Teoretycznie najłatwiejszy przeciwnik

Las Palmas jakie jest, każdy widzi. Kibice Los Ches mogli się o tym doskonale przekonać w Copa del Rey. Czy tym razem ekipa Paco Jemeza pokaże się z lepszej strony?

0:2, 1:2, 0:6. Nie to nie wyniki Las Palmas z Barceloną, Realem czy Villarreal. Kolejno te przegrane zostały odniesione przeciwko Getafe, Eibar oraz Gironie. Dwóch beniaminków i ekipa, która jest wysoko w tabeli, ale nie jest drużyną nietykalną. Forma w jakiej znajduje się ekipa prowadzona przez Paco Jemeza to totalne dno, a oczekiwanej na Wyspach Kanaryjskich zmianie póki co nie widać. Chyba, że na gorsze.

Mecz z Gironą był pokazem totalnej bezradności, zarówno w ofensywie jak i defensywie. Kanaryjczycy nie wiedzieli co mają zrobić z piłką, a dobre mieli tylko momenty. A dobre oznacza, że zwyczajnie potrafili wymienić kilka podań i przez chwilę przebywać na połowie Girony. Sytuacji bramkowych jak na lekarstwo, a do tej pory przesiadujący na ławce i trybunach Girony Michael Olunga postawił kropkę nad i. Trzy gole, asysta, a mogło być jeszcze lepiej. Rosły napastnik z Kenii przestawiał obrońców Las Palmas jak dzieci.

Jeśli doszukiwać się jakichś problemów czy niepokoju przed zbliżającym się meczem z ekipą Paco Jemeza, to jest tylko jeden. Rywala z Wysp Kanaryjskich nie można zlekceważyć. O ile trener ten od jakiegoś czasu nie jest już brany na poważnie, to potrafi stworzyć drużynę nieprzewidywalną, która potrafi sprawić psikusa. I tego Valencia powinna się najbardziej obawiać. Jeśli zawodnicy Marcelino dobrze wejdą w mecz i będą grali na dobrze znanym z tego sezonu poziomie, Valencia powinna wrócić do domu z łatwymi trzema punktami. Każdy inny wynik będzie musiał być uznany za katastrofę.

Przypominamy o tegorocznej edycji Forumowego Typera. Nagrody fundują sklepy ISS-sport oraz Fanzone.pl oferujące m.in. oficjalne koszulki piłkarskie VCF.

Tweetnij