sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Nie tak wyobrażali sobie wszyscy Valencianistas niedzielny wieczór. Rozpędzeni Blanquinegros w spotkaniu przeciwko walczącemu z dużym powodzeniem o utrzymanie Espanyolem mieli pokazać Katalończykom ich miejsce w szeregu. Wszak tydzień wcześniej Valencia zatrzymała samą Barcelonę, więc czymże jest Espanyol w porównaniu z – nie bójmy się tego głośno powiedzieć – przyszłym mistrzem Hiszpanii? A jednak. Zdeterminowani gospodarze nie dali szans Los Ches i pewnie wygrali 3:0, stawiając pod znakiem zapytania udział Valencii w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.

Wszyscy wiedzieli, że Los Pericos łatwo skóry nie sprzedadzą. Niepokonani od pięciu kolejek podopieczni Mauricio Pochettino zdawali sobie sprawę, że pokonując Valencię będą o krok od utrzymania się w Primera Division. Ostatnie ligowe sukcesy Papużki zawdzięczały Ivánowi de la Peñie, znakomitemu rozgrywającemu, który w potyczce z Nietoperzami miał obsługiwać podaniami ulubieńca kibiców z Montjuïc, Raúla Tamudo oraz partnerującego mu w ataku Ivana Alonso. Siłę skrzydeł stanowili Luis García i Nenê. Emery w imię zasady zwycięskiego składu (remis z Barceloną w porównaniu z tym, co zobaczyliśmy dziś, był zwycięstwem) się nie zmienia nie dokonał żadnych roszad w drużynie w porównaniu z zeszłotygodniowym spotkaniem przeciwko Blaugranie. Nową postacią w drużynie znad Turii był Joaquín, który zastąpił na prawym skrzydle skarżącego się w tym tygodniu na drobne bóle Pablo.

Gracze Espanyolu od początku pokazywali, że interesuje ich tylko zwycięstwo. Już w drugiej minucie znakomitym prostopadłym podaniem do Tamudo popisał się de la Peña i tylko przytomnemu wyjściu Césara nasi zawodnicy mogli zawdzięczać to, że nie stracili bramki. Po paru minutach szczęścia próbował Luis García, jednak jego potężny strzał minął o centymetry bramkę Valencii. Tym samym próbował odpowiedzieć Alexis, jednak jego uderzenie było dużo gorsze. Zawodnicy obu drużyn postawili na otwartą wymianę ciosów, niczym we wczorajszym Gran Derbi. Najpierw w świetnej sytuacji spudłował Ivan Alonso, po chwili Joaquín zagrywał do wbiegającego w pole karne Miguela, który jednak będąc w dogodnej pozycji nieczysto trafił w futbolówkę. Pierwszy celny strzał Valencia oddała w 19 minucie za sprawą Davida Villi. Carlos Kameni nie miał jednak problemów z wyłapaniem płaskiego uderzenia. Mimo że Ches mieli optyczną przewagę, kompletnie nie potrafili tego wykorzystać. Gospodarze natomiast grali tak, jak… Valencia tydzień temu przeciwko Barcelonie – z ogromną determinacją, wolą walki, zagęszczając środek pola i czyhając na okazje do wyprowadzania kontrataków. Taka taktyka mogła przynieść gola Los Pericos już pod koniec pierwszej połowy, jednak po podaniu Tamudo znajdujący się w stuprocentowej sytuacji Ivan Alonso fatalnie przestrzelił.

Druga część meczu rozpoczęła się od ataków Valencii. Po wrzutce Davida Silvy głową obok bramki strzelał Alexis. Chwilę później dużym refleksem popisał się kameruński bramkarz Espanyolu, broniąc uderzenie z rzutu wolnego Villi. Pięć minut później Guaje ponownie znalazł się w dobrej sytuacji, jednak po wrzutce Silvy nie miał za bardzo z czego uderzyć i głową podał futbolówkę wprost w ręce Kameniego. Po tej sytuacji stało się coś niespodziewanego – piłkarze Valencii jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki opadli z sił i całkowicie oddali pola gospodarzom. W 61. minucie César popełnił podobny błąd jak w spotkaniu przeciwko Dumie Katalonii, lecz Luis García to nie Thierry Henry i jego lob wylądował za bramką. W kolejnej akcji Tamudo strzelił z ostrego kąta w boczną siatkę, lecz już następna sytuacja została przez Papużki bezlitośnie wykorzystana. W 66. minucie Nenê przedarł się lewą stroną boiska i zagrał piłkę w pole karne. Do podania nie doszedł co prawda Luis García, jednak trafiło ono do Romána Martíneza. Wprowadzony kilka minut wcześniej za nieskutecznego Ivana Alonso Argentyńczyk nie dał najmniejszych szans portero Valencii.

Po straconym golu koncepcja gry Nietoperzy, o ile w ogóle takie coś nasi piłkarze dzisiaj posiadali, posypała się całkowicie. Nenê był bliski pokonania Césara uderzeniem z rzutu wolnego, jednak ten był na posterunku. Jak się okazało, to właśnie były golkiper Realu i Tottenhamu był najlepszym graczem Blanquinegros, ratując zespół w sytuacjach sam na sam z Garcíą i Tamudo. Valencia nie posiadała czegoś takiego jak defensywa. Aż trudno uwierzyć, że ta drużyna zatrzymała Barcelonę potrafiącą z łatwością strzelić sześć goli Realowi Madryt na Estadio Santiago Bernabeu. W 80. minucie efektownym rajdem popisał się Nenê, jednak jego uderzenie poszybowało minimalnie obok bramki. Następny gol był jednak tylko formalnością. W 82. minucie cudowny strzał z rzutu wolnego Nicolása Parejy znalazł drogę do siatki Valencii i odebrał naszym graczom nadzieję na wywiezienie z Estadi Olímpic Lluís Companys jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

Emery próbował reagować na dramatyczną grę zespołu i jeszcze przed utratą drugiej bramki na murawie zameldowali się Pablo, Vicente i Morientes. Nie przyniosło to jednak zmiany obrazu gry. Dobrą wrzutką do niepilnowanego Morientesa popisał się Pablo, jednak El Moro nonszalancko uderzył wprost w środek bramki nie sprawiając problemów Kameniemu. Natomiast prawdziwe kłopoty przeżywał César. Nasz bramkarz wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam, parując piłkę uderzoną przez Romána. Po raz kolejny próbował aktywny Nenê, jednak jego strzał ponownie o włos minął słupek. Ostatnim aktem tego dramatu była sytuacja z 95. minuty. Pablo przewrócił w polu karnym byłego zawodnika Valencii Francisco Rufete i arbiter Clos Gómez nie miał innego wyjścia, jak wskazać na jedenasty metr. Rzut karny na gola zamienił ten, który dzięki ogromnej pracy, jaką wykonał na boisku, zasłużył na niego najbardziej – brazylijski skrzydłowy Nenê.

Zawodnicy Valencii sami sobie skomplikowali sytuację. Ta porażka sprawiła, że walkę o udział w kwalifikacjach Champions League będą musieli toczyć do ostatniej kolejki. Spotkanie z Espanyolem oglądało się tak, jakby było ustawione – niby nasi atakowali, stwarzali sytuacje, ale gdy przyszło co do czego, gola zdobywał Espanyol. Los Ches nie zaprezentowali nawet ułamka boiskowej agresji, jaką mogliśmy zaobserwować tydzień temu. Dziś podopieczni Emery’ego nie ugryźli nawet źdźbła trawy. Przyszłoroczna Liga Mistrzów niebezpiecznie się oddala…

Nie ma lepszego sposobu, by udowodnić, że piłkarze Valencii rzeczywiście zasługują na grę w Champions League, niż pokonanie za tydzień Realu Madryt, dziewięciokrotnego zwycięzcy tych rozgrywek…

Skrót i bramki - VCF Video

Oceny VCF.PL

Kategoria: Ogólne | Własne skomentuj Skomentuj (27)

KOMENTARZE

1. Kanashmis03.05.2009; 20:48
Valencia jest na prawdę dziwna ....
Raz grają super i to z dobrą drużyną [czyt. Barca].
Minął tydzień i grają do kitu ze słabszą drużyną od siebie ... i od czego to zależy ? Nie rozumiem tego ....
2. Qnick198603.05.2009; 20:50
Qnick1986marzyłem o zwycięstwie ,spodziewałem się remisu, ale porażka to przesada;|
wiedziałem że mecz z espanyolem który walczy o byt będzie trudny jak cholera. Stracili ostatnią bramkę 5 kolejek temu wygrywając 4 razy i raz remisując. Z Valencią zawsze tak było że po dobrym meczu z wielkim klubem zawodnicy są pewni siebie i wychodzą na boisko jakby zwycięstwo było pewne i nie trzeba go wybiegać. Dziwił mnie ten hurraoptymizm i pieprzenie jak to nie rozwalimy espanyolu które ostatnio gościło w komentarzach. Teraz widzę że nie byłem w błędzie spodziewając się straty punktów.
3. Qnick198603.05.2009; 20:53
Qnick1986Teraz modlić się za Betis trzeba.
4. kamileqq8703.05.2009; 20:58
kamileqq87No comment. Na własne życzenie.
5. patryk101903.05.2009; 20:59
patryk1019Mecz stulecia.... 3-0, brawo, lepiej byc niemoglo :|
6. fae03.05.2009; 21:01
faeBardzo słaby mecz w wykonaniu VCF. 3:0 to najniższa możliwa kara, bo mogło być sporo sporo wyżej. Naszym jakby zupełnie nie zależało na tym meczu, gra całkowicie na stojąco, stąd praktycznie brak zarówno sytuacji bramkowych jak i strzałów. Kilku zawodników coś próbowało, ale przy biernej postawie reszty drużyny i otoczeni przez 3-4 zawodników Espanyolu niewiele raczej mogli zdziałać.
Trzeba się cieszyć, że nie było pogromu i mieć nadzieję, że ta porażka naszym zawodnikom uświadomi, że do LM jeszcze droga daleka.
7. ruben12303.05.2009; 21:03
VCF to zespol ktory dostaje w dupe z Numanciami , Espanyolami czy Osasunami. Taka prawda , jeden swietny mecz z Barca i euforia. Dzis zagralismy super pewnie bo wydawalo nam sie ze jestesmy rzeczywiscie dobrym zespolem, lecz realia sa takie ze my jestesmy tak samo smiesznym zespolem jak Atelico. Espalyol uczy nas lekcji futbolu , mam nadzieje ze ekstaza opadnie , mi juz rece opadaja :(
8. miancio03.05.2009; 21:03
miancioMoja frustracja sięgnęła maksymalnego poziomu. Jak można grać tak wielkie nic? Przecież dzisiaj nasi grali tak, jakby wczoraj Miguel zaprosił wszystkich na popijawę. No litości, tego się oglądać nie dało. 11 klocków na boisku, nikomu się tyłka nie chce ruszać, nikt nie walczy, nie myśli, kompletnie nic nie robi. Wkurzyłem się niesamowicie, bo po tym meczu powinniśmy mieć 4 punkty przewagi nad Villarealem.

Jeszcze jedno. Zwolennikiem Pablo nie będę. Wszedł w 72 minucie, a popełnił tyle błędów - niedokładne podania, brak elementarnej umiejętności przyjęcia piłki i, o zgrozo, zachowanie się jak gracz żaczków polskiej drużyny z okręgówki podczas akacji Rufete, że o sprokurowaniu karnego nie będę się rozpisywał. Kompletnie beznadziejny Pablo dzisiejszego wieczora, już bym wolał, żeby piłki nie dotknął niż grał tak, jak to zrobił.

Za późno wprowadzony Vicente, bo Mata, jak wszyscy pozostali, nic nie grał. A Morientes? Życzę sobie na najbliższe nadchodzące święto, żeby poszedł na emeryturę do ManCity. Kołek bez szybkości, siły, skoczności.
9. pedro103.05.2009; 21:05
Żenada. Bez ambicji, woli walki. Zastanawiam się kto był najgorszy na boisku. Konkurecnja tu niezmiernie silna. Wracamy do starego stylu. Szarość i nijakość, bez składu i ładu. Po prostu jedno wielkie G.
10. LSW03.05.2009; 21:17
LSWBardzo słabo. Tak jakby chcieli wygrać dreptając w miejscu.
Mata chciał ale mu nie szło. Powinien wejść Vicente na 2. połowę a nie dopiero pod koniec. W ogóle zmiany za późno zrobione.
Villa bez dobrych podań gola nie strzeli. Szkoda, bo Eto'o też nic nie wbił i była okazja go dogonić.
Alexis na lewej stronie bardzo słabo. Ciekawe jak słaby jest Carleto.

To co boli najbardziej, to fakt, że wygrywają z Sevillą, a potem w walce z nią o 3 miejsce oddają 3 punkty w meczu z 16. zespołem.
Po remisie z Barceloną chyba uwierzyli że z Espanolem można wygrać na jednej nodze. Mam nadzieję że wyciągną wnioski z tej lekcji i do końca sezonu w każdym meczu będą na boisku gryźć trawę, łamać nogi przeciwnikom i sobie, byle nie przegrać żadnego meczu.
11. Qnick198603.05.2009; 21:22
Qnick1986Atletico już prowadzi;| wypaśnie;|
szlag mnie trafia bo mogliśmy mieć już dziś luzik i przewagę dającą jako taki komfort psychiczny. Teraz będzie stres do końca... no chyba że dostaniemy z Realem i Atletico to stresu nie będzie:) Szczerze mówiąc to jeśli nie załapiemy się na LM to będę ściskał kciuki za rywali abyśmy nie załapali się się do LE. Szkoda na to tylko czasu i sił które można zainwestować w ligę i powalczyć o środek tabeli ;) (jak nie będzie LM to nasz skład chyba tylko o to powalczy) Albo rybka albo pipka;/ 4 najbliższe mecze to nie tylko spotkania o Ligę Mistrzów ale o przyszłość klubu. Jeśli się nie uda to w przyszłym roku będziemy zespołem na poziomie Deportivo czy Malagi.
12. szp03.05.2009; 21:29
Mam wrażenie, że to nie Valencia zagrała bardzo słabo, tylko Espanyol zagrał świetnie. Z drugiej strony chciałbym zobaczyć całą drużynę Nietoperzy reagującą na stratę bramki z taką determinacją jak Cesar.
13. Marcel03.05.2009; 22:05
MarcelEhh.... a Milito trafil juz druga bramke i Genoa prowadzi 2:1... Duza zasluga Diego ze Genoa ma zapewnione Uefa i walczy o LM..
14. Ruutu03.05.2009; 22:23
RuutuJak nie zajmiemy minimum 4 miejsca na koniec to szkoda będzie tych punktów
15. Marcel03.05.2009; 22:25
Marcelo.O Genoa w 9... Diego Milito bramka... trzecia juz i jest 3:1
16. pedro103.05.2009; 22:40
To chyba kibicom bardziej zależy na LM niż tym futbolistom. Jeśli Alexis słaby, to co powiedzieć o Miguelu? Jeszcze szumiało mu w głowie po ostatniej imprezce? Rozgoniłbym połowę tego stadka, które karmi nas w wywiadach pustymi frazesami, a na boisku snuje się bez celu.
17. umbrella04.05.2009; 01:11
umbrellaW takim razie o LM zadecydują bezpośrednie mecze z Villareal i Atletico, trzeba będzie je wygrać, a nie musiało tak być. Zobaczymy jeszcze co przyniesie następna kolejka, w sumie ciężka dla wszystkich, my z Realem a oni, kolejno Barca i Espanyol. Gęsto zrobiło się także w klasyfikacji strzelców, Forlan strzelił dwie bramki i zrównał się z Villą i Messi dołożył dwa gole.
18. bialy_wilk04.05.2009; 08:16
jedna jaskolka wiosny nie czyni

papuzki nas ograly jak chcialy

potrzeba zmian w tym zespole
jeden naprawde dobry srodkowy obronca ktory by byl liderem formacji defensywnej bo teraz takiego nie mamy
moj typ to Alex Silva z Hamburgu ale nie wiem czy jest do wyciagniecia i za ile?


nie wiem jak zagral srodek pomocy ale rozgrywajacy z prawdziwego zdarzenia by sie przydal
nie wiem jak wyglada sytuacja Lucho Gonzaleza w Porto i czy jest do wyciagniecia

i jeden dobry napastnik bo Villa w kazdym meczu nie bedzie zdobywal paru bramek -musi miec jakies wsparcie

ale zeby to wszystko zrealizowac musimy awansowac do LM-wtedy mozemy myslec o wzmocnieniach
jesli nie awansujemy to bedziemy musieli szukac nastepcow Villi Silvy i moze innych waznych zawodnikow a nie myslec o wzmocnieniach

Amunt Valencia

19. Gajos04.05.2009; 09:01
GajosTo emocje zafundowali nam przed meczem z realem M. Swoją drogą może nawet większy kurs będzie na Valencię ;p
20. falcao04.05.2009; 10:15
Nasi zbytnio uwierzyli w siebie po nie mal że ograniu dumy kataloni, a ogladajac ten mecz od samego poczatku (tj pierwszych 20 min) nie wygladalo to zle nasi kontratakowali baraja dobrze rozporzaadzal pilkami zarówno mata i jak i joaquin wlaczali sie do akcji oskrzydlajacych, silva na ile mogl na tyle pomagal villi i wszystko jakos wygladalo az do pilki nie doszedl espanyol stwarzajac sobie coraz grozniejsze sytuacje. Zamiast pewnosci siebie i determinacji ujrzelismy tylko pewnosc siebie ktora jednak nie wystarczyla na jednego z pretendentów do spatku. VCF musi sie jak najszybciej ocknac bo jedynym usprawiedliwieniem chwilowego zawahania bedzie zwyciestwo nad realem czego sobie i wam zycze.:)
21. longer04.05.2009; 17:04
longerNie chcę byc złym prorokiem, ale nie widzę nas w LM: Atletico gra z fantazją (przynajniej w porównaniu do nas), widać że mają radochę z grania, stanowia drużynę. Nasi łażą z muchami w nosie i snują się po boisku ( nie licząc meczu z barcą gdzie dużo nadrobili walecznością)
Ktoś pisał jak to możliwe że remisujemy z barcą i przegrywamy z Esanyolem? Kwestia determinacji. Barca miała (i ma) naładowany kalendarz i musiała zagrać z nami najmniejszym nakładem sił. Zupełnie co innego Espanyol. Dla nich każdy mecz jest o życie. A nam po prostu zabrakło ...tego czego barcie z nami: zaangażowania.
22. longer04.05.2009; 17:12
longerTyle że dla nas też każdy mecz jest meczem, na dobrą sprawę o życie, bo LM jest warunkiem dalszej egzystencji. A braku zaangażowania to ja też nie rozumiem i wytłumaczyć nie podołam
23. m198805.05.2009; 10:26
m1988Longer a kiedy Ty oglądałeś ostatnio mecz Atletico ?? Meczu z Espanyolem akurat nie widziałem ale oglądałem w tym sezonie jak na mnie nadzwyczaj dużo nietoperzy, oglądałem też jak mogłem Atletico i Villarreal i musze powiedzieć że wcale nie wypadamy źle dlatego trzeba o tę lige mistrzów porządnie zawalczyć bo się nam należy
24. David Villa vcf05.05.2009; 14:21
David Villa vcfTeraz trzeba wygrać z realem, u siebie nietoperze wiele mogą zdziałać jak to pokazli remisując z Barceloną 2:2, przecież jesienią na wyjeździe przegrali z nimi 4:0. Nie wiem jak Valencia poradzi sobie w meczu z Villarealem i atletico, które przecież są na wyjeździe, a tamte dwie drużyny także walczą o el. do LM.
25. El Moro05.05.2009; 16:47
El MoroRivv ->
Real nie wygrał 9 razy Champions League
26. Rivv05.05.2009; 17:12
Rivv@El Moro, wiadomo, że Liga Mistrzów i rozgrywki o Puchar Europy z formalnego punktu widzenia nie są tym samym, ale jakby nie patrzeć Champions League jest kontynuacją Pucharu Europy, gra się o to samo trofeum. A Real zdobył dziewięć Pucharów Europy. Może źle sformułowałem, jeśli tak, przyznaję się do błędu.
27. El Moro06.05.2009; 23:41
El Morotylko o ten szczegół mi chodziło, bo to błąd rzeczowy, ale tak to wiadomo, że dobre intencje były