Banega przeprasza i spotyka się z Emerym
15.04.2010; 21:38
Skruszony Argentyńczyk
Éver Banega wyraził skruchę po incydencie, do jakiego doszło między nim a szkoleniowcem drużyny, Unaiem Emerym podczas ostatniego meczu. W dniu przerwy zawodników od zajęć treningowych oboje rozmawiali ze sobą twarzą w twarz w Miasteczku Sportu.
Zaraz po zakończonym spotkaniu poproszony o komentarz do tego przykrego zajścia piłkarz powiedział: „Bardzo mi żal. To był gorący moment, bo przegrywaliśmy, wydarzyło się coś, co nie powinno mieć miejsca. Chcę prosić wszystkich o przebaczenie, kolegów, trenerów, klub, kibiców. Będę prosił byście mi wybaczyli i przysięgam, że to się już nigdy nie powtórzy”.
Chwilę później do całego zdarzenia odniósł się na pomeczowej konferencji prasowej opiekun drużyny.
„Musimy teraz pogrążyć się w głębokiej refleksji i dokonać samokrytyki. Dzisiaj wydarzyło się wiele złych rzeczy, część piłkarzy miała złe podejście do tego meczu, a zachowanie niektórych podczas rozgrywania partii było nieodpowiednie. Nie możemy jednak tracić szacunku do herbu klubu, w którym pracujemy” – tłumaczył. – „Zawodnicy darzą mnie szacunkiem, ale niektórzy jak widać stracili szacunek do klubu. Nie uważam, aby ten cios skierowany był wyłącznie we mnie. Być może w pewnych momentach tak jest, sądzę jednak, że piłkarze nie mogą pokazywać takiego braku szacunku względem klubu i ludzi, dla których tu grają. Interesy grupy są ponad interesami jednostki” – dodał.
Wczoraj w siedzibie Miasteczka Sportu Éver Banega oraz Unai Emery odbyli rozmowę w cztery oczy. Do niej dołączył później także pracownik klubu, Fernando Valls, który towarzyszył im już do końca spotkania. Szkoleniowiec drużyny dał jasno do zrozumienia, że zachowanie Argentyńczyka było niedopuszczalne i niegodne piłkarza Valencii CF. Banega przyznał, że przeprosił już swoich partnerów z zespołu i chciałby prosić teraz o wybaczenie owego nagannego czynu samego szkoleniowca. Co istotne, przysiągł raz jeszcze, że taka sytuacja nigdy się już w jego przypadku nie powtórzy. Na koniec, Unai zauważył zmianę w zachowaniu piłkarza nie tylko poza boiskiem, ale również na nim, po czym stwierdził, że życzyłby sobie, aby ten powrócił do swojej najwyższej dyspozycji, jaką prezentował w pierwszej rundzie sezonu.
Głównym powodem, dla którego Emery zamierzał spotkać się z zawodnikiem, było wyjaśnienie sytuacji z 75 minuty meczu pomiędzy Valencią CF a RCD Mallorca. Unai zdaje sobie sprawę, że nieraz odczucia zawodnika i jego wypowiedzi publiczne mijają się z rzeczywistością czy prawdziwą opinią. Pochodzący z Hondarribia trener wskazał dwie kwestie, jakie najbardziej go uderzyły – niegrzeczne zachowanie wobec swojego kolegi, zmiennika, oraz nieuściśnięcie dłoni opiekuna drużyny. Bask nie był także zadowolony z gry zawodnika, czym tłumaczył swoją decyzję. Niesubordynacji piłkarza nie zamierza jednak karać i całą sprawę oddaje w ręce Manuela Llorente, który ma zadecydować o wymierzeniu kary finansowej. Unai oznajmił, że z uwagi na kontuzje piłkarzy Argentyńczyka ominie także sankcja sportowa.
W dalszej części rozmowy Emery próbował także dać przykład wzorowego zachowania wśród piłkarzy drużyny: „Albelda, Baraja, Marchena. Wyobraź ich sobie. Kiedy nie grają i odgrywają rolę drugoplanową też ich to boli, ale oni wtedy maksymalnie poświęcają się pracy, chcą udowodnić swoją przydatność i bez żadnego słowa ani grymasu na twarzy czekają na kolejną szansę” – powiedział Emery, który pragnie uczyć 21-letniego zawodnika pokory i dojrzałości, niezbędnych w futbolu cech, jakimi wyróżniają się wielcy piłkarze.
Pełna powagi rozmowa znalazła wyraz na ostatnich treningach, w czasie których obserwowaliśmy przyjazne stosunki Banegi z Emerym. Najwyraźniej obaj panowie spuścili zasłonę milczenia na niechlubny incydent z ostatniej potyczki. Natomiast w tym tygodniu Unai Emery widział się również z Fernando Gómezem.
KOMENTARZE
Sporo już dojrzał od tamtego czasu, ale widać że nie całkowicie. Trochę jest rozwydrzony, ale ważne że przeprosił, okazał skruchę, bo na takich incydentach faktycznie najbardziej cierpi wizerunek klubu.
Czy to może jest jakiś nasz VCF-owy psycholog, rozjemca, itp.?
« Wsteczskomentuj