Najgorszy początek sezonu na Estadio Mestalla od sezonu 1997/1998
08.10.2007; 17:18
Prowadzona przez Quique Sancheza Floresa Valencia w czterech pierwszych spotkaniach rozegranych na Estadio Mestalla na 12 możliwych punktów zdobyła zaledwie 6. Jest to najsłabszy wynik od sezonu 1997/1998, kiedy to Nietoperze w pierwszych czterech spotkaniach na własnym stadionie zdobyli raptem 2 oczka.
Bieżący sezon Nietoperze rozpoczęły od porażki właśnie na Estadio Mestalla z Villarrealem. Żółta Łódź Podwodna zaaplikowała piłkarzom Los Ches trzy bramki, podczas gdy zawodnicy Blanquinegros nie byli w stanie odpowiedzieć ani jednym trafieniem. Później podopieczni Quique Sancheza Floresa przed własną publicznością odnieśli dwie wygrane, z Getafe i Valladolidem, by w ostatnią sobotę polec w meczu z Espanyolem.
Równie słaby początek Valencia miała w sezonie 1997/1998. Piłkarze Ches rozpoczęli wówczas sezon na Estadio Mestalla od porażki 0:3 z Barceloną, później przegrali z Realem 0:2, zremisowali z Bilbao oraz Oviedo 1:1.
Dobry start był w ostatnich latach wizytówką Valencii. Najlepiej Nietoperze rozpoczynali sezon w 1998 roku oraz w 2000 kiedy to w pierwszych czterech spotkaniach rozegranych na Estadio Mestalla zdobyli 12 punktów. Warto jednak dodać, że w żadnym z tych sezonów, mimo udanego rozpoczęcia piłkarze Los Ches mistrzostwa kraju nie zdobyli.
Niepokoić może również ujemny bilans bramkowy w rozegranych na Mestalla spotkaniach. W chwili obecnej Nietoperze na własnym stadionie strzelili 5 bramek, tracąc 7. Ostatnio ujemny bilans bramkowy po czterech pierwszym spotkaniach zanotowano także w 1997 roku, kiedy to Nietoperze straciły 7 goli, strzelając 2.
Statystyki nie napawają optymizmem, jednak należy pamiętać, że Valencia w dalszym ciągu jest w bardzo dobrej sytuacji. Z 15 punktami na koncie wespół z Villarrealem zajmuje 3 miejsce i do przewodzącego stawce Realu ma raptem 4 punkty straty, podczas gdy do zakończenia sezonu zostało aż 31 spotkań. Na dzień dzisiejszy wszystko jest więc możliwe i pozostaje nam wierzyć, że prowadzona przez Floresa drużyna będzie w stanie odegrać kluczową rolę w La Liga.
Bieżący sezon Nietoperze rozpoczęły od porażki właśnie na Estadio Mestalla z Villarrealem. Żółta Łódź Podwodna zaaplikowała piłkarzom Los Ches trzy bramki, podczas gdy zawodnicy Blanquinegros nie byli w stanie odpowiedzieć ani jednym trafieniem. Później podopieczni Quique Sancheza Floresa przed własną publicznością odnieśli dwie wygrane, z Getafe i Valladolidem, by w ostatnią sobotę polec w meczu z Espanyolem.
Równie słaby początek Valencia miała w sezonie 1997/1998. Piłkarze Ches rozpoczęli wówczas sezon na Estadio Mestalla od porażki 0:3 z Barceloną, później przegrali z Realem 0:2, zremisowali z Bilbao oraz Oviedo 1:1.
Dobry start był w ostatnich latach wizytówką Valencii. Najlepiej Nietoperze rozpoczynali sezon w 1998 roku oraz w 2000 kiedy to w pierwszych czterech spotkaniach rozegranych na Estadio Mestalla zdobyli 12 punktów. Warto jednak dodać, że w żadnym z tych sezonów, mimo udanego rozpoczęcia piłkarze Los Ches mistrzostwa kraju nie zdobyli.
Niepokoić może również ujemny bilans bramkowy w rozegranych na Mestalla spotkaniach. W chwili obecnej Nietoperze na własnym stadionie strzelili 5 bramek, tracąc 7. Ostatnio ujemny bilans bramkowy po czterech pierwszym spotkaniach zanotowano także w 1997 roku, kiedy to Nietoperze straciły 7 goli, strzelając 2.
Statystyki nie napawają optymizmem, jednak należy pamiętać, że Valencia w dalszym ciągu jest w bardzo dobrej sytuacji. Z 15 punktami na koncie wespół z Villarrealem zajmuje 3 miejsce i do przewodzącego stawce Realu ma raptem 4 punkty straty, podczas gdy do zakończenia sezonu zostało aż 31 spotkań. Na dzień dzisiejszy wszystko jest więc możliwe i pozostaje nam wierzyć, że prowadzona przez Floresa drużyna będzie w stanie odegrać kluczową rolę w La Liga.
KOMENTARZE
- w poprzednim sezonie nie miał pełnej swobody w budowie zespołu, oraz miał plagę kontuzji, a mimo to wywalczył LM na ten sezon, a Valencia była najlepszym hiszpańskim klubem w Europie,
- teraz ma taką swobodę i dajmy mu czas, a z radykalnymi ocenami (typu utopił itd.) poczekajmy do końca sezonu.
tylko dlaczego jednoczesnie broniac floresa jedziecie po pilkarzach, gdyby byla tak ze cala druzyna gra dobrze a jeden dwoch pilkarzy jest w dolku to ok, ale co jezeli wyglada na to ze caly prawie zespol jest w dolku, a juz na bank nikt nie jest w wielkiej formie pozwalajacej na wygrywanie meczy w pojedynke... to co???
mnie nie zadawla 2:1, nie uciesze sie juz ze zwyciestwa na barcelona po bledzie valdesa, ja chce vcf walczacej, z pomyslem, wlasnym stylem, grajacej ladna i szybka kontra
Czytałem sobie wasze komentarze i widzę, że większość z Was to takie Cupiały:), nadajecie się do zarządu Legii albo Wisły gdzie w czasie trwania kariery Fergusona w ManUTD było w sumie ponad 30 szkoleniowców. Ludzie zastanówcie się, popatrzcie na tabele, na LM, czy naprawde jest tak źle? Jeszcze niedawno Wszyscy "podjarani" passą zwycięstw a teraz po dwóch porażkach (w tym jednej dość pechowej) chcecie znowu zwalniać trenera.
AMUNT!!!
« Wsteczskomentuj