Dramatu ciąg dalszy
02.04.2016; 20:23
Las Palmas 2:1 (0:1) Valencia
Valencia, pomimo prowadzenia po golu Rodrigo ulgła na wyjeździe Las Palmas 1:2. Tym samym Kanaryjczycy wyprzedzili w tabeli Los Ches, których przewaga nad strefą spadkową wynosi raptem 6 punktów, a w najbliższych meczach rywalami będą Sevilla i Barcelona.
Spotkanie na Estadio Gran Canaria było ważne dla Valencii, która w przypadku wygranej oddaliłaby się od strefy spadkowej. Był to także debiut zespołu pod wodzą Pako Ayesterana, który nie zaskoczył wyjściowym składem.
Once inicial | Alves, Barragán, Mustafi, Santos, Siqueira; Javi Fuego, Rodrigo, Danilo, Dani Parejo, Piatti, Paco Alcácer. #LasPalmasVCF
— Valencia CF (@valenciacf) 2 kwietnia 2016
Początek meczu świetnie ułożył się dla Valencii. Już nieco ponad dwie minuty po rozpoczęciu gry fatalnego błędu dopuścił się bramkarz gospodarzy Javi Varas, który otrzymał piłkę przed własną bramką i chcąc ją wybić trafił w nadbiegającego Rodrigo, a ten zdobył jednego z najłatwiejszych goli w karierze. 1:0 dla Valencii.
Valencia wyszła na prowadzenie i wydawało się, że w kolejnych fragmentach spotkania kontroluje grę. Gospodarze mieli duże kłopoty ze stwarzaniem sobie sytuacji i tak naprawdę Diego Alves do gwizdka oznajmującego przerwę tylko raz został poważnie zatrudniony. Na przerwę Valencia schodziła z prowadzeniem 1:0 i wiele wskazywało, że jest na dobrej drodze, by zainkasować trzy punkty.
Po zmianie stron wszystko wyglądało jednak inaczej i ponownie odezwała się „klątwa drugich połów”. Już po kilku minutach ewidentnego faulu w polu karnym dopuścił się Javi Fuego, co spowodowało rzut karny dla miejscowych. Jedenastkę z problemami wykorzystał Jonathan Viera i doprowadził do remisu.
Valencia mogła szybko odpowiedzieć, ale mocne uderzenie Piattigo z dystansu obronił Javi Varas. Tymczasem z biegiem czasu Kanaryjczycy wyglądali coraz lepiej i coraz śmielej próbowali atakować. Skutek przyniosło to w 63. minucie, ale to piłkarze Valencii sami wbili sobie piłkę do bramki. Po dośrodkowaniu w pole karne Santos chcąc wybijać futbolówkę trafił w Mustafiego, a piłka znalazła się w siatce… 1:2.
Pako Ayesteran przeprowadził trzy zmiany ofensywne. Na boisku pojawili się Negredo, Gomes oraz Feghouli, ale żaden z nich nie zmienił przebiegu spotkania. Do ostatniego gwizdka bliżej zdobycia trzeciego gola byli gospodarze, aniżeli Valencia wyrównania. Koniec końców, spotkanie zakończyło się porażką „Nietoperzy”.
Licząc wszystkie rozgrywki to już dwudziesta porażka walenckiego zespołu w sezonie. Sytuacja może jeszcze nie jest krytyczna, ale na pewno jest zła — 15. miejsce z przewagą sześciu punktów nad strefą spadkową, a przed sobą pojedynki z Sevillą i Barceloną.
La Liga, 31. kolejka: Las Palmas 2:1 (0:1) Valencia
Gole: 0:1 Rodrigo 3. min, 1:1 Viera (karny) 49. min, 2:1 Mustafi (sam.) 63. min
Las Palmas 2: Javi Varas; David García, Lemos, Aythami, Dani Castellano; Viera (Araujo, min. 74), Tana, Roque Mesa, Momo (Montoro, min. 83); El Zhar (Vicente Gómez, min. 69), William José.
Valencia: Diego Alves; Barragán, Mustafi, Santos, Siqueira; Javi Fuego; Rodrigo, Danilo (Feghouli, min. 61), Parejo, Piatti (André Gomes, min. 67), Alcácer (Negredo, min. 80).
KOMENTARZE
anie przez chwilę nie wątpiłem w wygraną Las Palmas. W tej kolejce obawiam się tylko o Celtę bo to derby
VCF to jak rachityczne, pochyłe drzewko. Wystarczy mocniej dmuchnąć i już się łamie.
Trudno w to uwierzyć, ale w takim stylu II liga jest na wyciągnięcie ręki.
Co do grajków - tutaj może napiszę kogo według mnie powinni zostawić, bo tak będzie szybciej. Mustafi, Gaya, Cancelo, Paco, Enzo i wykupić Czeryszewa. Feg gra na zwłokę i wcale mu się nie dziwie, szczerze mówiąc to na jego miejscu już przed tym sezonem bym postanowił nie prolongować umowy. Piatti, Fuego, Barragan - bez żalu bym ich pożegnał, no może nad Javim bym łezkę uronił ale jego aktualna forma nie pozwala na sentymenty. Rodrigo to jest jeden wielki kryminał, a jego transfer - szczególnie jego suma - to jest symbol panowania Lima. Santos jako zapchajdziura mógłby zostać, chociaż w tej roli bardziej bym widział Vezo. Siquiera to nie to, zaryzykowałbym i na zmiennika Gayi mianowałbym Toniego Lato. Negredo - patrz Rodrigo. Parejo - mam wrażenie że jest kotwicą która nie pozwala Valencii odpłynąć. Jeżeli ktoś wyłożyłby na stół sumę w okolicach 15 mln Euro to - mimo mojej sympatii do Daniego - wziąłbym pieniądze z pocałowaniem ręki. Andre - niby ma potencjał chłopak, ale w tym sezonie bardziej od niego irytuje mnie tylko Piatti i Negredo. Poza tym, nasz ukochany agent piłkarski już pewnie chłopakowi zrobił wodę z mózgu i Menczestery naobiecywał. Będąc przy Mendesie - zerwałbym jakiekolwiek kontakty z tym pasożytem, bo z jego działań nie ma absolutnie żadnego pożytku. Poprzedni sezon możnaby za taki uznać, ale projekt Lima chyba należałoby oceniać w szerszej perspektywie. Jeżeli Lim nie jest debilem albo biznesowym masochistą to "superagent" nie będzie maczał palców przy transferach a Pitarch będzie miał większą autonomię. Wracając do piłkarzy. Abdennour z Negredo do Chin. Dać szansę wypożyczonym w okresie przygotowawczym. Zostawić Fede na ławkę - wychowanek i wchodząc w drugiej połowie na podmęczonego przeciwnika może przynajmniej troche wiatru narobić. Cały środek pola do wymiany. Dokupić skrzydłowego (skrzydłowych) który mógłby zrobić różnicę, może Sisto? Dokupić doświadcznego prawego obrońcę który jest zorientowany bardziej defensywnie, żeby Cancelo zbilansować. Dokupić napadziora z Hiszpanii (Castro, Perez?). Z bramkarzami mam problem, bo według mnie każdy na dobrą sprawę mógłby być pierwszym wyborem.
Zmiany kadrowe to jednak tylko bandaż na krwotok który sprawia że z klubu uchodzi życie. Polityka Lima i jego azjatyckiej bandy to jak do tej pory całkowita klapa i jeżeli to się nie zmieni to wyniki też się nie poprawią.
Aaa, wszystkie powyższe założenia opierają się na fakcie że w przyszłym sezonie Valencia będzie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeżeli spadnie to... nawet nie chce mi się myśleć jak z takiego kryzysu trzeba by było wychodzić. Na pewno chłopaki z akademii częściej graliby w pierwszym składzie, co akurat było by na plus.
Już się nawymieniali piłkarzami ostatnio - prawie każdy, który odchodzi, odpala w innym klubie. Jonas ogłupiał w lidze portugalskiej, a Artiz strzelił w PD więcej bramek niż cały napad Valencii.
W pas kłaniam się biznesmenom, którzy za jeden z większych budżetów w piłce nożej nie potrafią przyzwoicie urządzić klubu - administracyjnie, marketingowo, szkoleniowo i sportowo.
Kiedyś podśmiechiwałem się z zatrudniania gościa, który ręcznie wstukiwał licznik osób wchodzących na stadion podczas wycieczek, dzisiaj zastanawiam się czy nie jest to alegoria funkcjonowania całej firmy.
Nie żartujmy. Z Nevillem, Giggsem, Owenem czy Shearerem na ławce mecz na Kanarach był do przegrania i każdy kto widział chociaż skróty meczów LP wiedział kto jest faworytem zdecydowanym
Być może jednak uda się w przyszłości namówić Rooney'a, by zrobił jakieś kursy. Valencia jest naprawdę ładnym miastem.
Ale się podniosą wierzę w to!!
Amunt PAKO/VCF!!
Jak zwykle, "dumni po zwycięstwie, wierni po porażce"
Myślę, że kropkę nad i przypieczętował wyjazd Neville'a na kadrę i tym samym zostawienie VCF samej sobie. Ostateczną decyzję o zwolnieniu Neville'a podjął Lim, przychylając się do sugestii Lay Hoon, Koha i Pitarcha. Ale zanim do tego doszło Pako musiał polecieć do Singapuru na rozmowę w 4 oczy z Limem.
Drużyna jest zupełnie rozbita mentalnie, skłócona i skonfliktowana wewnętrznie. Zadanie dla Pako to bardziej zadanie dla psychologa/psychoterapeuty niż dla trenera piłkarskiego. Zobaczymy czy da radę. Zwycięstwo nad Sevillą byłoby silnym impulsem do ozdrowienia, strata punktów - kolejnym ciosem.
Wszyscy wciąż bardzo obiecujący :P
« Wsteczskomentuj