Punkt na La Romareda.
23.12.2007; 14:53
Ostatni mecz 2007 roku miał pokazać na jakim jesteśmy etapie - czy skromne zwycięstwo z Realem Union powinno nas radować, bo Segunda B to odpowiedni dla nas poziom, czy też wszystko idzie ku lepszemu, a początkiem powrotu na szczyt ma być wygrana z Realem Zaragoza. Poważne obawy co do wyniki wczorajszej batalii rodziła przede wszystkim sytuacja wewnątrz klubu i program radykalnych reform kadrowych realizowany przez Ronalda Koemana. I początek meczu wskazywał, że obawy te ze wszech miar można by uznać za uzasadnione - po 30 minutach gry było już 2-0 dla gospodarzy, i choć częściej piłkę rozgrywali zawodnicy Valencii, to efektów tego rozgrywania widać nie było.
Zaczęło się trochę sennie i bezładnie, pierwsze flegmatyczne akcje nie przynosiły większych efektów. Pierwszy bodaj strzał na bramkę Cesara oddał z ponad dwudziestu metrów Montoro, piłka minęła jednak o dobry metr bramkę gospodarzy. Chwilę później Valencia mogła a nawet powinna była wyjść na prowadzenie - dośrodkowanie Joaquina ręką musną Ayala, ale sędzia ewidentnego karnego nie podyktował, w zamian minutę później ani przez moment nie zawahał się wskazać na jedenasty metr od bramki Mory - błyskawiczne wejście w pole karne Oliviery, pod nogi rzuca się mu niedawny trzeci bramkarz "Nietoperzy" i choć znów można rozważać czy słusznie czy nie, karny zostaje odgwizdany, a chwilę potem zamieniony na bramkę przez Diego Milito.
W między czasie kontuzjowanego Cesara zmienia Lopez Vallejo - bramkarz Realu Zaragoza niefortunnie interweniował przy dynamicznej akcji Joaquina, przy okazji zderzącją sie jeszcze z kolegą z defensywy, który również próbował uniemożliwić Ximo odegranie piłki do wbiegających w pole karne partnerów. A więc 1-0 dla gospodarzy, choć minutę wcześniej mogło by być 0-1 dla Valencii.
Utrata bramki nie podziałała zbyt mobilizująco na piłkarzy Valencii, którzy ciągle nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce gospodarzy. Na domiar złego, w 15 minut później było już 2-0: źle ustawionego Morę lobem pokonał Sergio Garcia, ale tym, że piłka znalazła się w siatce nie mniej od winowajcy zaskoczony musiał być sam strzelec. O ile to było w ogóle możliwe, utrata drugiej bramki zdezorganizowała grę Valencii jeszcze bardziej. Do przerwy ekipa ze stolicy Aragoni zdobyła jeszcze jedną bramkę, jednak w tym przypadku sędzia poprawnie wychwycił spalony, więc gol nie został uznany.
Po przerwie gra Valencii uległa pewnej metamorfozie - akcje nabierały tempa, i choć ciągle niewiele z nich wynikało, budowane były coraz częściej i coraz śmielej. Ronald Koeman zdecydował się zmienić dosyć aktywnego w pierwszej części gry Matę na Zigicia, co przyniosło ostatecznie rezulat w 75 minucie - serbski olbrzym wykorzystał rewelacyjne podanie Javiera Arizmendiego i padła bramka dająca nadzieję. Trzecie zdobyta przez Serba w dwóch ostatnich spotkaniach, a przypomnieć warto, że w każdym z nich wchodził Zigic po przerwie. Bramka na 2-1 mogła i paść wcześniej, po świetnej akcji Joaquina uderzał Arizmendii, jednak Lopez Vallejo strzał obronił. Ostatni kwadrans to niemal nieustanny atak zespołu Valencii, co już w 6 minut później przyniosło efekt - podanie Joaquina do Silvy pomiędzu trzech graczy Zaragozy, Kanaryjczyk mija czwartego i pięknym strzałem z lewej nogi nie daje najmniejszych szans rezerwowemu bramkarzowi gospodarzy. Remis, a do końca jeszcze około 10 minut gry. Wyrównanie mogło przyjść kilka minut wcześniej, jednak po zamieszaniu w polu karnym piętką skierować piłkę do bramki próbował Arizmendii, jednak piłkarz chybił o kilkanaście centymetrów. Ostatnie minuty to zażarta walka i wymiana ciosów, ale żaden zespół nie zdołał już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść- więc na La Romareda remis. Zigic, Mata i Arizmendii udowodnili chyba swoją przydatność dla zespołu, Silva i Joaquin podkreślili swoją niezbędnąść i niezastąpioność.
Punkt w walce z fatalnie dysponowanym ostatnio Realem Zaragoza cieszyć tak bardzo nie może, to jednak równie fatalnie dysponowanej ostatnio Valencii pozwala żywić nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Oby rzeczywiście tak się stało, i druga część sezonu była jednym wielkim pasmem sukcesów ekipy "Nietoperzy", poważnie wzmocnionej w zimowym mercado.
R. Zaragoza 2: César (López Vallejo, min.17); Diogo, Sergio Fernández, Ayala, Juanfran; Zapater, Luccin (Oscar, min.73), Celades, Sergio García; Diego Milito i Oliveira (Valero, min.80).
Valencia C.F. 2: Mora; Miguel (Helguera, min.46), Marchena, Caneira (Lombán, min.51), Moretti; Montoro, Baraja; Joaquín, Silva, Mata (Zigic, min.46); i Arizmendi.
Bramki: 1-0. min.17. Diego Milito (karny); 2-0. min.30. Sergio García; 2-1. min.75. Zigic; 2-2. min.82. Silva.
Zaczęło się trochę sennie i bezładnie, pierwsze flegmatyczne akcje nie przynosiły większych efektów. Pierwszy bodaj strzał na bramkę Cesara oddał z ponad dwudziestu metrów Montoro, piłka minęła jednak o dobry metr bramkę gospodarzy. Chwilę później Valencia mogła a nawet powinna była wyjść na prowadzenie - dośrodkowanie Joaquina ręką musną Ayala, ale sędzia ewidentnego karnego nie podyktował, w zamian minutę później ani przez moment nie zawahał się wskazać na jedenasty metr od bramki Mory - błyskawiczne wejście w pole karne Oliviery, pod nogi rzuca się mu niedawny trzeci bramkarz "Nietoperzy" i choć znów można rozważać czy słusznie czy nie, karny zostaje odgwizdany, a chwilę potem zamieniony na bramkę przez Diego Milito.
W między czasie kontuzjowanego Cesara zmienia Lopez Vallejo - bramkarz Realu Zaragoza niefortunnie interweniował przy dynamicznej akcji Joaquina, przy okazji zderzącją sie jeszcze z kolegą z defensywy, który również próbował uniemożliwić Ximo odegranie piłki do wbiegających w pole karne partnerów. A więc 1-0 dla gospodarzy, choć minutę wcześniej mogło by być 0-1 dla Valencii.
Utrata bramki nie podziałała zbyt mobilizująco na piłkarzy Valencii, którzy ciągle nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce gospodarzy. Na domiar złego, w 15 minut później było już 2-0: źle ustawionego Morę lobem pokonał Sergio Garcia, ale tym, że piłka znalazła się w siatce nie mniej od winowajcy zaskoczony musiał być sam strzelec. O ile to było w ogóle możliwe, utrata drugiej bramki zdezorganizowała grę Valencii jeszcze bardziej. Do przerwy ekipa ze stolicy Aragoni zdobyła jeszcze jedną bramkę, jednak w tym przypadku sędzia poprawnie wychwycił spalony, więc gol nie został uznany.
Po przerwie gra Valencii uległa pewnej metamorfozie - akcje nabierały tempa, i choć ciągle niewiele z nich wynikało, budowane były coraz częściej i coraz śmielej. Ronald Koeman zdecydował się zmienić dosyć aktywnego w pierwszej części gry Matę na Zigicia, co przyniosło ostatecznie rezulat w 75 minucie - serbski olbrzym wykorzystał rewelacyjne podanie Javiera Arizmendiego i padła bramka dająca nadzieję. Trzecie zdobyta przez Serba w dwóch ostatnich spotkaniach, a przypomnieć warto, że w każdym z nich wchodził Zigic po przerwie. Bramka na 2-1 mogła i paść wcześniej, po świetnej akcji Joaquina uderzał Arizmendii, jednak Lopez Vallejo strzał obronił. Ostatni kwadrans to niemal nieustanny atak zespołu Valencii, co już w 6 minut później przyniosło efekt - podanie Joaquina do Silvy pomiędzu trzech graczy Zaragozy, Kanaryjczyk mija czwartego i pięknym strzałem z lewej nogi nie daje najmniejszych szans rezerwowemu bramkarzowi gospodarzy. Remis, a do końca jeszcze około 10 minut gry. Wyrównanie mogło przyjść kilka minut wcześniej, jednak po zamieszaniu w polu karnym piętką skierować piłkę do bramki próbował Arizmendii, jednak piłkarz chybił o kilkanaście centymetrów. Ostatnie minuty to zażarta walka i wymiana ciosów, ale żaden zespół nie zdołał już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść- więc na La Romareda remis. Zigic, Mata i Arizmendii udowodnili chyba swoją przydatność dla zespołu, Silva i Joaquin podkreślili swoją niezbędnąść i niezastąpioność.
Punkt w walce z fatalnie dysponowanym ostatnio Realem Zaragoza cieszyć tak bardzo nie może, to jednak równie fatalnie dysponowanej ostatnio Valencii pozwala żywić nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Oby rzeczywiście tak się stało, i druga część sezonu była jednym wielkim pasmem sukcesów ekipy "Nietoperzy", poważnie wzmocnionej w zimowym mercado.
R. Zaragoza 2: César (López Vallejo, min.17); Diogo, Sergio Fernández, Ayala, Juanfran; Zapater, Luccin (Oscar, min.73), Celades, Sergio García; Diego Milito i Oliveira (Valero, min.80).
Valencia C.F. 2: Mora; Miguel (Helguera, min.46), Marchena, Caneira (Lombán, min.51), Moretti; Montoro, Baraja; Joaquín, Silva, Mata (Zigic, min.46); i Arizmendi.
Bramki: 1-0. min.17. Diego Milito (karny); 2-0. min.30. Sergio García; 2-1. min.75. Zigic; 2-2. min.82. Silva.
KOMENTARZE
Sa szanse zeby powalczyc w tym sezonie o lige mistrzow ale trzeba wzmocnic druzyne stoperem i lewym obronca. I najwazniejsze: wywalić solera, ruiza i koemana!!!
i te ich obiecane wzmocnienia pewnie beda takie jak przed sezonem
Ale z grą już gorzej.
Ostatnie 2 mecze potwierdzają, że Zigic wbrew opinii Koemana powinien zostać, że Miguel i Moretti powinni odejść, że Montoro nie jest gorszy niż Albelda (ostatnio), że Arzimendi nie nadaje się na środkowego napastnika.
Koeman popełnił błąd nie wystawiając od początku pary Helguera/Marchena, że wywalił pochopnie Canizaresa, który pewnie nie popełniłby tak fatalnego błędu co Mora.
W sumie chłopaki pokazali charakter i wolę walki. To jednak wciąż za mało.
Tak jak z Zigiciem, Koeman może się mylić w przypadku Fernandesa. Ale MF nawet nie dostał szansy.
Fakt, że drużyna przełamała się i strzeliła 2 gole i zdołała podnieść się z 0:2 pozwala trochę odetchnąć.
" W 30. minucie spotkania Mora ponownie odegrał główną rolę przy trafieniu dla Saragossy. Tym razem po dośrodkowaniu piłki przez Sergio Garcię skierował piłkę do własnej bramki pokonując Santiago Canizaresa. "
Nie wszyscy umieją postępować w piłce z klasą, bo nie każdy nie ma klasy. Nasz trener to cham i burak, ale trzeba poczekać na wyniki. Jeśli cham, burak i do tego nie umie sprawić, by drużyna osiągała wyniki - wywalić na zbity pysk. Teraz czekam na wyniki, panie K. Zaczynając od meczu z Saragossą. A nt. meczu powiem tyle - zdumiewające, że udało się odrobić stratę dwóch bramek...niesamowite. Niewiarygodne.
Ale czy Koeman według Ciebie nie ma jaj? Nie ma charakteru? Żeby zrobić to co on zrobił, żeby wziąć na siebie odpowiedzialność na siebie przed kibicami i zarządem za odstawienie ikon klubu to trzeba mieć jaja jak arbuzy! Wydaje mi się że w tym momencie liczy się dla niego tylko i wyłącznie dobro zespołu. Ryzykuje blamaż na arenie Europy i świata. Jeśli zmarnuje swoja szanse to prowadzenie innego klubu pokroju VCF stanie się dla niego już tylko nierealnym marzeniem. Łatka trenera który "posypał" zespół nie kusiłaby ewentualnych pracodawców. Najwidoczniej to było jedyne wyjście. Znamy jedną stronę medalu. Płaczącego Albeldę (chyba nad swoją grą i zapałem do niej), Angulo którego boli serce (mnie też boli jak widzę jego grę). Canizares chyba pojął że czas najwyższy już zejść ze sceny(szkoda że pokonanym). A na dobrą sprawę nie wiemy absolutnie nic o tym co tam dzieje się naprawdę. Powód jakiś musi być. Może kiedyś któryś z nich napisze swej autobiografii na czym dokładnie polegało bycie święta krową w Valencii. Póki co nie liczmy na to że klub pozwoli na to by wiadomo było o wszystkich tajemnicach z szatni. Grunt że obiektywnie patrząc na to co w/w trójka prezentowała ostatnimi czasy to razem do kupy nie są warci tyle co pół Silvy. Smutne. Pozostanie po nich pamięć jak po Ayali czy Aimarze. W głowie będą tylko te dobre momenty. A co do Koemana to zobaczyłem póki co zbyt mało by wypowiedzieć się o jego pracy. Sam Jose M. nie zamieni gówna w złoto w 6 tygodni. Benhakerowi też nie zajęło 2 dni przemienienie w orły "sępów Janasa". Dudek "święta krowa" jak i wielu innych przełknęli gorzką pigułkę jaką było pożegnanie z kadrą. Czyjś czas musi się skończyć by mogli nadejść następcy. Jeśli Koeman uważa że ten czas nadszedł to ja mu wierzę. Póki co trochę na kredyt.
Ech, jeżeli tak ktoś to wszystko pojmuje to mi bardzo przykro, że mamy takich kibiców...Ha. Valencia kiedyś była telenowelą pt. 'Kto się dziś połamie?'. Potem była tragedia pt. 'Liga mistrzów'. Teraz zmieniło się w pełen napięcia thriller 'Co kryje postępowanie Koemana...'. Nie mogę się doczekać, co będzie za miesiąc.
Co do samego meczu...hmmm 3 ptk nie ma .. ale jest zielone swiatelko.. podnieslismy sie z kolan (0:2), pokazalismy charakter no i przede wszystkim nie przegralismy.. oby byl to mecz zwrotny
P.S. Poważanie dla komentarza Qnick1986 i ogólnie dla konstruktywnych i sensownych wypowiedzi:) Oby jak najmniej u nas przekleństw było. Nie róbmy bydła, pokażmy że Nietoperki mają najlepszych kibiców w Polsce:)
Dobrze bo:
- Strzeliliśmy bramkę
- Żigić się odblokował
- Nie było kompromitacji
Źle bo:
- Obrona na swoim stałym poziomie
- Mora...bez komentarza
- Nie udało nam się wywieźć 3 punktów
Ulesław mógłbyś zapodać jakiś link do meczu.
Cały mecz jest na forum rojadirecty ale nie mam tam konta więc jakbyś mógł to udostępnij linki z tamtej strony
Z góry dziękuje
Czy to jest Zryw Pęchewo czy Valencia CF ? chyba ludzie maja prawa i nawet musza wymagac od szkoleniowca tak powaznej druzyny natychmiastowych efektow i wynikow jesli jest inaczej trener moze czuc sie za pewnie i nie robic nic albo robic bzdury (Canete , Albaleda,Angulo) . Wiec nie mozemy czekac 2-3 miesiace na 1-sze efekty . Efekty pracy koemana musza byc natychmiastowe jezeli chcemy chociaz marzyc o LM we przyszlym sezonie.
Moim zdaniem maly wklad jest koemana w nasze "przebudzienie" w 2-giej polowie. Mysle ze zawodnicy (niektorzy) mieli juz dosc porazek i wzieli sie do roboty. I tu brawo dla Zigic'a i Silvy. Nikola pokazuje ze potrafi strzelac a narazie jest w najwyzszej formie z naszych napastnikow.
ci ktorzy kibicuja vcf powiedzmy jakies 10 wiedza ze ten klub mial swoja sile w zgranej druzynie, gwiazdy byly ale soezon po sezonie odchodzily do innych klubow, a vcf grala tak samo dobrze
przyjmijcie taka teorie za prawdopodobna, carboini juz nie jako pilkarz dostrzega w sowich bylych kolegach z boiska spora ignorancje i brak zaangazowania, krtykuje floresa ze nie robi nic z tym problemem, a problem tak narasta ze ktos mus stac sie kozlem ofirnym i ochodzi flores, zawodnicy straja sie ustawic pod siebie nowego trenera a ten odstawia ich od zespolu....
zespolowi brakuje kogos takiego kim byl kiedys na boisku carboni,faceta z jajami ktory gryze trawe do ostaniego gwizdka , braki techniczne nadrabia ogromnym sercem do gry
albelda byl bez formy i to mozna mu wybaczyc, ale byl tez kapitanem i nie motywowal on reszty zespolu do walki
czasami aby uzyskac cos wielkiego nalezy poniesc pierw pewne ofiary
Ps.
Wyobrazacie sobie Angulo jak namawia innych by sie sprzeciwiali Koemanowi ?:P Bo ja nie, takie to smieszne dla mnie ;)
Primer Tiempo/1st Half
Min 1-30 http://www.upshare.eu/?d=A1C31F4711
Min 31-45 http://www.upshare.eu/?d=8DFE160A11
Segundo Tiempo/2nd Half
http://www.upshare.eu/?d=28C66F999
_________________
Ja jeszcze nie sprawdzałem, tylko skopiowałem z RD, ale pewnie działają.
Pożyjemy zobaczymy, bo gdybanie 'co się może stać' to wyjdzie na tyle, że dostaniemy tysiąc różnych opcji i każda z nich prawdopodobna. Do Quique wszyscy mieli tyle cierpliwości....zostawić do zimy, ba, niektórzy chcieli do lata. Teraz trudno, stało się, jest Koeman. Więc pomyślmy co zrobić, a nie co można było zrobić...
nie, no chłopie, co to jest? zwolnienie przez telefon??? a gdyby Rudy nagle dostał SMS-a do Solera "spieprzaj dziadu" (bo tak to wyglądało), to nie beczałby na konferencji, jak by się czuł???
toż to paranoja. zgoda że grał niezłą piłkę, ale to nie jest sposób motywowania drużyny. Myślisz że reszta czuje się zmotywowana? czy zastraszona? jak ktoś z VCF może czuć się pewny przyszłości, jeśli nagle zwalnia się gościa bez powodu, nawet się go nie widziało w akcji??? Bez względu na wyniki, nie będę sercem przy Rudym. Dla mnie jest bezczelem.
Pewnym przyszłości? a po co?
Właśnie o to chodzi by nie być pewnym przyszłości. I to jest motywujące. Oni zarabiają po 2 bańki rocznie. WYMAGA SIĘ OD NICH!! Jak nie dają z siebie wszystkiego i nie ma efektów, długo nie mają formy to zostają zwolnieni. Toż to praca jak każda inna a nie granie na własnym podwórku pod blokiem gdzie można strzelić focha że nie chcą Cię w składzie. To profesjonaliści i to ich zawód. Pracując w firmie gdy nic nie robisz zostajesz zastąpiony innym który będzie pracował. Tu jest identycznie. Nie ma gry za zasługi.
Jeśli trener widzi że zawodnicy są wyeksploatowani i o dalszym ich rozwoju nie ma mowy to zastępuje ich "lepszymi modelami". Najlepiej gdyby jak wy to mówicie "rudy tuman" pogłaskał chłopaków po główkach i powiedział "Roniu da wam zagrać nie martwcie się, możecie kaleczyć jak łajzy ale pogracie sobie" i byłoby cacy. A co do czasu potrzebnego trenerowi, to tym wszystkim którzy oczekują natychmiastowego efektu życzę trenera cudotwórcy (sic!) pokroju Z.Nowaka (przyp. program tv "ręce które leczą"). Przyjdzie z mineralną chłopaki się napiją i będzie VCF:Real 70:0.
On ma dokonać rewolucji!!
Odsyfić Valencię. W tydzień nie stwierdził czy Albelda i spółka mu sie przydadzą czy nie. Przyglądał im się na treningach a i pewnie poza nimi i coś było nie tak. Ten zespół trzeba przebudować i módlmy się by nie trwało to do końca sezonu tylko krócej. Jeżeli te zmiany mają przynieść coś dobrego to będę cierpliwy. Ale też nie anielsko cierpliwy. Zegar Koemana tyka. Ale o tym że już jest za piętnaście 12 to nie powiem bo przed nami 20 kolejek a to szmat czasu. Wierzę że nadejdą lepsze czasy.
wpada do klubu i w 2 miesiace robi rewolucje jakiej vcf do tej pory nie znalo ? jak dla mnie cos takiego do parodia. Zegnanie sie z klubowymi legendami odrazu bez rozmow niczego , parodia ! Ukazuje połprofesjonalne podejscie koemana do tego co robi .
jezeli szybko nie znajdziemy nowego prezesa i trenera to bedziemy spadali w dol i w dol . Nawet jesli koemana podniesie druzyne i tak u mnie szacunku nie uzna...
Ponadto niektórzy się tak mądrują, jakby wiedzieli co dokładnie się dzieje na treningach. A skąd wy to możecie wiedzieć? Na pewno wszyscy widzieliście jak Angulo, czy Albelda mówił wszystkim: "Ej opierdzielamy się dziś, nie będziemy słuchać rudego frajera."
@taksiarz Mówisz, że łzy Albeldy to oznaka słabości? A jakbyś się czuł, gdyby Tobie po latach gry w klubie, który kochasz pokazali drzwi. Tak nagle, z dnia na dzień.
Kuman jaja może i ma, ale sposób w jaki się zachował dyskwalifikuje go w moich oczach jako trenera.
Najbardziej uderza to co zrobił z Santim, który miał 2 świetne mecze z Barceloną i z Chelsea i jak gdyby nigdy nic kilka dni później, w urodziny ot tak powiedział mu to co powiedział. Z Angulo nie lepiej. Nigdy nie uwierzę, że Angulo psuł atmosferę na treningach. Tak jak nie uwierzę, że Miguel Angel się nie przykładał. Jeśli ktoś miał być wzorem profesjonalnego podejścia do treningu i oddania serca drużynie, to właśnie on. I jak został potraktowany? Przez telefon. Choćby Koeman dokonał cudu i zdobył mistrzostwo, będę cały czas domagał się jego zwolnienia.
Tak, Quick, pewnym przyszłości. Przeciez dlatego chlopaki odrzucali intratne oferty, bo chcieli się wiązać z VCF. Grali dla niego całym sercem. Jeśli teraz idzie im źle albo są rzeczywiście winni fermentu, to NAJPIERW powinny być inne kroki. A co myśleć o firmie, która wypierdziela gościa przez telefon, bo tak? No sorry, ale to chyba nie są normalne metody! Są słabsi? zniżka formy? wszyscy tak mają: ronaldhinie, kaki, zidany, henryki, raule. wtedy siadają na ławy. Firma ma metody, że pokazać: gościu, jeszcze trochę, a wylecisz. A tutaj? Jak u nas grały Hajty i inne św. kr. to wszyscy wiedzieli, że oni źle wplywają na drużynę. A tutaj ni stąd, ni zowąd....eeee normalnie nie chce mi się nawet żołądkować.
Cokolwiek zdziała Rudy, będę przy drużynie, ale jak go zmienią, to będę się cieszył
Canizares na podstawowego bramkarza się nie nadaje. Co z tego, że wyszedł mu mecz z Chelsea, skoro pozostałe to totalna porażka. W każdym razie, lepiej byłoby, gdyby jednak został, bo wtedy byłby drugim bramkarzem, a Butelle w kolejnym sezonie nadal ogrywałby się na wypożyczeniu.
Albelda - Od początku sezonu wyszedł mu jeden mecz - z Mallorcą. Może Koeman przebywa na Mestalla dopiero miesiąc, ale imho przebywając z kimś niemalże codziennie, widzi się, jaką postawę kto prezentuje. Sprzedać Davida nie ma sensu, bo nikt nam nie zaoferuje ~10 mln €, ale gdyby tak wymienić go na Tiago z Juventusu, to wcale nie byłoby tak tragicznie.
Angulo - z pewnością go szkoda, bo na boisku zawsze walczy za dwóch, ale chyba jednak trzeba przyznać rację Koemanowi. Na jego pozycji mogą grać Arizmendi, Joaquin i dwaj wychowankowie - Sisi i Pablo Hernandez.
Swoją drogą, to dziwię się, że nikt nie dostrzegł tego, że Koeman otwarcie zrezygnował z usług tych trzech zawodników, a nie, że miałby do końca sezonu nie powoływać ich. W ten sposób, zarówno Albelda, jak i Angulo mają czas na znalezienie sobie nowego klubu, w którym będą regularnie grać, dzięki czemu być może pojadą na przyszłoroczne mistrzostwa Europy.
marcin90 - oskarzasz innych o to ze sie "madruja" skad ty wiec wiesz ze Koeman powiedzial Caniemu ze juz tu nie gra bo jest za stary??!!
Ulesław źle to ujął. Nie hiszpańska prasa poinformowała, tylko zamieściła stenogram z konferencji prasowej, której można też było posłuchać. Canete mówi, tam że nie został podany mu żaden racjonalny powód i wciąż na takowy czeka od trenera i od prezesa.
Teraz jaśniej? Jak nie to odsyłam na Las Provincias, bo tam bodaj owe nagranie oglądałem.
Hiszpańska prasa, tak jak i polska i inna w każdym kraju na świecie posiada mniej i bardziej wiarygodne źródła. I jeśli o całej sytuacji i powodach napisaliby dziennikarze jedynie ASa czy innej Marci, to można by powątpiewać w jakość tej informacji. Ale jeśli lokalne, lewantyńskie media, takie jak Las Provincias czy Super Deporte piszą na ten temat codziennie, to chyba jednak można by im uwierzyć, bo przebywając na miejscu, co nieco się orientują.
Nie popełniaj błędu powszechnego uogólnienia, pisząc, że hiszpańska prasa już nieraz wypisywała bzdury, więc nie jest wiarygodna.
« Wsteczskomentuj