Zachłanny Unai
09.11.2010; 00:34
Podjęte ryzyko nie popłaciło
W przegranym meczu z Sevillą wyjątkowo duże znaczenie okazały się mieć decyzje szkoleniowców. Z tego pojedynku zwycięsko wyszedł Gregorio Manzano.
Do spotkania oba zespoły podchodziły osłabione brakiem kilku zawodników, także tych, którzy niejednokrotnie stanowią o sile obu zespołów. Po stronie Valencii brakowało m.in. Banegi i Vicente, natomiast piłkarze ze stolicy Andaluzji musieli obyć się bez Palopa i Navasa. Trener Nietoperzy zdecydował się rozpocząć mecz z duetem napastników z przodu, co można uznać za niespodziankę, biorąc pod uwagę jego decyzje w poprzednich meczach. Ofensywne ustawienie zapowiadało, że drużyna znad Turii przyjechała na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán po komplet punktów.
Dwa wydarzenia z pierwszej połowy diametralnie zmieniły sytuację na boisku na niekorzyść Los Che. Kontrowersyjna czerwona kartka dla Mehmeta Topala i kontuzja Césara Sáncheza, który w przerwie został zmieniony przez Guaitę, postawiły w zespół w bardzo trudnej sytuacji. Dodatkowo gospodarze sprawiali wrażenie, jakby zupełnie zapomnieli o klęsce z Barceloną w poprzedniej kolejce i atakowali bardzo groźnie.
Jednak Unai Emery, ani po wyrzuceniu z boiska Topala już w 25. minucie, ani w przerwie nie zdecydował się na zastąpienie jednego z napastników graczem lepiej radzącym sobie w destrukcji. Ten brak reakcji wykorzystał szkoleniowiec Sevilli, który posłał na plac gry trzeciego napastnika (Álvaro Negredo), który jak później się okazało strzelił bramkę na 1:0. Gol padł po kontrze spowodowanej zaangażowaniem zbyt wielu zawodników Valencii w akcję ofensywną. Późniejsze decyzje Emery\'ego przypominały bardziej szukanie na oślep jakiegokolwiek rozwiązania, niż przemyślane decyzje. Wprowadzony Jordi Alba radził sobie na lewej obronie równie słabo, co wymęczony w pierwszej połowie przez Perottiego Mathieu. W odpowiedzi Manzano delegował do gry drugiego zmiennika (Alfaro), który również wpisał się na listę strzelców. Zmiana Pablo Hernándeza za Joaquina w 81. minucie nie mogła już zmienić losów spotkania.
Wyczucie i doświadczenie szkoleniowca Andaluzyjczyków wzięło górę nad chęcią zwycięstwa za wszelką cenę, którą zaprezentował Bask. Z perspektywy czasu może okazać się że remis na wyjeździe, z bezpośrednim rywalem do walki o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów, byłby dobrym wynikiem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności, jakie miały miejsce w tym meczu.
KOMENTARZE
AMUNT VALENCIA!
Sevilla by atakowała,a Valencia mogła by coś wtedy strzelić z kontry
niestety Emery przeliczył własną intuicje,a Manzano postąpił tak jak powinien postąpić i opłaciło się
Pozytywy - dobra forma Joaquina i Maty którzy ciągnęli gre.
Fakt - ogromny niefart Valecnii,wykluczenie Topala ustawiło mecz tak samo jak kontuzja Cesara.Faulu nie było, ale decyzja sędziego nie dziwi bo wielka trójca kanalii którzy zawsze krzywdzą Valencie to Medina Cantalejo,Ituralde G. i Perez Burull.
A przez kontuzje Cesara musiał grać ten cieć Guaita i nie dosc ze zle sparowal strzal Negredo to jeszcze puscił dobitkę miedzy nogami.
A teraz do konkretów:
1)Wczorajszy mecz przypominal kopanine.Poziom meczu był żenujący. Gralsimy z tą samą słabą Sevillą ktora dostala 5-0 na Camp Nou. Niestety widać gołym okiem ze Real i Barca są lataaaaaa swietlne przed Sevilla,Valencia i Atletco i sadze ze nawet ich rezerwy by nas pokonaly.
U nich widac kulture gry,taktyke.U nas, Sevilli czy Atleti to jakis para-futbol.
2)Mata i Joaquin ciągli grę,szkoda ze tak slabo zagral Mathieu. Do obrony nie mam pretensji, Albelda i Topal to dobzi DF , lecz bez Banegi gra sie w ogole nie klei.
Fernandes nigdy nie bedzie dobrym pilkarzem bo on gra swoj wlasny mecz na boisku bez wiekszej korzysci dla druzyny.
3) Problem Valencii to atak - a w zasadzie jego brak co jest wielką winą trenera! Aduriz i Soldado w lidze prezentują żenujący poziom! Potykają sie o wlasne nogi. Z drugiej strony jednak sytuacji w meczu jest na lekarstwo i dlatego nie potrafimy sami strzelic Saragossie,Sevilli,Rangersom,Mallorcą.
Nie wiem czy zauwazyliscie co sumuję grę ofensywną Valencii:
Joaquin dostaje pilke i pedzi z nia srodkiem przed pole karne Sevilli, Aduriz i Soldado sa z przodu i zamiast podac szybka prostopadla pilke do ktoregos to: Aduriz schodzi na lewo, Soldado na prawo , Soldado dostaje pilke i nagle nie ma nikogo w polu karnym rywala a Aduriz jest gdzies na lewym skrzydle! U nas nie istnieje podstawowe podanie prostopadle dolem czy górą , wszystko idzie skrzydlem.
To ewidentnie wina Emerego i jego taktyki! Takim sposobem nie jestesmy w stanie strzelic gola nawet grajac 4ma napastnikami! Widac teraz tez ze Soldado i Aduriz to nie to samo co Villa i Silva.
Reasumując: Przed kazdym trudniejszym meczem porazke Valecnii mozna wkalkulowac na 100%. Co kolwiek by sie nie dzialo, zespol bedzie przegrywac a zwlaszcza w ofensywie gra wyglada dramatycznie.Sami pilkarze przyznaja ze jak dostaną gola w plecy to cala gra sie kruszy.
To jest obok VCF Koemana najgorsza Valencia jaką widzialem i jak zwykle podpisuję sie pod jak najszybszym zwolnieniem Emerego.
Cóż... 4 mecz i wciąż bez wygranej. Dobrze, że ta LaLiga poza Katalońcami i Realem jest dosyć płaska i różnice punktowe mimo to nie są olbrzymie. Nie zmienia to faktu, że w końcu zdobywać je musimy.
na własnym boisku, po samobóju Lanzaro!!!!!
Trudno gdybać, ale myślę, że nawet grając w 11 nie wygralibyśmy tego meczu. Jedynym piłkarzem, którego bym wyróżnił to Joaquin.
Ruben trafnie zauważył pewną prawidłowość tj. nieporadność w rozgrywaniu ataku. To 1-sza faza. W drugiej, co się dzieje? Typowy obrazek nieporadności Soldado - ma piłkę i podaje w szerz boiska. Żadnej próby dryblingu czy kombinacyjnego zagrania. Był taki moment, kiedy Mata zagrał do niego z 1-szej piłki, a ten nawet się nie ruszył.
Błędem Emerego było trzymanie tak długo 2 napastników, kiedy przewaga Sevilli rosła. Tzreba było wpuścić Albeldę, ustawić mur na własnej połowie i ewentualnie liczyć na kontrę. A tak przy 1-szej akcji bramkowej Sevilli Caceres pognał przez prawie całe boisko przez nikogo nieatakowany.
Fernandes w destrukcji był do niczego, a w kreacji nic nie pokazał oprócz podań do tyłu i znowu w szerz, jak Soldado.
Jestem mocno zdegustowany i zaniepokojony tym co pokazuje Valencia.
Fernandes - nie wiem sam co on na boisku robi, w odbiorze gra fatalnie a rozegrac do przodu wogóle nie potrafi.
Co do duetu Aduriz-Soldado to teraz widac ze nie za bardzo rozumieja co maja robic na boisku i razi brak zgrania z kolegami.
Mnie jednak najbardziej martwi to ze nie gramy prostopadlymi podaniami(gornymi lub dolnymi) czyli cos co robi niemal kazda druzyna i z tego pada przeciez kupa goli.
My gramy tylko bokami , nawet napastnicy co jest paradoksem do kwadratu.
Ta Valecnia sie sypie , kiedys ratowal nas Villa , teraz go nie ma. Nam potrzeba totalnej zmiany systemu gry z przodu co wymaga zmiany trenera.
1) Postawić na defensywę można wtedy, gdy ta rzeczywiście jest mocna. Gdyby nie S i A biegający w przodzie to Sevilla mogła by atakować całą drużyną bez obawy o kontratak. Tak przynajmniej Sevilla nie atakowała zbyt wieloma zawodnikami.
2) Jeśli wszedłby Albelda za jednego z napastników, to zaraz byłby lament po straceniu gola, że Emery chciał bronić wyniku, że jest zbyt ostrożny, że boi się zaryzykować i przez to przegraliśmy. Po straceniu gola (co na pewno by się stało) w sytuacji gdy gralibyśmy tylko jednym napastnikiem nie było by najmniejszych szans na ugranie remisu.
3) Gra taktyczna w zespole jest fatalna. Pierwsza bramka pokazuje to dobitnie. Spójrzcie na powtórkę. Caceres biegnie z piłką środkiem boiska. Kto powinien go zatrzymać? Fernandes. A gdzie jest Portugalczyk? Na lewej obronie! Bo Mathieu jak zwykle był wszędzie tam gdzie nie trzeba. A nie było innego gracza, który wtedy zostałby na środku obrony. Nie wiem jak Francuz mógł biegać tak daleko do przodu jeśli wiedział, że jak zwykle nie zdąży wrócić a nie mamy 2 pomocników tylko jednego, który łatając dziury po nim zostawia pusty środek.
Navarro pilnował gracza Sevilli, który zbiegał lekko w stronę Miguela więc obaj byli zajęci. Fernandes zamykał obronę z drugiej strony a Costa jak zwykle pilnował powietrze. Powinien wtedy ruszyć do przodu i zaatakować Caceresa.
Nasza obrona wolała jednak się cofać i cofać, a Caceres sobie popatrzył spokojnie gdzie koledzy, zbliżył się do bramki, ustawił piłkę i kropnął bez przeszków. Guaita dobrze że sparował piłkę do boku, ale Miguel i Navarro chyba nie do końca wiedzieli, który z nich pilnuje Negredo.
Ta stracona w idiotyczny sposób bramka przesądziła o wszystkim. Chcieliśmy zaatakować, zrobiło się więcej miejsca na tyłach u nas a dodatkowo coraz więcej sił ubywało. Druga bramka to konsekwencja właśnie tego.
Jestem przekonany, że gdyby nasi obrońcy (ci grający przy bramce i ten broniący w połowie boiska) nie zawalili gola, to przynajmniej mielibyśmy 1 punkt.
Tak jak pedro9 i ruben123 piszą, gra taktyczna w ataku jest również do kitu. Natomiast nie zgodzę, że Ferandes gra słabo i nie potrafi rozegrać. On wyprowadzając piłkę z obrony gra tak jak grał Baraja. Pamiętam jak ciągle Emery stał przy linii i pokazywał Rubenowi gdzie ten ma podawać i zawsze to był jeden z najbliżej ustawionych piłkarzy. Fernandes teraz zaczyna ataki w bardzo podobny sposób. Banega też nie gra inaczej. Co zawodnik ma zrobić jak trener każe mu tak właśnie grać?
Emery nie umie grać z czołowymi drużynami La Liga. Według mnie te drużyny to : Atletico, Sevilla, Villarreal, Real i Barcelona.Czasem dołączy do nich jakiś inny klub, ale ogólnie od kilku lat te drużyny są na górze tabeli.
na forum tak mniej więcej za godzinę wkleję jego wyniki i statystyki z czołowymi drużynami Primera División.
pozdrawiam wszystkim kibiców Valencii, bo w tym sezonie nie raz i nie dwa pokażemy swoją prawdziwą grę!
AMUNT
Jednak to jest kolejna porazka Valecnii , a niestety druzyna gra fatalnie , a w ataku to gra lepiej od nas nawet Ruch Radzonków.
Nigdy nie bylem fanem Emerego ale po tym co ostatnio wypawia jego zespoł wywalilbym go zakazał wstępu do Valecnii dożywotnio.
(tylko sie nie wzruszajcie :D)
AMUNT VALENCIA!
Kiedy patrzę jak słabo gra Valencia, tracę wiarę w dobry wynik. To zupełnie inaczej, niż kiedy sam gram w piłkę - wtedy walczę do końca, do upadłego i nigdy się nie poddaję.
Nie ma się co załamywać - z Logrones sobie odbijemy! Emery zaliczy kolejne zwycięstwo i poprawi swoje statystyki.
AMUNT VALENCIA!
Trzymanie dwóch napastników, jak już wspominał LSW, miało sens - Sevilla atakowała skrzydłami, w środku można było ich puszczać bo i tak zgrywali na skrzydła, a dwójka napastników wiązała im trochę zawodników, zmuszonych asekurować tyły. IMO Emery liczył, że z zaskoczenia władujemy jakąś bramkę i natychmiast ściągnie któregoś z napastników, by bronić wyniku.
#Soldado
Hłe, hłe, a niektórzy sugerowali, że Negredo nie jest lepszy od Soldado. Dryblingu to Żołnierz nie posiada i tyle.
#Mathieu
Nie potrafię na niego patrzeć. Jedynie ratuje go to, że czasami w ostatniej chwili potrafi interweniować. Latał nie wiadomo gdzie i lewa obrona non stop była nieobsadzona. Francuz aktualnie wydaje się do odstrzału, a oni chcą z nim kontrakt przedłużać :/ Monreal czy De la Bella są od Mathieu o wiele lepsi.
#Unai
Do Emery'ego nie mam żadnych pretensji. Graliśmy dobrze, pomimo nakręconej Sevilli, grającej w przewadze. Były sytuacje, pomimo niewiarygodnie gigantycznej dziurze w środku boiska. Punkty ukradł nam sędzia i sądzę, że senior Llorente powinien aferę wywołać.
Spróbuj zadać sobie pytanie, jakie wymierne korzyści przyniosło trzymanie po osłabieniu 2 napastników? Co obaj zdziałali? Kto miał powstrzymywać np.Caceresa, jeśli nie defensywny pomocnik? Jeśli Emery ciągle myślał o zachowaniu potencjału ofensywnego i zwycięstwie, dlaczego nie wpuścił Tino, który potrafi atakować, świetnie strzela i biega do upadłego?
Dlaczego tak długo w ogóle nie reagował na wydarzenia na boisku, skoro abstrahując od czerwonej kartki, Mathieu był tragiczny, a Joaquin oddychał rękawami?
Można oczywiście budować różne teorie, ale prawda boiskowa jest twarda i zweryfikowała figury intelektualne Emerego.
Akurat tutaj nie zwalam całej winy na Emerego, bo decydujące znaczenie miała czerwona kartka. Założę się jednak, że Mourinho postąpiłby w tej sytuacji inaczej.
Jak jest za co, chwalę Emerego (np.za zwycięstwo nad Rangersami), ale przyznasz, że ostatnio nie ma powodów do uwielbienia.
Przypominam mecz z Werderem u siebie jeszcze z tego roku, grając w 10-ciu Valencia dominowała a Werder rzadko ze swojej połowy wychodził. Wcześniej był karny za nic. To dopiero wywołało sportową złość. Kartka dla Topala była zasłużona i żadnej furii nie wywołała.
regułą na tej stronie jest raczej najeżdżanie na trenera. A z piłkarzami od kiedy pamiętam (a wchodzę na stronkę od kilku ładnych lat, tylko nie miałem potrzeby rejestrowania się na niej)jest wprost przeciwnie. Traktowani są przeważnie jak święte krowy. Im nic nie można zarzucić. Powód? Bo nie. Winny jest wyłącznie trener. Tak było za Ranieriego, Floresa i nadal jest za Emery'ego. Podejrzewam, że w najbliższym czasie w tej kwestii nic się nie zmieni. Bycie szkoleniowcem VCF wcale nie jest takie różowe i myślę, że ten czynnik też ma jakiś wpływ przy negocjacjach z kandydatami na to stanowisko. Wszyscy dobrze wiedzą z czym wiąże się ta "fucha".
« Wsteczskomentuj