dwóch zwycięstw z rzędu okupuje dopiero 12 miejsce. Kibice liczą na więcej. Tym bardziej, że przed sezonem pojawiały się głosy, zwiastujące Baskom walkę o czołowe lokaty.
KOMENTARZE
Jeśli chodzi o mecz to trzeba się wreszcie przełamać. Bilbao musi wychodzić powoli w górę tabeli, więc będzie bardzo zdeterminowane. Wierzę, że Soldado już dziś się odblokuje i strzeli gola!
ps. Silva jest bogiem. Już na początku jego gry w Valencii stał się moim ulubionym piłkarzem obok Vicente, a teraz z przyjemnością mogę śmiało powiedzieć, że razem z Messim (przykro mi, ale obiektywnie trzeba to stwierdzić) są najlepszymi piłkarzami na świecie i niech mi nikt nie mówi, że tak nie jest :P
Tylko, że czemu On nie gra w Valencii?!?!?!
Dlaczego Silva jest tak dobry? Bo w odpowiednim momencie odszedł do znacznie lepszej drużyny niż Valencia w której jego talent może się rozwijać. Tak to już jest że każdy chce się w karierze piąć wyżej anie niżej. Valencia jest w tej chwili europejskim przeciętniakiem przed którym respekt czuje już coraz mniej drużyn. Pragnienie gry u nas może nakręcać co najwyżej takiego Canalesa lub Piattiego, a nie Silvę który jeszcze przed odejściem był w pełni ukształtowanym zawodnikiem.
Chciałem, aby Valencia wygrała, ale cóż nie udało się. Wkurza mnie ta całkowita bezsilność w ataku, powinniśmy trafić jakieś 3 gole, ale to Jonas albo w trybuny, albo ktoś w ogóle gdzie indziej, albo Soldado, no cholera, tak sie nie robi.
W połowie meczu aż się nie dziwiłem i sądziłem, że dostaniemy baty, ale tak się nie stało, sam nie wiem dlaczego. Komentatorzy ujrzeli błysk geniuszu Soldado, którego ja nie widzę nadal od 5 meczów.
Mecz był słaby, dużo fauli, i dziwnych przewinień które odgwizdywał sędzia. Poza tym 1-1 nie jest takie złe. Dobry rezultat.
« Wsteczskomentuj