Prawdopodobnie jest jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Przebywający w Neustift Mel Villa z zapartym tchem śledzi poczynania syna, który zmierza po tytuł króla strzelców Euro 2008.

Życie nie było dla niego łatwe i teraz nie waha się, by cieszyć się z każdej chwili, zwłaszcza teraz, kiedy jego syn, David Villa, stał się jedną z gwiazd Mistrzostw Europy. Zna go lepiej, aniżeli ktokolwiek inny. Wie, że jeżeli David narzeka na plecy, oznacza to, że go bolą, a jeśli dedykuje bramkę Torresowi, robi to szczerze. Wczoraj, spacerując po łące z austriackim dzieckiem marzącym, by być kiedyś jak David, rozmawiał przyjacielsko z dziennikarzami Super Deporte o planach Villi. David pragnie wygrać ten turniej. Nie będzie to łatwe, jednak jest ambitny w swoich poczynaniach i nie spocznie, dopóki nie osiągnie zamierzonego celu.

Mel Villa kocha futbol. Często ogląda mecze asturyjskiej grupy Tercera Division(czwarta liga), zaś teraz bawi się obserwując mecze Mistrzostw będąc na miejscu, w Austrii. Odnośnie ćwierćfinałowego pojedynku, który zostanie rozegrany w niedzielę, mówi: Jestem przekonany, że spotkamy się z Rumunią, by wreszcie awansować do półfinału. Jak pan widzi występ syna? Tak jak w Valencii, ci co go znają, wiedzą, że niczego nie zmieni; Villa nie odchodzi. Ci, którzy są zaskoczeni najwyraźniej nie widzą normalnie.

Kiedy napastnik otrzymuje wiatr w żagle, ciężko go stracić, ma pewność i zawsze stara się zdobyć bramkę, oby kontynuował swoją grę dla dobra Valencii i reprezentacji. Obecnie wydaje się, że jest dotknięty Bożą ręką. Przeciwko Szwedom w 92. minucie rozegrał najważniejszą akcję meczu. Miał trudny sezon, głównie ze względu na nękające go kontuzje, ale skończył jak motor, ma świetną psychikę i jest w formie… to normalne, że gra dobrze. Kibice na całym świecie podziwiają jego występy, zaś mnie wypełnia duma; miejmy nadzieję, że tak pozostanie na wiele dni.
Czy może zagrać w finale? Jeśli David tego chce…

Tweetnij