Remis w szalonym meczu na Mestalla
25.09.2019; 21:58
Punkt z Getafe
Po intensywnym i kontrowersyjnym meczu, Valencia zremisowała w środowy wieczór z Getafe 3:3. Bramki dla gospodarzy zdobyli jeszcze w pierwszej połowie Maxi Gómez, który ustrzelił dublet oraz Kang-In Lee. Goście zdołali wyrównać rezultat w drugiej odsłonie spotkania. Kibice Los Ches z pewnością spore pretensje będą mieć do arbitra pojedynku, który w ostatnich minutach nie podyktował karnego dla Valencii.
Tym razem Albert Celades zdecydował się dokonać kilku istotnych zmian w porównaniu z poprzednim ligowym spotkaniem. Na lewej flance w miejsce Guedesa pojawił się Kang-In Lee, zaś na prawym boku defensywy mecz rozpoczął Thierry Correia. Z innych istotnych zamian należy wymienić obecność między słupkami Jaume Domenecha oraz Kevina Gameiro jako partnera Rodrigo w ataku.
Spotkanie rozpoczęło się fantastycznie dla ekipy gości. Już w pierwszej minucie spotkania udało im się zdobyć bramkę. Po krótko rozegranym rzucie rożnym piłka trafiła pod nogi Jasona, znajdującego się niemal wprost przed bramką na linii pola karnego. Hiszpan uderzył na bramkę, futbolówka minęła kilku zawodników w „szesnastce” i ostatecznie trafiła pod nogi Jaime Maty, który bez problemu wpakował ją do bramki Jaume. 0:1. Chwilę później Getafe po raz kolejny mogło poważnie zagrozić drużynie gospodarzy. Jason uderzył w prawy dolny róg bramki, lecz udanie interweniowali defensorzy Los Ches.
Valencia w początkowych minutach nie potrafiła odpowiedzieć gościom w żaden sposób. Na domiar złego, w dziesiątej minucie spotkania boisko z powodu kontuzji opuścić musiał Kevin Gameiro. Francuza w ataku zastąpił Maxi Gómez. Chwilę później faulu w okolicach 35. metra na Arrambarim dopuścił się Geoffrey Kondogbia. Mocnego strzału z rzutu wolnego spróbował Damián Suárez, lecz jego uderzenie zablokowali obrońcy „Nietoperzy”. Valencia swoją pierwszą poważną sytuację w polu karnym Getafe stworzyła sobie dopiero w 18. minucie. Podanie w polu karnym otrzymał Rodrigo, który znalazł sobie miejsce do oddania strzału, lecz piłkę na rzut rożny zdołali wybić zawodnicy gości.
Chwilę później dobre podanie od Correi otrzymał aktywny tego dnia Francis Coquelin. Były zawodnik Arsenalu przyjął piłkę i uderzył ją z powietrza. Mocno niecelnie. W odpowiedzi, strzału z narożnika pola karnego próbował Marc Cucurella. Również nieskutecznie. Gospodarze dopięli swego w 29. minucie spotkania. Z lewego skrzydła piłkę w „szesnastkę” dośrodkował Kang-In Lee, ta trafiła na głowę Djené. Togijczyk niefortunnie skierował ją w kozioł w kierunku Maxiego Gómeza, zaś Urugwajczyk bez zastanowienia postanowił fantastycznie uderzyć ją nożycami na bramkę Sorii. Piłka otarła się o jednego z defensorów Getafe i wpadła ostatecznie do bramki gości. 1:1!
Pięć minut później na Mestalla ponownie zapanowała radość. Po krótko rozegranym rzucie rożnym między Danim Parejo a Kang-Inem Lee, ten pierwszy pomknął wzdłuż końcowej linii pod pole karne i posłał precyzyjną centrę wprost na głowę Maxiego Gómeza. Napastnik Valencii świetnie złożył się do strzału głową i wpakował futbolówkę do siatki. 2:1! To był piorunujący okres gry gospodarzy. Minęło kolejne pięć minut, zaś na tablicy wyniku widniało już dwubramkowe prowadzenie Los Ches. Płaską centrę z prawego skrzydła na piąty metr posłał Rodrigo Moreno. Tam czyhał już Kang-In Lee, który bez problemu skierował ją do bramki obok bezradnego Sorii. 3:1! Na boisku wrzało, przyjezdni często uciekali się do nieczystych zagrań, co wyraźnie frustrowało graczy „Nietoperzy”.
Na drugą połowę Valencia wyszła z zupełnie odmiennym nastawieniem. To goście jednak oddali pierwszy strzał po przerwie. Do pozycji strzeleckiej doszedł Molina, lecz jego strzał głową nie zaskoczył pewnie interweniującego Jaume. Na prawej flance zamieszanie generował Rodrigo, lecz bardzo często pojedynki sam na sam wygrywał Nyom. Rozpaczliwej próby z dystansu dopuścił się Jason, lecz jego strzał powędrował wysoko w trybuny. Valencia w 63. minucie mogła podwyższyć prowadzenie, lecz Kang-Inowi nie udało się dograć piłki dokładnie na głowę Gómeza. W szeregach gospodarzy zaobserwować można było dużo większą swobodę w rozgrywaniu piłki, w porównaniu do pierwszych 45 minut. W 65. minucie katastrofalny błąd zaliczył Kondogbia, który podał piłkę wprost do Maty. Ten oddał ją do wychodzącego na dogodną pozycję Maksimovicia, lecz Serb przegrał pojedynek 1vs1 z wychodzącym Jaume.
Minutę później goście dopięli swego. Świetne płaskie podanie z lewej flanki od Kennedy’ego otrzymał Jason, który zewnętrznym podbiciem stopy udanie zmieścił futbolówkę między krótkim słupkiem a Jaume. 3:2. Chwilę później mógł być już remis, lecz Maksimović minimalnie chybił uderzając po długim rogu. Valencia w jednej chwili straciła całą pewność siebie, czego dowodem była kolejna bramka ekipy z przedmieść Madrytu. Na prawym skrzydle tuż przy linii końcowej boiska zacentrował Damián Suárez. Piłka trafiła wprost pod nogi nabiegającego Ángela Rodrígueza, który z powietrza płaskim pasem skierował ją do siatki. 3:3.
Nie minęła minuta, zaś z kolejnym atakiem napierali goście. Tym razem rajd lewą flanką przeprowadził wprowadzony w drugiej odsłonie spotkania Kennedy, lecz jego próba zakończyła się na bocznej siatce bramki Jaume. W 72. minucie Valencia stanęła przed szansą zdobycia gola z rzutu wolnego, po uprzednim faulu Maksimovicia na Coquelinie. Piłkę od Parejo otrzymał sam poszkodowany, lec z jego próba głową okazała się niecelna. Celades na ostatnie 20 minut zdecydował się wprowadzić Guedesa w miejsce zmęczonego Kang-Ina. Portugalczyk szarpał na lewym skrzydle, lecz niewiele z tego wynikało.
W 87. minucie na Mestalla zawrzało. Piłkę w lewym narożniku ustawił Parejo i posłał ją bezpośrednio w pole karne. W zamieszaniu „szesnastce” piłkę z linii bramkowej wybił Cucurella. Wydawało się, że zrobił to ręką. Sędzia José Luis Munuera Montero pozostał niewzruszony i nakazał grać dalej. Z kontrą pomknęli goście, którzy mogli zdobyć czwartą bramkę. Dopiero po nieudanym ataku Getafe, arbiter zdecydował się skorzystać z analizy VAR, lecz nie zmienił swojej decyzji ku wyraźnemu niezadowoleniu sympatyków Valencii jak i jej zawodników.
Valencia w skandaliczny sposób remisuje z Getafe, nie potrafiąc dowieźć dwubramkowego prowadzenia. Jeżeli „Nietoperze” chcą zbliżyć się do topu tabeli ligowej, bez wątpienia muszą poprawić swoją grę w defensywie. Kolejny mecz rozegrają w sobotnie popołudnie na San Mamés, gdzie zmierzą się z Athletic Club.
KOMENTARZE
Getafe strzela szybko bramkę i wydaje się, że będzie ciężko, ale kilkanaście minut później Valencia rozpoczyna strzelaninę.
3:1 do przerwy.
Po przerwie Getafe ogranicza się wyłącznie do faulowania i nic nie wskazuje, by Valencia mogła mieć problemy z wygraniem meczu, do czasu...
Nagle Getafe zaczyna atakować i szybko wyrównuje straty.
Pod koniec ewidentny karny dla Valencii, nie podyktowany jednak przez sędziego.
VAR, niestety też się nie popisał.
A że remis? Cóż, jesteśmy chyba przyzwyczajeni. Jak mawiał pewien dziadek - było gorzej i chwalili. Jestem pełen nadziei co do tej Valencii. Amunt!
Co do rzeźników z Getafe, osobiście doceniam ich atuty, ale rzeczywistość jest taka, że kiedy przestają panować nad sytuacją na boisku kończy się granie w piłkę a zaczyna kopanie po kościach. Sędziowie powinni być uczuleni na takie zachowania, bo ich zadaniem jest również ochrona zdrowia piłkarzy. Nie licząc pomniejszych sytuacji przypominam sobie co najmniej dwie sytuacje, które mogły zakończyć się kontuzją naszych grajków. W pierwszej Djene przepchnął w powietrzu Maxi Gomeza po czym ten wylądował na plecach, w drugiej Angel wyprostowaną nogą zaatakował Paulistę podczas wybijania piłki. Szczególnie w tej drugiej sytuacji uważam sędzia mógł rozważyć czerwo, w rzeczywistości kartek nie pokazał nic. W czasach VAR'u takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. O karnym już nawet nie wspomnę
Z tym sędzią od zawsze są kontrowersje.
Lim może sobie pogratulować. Zburzył to co dobrze funkcjonowało i teraz zbiera owoce swojej głupoty. Kondogbia kontuzjowany, Parejo goni resztkami sił, przydałby się taki Rafinha? A jak widać z rewelacyjnego transferu Mangali nowy treneiro ma wiele pożytku.
A przy okazji zastanawiam się dlaczego znowu nie grał Ferran? Tak stawiamy na młodzież?
Mecz powinniśmy wygrać, ze względu na koszmarne błędy w obronie (Kondogbia niepewnie, Paulista również zagubiony). Nasi grali ostro, ale to co Getafe wyprawia jest po prostu bezczelne. W normalnym meczu kończyli by w 9...
#7 mecz sezonu - 5/10
« Wsteczskomentuj