Zwiastun lepszych czasów?
03.11.2013; 14:05
Zła passa przerwana
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, iż niedzielne południe będzie końcem Miroslava Djukicia w Valencii. Nic bardziej mylnego! Los Ches ograli na Estadio Coliseum Alfonso Pérez Getafe i Serb najprawdopodobniej pozostanie na swym stanowisku. Zwycięstwo „Nietoperzom” zagwarantował Dorlan Pabón, golem pięknej urody.
Będący pod ścianą Miroslav Djukić do boju posłał skład, którego raczej spodziewał się mało kto. Od pierwszej minuty w lidze o dziwo dostali Paco Alcacer i Pablo Piatti, co do tej pory nie miało miejsca. Ponadto na ławce zasiadł Jonas, najlepszy strzelec walenckiego zespołu.
Bliżsi otworzenia wyniku byli gospodarze. Żaden z walenckich pomocników, ani obrońców nie był w stanie zatrzymać szarżującego Lafity, który będąc już pod polem karnym dośrodkował na głowę Cipriana Marici, ale uderzenie Rumuna fantastycznie obronił Diego Alves. Brazylijczyk jednak długo sobie nie pograł – parę minut później najwyraźniej odnowiła mu się kontuzja mięśnia przywodziciela w prawym udzie i musiał opuścić plac gry.
Do ataku przeszła Valencia. Strzał z rzutu wolnego odbił Moya, lecz były golkiper „Nietoperzy” o wiele mniej miał do powiedzenie przy strzale Paco z główki. Idealnie na głowę wchodzącego snajpera dośrodkował Antonio Barragan, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Chwilę później przyjezdni objęli prowadzenie na Coliseum Alfonso Pérez! Paco zgrał piłkę do Pabóna, a Kolumbijczyk pierw poprawił sobie futbolówkę, a następnie z dystansu posłał bombę nie do obrony! W oddaniu tak fantastycznego strzału pomógł z pewnością poślizg, który zaliczył Dorlan. Tak, czy owak, Que Golazo!
W drugiej odsłonie inicjatywę przejęli nieco miejscowi i tuż po powrocie na bisko piłkarzy było groźnie, gdyż w szesnastce padł Lafita, jednak gwizdek sędziego milczał. Niedługo potem kontratakiem odpowiedzieć chciała Valencia, lecz zbyt egoistycznie zachował się Ever Banega, który mając dwóch partnerów do gry sam decydował się na strzał sprzed pola karnego.
Coraz groźniej robiło się pod bramką „Nietoperzy”, ale dobrze zachowywał się Vicente Guiata. Drugi golkiper Los Ches świetnie uchronił swój zespół przed startą bramki przy sytuacji Pedro Leona, który stanął z nim niemalże oko w oko. Następnie znów groźnie strzelał były gracz Realu, ale tym razem obok słupka.
Valencia mogła podwyższyć wynik grając z kontrataku. Najlepsza okazje ku temu miał Fede Cartabia, lecz młody skrzydłowy źle prowadził futbolówkę, z czego od razu skorzystał Moya łapiąc ją w swoje ręce. Pod bramką Blanqunegros zadrżało jeszcze w końcówce, lecz ostatecznie piłka ostatecznie nie znalazła drogi do siatki. Warto też wspomnieć o spięciu pomiędzy Guaitą a dobrze nam znanym Alexisem Ruano – golkiper Valencii miał pretensję o to, iż Getafe nie oddało piłki po wcześniejszym rzucie sędziowskim.
Valencia wygrała, ale szału nie zrobiła. Na pytanie z tytułu owej pomeczówki, „Zwiastun lepszych czasów?” większość i tak odpowiedziałaby pewnie negatywnie. Jedno natomiast jest pewnie – Miroslav Djukić pozostanie szkoleniowcem Valencii, przynajmniej do niedzielnego spotkania z jego poprzednim klubem, Realem Valladolid.
Getafe CF - Valencia CF 0:1 (0:1)
Gole: 41 min. Pabón
KOMENTARZE
Ale mam taką nadzieję.
Moje oceny (1-5):
Alves - 4 (grał zaledwie kwadrans, ale to co zrobił w 13 minucie stawia go w gronie najlepszych porteros La Liga)
Barragán - 3 (przeciętny mecz przeciętnego zawodnika, od 60 minuty wyglądał, jakby miał ze zmęczenia upaść na murawę, na szczęście bez wielkich błędów)
Costa - 4,5 (man of the match, czyścił wszystko co leciało w stronę bramki, kilkakrotnie strasznie poturbowany przez rywali, bez kalkulacji wsadzał głowę i nogi tam, gdzie inni by nie spojrzeli, prawdziwy El Capitano tych zawodów)
Mathieu - 3,5 (niby bez wielkich kwasów, do których nas Mietek przyzwyczaił, ale jednak gdy był przy piłce pociły mi się dłonie, kilka razy niefortunnie wybijał, innym razem nie wrócił na czas, pół punktu extra za heroiczne wytrwanie do końca meczu z otwartym złamaniem nogi)
Bernat - 3,5 (byle jakie zawody naszego skrzydłowego, nie tak szybki i agresywny co zwykle, w ataku praktycznie nie istniał, a zadaniem bocznych obrońców jest włączanie się do akcji ofensywnych)
Fuego - 3 (liczyłem na lepszy występ defensywnego pomocnika, ale też mecz układał się tak, że nie było możliwości wykazania się w obronie przy słabym dziś Getafe, wciąż brakuje u niego agresji i zdecydowania)
Parejo - 4 (nieźle w końcu w rozgrywaniu, nawet lepiej od stworzonego ??? do tego Evera, kilka dobrych rozwiązań w ofensywie, aktywny na całej szerokości boiska, jak zwykle trochę za mało energii w tym co robi)
Pabón - 4 (niespodzianka meczu, bo powoli już skreślałem Kolumbijczyka jako wartościowego gracza, bramka efektowna, choć nie wiadomo na ile w tym kopnięciu było przypadku po poślizgnięciu się, odważnie zagrywał, biegał dość żwawo, choć dość chaotycznie, bo trudno było uchwycić jego właściwą pozycję na murawie)
Banega - 3,5 (wypadł przyzwoicie o tyle, że nie zanotował wielu strat do czego nas przyzwyczaił, za mało jednak wnosił w ofensywie, brak podejmowania prób zagrywania prostopadle do Paco)
Piatti - 3,5 (jak zwykle szybki, waleczny i zbierający faule dla drużyny, aczkolwiek wciąż nie wykorzystujący swoich możliwości, brak strzałów, za to skuteczny w przeszkadzaniu rywalom)
Alcácer - 3 (tym razem niewidoczny zbytnio, choć w każdym niemal jego zagraniu widać nieszablonowe możliwości i talent, chętny do częstych strzałów w niewygodnych nawet sytuacjach)
Guaita - 4 (oprócz jednej czy dwóch nienajlepszych interwencji - odbicie piłki wprost przed nogi przeciwnika - zdecydowany i waleczny, może nawet ciut za waleczny, ale wolę takiego Vicente, niż zmurszałego i bez energii, kilka razy jego długie ręce i wzrost uratowały nas przed groźniejszymi sytuacjami, plus za charakter w doliczonym czasie gry)
Canales - 3 (nie wiem co o nim napisać, nic nie wniósł w ataku, trochę poprzeszkadzał rywalom, wciąż bez ikry, którą pokazał zaraz po przyjściu do nas)
Cartabia - 3 (powinien zostać wychłostany na rynku w Walencji za to co zrobił z piłką w ostatniej naszej akcji ofensywnej, gdzie miał wszystko podane na tacy i wystarczyło odpowiednio wcześniej podać do Paco, Fede woził się z piłką aż wpadł w bramkarza, łamiąc mu przy tym w trzech miejscach piszczel, oczywiście dużo biegał i ambitnie walczył, ale o ofensywie drużyna już wówczas nie myślała, a on sam nie potrafił pociągnąć akcji skrzydłem, więc występ pozostaje bezbarwny)
Dukic - 2,5 (jak zwykle mieliśmy słupa w miejscu trenera, który nawet na bramkę nie zareagował, tylko odwrócił się od boiska, nie wiem nawet, czy to on zadecydował przesunięcie kontuzjowanego Mathieu przed pole karne i zastąpienie go przez Fuego, nastąpiło to zresztą kilka minut za późno, złe ustawienie wyjściowe bez znajdujących się w dobrej dyspozycji Fede, Ruiza i Jonasa, wynik jednak go broni w tym przypadku)
Od samego początku nie widać w tej drużynie żadnego ładu ani pomysłu na grę...
Styl ohydny!!! I każde taka pojedyncze wygrana tylko pogarszają sprawę i utrzymują tego marnego trenerka na stanowisku...
Zresztą jak dla mnie tam do wymiany są wszyscy począwszy od prezydenta...
Barragán 7
Mathieu 6
Ricardo Costa 7
Javi Fuego 6
Parejo 6
Juan Bernat 5
Banega 7.5
Dorlan Pabón 7.5
Paco Alcácer 5
Piatti 6
Diego Alves 5
Guaita 8
Fede 5
Według mnie Parejo zasłużył na więcej, bo należał do najlepszych, a Fede dałbym 2.
Co do tytułu - nie sądzę. Piłka meczowa z przeciętnym Getafe obroniona i pewnie wrócimy do "starego".
« Wsteczskomentuj