Wynik lepszy niż gra! Racing 1:1 Valencia
08.01.2009; 17:59W pierwszym meczu 1/8 Copa Del Rey Valencia zremisowała na Estadio El Sardinero z Racingiem Santander 1:1. Z pewnością jest to dobry rezultat w perspektywie rewanżu, jednak można pokusić sie o stwierdzenie, że to Verdiblancos bardziej zasłużyli na zwycięstwo.
Jak zwykle w tym sezonie w pucharowych potyczkach szkoleniowiec Nietoperzy dał odpocząć zawodnikom pierwszej jedenastki. Szansę na grę otrzymali zawodnicy, których w biało - czarno - pomarańczowych strojach widzimy nader rzadko: Pablo Hernandez, Fernando Morientes czy Angulo. Natomiast w drużynie z Santander brakowało przede wszystkim dwóch najlepszych napastników: Mohameda Tchite, który wcale nie tak dawno w spotkaniu właśnie z Valencią strzelił trzy gole, a także Nikoli Żigica. Serbski napastnik został wypożyczony do Racingu i już w "debiucie" w swoim nowym starym klubie zdobył bramkę na wagę zwycięstwa w spotkaniu z Realem Vallodolid. Snajper reprezentacji Białych orłów nie mógł jednak zagrać przeciwko swym niedawnym kolegom, ponieważ tak stanowiła umowa pomiędzy prezydentami obu klubów.
Spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Obie drużyny w pierwszych minutach badały się, a gra toczyła się głównie w środku pola. Choć to Racing miał z niej więcej, to pierwszego gola zdobyła ekipa Los Ches. Z rzutu rożnego dośrodkowywał lub bezpośrednio strzelał na bramkę Coltortiego Manuel Fernandes, a pomocnik Santander Colsa trącił piłkę, która wpadła do siatki. Gol był naprawdę przypadkowy i chyba sami zawodnicy Valencii nie mogli uwierzyć, że objęli prowadzenie po tak mizernej grze. Atak złożony z Moro i Angulo praktycznie nie miał żadnej siły przebicia, obaj napastnicy snuli się po boisku. Jedynymi aktywnymi graczami po stronie drużyny z Lewantu byli Vicente i Pablo, którzy próbowali indywidualnych akcji, jednak najczęściej kończyły się one niepowodzeniem.
Od początku drugiej połowy piłkarze Racingu ruszyli do zdecydowanego ataku na bramkę Renana. Po kilku minutach przyniosło to efekt, gdyż Verdiblancos otrzymali rzut karny. Do piłki podszedł Ezequiel Garay, jednak jego ładny strzał wylądował tylko na poprzeczce. To wydarzenie nie załamało gospodarzy, a wręcz przeciwnie - nadal naciskali. W końcu dopięli swego. W 55 minucie ładnym strzałem z rzutu wolnego Renana pokonał Mehdi Lacen. Po straconym golu Emery w celu uporządkowania gry wpuścił na boisko Silvę i Villę. Zawodnicy Valencii jednakże nadal mieli problemy, by dłużej utrzymać się przy piłce, a na coraz lepszą grę Racingu potrafili odpowiedzieć tylko brutalnością. W efekcie w samej końcówce meczu arbiter Carlos Clos Gomez pokazał czerwoną kartkę najpierw Vicente, a potem drugą żółtą, więc w konsekwencji także czerwoną Miguel'owi. Portugalczyk nie mógł pogodzić się z decyzją arbitra i rwał się do wymierzenia sprawiedliwości sędziemu, jednak trener Emery uspokoił krewkiego obrońcę. Chyba przestraszony tym incydentem Gomez natychmiast zakończył spotkanie.
Co zostało Nam po tym meczu? Na pewno niesmak. Przede wszystkim z powodu mizernej gry Valencii. Po raz kolejny okazało się, że nie mamy wystarczająco dobrych zmienników, którzy potrafią wygrywać z potencjalnie słabszymi przeciwnikami. Niesmak pozostał też po fatalnej postawie arbitra, który kompletnie nie panował nad boiskowymi wydarzeniami, a pod koniec spotkania sytuacja całkowicie wymknęła mu się spod kontroli. Co gorsza, w myśl przepisów Vicente nie będzie mógł wystąpić w najbliższym ligowym spotkaniu z Villarreal, ponieważ został ukarany czerwoną kartką bezpośrednio (Miguel będzie mógł zagrać). Pozytywny jest tylko wynik, który znacznie przybliżył ekipę Los Ches do ćwierćfinału rozgrywek.
KOMENTARZE
A dla Miguela? Atak na piłkę, zderzyli się, to się zdarza, nic celowego.
Ciekawe kto zagra z Villarealem na prawej obronie? Może Emery? Gdzie sie podziewał w II połowie Edu? Poszedł na kawę? Zauważyłem go jak po meczu dostał żółtą kartkę. O Moro i Angulo nie warto nawet pisać (tym bardziej że zrobił to Mistic). Pablo gra podobnie jak ja - z tą różnicą, że on w realu , a ja w pes09. Jak się rozpędzi z piłką, to zatrzymuje się poza linią boczną.
Chyba Villareal przetrzepie nam skórę.
A Pablo jeden przepiękny kontratak (to chyba było w ok. 75 min) zepsuł w taki sposób, że przez miesiąc kazał bym mu grać w drużynie rezerw. Tak nie można grać! Kompletnie nieudane dośrodkowanie. To już mógł spróbować strzelić.
A w sobotę zobaczymy, czy to Atletico takie słabe, czy Valencia taka mocna. Jedno jest pewne - z taką grą jak w Santander nie mamy szans z Villarealem.
A co do reakcji Miguela, to wcale mu się nie dziwię. Po pierwsze sędzia sędziował przeciw nam, a kartki nam rozdawał z powodów niezrozumiałych (patrz->Vicente -uderzony w twarz łokciem a faul nawet nie odgwizdany, a jak on skosił rywala to od razu czerwień, czy 2. kartka dla Miguela gdzie po prostu zderzył się z rywalem). Jeśli chcemy wygrywać, to w zawodnikach musi być sportowa złość, a tej Portugalczykowi nie brakowało. Sam sobie sędzia winien, że wku**ił Miguela na całego.
Co powiedział sędziemu to tylko sędzia i Miguel wie, a gazety pewnie szukają sensacji. Jak jakaś kara to tylko pieniężna. Przecież nie uderzył sędziego (tu brawa dla Emerego za szybką reakcję).
Amunt!!!!!!!
Przecież Vicente oberwał łokciem w głowę. W tym momencie sędzia gwiżdże, kartka dla zawodnika Racingu i wszystko jest ok. Tymczasem sędzie nie reaguje, Vicente fauluje przeciwnika i sędzia zamiast dać sobie czerwoną kartkę za takie niedopatrzenie i stronniczość ukarał naszego grajka.
Więc jakie "zasłużenie"? To ewidentny błąd sędziego, przez który poirytowany Vicente skosił rywala.
Sędzia nawet dopiero po odgwizdaniu przewinienia Vicka (choć była to reakcja zbyt późna), powinien wlepić po żółtej kartce obu zawodnikom i mieć świadomość, że gdyby gwizdnął wcześniej, to Vicente nie ściąłby zawodnika rywali.
« Wsteczskomentuj