sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Gdzie oni są… (9)

Karol Kotlarz, 03.01.2014; 17:22

…czyli o losach ex – Nietoperzy

Pomocnik, który już w młodym wieku pokazywał swoje nieprzeciętne umiejętności, odznaczający się wysokim zaangażowaniem, determinacją i kreatywnością. W kolejnym odcinku cyklu przedstawiamy sylwetkę i dalsze losy Manuela Fernandesa. Zapraszamy do lektury.

Manuel Henrique Tavares Fernandes przyszedł na świat 5 lutego 1986 roku w stolicy Portugalii, Lizbonie. Futbolowe początki czarnoskórego gracza związane są z przedmieściami tego miasta i miasteczkiem Amadora, gdzie grywał w piłkę nożną na ulicach wraz ze swoim przyjacielem, Nanim (znanym z późniejszej gry dla Manchesteru United).

W 2002 roku szesnastoletni Manuel dostał się do juniorskiej drużyny Benfiki Lizbona. Talent młodego Portugalczyka został dostrzeżony przez szkoleniowca pierwszej drużyny Orłów, José Antonio Camacho. Hiszpański trener pozwolił na debiut Fernandesa w sezonie 2003/2004. Już w swoim drugim występie, przeciwko Gil Vicente Portugalczyk zdobył bramkę stając się drugim najmłodszym zdobywcą gola dla Benfiki.

Rok 2003 pozostanie dla Manuela szczególny, bowiem został powołany do kadry U17 Portugalii na Mistrzostwa Świata w Finlandii. Fernandes, grający już dla swojego kraju w młodszych kategoriach wiekowych, zakończył go z jedną bramką na koncie, a Portugalczycy pożegnali się z turniejem odpadając po porażce w ćwierćfinale z Hiszpanią 2:5.

Rok później, Manuel był już podstawowym graczem Orłów, gdzie najczęściej występował u boku Petita. Pod wodzą Włocha Giovanniego Trapattoniego Benfica sięgnęła po Mistrzostwo Portugalii, a pomocnik był jednym z architektów tego sukcesu. Młody gracz lizbońskiego zespołu przypominał swoją grą znakomitego Francuza, Claude’a Makélélé, stąd nabył pseudonim Manelele. W lutym 2005 roku Manuel zadebiutował w seniorskiej kadrze Portugalii, w spotkaniu z Irlandią.

Na początku następnego sezonu gracz Benfiki poddał się operacji przepukliny pachwinowej u specjalisty w Monachium. Gdy powrócił do składu, był kluczowym graczem lizbońskiej drużyny, co potwierdzał dobrymi występami i golami, jak choćby tym z meczu Ligi Mistrzów przeciwko Villarreal:



Latem 2006 roku ofertę wypożyczenia Fernandesa złożyło angielskie Portsmouth. Ze względu na uraz trapiący pomocnika nie mógł on przejść testów medycznych w tym zespole. Benfica zgodziła się na wypożyczenie i dalsze leczenie Manuela w Portsmouth, które zastrzegło sobie kwotę wykupu w wysokości 7 mln funtów. Leczenie Manelele przedłużyło się w czasie, przez co pomocnik zadebiutował w barwach Pompey dopiero w listopadowym spotkaniu trzeciej rundy Carling Cup przeciwko Mansfield. Debiut był udany – już w 5. minucie Portugalczyk wpisał się na listę strzelców.

Występy Manuela dla klubu z Fratton Park można określić mianem sporadycznych. Menedżer Pompey, Harry Redknapp stawiał częściej na duet Pedro MendesSean Davis. Inną kwestią była przedziwnie skonstruowana umowa Portsmouth z Benficą – gdyby Manelele występował częściej, klauzula wykupu wzrosłaby do 12 mln funtów. Z racji braku ugody co do kwoty ewentualnego transferu, portugalski pomocnik powrócił na Estádio da Luz. Dla Portsmouth Fernandes zagrał 12 razy i zdobył jedną bramkę.

W styczniu 2007 roku Manuel powrócił na Wyspy Brytyjskie za sprawą wypożyczenia do Evertonu. Dzięki serii świetnych występów Fernandes stał się jednym z ulubieńców kibiców na Goodison Park. Po zakończeniu sezonu 2006/2007 Everton starał się wykupić zdolnego Portugalczyka, jednak na przeszkodzie stanęła firma posiadająca połowę praw do zawodnika. Premier League nie zezwoliła na posiadanie tych praw przez osoby trzecie, wobec tego do transferu nie doszło.

Podczas wypożyczenia do The Toffees portugalski pomocnik rozegrał w lidze 9 spotkań i strzelił dwa gole. W czerwcu 2007 roku wystąpił na Mistrzostwach Europy do lat 21 i strzelił jedną bramkę na tym turnieju.

Przenosiny do Hiszpanii - Valencia CF

Manuel Fernandes nie widząc siebie w barwach Benfiki Lizbona postanowił odejść z klubu. Po fiasku przenosin do Anglii, pojawiła się opcja hiszpańska. Utalentowanym pomocnikiem zainteresowała się Valencia, która poszukiwała wzmocnień w środkowej strefie boiska z powodu poważnego urazu Edu Gaspara.

Nietoperze brały pod uwagę takich graczy jak Källström, Lucho González czy van der Vaart, jednakże żaden z tych graczy nie przeniósł się na Estadio Mestalla. Los Ches zdecydowali się na kupno 21 – letniego Fernandesa za kwotę 18 mln euro.

Do pierwszego składu Nietoperzy Manelele nie zdołał przebić się za trenera Quique Floresa, tym bardziej nie był w stanie tego dokonać, gdy funkcję szkoleniowca Valencii pełnił Ronald Koeman. Portugalczyk nie cieszył się dobrą opinią holenderskiego szkoleniowca, który pamiętał jego wybryki podczas gdy obaj panowie byli zatrudnieni w Benfice.

Nierozważna strona charakteru Manuela Fernandesa również dawała o sobie znać podczas gry dla Valencii. Wraz z kolegą z zespołu, Miguelem Brito otrzymali rekordową karę od klubu w wysokości 40 tys. euro. Powodem takiej nagany były bójka w dyskotece, kłótnia z policją obu graczy, noc spędzona w areszcie, a także fakt, że zostali posądzeni o kradzież… zegarka.

Ponownie w Anglii, ponownie Everton

Manuel Fernandes nie mogący liczyć na częste występy u Koemana został w styczniu 2008 roku wypożyczony do angielskiego Evertonu. Był to powrót pomocnika na Wyspy Brytyjskie – wcześniej Manuel wypożyczany był z Benfiki do drużyny Toffees oraz Portsmouth. Zespół z Goodison Park ponownie zastrzegł w umowie klauzulę mówiącą o możliwości pierwokupu Portugalczyka po sezonie.

Druga przygoda z Evertonem nie rozpoczęła się już tak różowo jak poprzednim razem. Fernandes nie grał na najwyższym poziomie, w dodatku nabawił się kontuzji. Przebłysk dawnej formy zaprezentował dopiero w końcowej części sezonu zaliczając między innymi dwie asysty w spotkaniu z Newcastle.

Podczas pięciomiesięcznego pobytu na Goodison Park Manuel Fernandes zagrał jedynie w 13 spotkaniach, nie zdobywając bramki.

Powrót do Hiszpanii

Sezon 2008/2009 Valencia rozpoczęła pod przewodnictwem nowego trenera, Unaia Emery’ego. Baskijski szkoleniowiec o nieposkromionym temperamencie wydawał się idealnym mentorem dla Manuela Fernandesa. Chociaż Emery na początku przypiął 22 - letniemu Portugalczykowi łatkę zawodnika niepotrzebnego, często podkreślał w wywiadach, iż dawno nie widział tak zdeterminowanego i zaangażowanego piłkarza.

Kontuzja Rubena Barajy w inauguracyjnym spotkaniu La Liga spowodowała, że Fernandes otrzymał swoją szansę na pokazanie nieprzeciętnych umiejętności. W kolejnych spotkaniach Portugalczyk występował w pierwszym składzie i niejednokrotnie był kluczową postacią na boisku. Niestety, złamanie kości strzałkowej w kwietniu 2009 roku spowodowało, że piłkarz został wyłączony z gry na kilka miesięcy.

Sezon 2009/2010 nie był już tak szczęśliwy dla Fernandesa, ze względu na kontuzje i decyzje podejmowane przez Emery’ego. Portugalczyk chciał już zimą opuścić drużynę ze względu na zbliżające się Mistrzostwa Świata w RPA. Mówiło się o zainteresowaniu Sportingu Lizbona i Interu Mediolan, które chciały wypożyczyć pomocnika Valencii. Fernandes był już jedną nogą we włoskiej drużynie, jednak nie przeszedł obowiązkowych testów medycznych ostatniego dnia zimowego okna transferowego.

Manuel Fernandes wystąpił w barwach Los Ches w 56 meczach ligowych, zdobywając w nich dwie bramki.

Tureckim szlakiem – Beşiktaş Stambuł

W 2010 roku Fernandes kompletnie stracił zaufanie Unaia Emery’ego. W grudniu tego roku Valencia zdecydowała o wypożyczeniu 24 – latka do tureckiego Beşiktaşu Stambuł. Portugalczyk dołączył tym samym do trójki rodaków – razem z nim zaprezentowani zostali Simão Sabrosa i Hugo Almeida, zaś Ricardo Quaresma występował w Beşiktaşie już od czerwca 2010 roku.

Podczas pobytu na wypożyczeniu w Turcji Fernandes przyczynił się do zdobycia przez Beşiktaş Pucharu Turcji, zaliczając dwie asysty w finałowym spotkaniu przeciwko İstanbul BB. Doskonała postawa portugalskiej kolonii w Stambule spowodowała, że turecki klub zdecydował się wykupić Manuela z Valencii za niewielką kwotę 2 mln euro.

W 31 meczach ligowego sezonu 2011/2012 Manuel strzelił 5 bramek i dotarł z klubem do 1/8 finału Ligi Europy, w której lepsze było Atlético Madryt, późniejszy zdobywca pucharu. W lutym 2012 roku pomocnik rozegrał swój ostatni mecz w kadrze, zaliczając 45 minut w towarzyskiej grze z Polską.

Kolejny rok obfitował w liczne urazy zawodnika – kontuzje kolana czy pleców powodowały, że Fernandes rzadziej pojawiał się na boisku. Pomimo tego zdołał on rozegrać 28 spotkań i zdobyć w niż 8 bramek. Dobra postawa pomocnika spowodowała zainteresowanie ze strony innych europejskich drużyn, mówiło się o przenosinach piłkarza do Liverpoolu.

Obecny sezon 2013/2014 Manuel Fernandes rozpoczął jako podstawowy gracz Beşiktaşu. W dotychczasowych 17 spotkaniach raz wpisał się na listę strzelców. W tym czasie ośmiokrotnie otwierał swoim kolegom drogę do bramki rywali.

Do niecodziennego zdarzenia z udziałem Manelele doszło w grudniu 2013 roku, kiedy to podczas przegranego spotkania z Kasimpasą fan tego zespołu wbiegł na murawę i staranował będącego przy piłce Fernandesa.

Bez wątpienia, piłkarska kariera 27 - letniego Manelele wkroczyła na właściwy tor w Beşiktaşie Stambuł. Jak dotąd Portugalczyk rozegrał dla tureckiego zespołu 108 spotkań, podczas których wpisał się 19 razy na listę strzelców i zaliczył 41 asyst. Przypomnijmy sobie, co Fernandes prezentował dotychczas na piłkarskich boiskach:



Kategoria: Felietony | własne | ciberche.net skomentuj Skomentuj (9)

KOMENTARZE

1. Nevan03.01.2014; 18:09
NevanChyba największa głupota naszego zarządu, jeśli chodzi o sprzedaż piłkarzy. Idę o zakład, że obecnie dawałby miliard razy więcej drużynie niż panienka Banega. A fakt, że raptem 2 miliony wyciągnęliśmy od Turków to wręcz skandal.
2. silwa2103.01.2014; 18:42
silwa21Banega jest o klasę lepszy. Jednakże naprawdę dobrze zacznie grać w piłkę jeśli odejdzie z valencii tak jak Manu. Szkoda bo kiedyś bywało odwrotnie..
3. 19Piter9703.01.2014; 19:04
19Piter97Chciałbym go tutaj znowu zobaczyć , lubiłem gościa a kończy mu się kontrakt chyba latem ;)
4. Don Kamijo03.01.2014; 20:17
Don KamijoBanega jest kapitalny ale trzeba umieć go podejść.przekonać do wizji,wspólnej koncepcji.szkoda,że odejdzie.
5. phoxx03.01.2014; 20:28
Zmarnowany potencjał, może jeszcze zagra na wyspach. Pamiętam jak grał razem z Rubenem Baraja w środku z Atletico w europejskich pucharach. Jeden stary, drugi po długiej kontuzji, nikt nie dawał im szans a zagrali koncertowo, nie tracili wcale piłek i ta bramka.
6. wk03.01.2014; 21:15
wkPierdu pierdu, a może jakieś informacje na temat sprzedaży (?) klubu... Jakoś nie wierzę, że sprawa ucichła.
7. lisovski03.01.2014; 21:49
lisovskiBanege trzeba przekonywać do dobrej gry? mieć do niego podejście? skoro tak to nie jest lepszy Parejo. Banega to taki Valencki urban legend niby ma potężny talent ale nikt go do tej pory nie widział. Doprawdy tyle lat zawodu a niektórzy do tej pory wierzą w jego magiczne zdolności.
8. VdV2303.01.2014; 22:40
VdV23Do dziś nie wiem dlaczego Hamburg odrzucił ofertę VCF za mojego ulubionego grajka Rafę Van der Vaarta.Z tego co pamiętam dawaliśmy więcej,niż kwota ,którą dostali potem od Realu.W Realu go nie chcieli, a u nas grałby do dzisiaj...Szkoda ,że już nic z tego nie będzie ;(
9. KilyVCF03.01.2014; 22:45
KilyVCFNevan, bardziej niż zarządu to błąd
tego głąba Emeryta, mistrza takich błędów.
Przecież to on go skreślił
i to bezpośrednio po okresie - tamta jesień - w którym
Fernandes spisywał się bardzo dobrze a
zespół funkcjonował świetnie (najlepiej za kadencji Unaia), dobrze to pamiętam, potem się posypało.
To skandal, Gwarant który tak samo 'trafnie' ocenił sytuację Isco polecil Braulio sprzedaż
Manuela, a jego agent się ucieszył że kolejnego Portugalczyka może wsadzić do Besiktasu ściągając prowizję.
Zyskał agent, Besiktas, a Valencia dostała GROSZE z agościa na którego wydała furę pieniędzy. Ten łysy bałwan wyraził na to zgodę. Nie zdziwię się jeśli się okaże że coś z tego miał bo jego niektóre decyzje były wyjątkowo debilne.
Nóż się otwiera w kieszeni .

Z ciekawości po obczajeniu filmików i niesamowitych statystyk obejrzałem sobie mecz Besiktasu, on był tam wielkim crackiem.
Umiejętności i forma niepodlegające żadnej dyskusji,a my kupiliśmy Parejo ...