Katastrofa
31.01.2016; 18:14
Valencia 0:1 (0:0) Sporting
"Twierdza" Mestalla została zdobyta. Valencia uległa Sportingowi Gijón 0:1 i zanotowała jedenasty mecz z rzędu w lidze bez wygranej. Los Ches mają raptem 6 punktów przewagi nad strefą spadkową.
W składzie, jaki od pierwszej minuty do gry posłał Gary Neville uwagę zwracała nieobecność Daniego Parejo. Poza absencją byłego kapitana trudno było mówić o jakichkolwiek zaskoczeniach.
LINE-UP I Here is the confirmed starting XI @GNev2 has chosen for #VCFsporting... is going to be a really good day! pic.twitter.com/UopzmumWNE
— Valencia CF English (@valenciacf_en) January 31, 2016
Początek spotkania w wykonaniu Valencii był obiecujący. Gospodarze z werwą atakowali przez pierwsze kilkadziesiąt minut a gol wydawał się kwestią czasu. Bliski otworzenia wyniku był Pablo Piatti, który po ładnej akcji oddał mocny strzał w poprzeczkę. Kilka chwil później doskonałą szansę miał także Álvaro Negredo, jednak Tiburón przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, a późniejsze dobitki innych „Nietoperzy” były blokowane przez obrońców.
Matt Ryan długo pozostawał bezrobotny, jednak natarcie Valencii ustawało. Piłkarze Sportingu po tym, jak przetrwali ataki gospodarzy sami nie pokusili się o większe działania ofensywne i pierwszą połowę dokończyli z bezbramkowym remisem, który — zważywszy na okoliczności — mógł ich zadowalać.
Druga część meczu rozpoczęła się dość spokojnie, jednakże ów spokój nie trwał długo. W 49. minucie Jony został ewidentnie sfaulowany w polu karnym przez Danilo i goście otrzymali rzut karny. Bezbłędny strzał z jedenastu metrów oddał Sanabria i dał Sportingowi prowadzenie.
Gary Neville błyskawicznie chciał zareagować i wprowadził na boisko Zakarię Bakkaliego oraz Daniego Parejo. Kilkanaście minut później na murawie pojawił się również Rodrigo Moreno.
Od momentu straty gola niemal do końca spotkania Valencia atakowała w dość paniczny sposób, co niekiedy przypominało ogromny bałagan. Pomimo to Los Ches udało się stworzyć kilka stuprocentowych sytuacji, jednakże trzy z nich koncertowo zmarnował Álvaro Negredo. Hiszpan najpierw uderzył słupek po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, następnie w sytuacji sam na sam przerzucił piłkę nad bramkarzem, ale trafił w boczną siatkę, a na deser z kilku metrów przestrzelił nad pustą bramką.
Niezłą okazję miał także Rodrigo Moreno, którego uderzenie głową minęło słupek. O gola chciał pokusić się również Feghouili wykorzystując rzut sędziowski pod bramką rywala, jednakże ostatecznie Algierczyk został powstrzymany. Desperackie ataki „Nietoperzy” nie przyniosły efektu i Sporting mógł cieszyć się z trzech punktów.
Walencka drużyna nie wygrała jedenastego meczu z rzędu w lidze, w tabeli jest już na dwunastym miejscu, ale Gary Neville na pomeczowej konferencji stwierdził, że jego ekipa grała nieźle i można spać spokojnie. Wydaje się, że Anglik nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się w Valencii lub nie jest szczery. Niemniej cała sytuacja przestaje już być śmieszna i wciąż nie wiadomo ile będziemy musieli czekać na ligowy tryumf.
La Liga, 22. kolejka: Valencia 0:1 (0:0) Sporting Gijón
Gol: 0:1 Sanabria 51. min (k.)
Valencia: Ryan, Barragán, Mustafi, Abdennour, Gayà, Enzo Pérez (Rodrigo, m. 71), Danilo (Parejo, m. 50), André Gomes, Piatti (Bakkali, m. 50), Feghouli oraz Negredo.
Sporting: Cuéllar, Ognjen, Luis Hernández, Meré, Isma López, Sergio Álvarez, Rachid, Carmona, Ndi (Halilovic, m. 77), Jony (Álex Menéndez, m. 86) oraz Sanabria (Mascarell, m. 83).
KOMENTARZE
ale czego sie spodziewac jak klubem rzadza patalachy?
Poza tym okienko, chyba starcone, nikt wartościowy póki co nie doszedł. A świeżej krwii nam trzeba jak nigdy.
Zastanawia mnie jeszcze fakt, że chyba mało transferów ogólnie było z innych klubów La Liga, wszystko z zewnątrz, no i do tego trener bez doświadczenia i znajomości ligi.
Pięknie nam się robi pięknie. Walka o utrzymanie się szykuje! Brawo Pani Prezes!! Well Done!!
Tak pozatym to jakaś masakra , z kim my mamy wygrać jak nie z takimi zespołami jak Sporting co było 19 w tabeli bodajże , dzięki temu że jesteśmy tacy dobroczynni wskoczyli na szesnastą lokatę w tabeli...
Jeszcze kolejne dreszcze mnie przechodzą jak sobie pomyślę że gramy w środę na CampNou ... aż się boję jak to sie skończy... ale liczę na jakieś przełamania , jak za Koemanna też gniot w lidze a Copa del Rey wygraliśmy .. :D
I chyba w tym należy widzieć jakieś pocieszenie. Pobity rekord meczów bez zwycięstwa w lidze, pierwszy mecz od listopada 2014 na Mestalla przegrany - to bilans osiągnięć Nevilla. Równie zagubiony jak piłkarze. Z drugiej strony, co on biedny może zrobić, jeśli super snajper Negredo (30 mln euro) marnuje setkę za setką. Totalna niemoc, niecelne niewymuszone podania, przewidywalność akcji, po prostu rozpacz w meczu ze słabeuszem.
Na tym tle spore ożywienie wniósł Bakkali. On jako jeden z nielicznych potrafił coś zdziałać, udane dryblingi, przebojowość. A kosztował 0 euro.
Tak jak pisałem jakiś czas temu - w tym sezonie przyjdzie walczyć o utrzymanie w lidze. LM jest dla mistrzów, nie dla patałachów.
Szkoda. Może przynajmniej w LE lub w CdR coś wyszarpiemy.
Na nowych piłkarzy raczej nie ma co liczyć.
Ten sezon jest stracony. Potrzebny jest konkretny wstrząs i nie mówię tu o spadku, ale o rewolucji kadrowej po sezonie bo widać że potrzeba nam i nowego trenera (a nie kandydata na trenera) i świeżej krwi oraz zbudowania nowej drużyny. Eksperyment z Mendesem zrobił nam krzywdę wystarczającą żeby ten etap zamknąć i robić coś nowego. Nawet jeżeli mieli byśmy stracić naszą obecnie największą nadzieję tj Gomesa, to najważniejsze jest żeby zbudować nowy zespół z nowym trenerem i wizją rozwoju.
Ja liczę że jednak trzon Jaume/Ryan. Alves, Gaya, Fuego, Feg, Bakkali, Gomes, Cancelo, Paco, zostanie i do nich dokooptuje się paru fajnych zawodników co by nam nie robili wstydu w kolejnym sezonie.
Czy tak bogaty klub nie ma dla nich większych, mniej obcisłych koszulek? A może Neville liczy na to, coraz wyraźniej zarysowujące się cycki Sofiane wzbudzą niesmak wśród obrońców rywali?
Widzieliście, jak Negredo biegnie do prostopadłej piłki? To nawet nie jest kryminał, to jest cyrk. Oni są tak statyczni, że póki nie pozbędziemy się zbędnych kilogramów z przodu, to Misja: Utrzymanie stoi pod znakiem zapytania.
Ciekawe jest to, że piłkarze sprawiają wrażenie, że zależy im na zwycięstwie. Chcą, ale nie mogą i nie potrafią. Smutne to.
Może wesprzesz nas w pisaniu relacji i wystawianiu ocen, skoro jest to dla Ciebie robione tak fatalnie.
Człowiek guma!
« Wsteczskomentuj