O krok od comebacku
26.04.2017; 22:41
Valencia 2:3 (0:2) Real Sociedad
Ciężko było dziwić się kibicom wychodzącym ze stadionu, gdy po bramce samobójczej Diego Alvesa z 1. minuty i trafieniu z rzutu karnego Williana José po kuriozalnym faulu Siqueiry Real Sociedad dorzucił trzecie trafienie. Nie był to jednak koniec emocji, choć finalnie Valencii nie udało się już odrobić straty.Voro przed spotkaniem z Baskami został postawiony przed nie lada problemem w postaci zastąpienia zawieszonych za kartki zawodników, którzy dołączyli do listy nieobecnych z powodu kontuzji: Abdennoura, Gayi oraz Rodrigo. Miejsce Mangali w pierwszej jedenastce zajął Santos, a Daniego Parejo zastąpił Orellana. Dodatkowo trener „Nietoperzy” tym razem postawił na Siqueirę zamiast Lato i jedyną pozytywną informacją był pierwszy występ Naniego od początku meczu od czasu pojedynku z Realem (22 lutego), w którym to Portugalczyk nabawił się urazu.
Powiedzieć, że Valencia nie najlepiej weszła w mecz to jak nic nie powiedzieć. „Miękką” piłkę z bocznego sektora boiska, niemal dokładnie z linii środkowej, zagrał Iñigo Martínez. Defensorzy Los Ches pozostawili wbiegającemu w pole karne Canalesowi na tyle dużo miejsca, że były gracz Valencii zdołał przedłużyć zagranie na dalszy słupek, gdzie do piłki tuż przed linią końcową dopadł Juanmi. Hiszpan ratując futbolówkę przed opuszczeniem murawy zdołał – żeby nie powiedzieć „podać ją” – skierować ją w stronę Diego Alvesa... który przepuścił ją między rękawicami i nogami, w dodatku zmieniając tor lotu piłki w tak niefortunny sposób, że ta wpadła do bramki! Szok na Mestalla i po katastrofalnym błędzie brazylijskiego portero „Nietoperze” przegrywają 0:1 po zaledwie pół minuty gry.
Mecz potoczył się wedle hitchcockowskiej szkoły suspensu i po trzęsieniu ziemi na początku spotkania kolejne niemal pół godziny gry opierało się głównie na pressingu i niedokładności Valencii na połowie rywala oraz braku skutecznego pomysłu na grę. Zespół Txuri-Urdin opierał się natomiast na przytomnym rozegraniu piłki i grze skrzydłami, jednak kilkukrotnie drużynie Eusebio zabrakło dokładności w ostatniej fazie akcji. Być może spotkanie miałoby taki przebieg aż do gwizdka kończącego 1. połowę, jednak wtem do akcji wkroczył Siqueira. Lewy obrońca po odbiorze piłki przez Valencię dostał podanie we własne pole karne i nieatakowany powinien wyekspediować piłkę. Powinien, bowiem z niewiadomych przyczyn wdał się w drybling i skierował się w stronę Diego Alvesa, biegnąc wzdłuż linii końcowej. Okazało się to brzemienne w skutkach: obrońca zastawiając się uderzył rywala ręką w twarz, a arbiter nie zawahał się ani chwili – rzut karny! Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Willian José i pewnie umieścił piłkę w siatce. 0:2. Alves odczytał zamiary strzelca, jednak nie sięgnął piłki, co udało mu się w poprzednim pojedynku z Sociedad, kiedy to zatrzymał strzał Carlosa Veli. Kuriozum w obronie Valencii ciąg dalszy.
Po drugim trafieniu spotkanie ponownie przybrało mało ciekawy dla widza charakter i pierwsze 45 minut zakończyło się wynikiem 0:2.
Druga połowa meczu, poza zmianą Siqueiry na Lato, rozpoczęła się niemiłym akcentem w postaci żółtej kartki dla Simone Zazy, która eliminuje go z nadchodzącego pojedynku z Realem Madryt (w późniejszym czasie kartkę obejrzał także wprowadzony w 62. minucie Cancelo i również on nie wystąpi w meczu na Santiago Bernabéu). Chwilę po pojawieniu się Portugalczyka na boisku Real Sociedad wyprowadził trzeci cios.
Po prawej stronie boiska, szybką wymianą piłki, trzech graczy Sociedad zgubiło piątkę „Nietoperzy”. W pole karne popędził Odriozola i świetnym podaniem po ziemi obsłużył on wprowadzonego kilkanaście minut wcześniej Mikela Oyarzabala, który pewnie wykończył akcję. 65. minuta i 0:3.
Mestalla zaczynało rozświetlać światło reflektorów odbijane od pustych, pomarańczowych siedzisk pozostawionych po miejscowych kibicach przedwcześnie opuszczających Estadio Mestalla. Nie był to jednak koniec emocji, bowiem odpowiedź Valencii była natychmiastowa.
Tym razem błąd popełniła defensywa gości, gdy po wrzutce w pole karne główkę Santosa ręką zatrzymał Raúl Navas. Rzut karny wykorzystał Nani i trzy minuty po bramce Sociedad mamy 1:3. Był to ostatni kontakt Naniego z piłką – chwilę później został on zmieniony przez Santiego Minę.
Nie minęło nawet pięć minut, a Valencia nieoczekiwanie ponownie włączyła się do gry. Wrzutka João Cancelo z prawego skrzydła otarła się o nogę jednego z defensorów i spadła tuż pod nogi Simone Zazy, który umieścił piłkę w siatce! 2:3!
Valencii pozostało 18 minut regulaminowego czasu gry na odrobienie strat, a do remisu już w 75. minucie powinien (pośrednio lub bezpośrednio) doprowadzić Simone Zaza. Świetnie wykonany przez Orellanę rzut wolny minął całą linię obrony, gdzie do główki doszedł właśnie Włoch, jednak zachował się on najgorzej jak mógł – zamierzony strzał minął bramkę w na tyle dużej odległości od słupka, że nie był żadnym zagrożeniem, a równocześnie na tyle małej, by akcji nie zamknął niemal niepilnowany Enzo. Już kilkadziesiąt sekund później centymetry przed polem karnym faulowany był Carlos Soler, jednak sam rzut wolny nie niepokoił Rulliego, kończąc na licznym murze. Ostatnią okazję ku wyrównaniu Valencia miała w 90. minucie spotkania, kiedy to po kolejnym dobrze wykonanym rzucie wolnym Orellany piłkę głową przedłużył Montoya, a znajdujący się tuż przed bramką Sociedad Santos był o włos od czystego trafienia w piłkę. Niestety - ostatecznie Real Sociedad dowozi prowadzenie do końca pojedynku, przerywając tym samym serię sześciu domowych spotkań Valencii bez porażki.
Okazja do rehabilitacji i pokazania ambicji już w sobotę, kiedy ekipę Voro przyjmie u siebie Real Madryt.
LaLiga, 34. kolejka: VALENCIA 2:3 (0:2) REAL SOCIEDAD
0:1, Diego Alves (sam.) (1')
0:2, Willian José (K) (30')
0:3, Oyarzabal (65')
1:3, Nani (K) (68')
2:3, Zaza (72')
Valencia CF: Diego Alves, A. Santos, Garay, Siqueira (Lato, 46'), Montoya, Enzo Pérez, Soler, Orellana, Nani (Mina, 69'), Munir (Cancelo, 62'), Zaza.
Real Sociedad: Rulli, I. Martínez (A. Elustondo, 46'), R. Navas, Berchiche, Odriozola, Illarramendi, Zurutuza, Prieto, Juanmi, Canales (Granero, 75'), Willian José (Oyarzabal, 52').
KOMENTARZE
Najgorsze jest, że z Realem zagramy mocno osłabieni - bez Cancelo i Zazy.
A w kategorii najgłupszych zółtych kartek też pewnie wiedzimy prym.
Co za sezon,
Niby nie wiążę z nim przyszłości w VCF ale
biorąc pod uwagę wiek Latorre może nie jest to złe uzupełnianie.
Bardzo lubiłem tego typa gdy grał w Granadzie,
potem spuścił z tonu i/lub okazał się za słaby na Atleti. Ale między nami a AM jest przepaść sportowa więc to niewiele znaczy.
W obecnej Valencii Parejo jest jednym z wyróżniających się piłkarzy..
Może warto zostawić doświadczonego gościa który potrafi coś tam zagrać.
Na Eleven chyba podczas meczu z Malagą słyszałem jakieś brednie że Valencii Nani nie pasuje (sic!). A przecież udział Portugalczyka w tegorocznym "projekcie VCF" jest wstydliwą plamą w jego CV (nie wiedział w co wdepnął).
Chwilami nie mam siły do nich.
Całe szczęście dla nas że dla nas, że w piłce tak się liczy kasa i że Hiszpania jest tak biedna, bo gdyby było więcej bogatych i/lub dobrze zarządzanych klubów, więcej Villarealów, Eibarów, Sociedadów toby spuścili nas z hukiem do Segunda w każdym roku grania sezonu piachu
wszelkie działania klubu opierają się na,a może coś z tego będzie,może się uda,ale bez przemyślanej wizji zespołu i przemyślanych transferów nic się nie uda.
Real Sociedad wygrał zasłużenie,choć nic wielkiego nie pokazał,ale na słabą Valencie wystarczyło
na Real pewnie będzie większa motywacja,zawsze jest,poza tym Munir i Montoya pewnie będą gryźli trawe,żeby tylko pomóc ``swojemu`` klubowi Barcelonie wygrać mistrzostwo,co tylko pokazuje jakich mamy oddanych graczy.
w tym wypadku jestem optymistą i liczę na wygraną,a przynajmniej remis.
Będzie nim: SETIEN!
Czemu nie można zatrudnić Schustera, czy Pellegriniego?
Zawsze jakiś wynalazek, i za każdym razem nadzieja że wynaleźli...
Skucha w ch...
Patrząc na obecną grę Las Palmas, ciężko o optymizm. Tracą masę goli, a u nas defensywa to pierwsza formacja do ogarnięcia bez której ciężko będzie cokolwiek ugrać.
Coś czuję, że w listopadzie już będą się rozglądać za kolejnym trenerem... xD Obym był w błędzie :D
Casus Prandelliego, który jedyną nadzieje na przetrwanie widział w rewolucji kadrowej i Voro który bez spektakularnych transferów, swoim spokojem i opanowaniem zagwarantował nam spokojne utrzymanie w lidze.
Serio, wierze w tych piłkarzy, piłkarze w wywiadach powtarzają że w szatni panuje bardzo dobra atmosfera. Nie bez przyczyny piłkarze wypożyczeni (Munir, Mangala) deklarują chęć pozostania na Mestalla. Problem tego klubu w dużej mierze tkwi w atmosferze która wytworzyła się wokół klubu za którą odpowiedzialni są w dużej mierze media i kibice.
Przykro patrzeć jak piłkarze są boleśnie wygwizdywani przez własnych kibiców, jak piłkarzom Valencii uginają się nogi gdy grają na własnym stadionie, jak piłkarze są wyzywani od psów na spacerach z rodziną.
To czego potrzeba temu klubowi to cierpliwości, Lim zdał sobie sprawe z popełnionych błędów, w klubie od jakiegoś czasu trwa reorganizacja, odbudowuje się dział sportowy klubu, zatrudnia skautów itd. Pierwszy raz od przyjścia Lima nazwiska podawane jako potencjalni trenerzy i cele transferowe brzmią porządnie.
Moim wyborem był i jest Marcelino, ewentualnie Berizzo. Ale mnie Lim nie spyta o zdanie...
A co do Setiena, to nie mogę się oprzeć pewnemu skojarzeniu: wprowadził Las Palmas do Primera i odniósl z nimi niezły wynik w pierwszym sezonie grając ofensywny futbol - pamiętacie który to trener przychodząc do nas miał dokładnie taki sam dorobek? I co by o nim nie mówić, zagwarantował wysoki poziom na długie cztery lata. Nie mam nic przeciwko, aby sytuacja się powtórzyła :)
« Wsteczskomentuj