sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia vs. Real Sociedad — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 25.02.2018; 15:47

Dotrzymać kroku

Real Madryt, przy rozegranym meczu więcej, wyprzedza Valencię o pięć punktów. Jeśli „Nietoperze” chcą zaatakować „Królewskich”, muszą wygrać dziś z innym Realem – Sociedad, który jest dla Los Ches co najmniej niewygodnym rywalem.

Xabi Alonso przyznał ostatnio, że poważnie rozważa rozpoczęcie kariery trenerskiej, wskazując jako swojego wymarzonego pracodawcę Real Sociedad, którego jest wielkim fanem i wychowankiem. Gdyby były znakomity pomocnik był gotów na przejęcie tej posady już dziś, prawdopodobnie z miejsca mógłby liczyć na silne poparcie swojej kandydatury wśród kibiców La Realu. Najpierw jednak chwilę o własnym ogródku i ekipie Marcelino.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Real wreszcie odbył swoje zaległe spotkanie i znajduje się pięć punktów nad Valencią (mając rozegrany jeden mecz więcej). Myślisz, że „Królewscy” będą już tylko powiększać przewagę, czy może Los Ches stać na wyrównaną walkę, powiedzmy, o trzecie miejsce?

Wszystko będzie zależało od tego jak szybko Valencia się pozbiera – i czy w ogóle. Na przełomie grudnia i stycznia nadszedł oczekiwany kryzys; nie oszukujmy się, on musiał nastąpić. Jednym z głównych jego powodów były kontuzje kluczowych zawodników takich jak Murillo, Soler czy Guedes. Jeśli ta trójka wróci do swojej najwyższej formy, jestem spokojny o wyniki. Strzelamy mniej, więcej tracimy, ale to nie tak, że nagle napastnicy zaczęli gorzej grać i więcej pudłować, a Neto faktycznie przestał się rzucać, jak to niektórzy sugerowali. Wąska kadra, jaką preferuje Marcelino, ma swoje wady i zalety. Jednym z minusów jest to, że kiedy wypadnie któryś z czołowych zawodników, bardzo trudno go zastąpić. Powoli problemy tego typu przemijają, więc być może „Nietoperze” zaczną notować wyniki na miarę możliwości tej drużyny, a wtedy wszystko jest możliwe. Real w tym sezonie jest drużyną bardzo niestabilną, na dodatek możemy się spodziewać, że skupi się jednak na Lidze Mistrzów, od ligowego tryumfu są w końcu bardzo oddaleni.

Jakie są Twoje odczucia po konferencji Alemany’ego? Chciałbyś poruszyć jakąś kwestię, czy nie dowiedzieliśmy się niczego nowego?

Konferencja Mateu była tak długa, że nie sposób się skupić na jakiejś konkretnej kwestii. Cieszyć może jedna rzecz i chciałbym, żeby więcej osób zaczęło to zauważać. Valencia w swoich działaniach zaczęła być transparentna, przejrzysta. Nie musimy się już zastanawiać nad absurdami pokroju Rodrigo Caio, nie frustruje nas Jorge Mendes i kolejne pomyłki trenerskie. Również transfery, jakie by nie były, w zdecydowanej większości bronią się na boisku. Dla przykładu Francis Coquelin, co do którego sam przyznaję, nie byłem zupełnie przekonany. Po tych kilku meczach Francuza najchętniej opróżniłbym zawartość portfela i kupił koszulkę z jego nazwiskiem. Mateu Alemany nie tylko dobrze zarządza klubem, jest człowiekiem który doskonale zna piłkę, ale też dobrze reprezentuje klub. No i ze względu na swoje powiązania, również władze ligi patrzą na klub w zupełnie inny sposób niż miało to miejsce jakiś czas temu. Jeśli komuś się wydaje, że wypowiedzi Alemany’ego na konferencji nie miały żadnego znaczenia, nic ciekawego ani nowego tam nie padło, a w ogóle tłumaczenie tego na naszym portalu było niepotrzebne... to chyba ma bardzo krótką pamięć i zapomniał co w Valencii działo się praktycznie nieprzerwanie przez ostatnie kilkanaście lat.

Czy uważasz, że dokonania Marcelino na przestrzeni jego kariery wciąż są niedoceniane? Trenujący drużynę Juvenil A Mista stwierdził ostatnio, że to nie tylko jeden z najlepszych trenerów w Hiszpanii, ale i w całej Europie.

Na pewno pod pewnym względem trener Valencii jest niedoceniany. To co robił w ekipach Racingu Santander czy Villarreal zasługiwało na słowa uznania, podobnie jest przecież zresztą na Mestalla, bez względu na to na jakiej pozycji drużyna zakończy sezon. Trener jednak ma jeszcze wiele kwestii, nad którymi musi popracować. Jest np. coś, co ja nazywam syndromem Marcelino. Pierwsza część sezonu zazwyczaj jest piorunująca, co zresztą widać ewidentnie po punktach, by w drugiej jego odsłonie drużyna zanotowała spadek formy. Znamy to skądś, prawda? Wygląda na to, że i tym razem może być podobnie. Gdyby nie problem drugiej części sezonu, kto wie gdzie byłby dzisiaj ten trener. Asturyjczyk ma ogromne umiejętności, świetny warsztat i rękę do zawodników, którym w ostatnim okresie nie szło. Ilość „wskrzeszonych” przez niego piłkarzy, na czele z Víctorem Ruizem, jest niezliczona. By jednak móc o nim powiedzieć jako o jednym z najlepszych trenerów w Europie, Marcelino musi odnieść jakiś sukces, zdobyć trofeum. Valencia jest miejscem, w którym ma na to szanse i mam nadzieję, że zarówno klub jak i trener zakończą jak najszybciej stagnację w gablocie na puchary.

Pojawił się też temat dołączenia do Valencii Pablo Longorii, który od 2015 roku jest szefem skautingu Juventusu i świetnie zna się z Marcelino. Myślisz, że byłby to dobry ruch klubu?

Pion skautingu swojego czasu został doszczętnie rozwalony, nie bójmy się tego powiedzieć. Zatrudnianie w nim byłych zawodników jak niegdyś Rufete czy doskonale nam znany Vicente, który przecież pełni ważną rolę w klubie, jest bardzo dobrym pomysłem. Jednak opieranie całego pionu na Hiszpanach byłoby nieroztropne. Valencia często spogląda w kierunku włoskim i ściągnięcie doskonale rozeznanego w tamtym rynku fachowca, dla mnie byłoby strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza, że co do jakości działania tego pionu w turyńskim klubie raczej nikt nie ma wątpliwości, na dodatek często ściągani są jeszcze bardzo młodzi zawodnicy, którzy w kolejnych latach stanowią o sile drużyny. Valencii od momentu przejęcia klubu przez Lima taka sztuka bardzo średnio wychodzi, bo raczej wszyscy chcielibyśmy zapomnieć o wynalazkach pokroju Filipe Augusto czy Danilo Barbosy.

Vicente miał w czwartek obserwować Quincy’ego Promesa na San Mamés. Kandydatura zawodnika Spartaka Moskwa przewija się w klubie już od półtora roku. Klauzula? 35 mln, moskiewski klub odrzucał zimą oferty opiewające na 30 mln. Jak widzisz ten pomysł? Masz inne propozycji w razie, gdyby nie udało się zatrzymać Guedesa?

Ani przez chwilę nie pomyślałbym o reprezentancie Holandii w kontekście Valencii. Nie przez to, że jest za słaby, ale przez to, że byłem święcie przekonany, iż jest za drogi. Na pewno Quincy musiał wywrzeć wrażenie na Vicente, ponieważ robił z defensywą Athletiku co chciał i w zasadzie baskijską ekipę, dzięki swojemu dryblingowi, mógł rozmontować sam. Obecnie to najlepszy zawodnik ligi rosyjskiej, piłkarz już doświadczony, dojrzały, podejmujący dobre boiskowe decyzje, no i przed nim przynajmniej 6-7 lat gry na najwyższym poziomie, jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, czego mu oczywiście nie życzymy. Zdecydowanie kwota 35 mln € za takiego zawodnika nie jest wygórowana i gdyby nie finanse, nawet w przypadku pozostania Guedesa, warto byłoby sięgnąć po tego zawodnika – zwłaszcza, że zarówno jeden jak i drugi może grać na obu flankach. Za Guedesem przemawia wiek i to, że w przyszłości będzie go można jeszcze najprawdopodobniej sprzedać za górę pieniędzy. Jeśli jednak nie uda się utrzymać Portugalczyka w drużynie, nie jestem w stanie wymyślić lepszego zawodnika, który byłby w zasięgu Valencii. Jeśli jednak ani jeden ani drugi transfer nie wypali, „Nietoperze” mogą przypomnieć sobie o Andriji Živkoviciu, który już dawno powinien grać na Mestalla, jednak sprzed nosa sprzątnęła nam go Benfika. Jeśli chodzi o ligę hiszpańską, uniwersalnym zastępstwem byłby Portu, który jeśli pójdzie w innym kierunku niż do swojego macierzystego klubu, będzie to skandal, za który ktoś powinien odpowiedzieć. Dla mnie to transfer numer jeden.

Dwie twarze

Z jednej strony sześć punktów straty do siódmego miejsca zajmowanego przez Eibar, z drugiej – zaledwie dwa oczka przewagi nad 16. Espanyolem. 13. pozycja Realu Sociedad, który w zeszłym sezonie zajął szóste miejsce, wyprzedzając Valencię o 28 punktów, teraz tracąc do niej 17 punktów po 24 kolejkach sezonu, jest wielkim zawodem dla wszystkich fanów zespołu. RSSS odpadł w pierwszym dwumeczu Pucharu Króla z Lleidą Esportiu, która znajduje się trzy punkty nad grającą w trzeciej lidze VCF Mestallą, natomiast w czwartek drużyna prowadzona przez Eusebio pożegnała się z Ligą Europy, przegrywając z Red Bullem Salzburg, w ciągu trzech minut zaprzepaszczając szanse na awans (czerwona kartka Raúla Navasa i rzut karny sprokurowany przez Rulliego). Txuri-Urdin mogą skupić się więc na lidze i poprawianiu niechlubnych statystyk – Sociedad jest bowiem zespołem o dwóch twarzach.

91 – właśnie tyle goli padło w dotychczasowych ligowych meczach drużyny z Anoeta. Pod tym względem równać z nimi mogą się jedynie piłkarze Betisu, choć w obydwu przypadkach nie jest to powód do wielkiej dumy. Jeśli spojrzymy na ofensywę, Real Sociedad wypada znakomicie: 46 strzelonych bramek to czwarty wynik ligi, o zaledwie bramkę gorszy od Valencii, która notuje przecież rekordowy pod względem strzeleckim sezon. Znacznie gorzej wygląda postawa Basków w defensywie. Niemal tyle samo – a dokładnie 45 – straconych goli sprawia, że w kwestii obrony RSSS również jest czwarty... z tym, że licząc od końca. Gorzej w destrukcji spisuje się Betis (50), a także Las Palmas (52) i Deportivo (53), które okupują miejsca w strefie spadkowej.

W poprawie sytuacji nie pomogą ostatnie kontrowersyjne przenosiny lidera defensywy La Realu, Iñigo Martíneza, do Bilbao – rywala zza miedzy – za 32 mln €. „Nie sądzę, że Athletic przyjdzie tu i da odwiecznemu rywalowi 30 milionów. Nigdy nie przeszedłbym na drugą stronę” – stwierdził, na swoje nieszczęście, Iñigo w 2014 roku. Sprowadzony jako następca Héctor Moreno nie jest stoperem tej samej klasy, a zespół dowodzony przez Eusebio potrzebuje stabilizacji od zaraz, bowiem ostatnie mecze ligowe to istny rollercoaster: dwa przekonujące domowe zwycięstwa ze słabszymi rywalami – 5:0 z Deportivo i 3:0 z Levante – przeplotły dwie równie wymowne wyjazdowe klęski z rywalami z czołówki – 4:2 z Villarrealem i 5:2 z Realem Madryt.

I właśnie to zdają się być trzy kluczowe problemy Sociedad: postawa przeciwko mocniejszym rywalom, gra obronna oraz postawa na wyjazdach; po raz ostatni wygrali bowiem wyjazdowy mecz w LaLidze 14 października 2017 roku przeciwko Alavés (0:2). Kibiców „Nietoperzy” ma prawo martwić, o ironio, właśnie dyspozycja Realu Sociedad na Mestalli, który od 2012 roku grał na stadionie Valencii sześciokrotnie, zwyciężając aż pięć razy i tylko raz przegrywając 2:0 po dublecie Piattiego. Jeszcze gorzej wygląda statystyka wszystkich spotkań z tego okresu: 13 meczów i aż 10 porażek Los Ches, do których należy doliczyć zaledwie dwa zwycięstwa i jeden remis. Do 2012 roku obie ekipy rozegrały ze sobą 9 spotkań, w których Valencia zdobyła aż 2,33 punktu na mecz, natomiast od tego momentu „Nietoperze” zainkasowały 7 z 39 możliwych oczek, co daje średnią zaledwie 0,54 punktu na każde spotkanie przeciwko Sociedad.

Jak widzimy, wokół tego meczu przechadzają się skrajności, które mocno komplikują ocenę tego, jak trudny może to być mecz dla Valencii. Ułatwić sprawę mogą nieobecni po stronie gości. Wśród nich znaleźli się przede wszystkim Willian José i Xabi Prieto, czyli kluczowe postacie zespołu Eusebio Sacristána, a także Gerónimo Rulli, Raúl Navas, Imanol Agirretxe i Carlos Martínez. W połączeniu z wyczerpującym spotkaniem rozegranym w czwartek w Salzburgu, absencje i brak alternatyw mogą być dla Txuri-Urdin nie lada problemem.

Głównym zagrożeniem może okazać się będący w świetnej dyspozycji były zawodnik Los Ches, Sergio Canales, który prawdopodobnie sam już powoli zapominał o tym, że potrafi grać na takim poziomie. Standardowo można spodziewać się ataków skrzydłami w wykonaniu La Realu – Oyarzabal, Odriozola czy Januzaj lubią szukać pojedynków jeden na jeden, choć bez Williana José w polu karnym może brakować jakości w finalizacji tego typu ataków. Nie oznacza to jednak, że Valencia nie musi bać się pojedynków główkowych; tym bardziej w obliczu wyraźnych problemów w kryciu rywali przy stałych fragmentach gry. Jeśli zespół aspiruje o Ligę Mistrzów, takie błędy trzeba natychmiast wyeliminować. Najbliższa okazja już dziś.

Ostatni mecz z Realem Sociedad:
Anoeta zdobyta!

Dodatkowe informacje:
Mecz rozpocznie minuta ciszy poświęcona policjantowi zmarłemu podczas czwartkowych zamieszek ultrasów Sportingu Moskwa z kibicami Bilbao. Ponadto, przed pierwszy gwizdkiem sędziego, Valencia uhonoruje karierę wychowanka klubu, Davida Navarro, który 22 grudnia w wieku 37 lat ogłosił zakończenie kariery. Stoper rozegrał w ekipie Los Ches 146 spotkań i zdobył 9 goli. W Valencii sięgnął po: LaLigę (01/02 i 03/04), Puchar UEFA (03/04) oraz Superpuchar Europy (04/05). Navarro pozdrowi kibiców z trybun przed pierwszym gwizdkiem, a w przerwie otrzyma koszulkę z numerem 17, który towarzyszył mu podczas jego kariery w klubie.

Przypominamy o tegorocznej edycji Forumowego Typera. Nagrody fundują sklepy ISS-sport oraz Fanzone.pl oferujące m.in. oficjalne koszulki piłkarskie VCF.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.