sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Atlético vs. Valencia — zapowiedź

Bartłomiej Płonka | Michał Kosim | Marek Dubieleck, 04.02.2018; 13:25

Utrzymać kontakt z wiceliderem

Po dwóch ligowych porażkach z rzędu „Nietoperze” tracą do wicelidera, Atlético Madryt, sześć punktów. Od tego, czy różnica pomiędzy oboma zespołami się zmieni zadecyduje bezpośrednie spotkanie na Wanda Metropolitano.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Michał Kosim

Marcelino sporo rotuje zestawieniem napastników. W tym spotkaniu nie zagra Luciano Vietto. Jakiego duetu atakujących oczekujesz w niedzielny wieczór?

To zależy. Jeśli Zaza będzie w pełni sił po grypie żołądkowej, która w ostatniej chwili wykluczyła jego występ przeciwko Barcelonie w Pucharze Króla, to moim zdaniem powinien wyjść w podstawowym składzie – tym bardziej, że łącznie w trzech ostatnich ligowych pojedynkach spędził na boisku zaledwie 40 minut. A że Zaza z Miną moim zdaniem pasują do siebie jak garbaty do ściany, to mój wybór pada na Rodrigo, choć nie mam wątpliwości, że w najlepszej formie spośród czwórki napastników jest obecnie Mina. On jednak może być idealnym jokerem w drugiej połowie, co sprawdza się niemal zawsze. Wiele zależy też od planu Marcelino na Barcelonę. Najważniejsze, aby Mina i Zaza nie grali w duecie od początku, bo ich charakterystyka jest zbyt zbliżona i tracą większość swoich atutów bez kogoś mobilnego u boku – jak Rodrigo czy Vietto, który nie zagra z uwagi na klauzulę strachu.

Valencia przegrała ostatnio z Realem i Barceloną, teraz czas na mecz z Atlético. Myślisz, ze „Nietoperzy” stać na rozerwanie tej trójki w tabeli na koniec sezonu, czy jednak ostatnie mecze oddają, że rzeczywista pozycja Valencii w LaLiga to obecnie czwarta siła?

Ciężko to ocenić, naprawdę. Obecnie zespół jest w dołku, ale raz, że taki przytrafić się zwyczajnie musiał, a dwa, że w wydostaniu się z niego nie pomagają ciągłe kontuzje i absencje. Ja myślę jednak, że moment przełamania jest tuż, tuż: do gry wracają Garay i Kondogbia, a jeśli nie stanie się nic nieoczekiwanego to niebawem dołączą do nich Murillo i Guedes. Zespół, który od jakiegoś czasu co mecz nie może liczyć na 4-5 kluczowych zawodników ma prawo być dodatkowo wytrąconym ze swojej gry. Wiele powie nam właśnie pojedynek z Atléti. Porażka bardzo utrudni walkę o pudło, bo strata do ekipy Simeone zrobi się spora; Real natomiast powinien (mimo wszystko) poprawić swój dorobek punktowy z pierwszej rundy. Valencii o to samo będzie znacznie trudniej. Najważniejsze, aby Valencia nie zapominała o Sevilli i Villarrealu i zapewniła sobie grę w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

W czwartek na Camp Nou dobrze zaprezentowała się walencka defensywa, jednak fakty są takie, ze w dziewięciu meczach 2018 roku (licząc wszystkie rozgrywki) Los Ches tylko raz zakończyli spotkanie bez straty gola...

Statystyki z końcówki grudnia, bo liczyć mi się tego na nowo nie chce, żeby się nie załamywać jeszcze bardziej. Valencia z Murillo na boisku traci 0,43 bramki na mecz. Bez niego – 1,32. Z nim na boisku rywal potrzebuje 32 okazji do zdobycia gola. Bez niego – 9,36. Ponadto, w lidze Valencia ANI RAZU nie zachowała czystego konta, gdy Murillo nie grał (czyli dotychczas w 12 meczach – nie uwzględniam pierwszej kolejki, bo tego samego dnia Kolumbijczyk dołączył do klubu). W ośmiu spotkaniach, w których wystąpił, Los Ches pięciokrotnie zachowali czyste konto. Być może byłoby szóste z Betisem, gdy w sześć minut po jego wymuszonym zejściu Valencia straciła trzy gole. Dodajmy do tego fakt, że często nie gra również Garay, więc Valencia jest zmuszona do wystawiania trzeciego i czwartego w hierarchii stopera. Garay jest już na pokładzie, ale ja z niecierpliwością czekam na Murillo w formie sprzed kontuzji. Wtedy czyste konta powinny przytrafiać się dość często.

Niezła dyspozycja Jaume w Pucharze Króla sprawiła, że słychać nieśmiałe głosy o tym, iż Hiszpan powinien dostać okazję do gry także w lidze. Uważasz, ze Marcelino stać na to, by posadzić na ławce rezerwowych Neto na dłużej?

Z Neto to jest tak: ludzie zarzucają mu, że gdyby rzucałby się do każdej piłki to mógłby uchronić zespół od straty choćby jednej, dwóch bramek więcej. To idealnie podsumowuje na jakim poziomie gra Brazylijczyk. Fakty są takie, że Neto ma najwięcej interwencji w lidze (65), rzadko popełnia błędy i moim zdaniem dopóki taki stan rzeczy się utrzyma powinien być numerem jeden. Nie oznacza to, że nie chciałbym, żeby Jaume bronił też w lidze. W Copa del Rey przed Valencią już tylko jeden lub (na co wszyscy kibice Los Ches liczą) dwa spotkania, dlatego Hiszpan powinien dostawać swoje szanse w LaLiga. Myślę, że Marcelino widzi to podobnie i doceni bardzo dobre występy Doménecha.

Póki co, wyniki tej kolejki układają się pod Valencię. By nie stracić kontaktu z drugim miejscem wypada nie przegrać w Madrycie. Zadowoliłbyś się zatem także remisem?

Gdybym miał brać wynik w ciemno – jasne, to jeden z najtrudniejszych terenów w lidze. Ja jednak przede wszystkim cieszę się, że nawet w przypadku straty oczek ani Sevilla, ani Villarreal (a, przy remisie, również Real) nie odrobią do Valencii choćby punktu; równocześnie już na początku rundy rewanżowej Valencia będzie miała za sobą i Real Madryt, i Atlético. Mimo wszystko uważam, że w walce dwóch zwolenników kultywowania klasycznego 4-4-2 i miłośników myśli szkoleniowej Arrigo Sacchiego, Marcelino wcale nie musi okazać się tym, który nie ma szans na pełną pulę. W ostatecznym rozrachunku moje zadowolenie wynikiem będzie warunkować tylko i wyłącznie boiskowe 90 minut. Zwycięstwo Valencii zmniejszy dystans do Los Colchoneros na zaledwie trzy punkty, porażka będzie oznaczała dziewięć oczek straty. To mecz wielkiej wagi i nie bez powodu o takich pojedynkach mówi się, że są o sześć punktów.

Z obozu rywala

Wypowiedzi udzielił Marek Dubielecki, redaktor ¡Olé! Magazyn oraz redaktor naczelny Atleti.pl.

Dziwny jest to sezon dla Atlético. Gdy jest dobrze, okazuje się, że jest jednak źle; gdy jest źle, okazuje się, że jest jednak dobrze. Można od tego zwariować. Nawet, gdy wyniki są bardziej niż korzystne, o samej grze często można mówić albo źle, albo wcale. Fatalna była zwłaszcza ta część sezonu, która zadecydowała o odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Wielu fanów Rojiblancos z zazdrością śledziło wówczas poczynania Valencii i to, jak wielki po transformacji pod wodzą Marcelino jest rozmach „Nietoperzy”, które błyszczały zwłaszcza w ofensywie.

Futbol jest jednak dynamiczny i dziś sytuacja jest już nieco inna. Valencia złapała mocną zadyszkę i z trudem zdobywa kolejne punkty, podczas gdy w Madrycie powrót Diego Costy tchnął w zespół nowego ducha i sprawił, że nawet Fernando Torres przypomniał sobie jak się gra w piłkę. W teorii faworytem jest więc Atlético, które po odpadnięciu z Pucharu Króla mogło w spokoju przygotować się do tego meczu i – w przeciwieństwie do rywali – nie ma świeżo w nogach ciężkich 90 minut na Camp Nou. Diego Simeone ma ponadto mniejszy ból głowy jeśli chodzi o kontuzje, szykując na „Nietoperzy” niemal optymalne i dość ofensywne ustawienie.

Atlético nie zabraknie też motywacji i nie chodzi tylko o to, że mecze z Valencią zawsze wywołują większe emocje i wymagania ze strony kibiców. Po dotychczasowych wynikach w tej kolejce sytuacja Rojiblancos jest bowiem znakomita: zwycięstwo nad „Nietoperzami” sprawi, że wicemistrzostwo będzie już na wyciągnięcie ręki. Jako urodzony realista staram się jednak patrzeć na wszystko z odpowiednią rezerwą. Przed meczami z Valencią nigdy nie byłem spokojny i pewny wygranej. Nie inaczej jest teraz, bo piłkarze Marcelino jak tlenu potrzebują efektownego przełamania z wymagającym rywalem, a triumf na Wanda Metropolitano byłby idealnym bodźcem, który podbiłby morale przed rewanżem w Pucharze Króla.

Spodziewam się intensywnego meczu, w którym kluczowa będzie postawa defensywy. Zarówno Atlético, jak i Valencia mają w tyłach sporo problemów, których umiejętne wykorzystanie może pomóc w wygranej. Choć chciałbym, by Rojiblancos odnieśli wysokie i przekonujące zwycięstwo, obawiam się, że może być o nie trudniej, niż się powszechnie uważa. Podobnie jak podczas jesiennego starcia na Mestalla dziś także stawiam na remis, choć tym razem ewentualny triumf piłkarzy Diego Simeone zaskoczy mnie nieco mniej.

Walka o podium

Barcelona na dość spory dystans odjechała reszcie stawki. Nikt nie przesądza, że losy mistrzostwa są już rozstrzygnięte, ale prawda jest taka, że już tylko kataklizm może zabrać Katalończykom tytuł. Atlético oraz Valencia to bezpośredni rywale w walce o wicemistrzostwo. Wobec wpadki Realu Madryt z Levante, podopieczni Diego Simeone w przypadku wygranej mogliby mieć już dziewięć oczek przewagi nad „Nietoperzami” i aż dziesięć więcej od lokalnego rywala. To właśnie Rojiblancos znajdują się w najlepszej pozycji ze wspominanej trójki.

Co powinna zrobić Valencia? By osiągnąć sukces w stolicy wypadałoby zagrać tak dobrze w defensywie, jak na Camp Nou podczas spotkania pucharowego. Jedyną zmianą w linii obrony, jaka może mieć miejsce według walenckich mediów to obecność Toniego Lato na lewej flance. Wówczas wyżej zagrałby Jose Gaya. Tymczasem do zespołu wraca ważne ogniwo środka pola, Geoffrey Kondogbia.

Przewidywalny skład Valencii: Neto; Montoya, Vezo, Paulista, Gayà/Lato; Soler, Parejo, Kondogbia/Coquelin, Maksimovic/Gayà; Santi Mina i Rodrigo

Przed Los Ches bardzo trudne starcie. W przeciągu tygodnia Valencia rozegra trzeci mecz z najmocniejszymi rywalami w kraju. By jednak utrzymać kontakt z drugim miejscem i wykorzystać dobre rezultaty z tej kolejki, wypada co najmniej nie przegrać trzeciego ligowego spotkania z rzędu. Początek pojedynku o 20:45.

Przypominamy o tegorocznej edycji Forumowego Typera. Nagrody fundują sklepy ISS-sport oraz Fanzone.pl oferujące m.in. oficjalne koszulki piłkarskie VCF.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.