Falstart w Lidze Mistrzów
19.09.2018; 23:07
Juventus z wygraną
Pomimo uzyskania przewagi liczebnej, za sprawą czerwonej kartki dla Cristiano Ronaldo, Valencia ponosi porażkę z Juventusem 0:2. Obie bramki strzałami z rzutów karnych zdobył Pjanić. W doliczonym czasie gry jedenastkę zmarnował Dani Parejo.
Marcelino od pierwszych minut desygnował do gry kilku zmienników w porównaniu do ostatniego ligowego starcia z Realem Betis. I tak, na murawę Mestalla po raz pierwszy w podstawowej jedenastce pojawili się między innymi Murillo czy Batshuayi. Już w drugiej minucie meczu ten drugi wyłożył piłkę na strzał z dystansu dla Guedesa, lecz jego uderzenie poszybowało nad bramką. Chwilę później Portugalczyk próbował strzału głową, jednak nie trafił w światło bramki.
Inicjatywę w spotkaniu przejęli goście, którzy coraz odważniej przedostawali się pod pole karne Valencii, wykorzystując nieporadność defensywy Los Ches. Strzały z dystansu Ronaldo, ekwilibrystyczne uderzenie w wykonaniu Mandżukicia czy strzał z pola karnego Khediry lądowały jednak nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Neto.
Od 29. minuty spotkania Juventus zaczął grać w osłabieniu, po tym jak czerwoną kartkę za faul na Jeisonie Murillo otrzymał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk, wchodząc w pole karne, uderzył środkowego obrońcę bez piłki, następnie złapał go za głowę, a arbiter spotkania, Felix Brych, nie miał wątpliwości co do niesportowej postawy zawodnika włoskiego zespołu.
Pomimo uzyskania przewagi liczebnej podopieczni Marcelino nie zdołali zagrozić bramce Szczęsnego. W końcówce pierwszej połowy piłkę z pola karnego wybijał Dani Parejo. Niestety, kapitan „Nietoperzy” zrobił to tak niefortunnie, że trafił nogą w głowę João Cancelo. Sędzia odgwizdał faul i podyktował jedenastkę dla gości. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Miralem Pjanić. Pomimo iż Neto wyczuł intencje strzelca, futbolówka trafiła do siatki. 0:1.
Po zmianie stron odważnie zaatakowała Valencia, a strzały na bramkę strzeżoną przez Szczęsnego oddali Batshuayi oraz Rodrigo. Szczęście nie było jednak tego dnia po stronie gospodarzy, bowiem chwilę później w polu karnym Los Ches Murillo nieprzepisowo zaatakował Bonucciego, za co arbiter podyktował kolejny rzut karny. Przed szansą na zdobycie gola ponownie stanął Pjanić i raz jeszcze udało mu się pokonać Neto. 0:2.
Piłkarze Valencii próbowali odrobić straty, ale dobrze broniący zespół Juventusu pozwolił gospodarzom jedynie na oddanie strzałów z dystansu, co czynił przede wszystkim Carlos Soler. Marcelino zdecydował o wzmocnieniu potencjału ofensywnego drużyny, wprowadzając na boisko Czeryszewa, Gameiro oraz Santi Minę. Zmiany nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu, a Valencia nadal groźna była jedynie przy oddawaniu strzałów sprzed pola karnego.
W doliczonym czasie gry kolejną jedenastkę podyktował Felix Brych, tym razem dla Valencii za faul na Gabrielu. Do piłki tradycyjnie podszedł Dani Parejo. Kapitan Los Ches nie zapisze jednak przy swoim nazwisku bramki, bowiem jego intencje wyczuł Szczęsny, który obronił rzut karny.
Powrót Valencii do Ligi Mistrzów rozpoczął się zatem od porażki - spotkanie zakończyło się wygraną Juventusu 2:0. Przed podopiecznymi Marcelino powrót do rozgrywek ligowych. Kolejny mecz odbędzie się w niedzielę, 23. września, a rywalem „Nietoperzy” będzie zespół Villarreal.
Liga Mistrzów: VALENCIA CF – JUVENTUS 0:2 (0:1)
Bramki: Pjanić (44’ k., 0:1), Pjanić (51’ k., 0:2)
Valencia CF: Neto, Ruben Vezo (56’ Cheryshev), Murillo, G. Paulista, Gayà, Parejo, Wass, C. Soler, Guedes (69’ Santi Mina), Rodrigo, Batshuayi (69’ Gameiro).
Juventus: Szczęsny, Cancelo, Bonucci, Chiellini, Alex Sandro, Khedira (22’ Emre Can), Pjanić (65’ Douglas Costa) (88’ Rugani), Matuidi, Bernardeschi, Ronaldo, Mandžukić.
KOMENTARZE
Marcelino coś narobił z naszą najlepszą formacją?
Przynajmniej do dziś, rozwaliłeś to co było w tamtym sezonie naszą domeną.
Mamy Gameiro za Zazę i do tego jeszcze dopłacamy.
Żeby Gameiro miał takie statystyki jak Zaza musi średnio co drugi strzał pakować w siatce.
My nie mamy taktyki.
Nie oczekuje wyjścia z grupy tylko jakiejś reprezentacji tego klubu.
Z piłkarzy to Parejo tragedia.
Dobrze Batsh, Czeryszew i Soler.
Idę spać nara.
Nie wiem co się stało, ale ten zespół zupełnie nie wie co ma grać.
Nawet grając w przewadze przez ponad godzinę, nic nie potrafili zdziałać...
Źle się dzieje i czas najwyższy bić na alarm!
Nie porównujmy juve do nas, bo to inny etap budowania drużyny, innej klasy zawodnicy. Jednakże od drużyny która ma anspiracje żeby być jedna z lepszych drużyn w Europie wymaga sie chociazby walki, a jak dzis ogladalem mecz, to przypomnial mi sie niedawny sezon, gdzie parejko nie biegał, karne strzelal w srodek bramki...jeśli chlopaki nie zaczna gryzc trawy, nie zaczna zostawiac serducha na boisku to powtorzymy 12miejsce w lidze, a nie czwarte i do ligi europy nie wejdziemy z trzeciego miejsca bo szwajcarzy pojada nas w obu meczach. Goncalo tez chyba poczul sie juz gwiazda bo tylko rekoma machal...
To tyle na goraco ode mnie; moze jutro jak opadna emocje to obiektywniej spojrze na dzisiejszy mecz. Tak czy siak: PAREJKO OUT
Na pewno ściąganie kolegów takich jak Vietto, Gameiro czy Paulista.
Nadal nie rozumiem jak można było popełnić tak kardynalny błąd. Czekam aż "doświadczony" Francuz odpali.
W naszej grze nie widać kompletnie za grosz taktyki.. Jestem zwolennikiem Parejo, ale to co pokazuje przez ostatnie dni to przypominaja mi się te najgorsze czasy Valencii. Kolejna kwestia.. bez Garaya defensywa nie istnieje, bez Kondogbii środek nie istnieje, Vezo lepiej gra od Picciniego.
Do Neto nie ma co się przyczepiać, chociaż Alves był niższy od niego i nie takie piłki wyciągał.
Najgorsze jest chyba to, że rywal grający w 10 nas zdetronizował.
Czuję, że znowu jedyna szansa na LM będzie zwycięstwo w LE obym się mylił.
Na fuera przyjdzie jeszcze czas.
Jakaś blokada nastąpiła. W tym sezonie jest stulecie klubu, do tego jest LM. Być może to obciąża piłkarzy? W tamtym sezonie byli głaskani, grali bez znacznej presji. W tym są znacznie większe oczekiwania.
Mam nadzieje, że ten mecz był ostatnim spotkaniem beznadziejności, bezradności i błędów i od następnego będzie tylko lepiej. Mecz z Juve pokazał WSZYSTKIE nasze mankamenty z jakimi się obecnie borykamy się.
Idealny materiał do analizy.
Soler nie wiem ile musi miec prob, zeby trafic w swiatlo bramki. Przeciez na tyle strzalow z dystansu musialo cos wpasc.
Ogolnie to Juventus zmiazdzyl nas taktycznie. Nam zabraklo zawodnika kreujacego gre w ataku pozycyjnym.
A co do meczu - tak jak ktoś pisał bez Garaya leży obrona, bez Kondona leży pomoc i taka jest prawda. Najbardziej boli, że pozycja, która wymagała wzmocnienia w pierwszej kolejności została "wzmocniona" Piczkinim, który jest tragiczny i musi grać Vezo (?) Również widać, że brak kupna zmiennika parejki, który by walczył z nim o skład to głupota, koleś jest tragiczny i drużyna leży (może Soler powinien spróbować w środku? wtedy brakuje kogoś poważnego - chociażby na takie mecze jak z Juve - na prawą pomoc)
Pozycję nr 6 mamy obstawioną ale kontuzjowaną: Kondo i Coquelin.
Guedes chyba przepalił okres przygotowawczy czekając na transfer i jest bez formy i błysku.
Cheryshev wiatru na skrzydle nie zrobi i to wiedzieliśmy już od początku (kilka meczów na MŚ mu weszło bo Władymir patrzył).
Parejo - no cóż, nie jest to kreatywny playmarker a raczej podający w szerz boiska lub do boku. Jego brak sprintu biję w oczy.
Soler - nie jest skrzydłowym, może faktycznie powrót na środek i zabezpieczenie tyłów przez kondogbię uruchomiłoby go ofensywnie.
Ferran - widzę potencjał ale potrzebuje czasu.
Wass - człowiek od wszystkiego ale przez nie jest wybitny na żadnej pozycji. Szanuje za wszechstronność i będziemy mieli z niego pożytek.
No i nie zapominajmy o naszym Neto, który jest tak niepewny, że drzę przy każdej piłce w pole karne. Wczorajsza akcja jak wypuścił piłkę najpierw z rąk a potem z nóg to podsumowanie jego niezdarności. Jaume do braki i na kapitana a Neto i Parejo na ławkę.
Do dziś też nie rozumiem wymiany Gameiro na Zazę. Co to miało na celu? Ten drugi chociaż miał charakter i zostawiał serce na boisku. Kevin jest tak bezjajeczny, że aż szkoda w ogóle o nim pisać.
Z grupy nie wyjdziemy. Chyba, że jakimś cudem nagle wróci drużyna z poprzedniego sezonu, co jest niestety mało prawdopodobne. W takiej formie to my nie damy rady wygrać z Young Boys i to absolutnie nie jest żart.
Nie zgadzam się z opinia że Zaza jest lepszy od Gameiro. Podobny poziom z tym że Zaza był lubiany przez nas i to nam trochę zaciemnia jego obraz. Bats w mojej opinii jest kozakiem. 40 mln za niego po dobrym sezonie to sukces. Tyle że mam wrażenie że dobrego sezonu nie będzie bo wygląda mi to jak lustrzane odbicie drugiego sezonu Nuno.
Podsumowując nie da się na to patrzeć, a Parejo w środku pola to jest samobójstwo . Tym bardziej że jest kapitanem.
Obawiam się że w okolicach stycznia będziemy się żegnać z Marcelem. Oby się ogarnęli bo szkoda byłoby wszystko zaczynać od nowa.
"Tylko z Danim w składzie,
tylko z tym bydlakiem
pomoc będzie cienka,
a ten klub średniakiem".
Po wczorajszym meczu połowie zespołu należy się zsyłka do Klubu Kokosa, ale Parejo winien dostać tam jakieś honorowe miejsce.
Soler na prawym skrzydle to tylko opcja tymczasowa, która miała na celu łatanie formacji i wykorzystanie potencjału drużyny w poprzednim sezonie. Jak się okazuje, niestety również w tym. Na tę chwilę tylko świetna dyspozycja Ferrana może zwolnić Solera z pozycji skrzydłowego. Wiadomo, że w środku pomocy oczywiście potrzebny jest ktoś doświadczony. Także jedynie przy powrocie Kondogbii lub Coquelina oraz przy szybkim rozwoju Ferrana jest szansa, że Marcelino będzie chciał wykorzystać talent Solera zatrzymując go w pierwszym składzie.
Przy odrobinie szczęścia, mogłoby, a nawet powinno się to wydarzyć kosztem naszego kapitana.
Kolejny raz staliśmy sie pośmiewiskiem Europy.
To była jakaś parodia futbolu (i te faule Parejo i Murillo jak M. Lewandowskiego z Austria, ktore odgwizdal H. Webb) na poziomie reprezentacji Polski albo klubu ekstraklasy. Nic nie działa.
A nie bedzie teraz wcale łatwiej, bo okazuje sie, ze nawet Young Boys piłke cos tam kopie i nie był to jednostronny pojedynek przeciwko Manchesterowi.
Forma nietoperzy pozostawia wiele do życzenia, więc naprawdę nie mieliśmy szans zrobić dobrego wyniku(przy tak grającym Juve).
Liga Mistrzów od jakiegoś czasu straciła dla mnie sens. Tymi rozgrywkami rządzi kasa i jedynie "super" kluby są w stanie coś ugrać. Obecnie jest 6-7 drużyn które można obstawiać w ciemno że spotkają się w 1/4.
Zostaje 1-2 miejsca dla "sezonowców". Reszta to tak naprawdę dodatek...
Najgorsze jest to że te różnice będą się tylko zwiększały.
Widzę że na piłkarzy spadła tutaj ostra krytyka...że to wstyd itp. Prawda jest taka że stać nas na max 2 miejsce w grupie(przy odrobinie szczęścia i słabej formie United-tak jak Sevilla trafiła w zeszłym roku).
Mam nadzieję że ten mecz będzie odbiciem się od dna i z czasem przyjdzie forma i wyniki.
Soler na duży plus, reszta to była totalna padaka
Po pierwsze - Juventus do czerwonej kartki wyczuł nas momentalnie- grali lewą flanką na Vezo i dorzucali na długi słupek, gdzie nie wiadomo gdzie był Gaja. Ta metoda była powtarzana 3-4 razy, a nasi nadal nie złapali o co chodzi. Już wtedy powinniśmy przegrywać handicupem. Vezo nie zagrał wcale mocnego meczu, z jego strony przechodziło wszystko.
Od czerwonej kartki obraz gry uległ zmianie- nasi postanowili zagrać atak pozycyjny, czyli to czego nie potrafimy grać w formacji 4-4-2 z Parejko. Druga sprawa, że wszystko było grane 4 metry przed obrońcami Juve, nie próbowaliśmy nawet podejść bliżej żeby zaangażować 2 przeciwników i zrobić miejsce koledze. A co najlepsze już graliśmy przeciwko 10 zawodników.
Następny aspekt - kompletny brak kreatywności w pomocy i brak ruchu w ataku. Nie wiem kto tutaj zawinił- czy pomoc nie miała komu podawać, bo atak stał i czekał, czy atak czekał na wreszcie nieszablonowe podanie, ale wyglądało to koszmarnie. Parejo to jest piłkarz na 4-2-3-1 lub 4-3-3, przy ataku pozycyjnym w formacji 4-4-2 nie ma kto nam grać wyżej w drugiej linii. Rok temu punktowaliśmy dzięki kontrom i zazwyczaj pierwsi strzelaliśmy, dzięki czemu taktyka nam się dobrze układała. Mecz bodajże z Getafe sprzed roku pokazał jak sobie radzimy jak musimy przejąć inicjatywę w ofensywie.
VCF ma tego samego trenera, gra tym samym systemem, w większości – na kluczowych pozycjach - grają ci sami piłkarze. Tymczasem wygląda to tak, jakby nasi zapomnieli jak się gra w piłkę, spotkali się po raz pierwszy na boisku w tym gronie i mieli rozgrywać jakieś meczyki treningowe. Pomijając Parejo, co robi na boisku np.Gaya – bądź co bądź reprezentant Hiszpanii? Jest widzem czy obrońcą?
„Wzmocnienia” nie są żadnymi wzmocnieniami, zwłaszcza Racic, Piccini i Wass. Z nowych najwyżej cenię Batshu, być może coś będzie z Diakhabiego. VCF to w tej chwili jedna z najsłabszych drużyn La Liga i nie miała szans w konfrontacji z Juve.
Odpowiedzialność za taki stan rzeczy, bez względu na okoliczności, ponosi sztab szkoleniowy z Marcelino na czele. Nie znaczy to, że domagam się głowy Marcelino – wręcz przeciwnie – to właśnie on musi ruszyć głową, żeby wyprowadzić VCF na właściwe tory. A czasu nie ma niewiele.
skrzydla -Guedes po lewej,Wass lub Ferran po prawej,a w srodku Kondo i Soler,choc i tak marcel bedzie forsowal Parejo
Valencia musi zagęscic srodek pola,bo z Juventusem wygladalo to fatalnie
winny porazki z Juve to Marcel,zly sklad wyjsciowy,zla taktyka
Rozbiłeś system pod tym znakiem.
« Wsteczskomentuj